Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21.09.2025, 18:02   #1
CzarnyEZG
 
CzarnyEZG's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2013
Posty: 2,936
Motocykl: RD04
CzarnyEZG jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 16 godz 38 min 58 s
Domyślnie Finlandia 2025.

5.JPG

Zaciąłeś się kiedyś brzytwą?

To dziwne uczucie. Patrzysz na palec z którego wystaje kość i myślisz

- "co tu się kurwa odjebało?!?" -

Naczynie krwionośne się obkurczają i jeszcze przez chwilę nie widać krwi, tylko czyste i proste cięcie.

Podobnie jest z naszymi wyjazdami.

To, że robisz sobie krzywdę, w postaci pojechania starym busem cztery tysiące kilometrów, na północ i spowrotem, nie bierze się z dupy.

To się zaczyna wcześniej.

Tak jak brzytwy nie wyczarujesz, tak samo jest ze starym busem.

Nie będę Cię zanudzał historią zakupu Gogurka aka Mandaryny aka Mechanicznej Pomarańczy i przekształcenia go w Wieśfalię, bo ją już pewnie znasz, zatem skupię się na cięciu, czyli wyjeździe, który popełniliśmy.

Litwę, Łotwę i Estonię mamy już dosyć dobrze poznaną, byliśmy tam na Widowmakerze, Rydwanie Wpierdolu, oraz Garbatym Jednorożcem.

Wszystkie te wycieczki były różne od siebie i dostarczały innych wrażeń, ale wszystkie z nich miały jedną wspólną cechę -

- polubiliśmy te kraje.

Ich klimat (nie tylko ten geograficzny), ludzi, miejsca...

mamy nawet parę miejscówek, do których lubimy wracać (patrz główne zdjęcie. Nazwa miejscowości przypadkowa)

Tym razem postanowiliśmy,że te trzy kraje będą rozbiegówką, aby dostać się odrobinę dalej.

Do Finlandii.

Z Tallina do Helsinek jest około 80 km. Myśleliśmy, że różnica pomiędzy tymi światami będzie mniej więcej taka jak pomiędzy na przykład Zgierzem, a Koninem.

Nic bardziej mylnego.

Suomi (bo tak nazywają Finlandię Finowie) to naprawdę inny świat, którego odrobinę liznęliśmy.

Ale jak to mówią - po kolei.

Moment w którym zaczęliśmy wakacje był dla nas typowy - czyli wrzesień.

Wakacyjny pierdolec przetoczył się już przez Polskę i powoli wygasał, a pogoda nadal była całkiem niezła, więc nastąpiła kolej na nas.

Mandaryna stała przygotowana do drogi z załadowanym całym mandżurem.

I w tym właśnie był problem - stała.

Zamierzaliśmy we dwójkę, pojechać prawie czterdziestoletnim, niesprawdzonym autem do kraju, gdzie reniferów jest więcej niż ludzi, a jedynym codziennie oglądanym objawem cywilizacji może być szutrowa droga.

Nie napawało mnie to spokojem.

Podobnie jak zapewnienia Dzieci i Małpiego Chuja w stylu: "Spoko - w końcu ktoś was znajdzie i wtedy wymyślimy jak was ściągnąć spowrotem"

Nie no kurwa - polisa marki premium.

Nie spowodowało to jednak, że zaniechaliśmy planów.

Nie będę się rozpisywał, dlaczego nie stosujemy się do starej zasady Himilsbacha "po co jechać na drugi koniec kraju jak wódki można się napić w domu" i ruszyliśmy w drogę.

Pomimo całkowitej zmiany środka transportu, niektóre rzeczy pozostały niezmienne.

Ja odpowiadam za paździerza, którym podróżujemy (napisane białym flamastrem na obudowie rozrządu "następna wymiana przy 520 tyś km", którą zastaliśmy przy zakupie nie pomagała)

A Ania za to gdzie i którędy dojedziemy.

Wyjeżdżamy prosto z pracy w środę.

Dlaczego tak?
Bo wtedy nie tracimy jednego dnia urlopu i jesteśmy od razu w drodze.

Oczywiście w robo dzieje się wszystko co się może i nie może zdarzyć, aby codzienność nie wypuściła nas ze swoich palcy.

Pomimo tego około szesnastej, wtaczamy się na A2 i rozpoczynamy pierwszy etap naszej podróży do Finlandii.

Zasadniczo poprzedni rok dojechał nas na tyle, że nie wiemy nawet czy tam dojedziemy.

Może będziemy przez trzy tygodnie leżeli w aucie i oglądali chmury gdzieś za Strykowem?

Nie wiemy tego i nie chcemy wiedzieć.

Ania ma zaplanowany pierwszy nocleg, oraz wieloletnie doświadczenie w planowaniu wypraw.

I zasadniczo tyle.

Akurat o ten element wyprawy się nie martwię.

Wiem kiedy moja Żona wchodzi w tryb planowania.

Jedyne co trzeba wtedy zrobić to jej nie przeszkadzać.

Wyciąga delikatnie koniuszek języka i przekrzywia głowę jak mała dziewczynka, obserwując mapę, przewodniki i telefon, po czym wypluwa z siebie informację co dalej robimy.

Bardziej bałem się o moją część roboty.

"Mały wyciek" z układu chłodzenia, nie sprawdzona skrzynia biegów, oraz moja radosna twórczość odnośnie elektryki turystycznej jaką popełniłem nie pomagały.

Pomimo tego, wieczorem lądujemy na przedmieściach Łomży w pierwszej miejscówce, która będzie naszym domem.

Otulina rezerwatu Rycerski Kierz, daje nam miejsce z wiatką i stołami, w którym można się rozstawić i przekimać.

Miejscowi używają go do wyprowadzania psów, które w końcu mają się gdzie wybiegać, a młodzież jako miejsce imprez.

Pomimo obaw jest spokojnie i po 22, zostajemy całkowicie sami.

1.JPG
__________________
www.kolejnydzienmija.pl

2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym
2015: Veni Vidi Wypici
2016: Muflon na latającym gobelinie
2017: Garbaty Jednorożec
2018: Czarny Jaszczomp
2019: Rodzina 50ccm plus
2020: Żółwik Tuptuś
2021: Chiński Syndrom
2022: Nie lubię zapierdalać
2023: Statek bezpieczny jest w porcie,
ale nie od tego są statki
2024: Uwaga bo ja fruwam
2025: Ekwipunek Załogi Gogurka
2025: Cztery i pół Afryki
CzarnyEZG jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.09.2025, 19:48   #2
Kaem

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2019
Miasto: Łódź
Posty: 156
Motocykl: Ogar200->ETZ251->...->Yamaha XT660Z Tenere->ATAS1000
Kaem jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 2 dni 3 godz 50 min 7 s
Domyślnie

LDZ pozdrawia, czytamy
Powodzenia !!
Kaem jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.09.2025, 19:49   #3
KORNIK
 
KORNIK's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Piwniczna-Zdrój
Posty: 1,020
Motocykl: RD04
Przebieg: 53000
KORNIK jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 3 tygodni 20 godz 21 min 30 s
Domyślnie

KORNIK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.09.2025, 20:50   #4
raf
 
raf's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,147
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
raf jest na dystyngowanej drodze
Online: 7 miesiące 1 tydzień 5 dni 7 godz 25 min 6 s
Domyślnie

Ale że samochodem na motocyklowym forumie
Pisz, czyta się.
raf jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.09.2025, 21:32   #5
chomik
 
chomik's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2007
Miasto: Bałtyk
Posty: 2,973
Motocykl: RD03 2xRD07a
Przebieg: 666
chomik jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 dzień 15 godz 12 min 13 s
Domyślnie

Dawaj super się czyta, jak zwykle zresztą
__________________
www.motopodroze.pl
chomik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.09.2025, 07:42   #6
CzarnyEZG
 
CzarnyEZG's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2013
Posty: 2,936
Motocykl: RD04
CzarnyEZG jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 16 godz 38 min 58 s
Domyślnie

Dzięki za pozytywny odzew

Zatem jedziemy dalej:

Poranek budzi nas pierwszymi promieniami słońca i wiemy już, że jesteśmy na wakacjach. `
Kawa smakuje jakoś inaczej, ptaki śpiewają radośniej, a wiewiórki baraszkujące na okolicznych drzewach nastrajają cię pozytywnie do nadchodzącego dnia.

Plan jest taki, żeby za dwa dni być w Tallinie.

A później?

Się zobaczy.

Po szybkim śniadaniu pakujemy się i robiąc ostatnie zakupy w PL, przesuwamy się na północ.

Kondonia Paranowirusa miała jedną cechę - ceny paliw w europie się praktycznie wyrównały.

Mówiąc wprost - wszędzie jest praktycznie tak samo drogo.

Ma to jedną zaletę - nie musisz planować gdzie zatankować, bo 20 km dalej, po zmianie kraju będzie dwa razy drożej.

Jeżeli jesteś w stanie przeboleć stratę 20 zł na baku paliwa, możesz tankować gdziekolwiek.

Wjeżdżając na Litwę, komentujemy zmiany, które tutaj zaszły od naszych poprzednich wizyt.

Droga do Kowna to już nie znana przez nas, pachnąca latami dziewięćdziesiątymi krajówka idąca poprzez centra miast i wsi, tylko wykańczana właśnie autostrada.
Powoduje to, że pomimo naszej prędkości przelotowej na poziomie 80 km/h jesteśmy w stanie przelecieć Litwę na północ bez żadnych problemów na raz.

Popołudniem meldujemy się na Łotwie.

Ania szuka miejsca na nocleg.

I tutaj zaczyna wychodzić (po raz pierwszy i nie ostatni na tym wyjeździe) nasze przysmradzanie wynikające z lat doświadczeń.

Znajdujemy w Bausce (LV) piękne miejsce nad rzeką Musa.

Można się tam zatrzymać na dziko, ale obok jest zabytkowe centrum miasta, stoimy na małym parkingu, ktoś tu na pewno przylezie wieczorem, żeby rozłożyć się na ogólnodostępnych leżaczkach, nie ma miejsca na ognisko...

nosz kurwa. W dupach się poprzewracało.

Mimo to, jedziemy parenaście kilometrów dalej i stacjonujemy obok ogólnodostępnych wiatek, nad Dźwiną.

1.jpg

Łotwa to ciekawy kraj pod wieloma względami.

Między innymi pod tym, że praktycznie całą energię elektryczną czerpią z elektrowni wodnych.

Po prawej stronie od nas jest zapora z jedną z takich elektrowni.

Gdy wieczorem palimy ognisko, obserwujemy jej hipnotyzujące światełka.

Poranek, pomimo zapowiedzi, nie budzi nas deszczem.

Cieszymy się z możliwości poskładania się po suchemu.

2.jpg

Tego dnia zasadniczo kończy się nasz plan jeżeli chodzi o wyprawę.

Chcemy dojechać do Tallina.

A dalej - się zobaczy.

Mechaniczna Pomarańcza, ku mojemu zdziwieniu odpala bardzo ochoczo.

Poziom ładowania w normie, wszystkie wskaźniki (poziom paliwa i temperatury chłodziwa) budzą się leniwie do życia.

Kurde - może to się uda?

W tym momencie przypominam sobie rozmowę z Małpim Chujem, który, całkiem słusznie wtedy wspomniał: "Głąbie - to jest stara motoryzacja. Te sprzęty nie umierają od tak.
On będzie rzęził, wył i pierdział ale dojedzie"

Zaczynam się przekonywać, że ten siedzący prawie tysiąc kilometrów na południe w wygodnym, nowoczesnym SUVie palant mógł mieć rację.

Gdy wytaczamy się na Pribałtikę Ania na zmianę monitoruje poziom naładowania obu akumulatorów, oraz rozkład promów Tallin-Helsinki na kolejny dzień.

Po drodze wpadamy na pierwszy punkt RMK w Estonii, znajdujący się tuż za granicą z Łotwą.

Piękna, ale już coraz bardziej kamienista plaża Bałtyku, zachęca do zostania.

3.jpg

Dla nas jest jednak za wcześnie.

Strzelamy pamiątkową fotkę z miejsca gdzie biwakowaliśmy kiedyś Garbatym Jednorożcem iiii...

... przypominamy sobie, że fizyka to jednak kurwa jest.

Dociążony bus i kopny piasek to nie jest dobre połączenie.

4.jpg
__________________
www.kolejnydzienmija.pl

2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym
2015: Veni Vidi Wypici
2016: Muflon na latającym gobelinie
2017: Garbaty Jednorożec
2018: Czarny Jaszczomp
2019: Rodzina 50ccm plus
2020: Żółwik Tuptuś
2021: Chiński Syndrom
2022: Nie lubię zapierdalać
2023: Statek bezpieczny jest w porcie,
ale nie od tego są statki
2024: Uwaga bo ja fruwam
2025: Ekwipunek Załogi Gogurka
2025: Cztery i pół Afryki
CzarnyEZG jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.09.2025, 08:04   #7
ramires
Administrator
 
ramires's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2007
Miasto: Otwock ale chętnie na Śląsk bym wrócił
Posty: 5,375
Motocykl: RD37A (Hybryda), dwie ramy RD03 w zapasie
Przebieg: ojojoj
ramires ma wyłączoną reputację
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 18 godz 53 min 8 s
Domyślnie

No, do porannej kawy jak znalazł temat

Czyta się pięknie. Czekam na dalszy ciąg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
__________________
Ramires

...okręt mój płynie dalej... gdzieś tam...
ramires jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.09.2025, 09:35   #8
_-aska-_
 
_-aska-_'s Avatar


Zarejestrowany: Oct 2018
Miasto: Warszawa
Posty: 477
Motocykl: Yamaha Radian&WR250F
_-aska-_ jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 4 dni 5 godz 7 min 19 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał CzarnyEZG Zobacz post

Piękna, ale już coraz bardziej kamienista plaża Bałtyku, zachęca do zostania.

(...)

Dociążony bus i kopny piasek to nie jest dobre połączenie.
No tak zachwalaliście miejsce, że postanowił to zweryfikować i zostać chwilę dłużej!
_-aska-_ jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 08:02   #9
CzarnyEZG
 
CzarnyEZG's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2013
Posty: 2,936
Motocykl: RD04
CzarnyEZG jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 16 godz 38 min 58 s
Domyślnie

Zgadza się, musiało mi się bardzo podobać

Nasze usilne starania, aby jednak pojechać dalej spełzają na niczym.

I nie - wcale nie jest tak, że wtedy zatęskniłem z napędem 4x4 z garbatego, albo stwierdziłem, że po powrocie zakładam Synchro do Gogurka.

Stwierdziłem po prostu, że wystarczy nie być kretynem.

No i może zamówić trapy na wszelki wypadek.

Zanim sami się wygrzebiemy, z opresji ratuje nas Estoniec z białym Vito.

Już podczas wyjazdu Rydwanem Wpierdolu, gdy zakopałem (?!?) się na plaży na północ od Lipawy, nauczyliśmy się jednego - gdy już nie masz siły i myślisz, że nic z tego, pojawia się jakiś tubylec i ci pomaga.

Zanim uspokoisz oddech i wyciągniesz rękę, żeby mu podziękować, on znika.

Tu było tak samo.

Gość się zjawił z dupy, zarzucił gruby pas na nasz hak, pociągnął nas do tyłu i wybawił z opresji, po czym zniknął...

Dwa miliony ukąszeń komarów później, wracamy na Pribałtikę i turlamy się powoli ku Parnawie.

W niej, kupujemy, w "naszym" sklepie pół litra estońskiej wódki.

Nie dlatego, że ją lubimy (smakuje jak średniej klasy płyn do spryskiwaczy z Tesco) ale dlatego, że ma plastikową butelkę, której można później używać, bo jest mniejsza i lżejsza niż szklane.

1.jpg

Po drodze, Ania bookuje bilety na prom.

Dwie osoby i auto powyżej 2m wysokości. Tallin-Helsinki i ponad tydzień później Helsinki-Tallin.

Kurde - to się dzieje.

Czyli jednak tam chyba dojedziemy.

W Tallinie lądujemy w opuszczonych okolicach portu.

2.jpg

Kiedy byliśmy tu na Rydwanie Wpierdolu, marzyłem, że kiedyś przyjadę tu i zanocuję autem, w którym niczego nie będzie brakowało, że zamknę drzwi, o które odbije się morski wiatr i jesienny deszcz, że będę siedział i słuchał tego i patrzył na statki wpływające do portu.

3.jpg

Chciałeś kiedyś mieć wielkiego ptaka?

Kurde, kto nie chciał.

No to my mieliśmy swojego.

4.jpg

Spał na kufrach i czasami pukaniem dziobem domagał się od nas jedzenia, którego mu konsekwentnie odmawialiśmy.

O piątej rano - pobudka.

5.jpg

Czas zameldować się na promie.

Międzynarodowe porty to miejsca, które nie zasypiają nigdy. Stąd gdy pijemy kawę w naszym zapomnianym zakątku, kontrast rzęsiście oświetlonych terminali znajdujących się paręset metrów dalej, robi bardzo mocne wrażenie.

Po spakowaniu i wyjeździe z krzaków trafiamy jakby do innego świata.

Strzeżone parkingi z kamperami na niemieckich blachach, cargo, pełne naczep i ciężarówek, Finowie, którzy po całonocnej imprezie w Tallinie czekają na prom, aby wrócić do domu.

Wjazd na prom, oraz odprawa wprowadzają nas w osłupienie.

Po dojechaniu do bramki, kamera zczytuje nasz numer rejestracyjny i otwiera szlaban, a na wyświetlaczu pojawia się informacja z którego doku odpływamy i na którym pasie stanąć.

Żadnych kontroli paszportowych czy ilości osób w aucie.

Może ktoś stwierdził, że jesteśmy za głupi na przemytników, czy bombladenów?

W sumie to nawet dobrze.

Dziesięciopiętrowy prom połyka strumień samochodów i przygotowujemy się do wypłynięcia.

6.jpg

Niecałą godzinę później jesteśmy w drodze do Helsinek.

Kurde, to jednak się dzieje.

Zostawimy ślad opon w kolejnym kraju.

Finlandia wita nas w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli z lekkim dystansem.

Wielki jak wieżowiec prom z gracją manewruje pomiędzy wysepkami chroniącymi wejście do portu, a dookoła chuja widać.

7.jpg
__________________
www.kolejnydzienmija.pl

2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym
2015: Veni Vidi Wypici
2016: Muflon na latającym gobelinie
2017: Garbaty Jednorożec
2018: Czarny Jaszczomp
2019: Rodzina 50ccm plus
2020: Żółwik Tuptuś
2021: Chiński Syndrom
2022: Nie lubię zapierdalać
2023: Statek bezpieczny jest w porcie,
ale nie od tego są statki
2024: Uwaga bo ja fruwam
2025: Ekwipunek Załogi Gogurka
2025: Cztery i pół Afryki
CzarnyEZG jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 07:43   #10
CzarnyEZG
 
CzarnyEZG's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2013
Posty: 2,936
Motocykl: RD04
CzarnyEZG jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 16 godz 38 min 58 s
Domyślnie

Przepływamy obok wysepek, na których znajdują się stare forty, broniące wejścia do stolicy Finlandii. Odległość od nich jest mniejsza niż wysokość statku na którym stoję.

Gdy zjeżdżamy na brzeg, z kolumny aut wyłuskuje nasz fińska straż graniczna.
Dwóch gości, jeden wielkości szafy i wyglądzie wikinga, drugi, wyglądający jak krasnolud, szerszy niż wyższy.

Bardziej niż dokumenty, które im podaję interesuje ich Mandaryna.

Jaki silnik, czy sami robiliśmy zabudowę itd.

Po chwili rozmowy zjeżdżamy na ziemię z oznakowanie FIN.

Pierwsze obroty kół Ania zaplanowała po Helsinkach.

Zwiedzamy zatem stary port, główny deptak, oraz zabytkową halę targową, gdzie w rozsądnych, jak na tutejsze warunki, można zjeść i napić się lokalnych specjałów.

1.jpg

Nie brakuje także spotykanych przez nas na każdej szerokości geograficznej żółwi.

2.jpg

Kolejny przystanek, to wyspa Seurasaari (Fölisön) to miejsce gdzie zgromadzono zabudowania z wszystkich epok istnienia Finlandii od czasów wikińskich, do XIX wieku.

Są tam nie tylko budynki mieszkalne, ale także konstrukcje ucieczkowe przed niedźwiedziami, które do dziś są stosowane w północnych i wschodnich rejonach. (Serio kurwa)

3.jpg

Po obejściu wyspy, mamy za sobą zasadniczo 95% zabytków, które warto zobaczyć w Finlandii.

Tyle.

Teraz zostaje praktycznie tylko to co zrobiła natura, co jest zajebistą wadą (albo zaletą jeżeli chodzi o ten kraj)

Aby jednak nie wchodzić za mocno w dzikość, decydujemy się na pierwszy nocleg w miejscowości Hanko.

To najbardziej wysunięta na południe część Finlandii.

Camping z ciepłą wodą i prądem, po trzech nocach na dziko dobrze nam zrobi.

Trafiamy tam też na zlot...
... starych kamperów.

4.jpg

Mechaniczna Pomarańcza czuje się zatem jak w domu.

5.jpg

Finowie, którzy myślą, że przyjechaliśmy specjalnie na ich zlot podchodzą śmiało i z odległości około dwudziestu metrów podziwiają Gogurka.

Są kciuki w górę i wyrazy uznania.

Z dwudziestu metrów.

Jak się później dowiadujemy to był szczy spoufalenia się i spontaniczności Finów.

Wieczorem czeka nas jeszcze jedna niespodzianka.

W lokalnym barze, w rogu siedzi eteryczna blondynka z gitarą mniej więcej swojej wielkości.

Ciepłym głosem śpiewa po fińsku piosenki, których nie cholery nie rozumiemy.

Jednak jej tembr głosu i dźwięki gitary przekonują nas, że śpiewa o czymś pięknym.

6.jpg

Nie wiem o czym śpiewała, ale wiem, że byliśmy wtedy nie tylko ponad tysiąc kilometrów od domu, ale także w pięknym miejscu, w którym trzeba było jedynie chłonąć chwilę, która właśnie trwała.
__________________
www.kolejnydzienmija.pl

2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym
2015: Veni Vidi Wypici
2016: Muflon na latającym gobelinie
2017: Garbaty Jednorożec
2018: Czarny Jaszczomp
2019: Rodzina 50ccm plus
2020: Żółwik Tuptuś
2021: Chiński Syndrom
2022: Nie lubię zapierdalać
2023: Statek bezpieczny jest w porcie,
ale nie od tego są statki
2024: Uwaga bo ja fruwam
2025: Ekwipunek Załogi Gogurka
2025: Cztery i pół Afryki
CzarnyEZG jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Finlandia. Artek Umawianie i propozycje wyjazdów 40 25.05.2025 21:43
TET Finlandia Emek Przygotowania do wyjazdów 14 18.01.2024 16:45
Tet Szwecja- Finlandia. sizyrk Przygotowania do wyjazdów 5 03.02.2023 23:05
Finlandia w pigułce i kajakowo matjas Trochę dalej 39 01.10.2018 13:15
finlandia ten weekend wyjazd 13.07 ostach Umawianie i propozycje wyjazdów 0 11.07.2013 07:53


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:03.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.