Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18.07.2025, 18:51   #231
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie

Łysy to zgrany temat.
Lata temu w Obzorze.

Jeden z wielu lokali. Wieczór, wszystkie obłożone z wyjątkiem tego, więc wchodzimy.
Nic się nie dzieje, dwuosobowa kapela przygrywa bez entuzjazmu. Puste stoliki, życie toczy się obok.
Strażnik pragnie kuchni lokalnej, coś tam zamawiamy, ja coś z alkoholowego sortu.
Nic się nie dzieje... Tymczasem kapela wchodzi w smutne, rodem z Rumelii Wschodniej nuty - porzucając covery z europejskiej listy przebojów.

Patrzę w oczy Strażnika Domowego... Wstajemy i ruszamy do tańca.

Dochodzi północ. Cały lokal bawi się z nami. Chwilę wcześniej do naszego stolika dosiada się dwóch o nie bladej cerze dżentelmenów, pytając wcześniej o zgodę.
Stawiają nam w rewanżu wino, ogromny dzban wina.
Obwieszeni złotymi łańcuchami, eksponują złote zegarki. Wzbudzają w lokalu szacunek. Kelner lata koło naszego stolika jak pszczółka Maja. Stolik zapełnia się frykasami, mafiozi zachęcają do konsumpcji.

Strażnik żałuje, że się już objadła, ja korzystam. Zamawiam rakiję w rewanżu.
Pijemy i bawimy się dalej. Wszyscy się bawią, wszystkie stoliki zajęte, przed lokalem mimo późnej pory długa kolejka chętnych.
Kapela rżnie na ludowo, mafiozi zawodzą przyciągając nuty, ale w cudnej harmonii.

Jeden ze stolików zajęty przez grupę rodaków świetnie się wkomponowuje w klimat.
Jestem w siódmym niebie ale pora się zwijać.
Przywołuję obsługę, chcę płacić ale jeden z mafiozów wykonuje "ten gest".
Zbijamy niedżwiedzie i wychodzimy.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 10:01   #232
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie Bywa dziwnie...

...kiedy się wraca.

Epilog.

"Rośnie rzesza ludzi, którzy nie tworzą żadnych wartości. Są tylko agentami pijaru. Nie wiem, czy cywilizacja sama się opamięta, bez wielkich wstrząsów czy tsunami..."

Lecimy od Krysi. Byłej sołtysowej Rybnego, królowej Biesowiska. Pogoda pod psem...


...rankiem sennie ale rześko.

Turystów na lekarstwo, cisza, spokój. Czekając na Mateusza, syna Krysi rozmawiamy ze Staszkiem i wspominamy stare, lepsze czasy. O ile lepsze...?
Dokładnie o 56% ale procent będzie rósł.
Kto ciekawy, niech zerknie sobie na f-rę z PGE, którą akurat mam przed sobą. Tyle extra płacimy za dwutlenek węgla.

Stasiu klei w kotłowni płytki, w przerwie pali ze Strażnikiem Domowym serbskie LD Rose. Na drogę dostajemy 10 jajek od prawdziwych, domowych kur, pasztet z dzika - nagroda z bieszczadzkich kulinariów, kolejnego konkursu lokalnych wyrobów, który Krysia wygrywa. Najlepiej wychodzą Krysi nalewki ale pasztet też dobry.
Krysia się lekko zżyma, bo to nie pasztet (wątrobianka), jak donosi Staszek.
Krysi nie ma, bo z samego rana pojechała załatwiać "sprawy" do Leska i nie zdążymy się pożegnać.

Jeszcze tylko Mateusz szybko pozbywa nas problemu w PaScudzie, likwidując czujnik otwierania drzwi. W sensie odcina ten jeden kabelek, który w kostce za to odpowiada. Te czujniki padają po swoim "przebiegu" a mnie nie muszą informować, że drzwi nie domknąłem jak pisklak przy małej chociażby zmianie ciśnienia w przedziale kierowcy czy też nierówności na drodze.
Tym bardziej, że zespół czujników funguje z centralnym zamkiem. Skutek taki, że nie zamkniesz auta pilotem ani nawet z kluczyka.

Mateusza powinni zapamiętać uczestnicy słynnego, dzikiego Biesowiska 3 i 1/3. M.in. Pastor czy obecny tu Matjas, kiedy to śmieli się ze składaka strucla - wiejskiego moto z "byle czego". Do mniejszego śmiechu było, kiedy dowiedzieli się, że moto (jak najbardziej fungujące) złożył sobie... 10-cio latek.
Dzisiaj ów dawny 10-ciolatek prowadzi swój własny warsztat:



Wklejam celem reklamy, bo może się jeszcze komuś przydać przy potencjalnej awarii na bieszczadzkich zadupiach. Mateusz zakończył edukację mechaniczną na szkole średniej (z wyróżnieniem) ale naprawia z pasją i zaskakującą wiedzą.
Jak właściciel warsztatu w Szypliszkach, który zaskoczył Fazika.
Co prawda Mateusz twierdzi, że z motorów się wyleczył ale...


...za "stodołą"...



...nie dokończony projekt.

Nie motocyklowy ale jednak. Silnik klasyk. 90koni TDI, hamulce z poloneza bodaj itd. Nie wiele trzeba, by jeździł. Niestety w "stajni" pojawił się quad i...

Ale nie o tym...
Bez pikania, z jajkami, pasztetem z dzika, papierówkami i czosnkiem z ogródka, ruszamy prosto z Bieszczadów do domu.
Jeszcze tylko krótki postój w Rzeszowie z tankowaniem na leclercu. Stacje leclerca dla oszczędnych polecam.
Do Rzeszowa dojeżdżamy na resztkach bułgarskiego paliwa, które jest najtańszym w unijnym bloku. Zaraz przy leclercu jest kebab, dużo lepsza alternatywa od jakiegoś maca czy kejefsiego. Najadamy się do syta i powinno nam styknąć do Gdańska. Kebab też polecamy.

Zasadniczo mieliśmy wracać pod koniec tygodnia ale załamanie pogody w Rumunii... o tym może później, więc mamy wczesne, wtorkowe popołudnie. Zatankowani po korek, najedzeni ruszamy 19-tką na Warszawę.
Prognozuję, że jak Warszawa nas nie przyblokuje za bardzo, to na 19-tą zlądujemy w Gdańsku. Nawet zaczyna przebijać się słońce...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 11:49   #233
Melon
 
Melon's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Lublin
Posty: 6,007
Motocykl: cz350/ bandit600/ zx12r/ varadero/vfr1200xd
Melon jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 2 dni 49 min 3 s
Domyślnie

To czemu na kawę nie zaleciałeś, jeśli w ten wtorek to mialem wolne?
__________________
kto smaruje ten jedzie
Melon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 12:00   #234
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie Świat bywa dziwny...

Następnym razem, bo...



Okolice Janowa Lubelskiego. Ruch nieduży. Na poboczu ekspresówki stoi nowy LC. Trójkąt przed, znaczy problem.
Widzę, że kierownik próbuje zatrzymać auto w tle przed nami. Nowy land cruiser... jednak zdejmuję nogę z gazu.

30 lat wcześniej stałem tak na starej 7-mce, gdzieś między Mławą a Nidzicą. Testowałem w drodze do W-wy nową C-15 stkę. To już druga była w małej flocie wschodzącej gwiazdy biznesu globusa PL - czyli mnie. Zabrakło mi paliwa, bo rezerwa inaczej reagowała niż w tej pierwszej.
Stałem już tak kilka godzin i nikomu nie było w głowie się zatrzymać aż nastała noc głucha. Były to czasy złe, koniec XXw. nie był do końca bezpieczny na drogach więc w sumie się nie dziwiłem.

O drugiej w nocy, to już czystym aktem odwagi było zatrzymać się w podobnej sytuacji. Pogodzony z faktem, że trzeba będzie przekiblować do rana i jakoś dalej sobie radzić zauważyłem dwie żółte świeczki powoli się do mnie zbliżające. Machnąłem...
O dziwo świeczki zatrzymały się. W skąpym ich świetle pojawił się starszy pan. Właściciel Skody 105.
- Może w czym pomogę?
Głupia sytuacja proszę pana... Po prostu zabrakło mi paliwa.
- Wcale nie głupia, głupio tak bez zapasu jeźzić.
Ma pan rację ale jestem po fakcie.
- Pewnie nie ma pan kanisterka?
Nie mam, głupio się uśmiecham...
- Niech pan wsiada. Niedaleko, z jakieś 5km jest stacja paliw. Kupi pan tam sobie kanisterek i napełni paliwem.

Z nieba ciemnego jak sumienie faszysty spadł mi ten starszy pan! na stacji kupiłem kanister, paliwo i wracamy.
- Proszę zalać najpierw zanim odjadę. To diesel, oby się nie zapowietrzył.
Instalacja ma pompkę, więc najpierw pompuję paliwo. Po chwili kręcenia silnik odpala. Jestem niewymownie szczęśliwy! Szybko sięgam do portfela i wyciągam 20zł "za fatygę". Za dwie dychy można było wtedy nalać 12 litrów paliwa...
- Proszę zatrzymać pieniądze i teraz ja mam do pana prośbę.
Słucham!
- W podobnej sytuacji na drodze, proszę się zatrzymać jak ja i spróbować pomóc. Czasami wystarczy się tylko zatrzymać. Sama świadomość, że nie jest pan zostawiony sam sobie potrafi zdziałać cuda.

30 lat później... zdejmuje nogę z gazu. Strażnik Domowy wie, że choćby skały srały ja się zatrzymam. Zna te historię i nieraz podobna sytuacja miała już miejsce.
Zatrzymuję się za toyotą i cofam na odległość holu.
- W czym mamy problem?
O jej... strasznie głupia sprawa... Zabrakło mi paliwa. Wiem, ze to głupio wygląda ale żeby było śmieszniej, zostawiłem telefon w firmie.
- Zdarza się, choć trudno to sobie wyobrazić, uśmiecham się. Nieszczęścia lubią chodzić parami.
Ma pan rację ale jeśli użyczy mi pan telefonu, to ja już sobie poradzę.
- Nie ma problemu ale możemy go w banalny sposób szybko rozwiązać sami.
Po prostu pana zholuję na MOP, który jest dosłownie za kilometr, bo sami rozważaliśmy zatrzymanie się na nim. Dolałbym panu od ręki paliwo ale wyjątkowo nie zalałem dodatkowego kanistra, bo jestem zatankowany pod korek.
Przy okazji sam się dziwię, ze tego nie zrobiłem.

Ale, zdaje się, na drodze szybkiego ruchu nie można holować...?
- Długo pan stoi?
Dobre półtorej godziny.
- Za 5 minut będziemy na MOP-ie, i wtedy szybko rozwiążemy problem.
Gość jest wyraźnie zszokowany. Jak wspomina, już dawno nie czuł się tak "ubezwłasnowolniony", wręcz bezradny ale powoli wchodzi na normalny poziom.
- Cholera, przecież znam ten MOP. Tam się ludzie zatrzymują i na pewno ktoś by mi telefonu użyczył...

Na MOP-ie udaje mi się ściągnąć paliwo do 5-tki jako miarki. Zalewamy toyotę. Udaje się ją odpalić, zlewam kolejne kilka litrów, by mieć pewność, że nie stanie gdzieś po drodze do Niska, gdzie mieszka i prowadzi firmę.
Ale to nie koniec przygód. Okazało się, że musieliśmy jego firmę wygóglać, bo do nikogo (nawet do żony i syna) nie pamiętał numeru telefonu.
Śmiejemy się, bo ja też nie pamiętam! Strażnik Domowy - mój tak.
Zostawiliśmy na chwilę pana, by z mojego telefonu szybko ogarnął, co miała ogarnąć. Przeprosił jeszcze na chwilkę, bo miała na mój numer oddzwonić jego żona.

Po rozmowie z żona pan Marek, bo tak miał na imię zwraca się do nas.
- Szanowni państwo... państwo wracacie do domu a pora już późna. Do Gdańska daleko a ze względu na pogodę, skróciliście urlop więc... wnoszę, że nie musicie się państwo "aż tak spieszyć". ja proponuję państwu - nalegam wręcz, by skorzystali państwo z naszego letniego domu w Lasach Janowskich. Tam mamy wszystko, co jest potrzebne do życia, przede wszystkim ciszę i spokój. Spokojnie się państwo prześpicie i jutro podejmiecie decyzję, co dalej.

Przekomarzania trwały dobry kwadrans ale pan Marek nas... przekonał.
- Będzie na państwa czekał syn. Wszystko udostępni, pokaże co i jak. Macie telefon do żony, gdyby tylko coś potrzeba było, bez żadnej kozery dzwońcie.
Absolutnie nie będziemy państwu przeszkadzać, dosłownie wpadniemy koło 20-tej na minutkę, bo żona bardzo chce państwa poznać, a ja tym bardziej czuję się zobowiązany.
W sumie, to teraz my jesteśmy w małym szoku. Pół godziny później meldujemy się w środku lasu przed bramą prowadzącą na dużą, leśną posesję....

Letni dom okazuje się dużym, drewnianym domem z czterema... sypialniami, dwoma łazienkami, ogromną antresolą, dużym tarasem i pełnym, gospodarczym zapleczem. Dwoma dużymi garażami, pomieszczeniem gospodarczym, drewutnią, małym, komfortowym domkiem letniskowym ale ny absolutnie mamy korzystać z komfortu dużego domu. Jest duży staw, jest sauna... Wszystko na działce hektarowej w otoczeniu lasu i... w ogóle.
Komfort jak z bajki. Jest pełna lodówka, jest barek... Wszystko do naszej dyspozycji a syn gospodarza po chwili taszczy jeszcze skrzynkę perły chmielowej i od razu lokuje połowę zawartości w dużej lodówce.

Koło 18-tej dzwoni żona pana Marka i pyta czy wszystko ok i że ona wpadnie ciut wcześniej z... pieczoną kaczką, ziemniaczkami - bo przecież nie możemy tak "bez kolacji" ciepłej.
No i godzinę później melduje się na majdanie Dorota. Fajna, energiczna babka... nauczycielka w-fu! I to był koniec Kobitki się w tri miga zgadały.
Gospodyni sięgnęła do barku i nalała bez ceregieli po krysztale znakomitej nalewki z pigwy. Ja zostałem przy piwie.
- Syn mnie odwiezie, rzuca Dorota i... Marka.

Zostawiam kobiety i idę się przejść po okolicy. Obiecałem Strażnikowi Domowemu w Rumunii, że przy stole to już mnie nikt nie usłyszy.
Kontempluję w ciszy, co tu się wydarzyło...






Nawet wieża widokowa jest.



Ale to wszystko nic.
Najlepsze dopiero było przed nami...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 12:23   #235
fassi
Fazi przez Zet
 
fassi's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,364
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 10 miesiące 1 tydzień 4 dni 19 godz 27 min 5 s
Domyślnie

Wystarczy nie miec strachu w życiu aby przeżyć takie przygody.

Ta skrzynka perły mi tu nie pasuje. Pewnie nie starczyla. Juz widzę ta nówkę toyotę LC utopiona po osie w środku lasu, bo po piwo do wsi przez las trza było jechać

Co? Ja nie przejadę?

Czyta się i czeka
__________________
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.
fassi jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 15:41   #236
kylo
 
kylo's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lubelskie
Posty: 600
Motocykl: CRF1000
kylo jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 6 godz 12 min 41 s
Domyślnie

No i Pięknie
kylo jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 18:53   #237
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie Dziwny bywa ten świat...

Po 20-tej wpada Marek.
Widząc, ze dziewczyny odjechały swoim wagonikiem, biorąc piloty do garaży rzuca:
- Choć Darek, pokażę ci mój świat.

Brama w pierwszym się podnosi a w środku...



Dorota i Marek jeżdżą na co dzień nowymi land cruiserami. Tu pod dachem stoją zabawki (nie wszystkie) Marka.
Jeszcze jedna toyota hillux w pełnej zabudowie camperowej z wszelkimi bajerami. To hillux osobisty Marka - na jego wypady bliższe i dalsze. Takie, gdzie chce być niemal w pełni niezależny.
Obok ciągnik porsche (sic!), willys (sic!) (w nienagannym stanie technicznym, oba na chodzie), kuchnia polowa i... to co widzicie sami. Stara afra, świeżo wypucowana, po konkretnym przeglądzie.
Na kufrach naklejki krajów, które na niej zaliczył. Zwracam szczególną uwagę na Maroko i Białoruś.

W drugim garażu... powóz konny, którego można spiąć z zabytkowym ciągnikiem naturalnie. W Nisku jeszcze piękna zastawa i druga, nowa... africatwin.
Jestem szczerze zachwycowny. I tak mój zachwyt jest odbierany. Podchodzę jeszcze do gablotki...



Chwilę później...


Strażnik Domowy "pyrka" na ciągniku.

Potem wszyscy gramy w żołnierzyki. Kończymy zabawę o 1-wszej w nocy. Dorota wydała wcześniej dyspozycje:
- Zostajemy
- Marek, ogłoś w firmie dwudniowe święto narodowe.
To ostatnie oznacza, że kocura nie będzie i w firmie myszy mogą grasować.
No i ostatnia decyzja:
- Jurto wycieczka ciągnikiem i wozem po Lasach Janowskich!
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.08.2025, 19:30   #238
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie Bałkany, a gdzie to...?

Przed wyjazdem kupiłem kilka książek, w tym historię Bułgarii liczoną od czasów bułgarskiego odrodzenia.
I tę zabrałem ze sobą. Poza nią, trochę literatury "drewnianej", nuty i teksty kilku piosenek, które w końcu postanowiłem opanować. Znaczy teksty owe.
Poza tym zabraliśmy rowery, king konga, stolik, dwa krzesła, butlę z gazem 2,5kg z zestawem dwupalnikowym.
Z napojów - 18 puszek niepasteryzowanego kasztelana i tyleż 1,5-litrowych petów muszynianki.

Koło zapasowe, zestaw kluczy i rozkładaną deskę... klozetową. Ładnych parę lat temu dostałem ją w prezencie - w formie złośliwego żartu, by mnie bardziej ucywilizować. W końcu, po tylu latach nie zawahałem się jej ze Strażnikiem użyć i to był strzał w dechę. Do gotowania patelnię, jeden garnek i papier toaletowy. Ten ostatni wiadomo do czego ale dopiero teraz sobie o nim przypomniałem.

Bez papieru toaletowego ani rusz. Zapomniałem o pile - składanej tacumie i czasami mi jej brakowało. Została na wsi ale specjalnie kupiłem drugą z dwoma zapasowymi ostrzami, by mieć ją zawsze pod ręką w aucie. Do wszystkiego zestaw sztućców zwykłych i opinela 9-tkę, który świetnie służy w kuchni i do obrony. Ostry jak brzytwa od czasu, kiedy to naostrzył mi go Redzik jeszcze grubo przed Grąbczewskim. Tylko zczarniał, bo to stal węglowa. Twarda ale krucha, trza uważać.

Tuż przed wyjazdem, od poniedziałku do piątku rano grasowały u nas drapichrusty. W niedzielę planowaliśmy wyjazd. Byłem pewien, że sobota styknie na przygotowania.
Po raz pierwszy w życiu ogarniałem winiety. Rumuńską i bułgarską, bo ponieważ to te dwa bałkańskie kraje były celem obecnej wycieczki.
Rozkmina "o co z nimi chodzi" zajęła mi sporo czasu. Z czynności dodatkowych wykupiłem też wersję premium mapy.com (dawne mapy.cz).
Jestem przyzwyczajony do grafiki tej strony ale obecnie w wersji free ma się dostęp do tylko jednej, wybranej mapy. Wersja premium pozwala wgrać dowolną ilość. Można ściągnąć free mapy gógla i nawigować oflajnem ale nie lubię gógla.

Podróżuje oszczędnie, co pozwala zachować niepotrzebnie wydawaną kasę na to, na co faktycznie lepiej ją wydać. Okazji na to "lepiej" nie brakuje.
Już na długo przed wyjazdem zdecydowaliśmy zmienić operatora sieci komórkowej czyli wrócić do playa. Przez kilka łądnych lat byliśmy w premium mobile - taniej sieci ale zawsze był kłopot z dostępem do internetu i w ogóle.
Nigdy nie kupowałem kart na miejscu. Tym razem mocny nacisk był na tereny UE więc wróciliśmy do playa ale... w trakcie wycieczki. Na szczęście wszystko zafungowało poza numerami telefonów. Mimo, że wszystkie miałem zapisane w chmurze gógle (przynajmniej tak sądziłem), połowę utraciłem.

No i ten wyjazd był jeszcze pod jednym względem szczególny. To był wyjazd all inclisive.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.08.2025, 10:21   #239
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie Świat jest do dupy...

...ale życie jest cudem.

Komu są potrzebne komary?
Skoro są, więc są. Skoro mam jeszcze krew która krąży we mnie i Strażniku znaczy, że żyjemy. I dlatego jesteśmy komarom potrzebni.
Po co ja o tym? O pożyciu i komarach?



Tymczasem...
Poniedziałek 14.07.
Szkolenie w Bieszczadach. Kosa i taczka. Artykuły pierwszej potrzeby na mojej wsi.



W czasie między Mateusz krysiowy, U Makumby przywraca mi poprawne działanie zamykanie PaScudy - odcinając czujnik drzwi kierowcy.
Zaraz potem w imię Ojca i ruszamy.

Później potem...
...I znalazłem w końcu pragnień moich przystań...



Mija dokładnie 10 lat, kiedy wyposażeni pierwszy raz w king konga, rozbiliśmy się tu nad Dunajem po raz pierwszy. Genialną, tranzytową miejscówkę wyczaiła Strażnik Domowy.
Darmowy camp sponsorowany przez gminę, z pełnym (darmowym) zapleczem socjalnym. Toalety, prysznice z ciepłą wodą, kuchnia, gaz i prąd. Wszystko za darmo.
Mamy tam "swój" plac. Mamy swoje komary... Tym razem nas oszczędzają. Nie wiadomo tylko - dlaczego...

Domyślam się... Nie kopie się siedzącego na krzesełku, pijącego chłodnego kasztelana. Definitywnie żegnam się z moim sposobem poznawania obcego świata...
Za blisko 200zł wykupione winiety, w planie autostrady... Wszystko po to, by w założonym terminie dostać się do apartamentu z klimatyzacją (działającą), basenem, barem celem wylegiwania się na zmianę... Basen, plaża, basen, plaża... Plaża nad Morzem Czarnym.

Ja chcę leżeć plackiem nad morzem, spać w apartamencie z łazienką...
Ok... Dzwonię do Jovana - Serba udającego Greka.
Poznaliśmy Jovana w niezwykłych okolicznościach przyrody 10 lat temu. Wtedy realizowaliśmy mój plan na Serbię. Golfem 2, który się elektrycznie nam biesił, bo i on miał swój plan.
To była realizacja w pięknym, starym stylu. Golf wydechł nam elektrycznie na eleganckim parkingu przy bulwarze nad Dunajem w Nowym Sadzie.

Była niedziela, my zmęczeni dotarciem nad serbski Dunaj vis a vis Fruszkiej Gory (okolice Głażana). Po szybkim rozbiciu king konga (na prywatnym terenie - naddunajskiej restauracji - za zgodą obsługi bezproblemową) po 20-tej ruszyliśmy podziwiać zamek u podnóża Gory rzecznej.
Zaparkowałem cudnie, nieopodal bulwaru, niedzielnie gratis.
Sił starczyło nam na 40 minutowy spacer. Już w świetle lamp wracamy do Golfa.
Przekręcam klucz w stacyjce a tu nic, nawet mrugnięcia, jakby aku całkowicie wydechło... tylko po czym?

Chwilowo zachodzę w głowę, co tu się wydarza i to wystarczyło, by wzniecić powazny niepokój w Strażniku Domowym.
- Darek, co się stało?!
Nie mogę odpalić, wydechło się aku chyba, dziwne... Spokojnie odpowiadam.
- I co teraz?! Co my teraz zrobimy?! Jezzzzuuu... Niepokój szybko przeszedł w panikę.
Mój Strażnik nie wie jeszcze, że właśnie wszedłem w tryb "wyprawowy". Znam siebie i czuję się w tym stanie doskonale.
- Kasiulku... Uspakajam ciepłym tonem. Obiecuję ci, że najdalej w ciągu dwoch minut rozwiążemy ten problem pozytywnie.
Ale jak?!
- Wraz z drzwiami otworzę się dla ciebie przestrzeń, jakiej nie miałaś jeszcze okazji poznać. Przestrzeń dla otwartych na życie, jak te drzwi teraz.

Otwieram więc drzwi Wieśka, wychodzę na ulicę. Dosłownie w tym momencie zatrzymuje się przy mnie astra z serbską rodziną. Kierowca pyta, czy zwalniam miejsce?
- Tak ale pomożesz mi odpalić aku z kabli.
Ja kabli nie mam. Odpowiada z troską.
- Ale ja mam.
Nie ma problemu!
Cały proces trwał nie dłużej niż obiecane dwie minuty... Na twarzy Strażnika Domowego zdumienie walczy z ulgą. Ja proszę jeszcze Serba o chwilkę cierpliwości. Wyjmuję czerwony, niezmywalny mazak i proszę całą rodzinę o złożenie "podpisów" na golfowej skórze. Tradycja. Wprowadziłem ją w 2015-tym, kiedy leciałem tym golfem do Iranu.

Poncki na Moście Siekierkowskim też swój podpis wtedy (2015) na golfie składał, bo ogarniał mi tłumaczenie przysięgłe tureckie golfowych kwitów. Zdaje się, że w trakcie składania odpadł mi wtedy tylny zderzak zaraz potem. O ile dobrze pamiętam, to auto Ponckiego również się zbiesiło i nim odjechałem odpalaliśmy jego furę z kabli.
Wszystko działo się na tym moście o 2-giej w nocy bodaj

To już nie wróci... choć...



...no więc dzwonię do Jovana...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.08.2025, 13:27   #240
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 528
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 18 godz 24 min 36 s
Domyślnie All prawie inclusive

Jovan udający Greka załatwia nam apartament w Primorsko. 5 noclegów w (dość) komfortowych warunkach. Tylko dojechać więc jedziemy.

















Potem płyniemy.




Zwiedzamy.










Czasami jemy.

I tak lądujemy w Bułgarii...


...wreszcie.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:51.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.