|   | 
 | |||||||
| Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... | 
|  | 
|  | Narzędzia wątku | Wygląd | 
|  | 
|  11.08.2025, 18:13 | #1 | |
|  Zarejestrowany: Apr 2025 Miasto: Przystanek Oliwa 
					Posty: 612
				 Motocykl: Wrublin   Online: 1 tydzień 14 godz 2 min 10 s |   Cytat: 
 "W 1965 roku, gdy większość szesnastolatków zajęta była szkołą i marzeniami o dorosłości, pewien chłopak o imieniu Robin Lee Graham szykował się do trudnej oraz wymagającej przygody. Uzbrojony w niewiele więcej niż marzenie i niewielki, 7,3-metrowy jacht o nazwie Dove, wyruszył z Long Beach w Kalifornii, z zamiarem opłynięcia całego świata — w samotności. Wielu drwiło, przewidując, że wróci po tygodniu… o ile w ogóle wróci. Ale Robin nie był zwyczajnym nastolatkiem. Tęsknił za otwartym horyzontem, szeptem morza i szansą na poznanie świata na własnych zasadach. Przez następnych pięć lat Robin przepłynął ponad 33 000 mil morskich po bezkresnych, kapryśnych oceanach. Zmagał się z wściekłymi sztormami, w tym jednym w pobliżu Durbanu w RPA, gdzie wiatr osiągał 225 km/h, a fale groziły pochłonięciem kruchej łodzi. Doświadczył samotności głębszej niż najgłębsze oceany — bez kontaktu z drugim człowiekiem, z ograniczonym zapasem jedzenia, kierując się jedynie gwiazdami i własną determinacją. Mimo fizycznych, emocjonalnych i duchowych prób, nie ustępował, skrupulatnie zapisując w dziennikach szczegóły swojej podróży. Jego rejs poruszył wyobraźnię milionów ludzi, zwłaszcza gdy National Geographic zaczął publikować relacje z tej niezwykłej odysei. Kiedy w 1970 roku powrócił, mając zaledwie 21 lat, stał się światowym symbolem wytrwałości i młodzieńczej odwagi. Jego wspomnienia, spisane w książce Dove i zekranizowane w filmie o tym samym tytule, uwieczniły tę podróż — nie tylko jako żeglarskie osiągnięcie, ale jako dowód na to, co może się wydarzyć, gdy młody człowiek odważy się podążyć za marzeniem, choćby wydawało się szalone." 
				__________________ Jam nie Babinicz... | |
|   |   | 
|  11.08.2025, 22:45 | #2 | 
|  Zarejestrowany: Apr 2025 Miasto: Przystanek Oliwa 
					Posty: 612
				 Motocykl: Wrublin   Online: 1 tydzień 14 godz 2 min 10 s |  Tudowlanie... 
			
			...zanim wyginą. "Tudowlanie to grupa subetnograficzna Rosjan znad rzeki Tud, prawego dopływu Wołgi, z ziemi rżewskiej, sąsiadującej z dawnym ujezdem bielskim województwa smoleńskiego Wielkiego Księstwa Litewskiego. W 1903 r. ich liczbę szacowano na 45 tysięcy, w 2021 r. w spisie powszechnym ludności Federacji Rosyjskiej narodowość tudowlańską wskazało 9 osób. Tudowlanie byli bowiem jedną z tych tradycyjnych społeczności Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, a reszty dokonało rozproszenie i asymilacja z rosyjskim otoczeniem. Tymczasem historyczni Tudowlanie wyraźnie różnili się od swych wielkoruskich sąsiadów, przez których byli nazywani białokaftannikami albo też Polszcza czyli Polska. Co ciekawe w odróżnieniu np. od sąsiednich Polaków z guberni smoleńskiej, Tudowlanie byli społecznością chłopską, poddaną rosyjskim pomieszczikom. Odnotowani są przez podróżników i etnografów od XVIII wieku na ziemiach, które w latach 1355-1462 bywały na krótko opanowywane przez Wielkie Księstwo Litewskie, nigdy jednak nie stanowiły części Rzeczypospolitej, jak województwo smoleńskiej. Ziemia rżewska była moskiewskim pograniczem Rzeczypospolitej w momencie jej największego zasięgu terytorialnego lat 1618-1654 za panowania dynastii Jagiellonów-Wazów. W związku z tym etnogeneza Tudowlan pozostaje do dziś niewyjaśniona. Jedni uważają ich za lokalną ludność białoruską, która przesunęła się maksymalnie daleko na wschód i przez to wyróżniała w wielkoruskim moskiewskim otoczeniu. Inni uważają za polskich przesiedleńców, deportowanych przez Moskwę już w XVII wieku i osadzanych nie na Syberii, ale na opustoszałej w wyniku wielkiej smuty ziemi twerskiej. Jest też pogląd, że Tudowlanie są, czy może byli, gdyż w połowie XX wieku roztopili się wśród rosyjskojęzycznych ludzi radzieckich, potomkami archaicznych proto-Słowian ludu Krywiczów, którzy w VI wieku z północnej Polski wyruszyli na wschód, osiedlając się najpierw w okolicy Pskowa, a potem potem migrowali na południu, niosąc ze sobą język słowiański podobny do dialektów północno-zachodnich Słowiańszczyzny, a więc właśnie do dialektów lechickich, z których w przyszłości powstał język polski." 
				__________________ Jam nie Babinicz... | 
|   |   |