![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
Ryga (i Tallin), to hanzeatyckie miasta, silny wpływ kultury niemieckiej i... Niderlandów. Kto czytał Sieniewicza, ten wie, o co się maszeruje
![]() Bez dwóch zdań, stare miasto nas urzekło. Bardzo lubię ten/taki klimat. Możemy więc podziękować Rosjanom, że skutecznie wprowadzili kwadratowy ład na globusie PL. Cudem ocalał Kraków, cudem odbudowano Gdańsk i Warszawę. Niestety nie odbudowano np. takiego Białegostoku, który był bardziej zniszczony niż... Warszawa w 1945. Szkoda... Tu podziękujmy Niemcom i Ukraińcom również za ich wkład w proces rozkładu IIRP. Wracając do Rygi. Sporo starszego pokolenia wie, po co się do Rygi jechało ale nie o tym ![]() W istocie starówka jest piękna. Powtarzam to raz trzeci. No to przejdźmy sie po niej moimi oczami chwilę... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Starówka niewielka ale i świat mały, bo... ![]() ...spotykamy na mieście dwóch sympatycznych (europejskich) Gruzinów z hostelu w Tallinie. Mieliśmy z nimi fajny epizod tamże. Siedzieliśmy w kuchni na kolacji i zeszło się sporo bakpakingowców z zachodniej Europy. W sumie kilkanaście osób. Przy stole gościnnością dzielili się Gruzini. Częstowali wszystkich czaczą ale nikt niczym się nie zrewanżował mimo, że okazji nie brakowało. Jak się wszyscy rozeszli, postawiłem chłopakom czteropak kasztelana niepasteryzowanego. Jeden z nich już leciał po kolejną flaszkę do pokoju ale powstrzymałem go hasłem, że dzisiaj to bardziej dla Strażnika Domowego tu jestem niż innego towarzystwa i że jutro już o 6-tej rano musimy się pojawić na odprawie promowej. Tym niemniej zaproszenie do Gruzji pozostaje otwarte a my z chłopakami do dzisiaj w kontakcie ![]() Tymczasem w Rydze mieliśmy jeszcze jeden arcypan do realizacji... Ostatnio edytowane przez El Czariusz : 14.05.2025 o 11:08 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
Ryga oferuje coś więcej. Więcej portowego klimatu w starym stylu czyli coś, co czuje mieszkaniec każdego, prawdziwie portowego miasta.
Żebym teraz tylko nie popłynął, bo na bank zdryfuję w jakiejś knajpie. Wiele z nich już nie istnieje, z historii tych miejsc, większość zwietrzała jak w otwartym kuflu piwo, kilka zachowało się jednak w pamięci. Morze, nasze morze, będziem ciebie wiernie strzec... Śpiewało się na koloniach organizowanych przez UG. Ba... Szalony (były) prezes PZG (polski związek gimnastyki) na zajęciach z gimnastyki (studia) kazał nam to śpiewać. Zabrylowałem, bo jako jedyny intonowałem do końca. Gimnastyka (którą miałem okazję uprawiać), to nie tylko prawidłowo wykonane ćwiczenie stricte. To cały proces, który zaczyna się przyjęciem postawy, wyrażeniem gotowości i w finale ponownie przyjęciem postawy. Jeden z moich kolegów otrzymywał (w punktacji gimnastycznej - od 0.00 do 10.00) otrzymywał np. celujące, szczątkowe oceny (na finalną składa się ich suma) danej fazy ćwiczenia, co było bardzo ważne w procesie. Przyjmował postawę, zgłaszał gotowość do wykonania ćwiczenia (popularny wymyk przodem czyli przejście ze zwisu do podporu przodem), następnie przejście do zwisu poprzez wyskok przodem i... ...dalsze próby przypominały już szamotanie się na trzepaku. Pan profesor podchodził do procesu oceny rygorystycznie. - Zwis prawidłowy, ocena 0,1. Dodam, żeby zaliczyć należało otrzymać 2,6 punktów (w starej szkolnej terminologii "trzy minus"). Dopiero zwis prawidłowy a do knajpy jeszcze daleko. Zatem... wróćmy do Rygi. W Rydze jest targowisko. Nie targ, targowisko. Targowisko jest szerszym rozwinięciem pojęcia targ. Zdecydowanie bliższe bazarowi. Targ może być rybny. Na targowisku kupisz coś więcej niż tylko ryby. Np. Biesy, to... biesy. Diabły, z których każdy jest jakąś indywidualnością. Ich zlot, to już Biesowisko. Organizowałem takie przez 15 lat w Bieszczadach. Organizowałem w miejscu odludnym, poza granicą. Poza granicą zwykłej, ludzkiej percepcji. Granicę obsługiwała niekiedy Straż Graniczna ale tylko do pierwszego szlabanu. Potem... W... Rydze targowisko niemal przylega do starówki. Namierzyliśmy je w ramach turystycznej logistyki ze Strażnikiem Domowym jeszcze przed wyjazdem (podobnie jak te w Tallinie i Helsinkach), bo to żelazny punkt mojego programu a przy okazji i Strażnik może tam ze mną pohulać. Otóż targowisko w Rydze jest, w porównaniu z nawiasem, nie do porównania. Jeżeli chcesz dobrze i tanio zjeść, to idź tam. Jeżeli chcesz dobrze i tanio się zaopatrzyć w podstawowy koszyk żywnościowy, idź tam. Chcesz cepelii (bursztyn np.) w przystępnej cenie...? idź tam. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że na tym targowisku jest tanio jak barszcz. Ja, nie chwaląc się, chwaląc - mam do tego nosa. Kiedy trzy lata temu polecieliśmy w lutym z ferajną do Kutaisi, to namierzyłem tamże punkt gastronomiczny na klasycznym targowisku, gdzie ceny wyrywały z butów. Za cztery (lane) piwa plus pożywną (tradycyjną) zupę z chlebem płaciliśmy około 11zł. Jak ferajna pojechała "zwiedzać piramidy", my ze Strażnikiem Domowym pojechaliśmy do Batumi. W jedną stronę marszrutką, z powrotem gruzińską elektriczką. Podobna, klimatyczna historia. Wszyscy zachwycają się słynną koleją w Maeklong, która przejeżdża przez targowisko. Jak wpiszesz takie hasło w gógla, to wyskoczy ci tylko ta pozycja. A taka sama kolej "rozjeżdża" targowisko w Batumi. Wracamy do Rygi... Z tym barszczem to jest tak, że do niego trzeba dotrzeć. Najpierw przebijasz się przez "normalne ceny", dopiero gdzieś tam hen, na skraju wchodzisz do cenowego raju. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
W czwartek z rana w barze w Kutaisi piwo jak...
![]() (Czy piwo może kosztować jedno lari...?) W Bangkoku jak... ![]() ![]() ...w Batumi. Bazaru resztki, albowiem zaraz potem - słońce zachodziło nad Batumi krwawo... ![]() ...słychać krzyk drobiu (było) Więckowskiej nieświeży... Żegnaj Batumi... ![]() ![]() ...żegnaj sławo... Poniżej diabelski krąg... ![]() ...czyli klasyczne... ![]() ...koło zamachowe. Jednym słowem - Biesowisko... Wprawne oko dostrzeże tow. Onucnika, któren to depiluje pięty. Założyciel gangu Sfilcowanych Skarpet. Jedyny, który z powodzeniem ujeżdża Elwooda i do tego w NRD. W Gruzji... ![]() ...Karpika. Obecnie szuka nowego celu w życiu. Wracamy do Rygi. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
Zamykamy temat Gruzji.
![]() Najpierw parkujemy nasze sprzęty. ![]() ![]() Wchodzimy na hale targowe. Jest ich tradycyjnie kilka. ![]() ![]() Wiadomo. Ryby. Tu ceny jeszcze takie konkretne dość. Ryga leży u ujścia Dżwiny do Zatoki Ryskiej więc ryba musi być. Po środku, jedna z hal przeznaczona do konsumpcji i tu jak w dawnym bloku wschodnim dominuje kuchnia z akcentami takimiż. Samsy, manty, pierożki, bliny - wszystko w przyjaznych cenach. Za 2 czy 3E najesz się. Korzystamy. Ciekawiej robi się na zapleczu. Im dalej od głównego nurtu, tym taniej. ![]() ![]() Skolko ugodna. Kupuję kilogram winogron, brzoskwinie, pomidory i pół kg wędzonej szprotki. Pani wydaje mi resztę z trzech euro. Po drugiej stronie ciąg straganów z bursztynami i cała cepeliada. Bransoletki od jednego euro, magnesy o połowę tańsze niż na mieście. Magnesy zbierałem dla babci Marysi. Już nie zbieram... Mrowie stoisk z chińszczyzną, te nas nie interesują. Chciałem rzucić okiem na jeszcze jeden przybytek. ![]() Rzuciłem. Ale po drodze doń... ![]() ...dokładnie pomiędzy targowiskiem a "pałacem" taki klasyczny bar. Bar, jakie lubię. Będzie na później, bo do Rygi mam ochotę wrócić. Z dwoma noclegami na mieście, gdzieś o rzut beretem od pałacu. No i to na tyle Rygi, choć jeszcze na godzinkę wracamy do jej starej części. ![]() O 16-tej, zgodnie z planem lecimy golfem na południe. Przez Birże. Tu lokowała się linia birżańska Radziwiłłów w opozycji do nieświeżkiej. Tamże, w Nieświeżu - urodziła się moja mama. W gnieździe prawilnych Radziwiłłów. Ale Birże jutro. 3h później już "rozbici"... ![]() ...kolacjonujemy się nad jeziorem. Pogoda jak w latach 70-tych ubiegłego wieku, kiedy planet nie płonęła jeszcze tak intensywnie, jak zapewnia Rafał. Wtedy 25st. to był upał nie do zniesienia 18st zwiastowało nadejście ciepłego lata. Na kolację zaryzykowałem po drodze (już na Litwie) zakup lokalnej "kiełbasy". Po jej konsumpcji już wiem, skąd się biorą kiełbie we łbie, na pewno w brzuchu. Nie dałem rady... ![]() Wieczór jak co dzień. |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
Litwo ojczyzno moja?
Kiedy wracam ze wschodu zawsze nachodzę mnie refleksje różnorakie. ![]() To miał (chyba) Mickiewicz na myśli... No cóż... śniadaniujemy kawowo... ![]() ...zaraz zwijamy manatki i spadamy, bo może spaść deszcz na na nas. Pogoda. No szlag by ją. Nie mamy świadomości, że prze cały czas naszego pobytu na obczyźnie u Tolka powyżej 30st. Tam w istocie zmierzamy. Po drodze Birże, wjeżdżamy nawet w granice administracyjne stolicy Litwy więc mogę napisać, że cztery stolice ale mijamy bokiem Wilno, by sprawdzić o czym świszcze w trawie Troków. ![]() ![]() Wjeżdżamy w litewskie Mazury garbate. Mijamy Wilno i lądujemy w samym centrum historycznego parku narodowego. Przyrodniczo cudownie. Rozpychał się tu lodowiec jak hydra czy inna ośmiornica, tracąc języki, zostawiając między wzgórzami jeziora pełne łez. Lądujemy na Wzgórzu Aniołów. Zagospodarowano ja z okazji 1000-lecia Litwy w 2009. W Wielkanoc nasz obeszło 1000-lecie koronacji Bolesława na króla globusa PL. Obeszło tyle, co nic. 1000 lat istnienia formalnie polskich struktur państwowych, do których możemy się odwołać. Vivat obywatele nowoczesnej Europy! "Mickiewicz nie przekreślał ani zdobyczy nauki, ani postępu technicznego. Był jednak konsekwentnym krytykiem rozumu i nauki bez sumienia." Och, jakbym chciał przeczytać Historię przyszłości Mickiewicza.... zaprawdę chciałbym. Może w końcu też Pana Tadeusza w kontekście prozy Łozińskiego czy Glogera. ![]() ![]() Aniołki. A tu... ![]() ...moje. Drapichrusty z dziadkiem. Po lewicy dziadka Kacper Włóczykij. Objeżdżamy park od północy i z zachodu wjeżdżamy do Troków. Przed Trokami stajemy na parkingu jak... 20 lat temu. Widać z niego zamek na wyspie i pałac Tyszkiewiczów. Trochę się pozmieniało. ![]() ![]() 20 lat temu można było zjechać autem niemal do jeziora. Kawałek dalej jest rondo. Owe 20 lat temu wyjeżdżamy z spod jeziora prosto na rondo niemal. Za rondem stoi policja i łapie na pistolet. naturalnie stop i czysta polszczyzną koleś mnie informuje: - Jechałeś 70km/h będzie mandat (dość spory o ile pamiętam). I pokazuje mi odczyt. F-cznie. Więc odpowiadam czysta polszczyzną: - A wiesz skąd wyjechałem? Z tego parkingu odległego o kilkadziesiąt metrów. Scenic to nie bolid formuły. I bezceremonialnie dodaję: schowaj sobie ten odczyt - wiesz gdzie! Zatkało gościa. Powiedziałem; do widzenia, wsiadłem do auta i odjechałem. Teraz na rondzie policji nie było. Objeżdżając Troki wspominam jeszcze wie historie. Kiedy owe 20 lat wcześniej przyjechaliśmy nad ranem do Troków musieliśmy i godzinę poczekać na otwarcie biura informacji turystycznej, bo nie przestawiłem zegarka. Wyczytałem w przewodniku pascala, że tu można najłatwiej/najszybciej wynająć kwaterę i f-cznie. Pani bardzo sprawnie pośredniczyła w nawiązaniu kontaktu z wynajmującą Litwinki nie brała za to od nas żadnej prowizji. Rozmawialiśmy bez problemu po polsku. Dopytałem jeszcze o jakieś materiały reklamowe więc w odpowiedzi otrzymałem mapki itp. Te juz po polsku nie były. Zapytałem zatem, czy na zamku (tym na wyspie) są też napisy po polsku? I... ...tu jakby w kobitę piorun strzelił! Normalnie zaczęła krzyczeć. Co my sobie myślimy?! Tu jest Litwa nie Polska! Zdębiałem chwilowo... - A w Malborku na zamku napisy po litewsku są?! To nasza a nie wasza historia! Cha... Poczułem się jak Stanowski atakowany teraz przez panią Wysocką-Schnepf ![]() Uśmiechnąłem się i paruję: - Świetnie pani mówi po polsku. Gratuluję. Wyobrazi sobie pani, że po litewsku na Malborku ani słowa nie ma ale... są za to po niemiecku. Po niemiecku, bo przyjeżdżają tam Niemcy. Może by i były po litewsku, gdyby Jagiełło zamek zdobył ale nie zdobył. Może dlatego Litwinów na tym zamku tyle, co śniegu dzisiaj w Trokach. Po drugie... zamiast się tu na mnie wydzierać, może spowodowała by pani po tej rozmowie, by napisy po polsku jednak były. Wie panie dlaczego? Bo wtedy łatwiej by wam było dotrzeć do nas z waszym przekazem i wizją historii. Czyż nie...? Kobita sposągowiała. My zaś oddaliliśmy się na kwaterę. Kwaterą było dwupokojowe mieszkanie w wieżowcu z wielkiej płyty. Bodaj na 8-ym piętrze? Trochę słabo, bo przynależał nam jeden pokój. Drugi był już wynajęty. W naszym pokoju trzy łóżka, kuchnia wspólna... Może być. W końcu będziemy tu tylko spać. bo zwiedzać jest co. W cenie piękny widok na okolicę. Po całym dniu zwiedzania (w tym rzeczonego zamku) okazało się, że naszymi bezpośrednimi sąsiadami jest małżeństwo Łotyszów z... Rygi. Władimir okazał się dyrektorem szkoły, jego żona Lena - nauczycielką matematyki. Strażnik Domowy nauczyciel w-f, ja niedoszły nauczyciel plus junior. Nie mogliśmy się nie dogadać ![]() Do tego stopnia, że przedłużyliśmy sobie pobyt wspólnie jeszcze o dwa dni extra. Spotykaliśmy się praktycznie tylko wieczorem, ostatni wieczór w knajpie. Niewątpliwie do dzisiaj utrzymywalibyśmy kontakty ze sobą, co miało miejsce przez dobre 15 lat, dopóki nie zgubiłem "prywatnego" telefonu i z nim przepadły wszystkie tego rodzaju kontakty. Akurat tego bardzo żałowałem. Juniorowi też pan dyrektor z żoną pasował, że ostatniego wieczora ułożył dla państwa Morkowiczów piosenkę. Próbowałem Władimira odnaleźć jakoś i był nawet na to mały pomysł, na omawianej wycieczce ale tym razem tempo było za duże. Pomysł jednak do lamusa nie idzie. Ot... taka fajna (dla mnie) historia. Po Trokach Druskienniki z marszu ale nie zrobiły na nas żadnego wrażenia. za to okolica jak najbardziej. DO tego stopnia, ze w pewnym momencie odbiłem na szutrową drogę, która prowadziła prosto do Polski. Na tym szutrze tarka, więc żeby zębów nie stracić sunąłem po pustej drodze ponad 80km/h jak Vatannen jakiś. Strażnik nie za bardzo przepada za takimi drogami i już zaczęła protestować kiedy nagle... ... skrzyżowanie! tak wyprofilowane, ze podbija nam golfa i w locie widzę znak... granica państwa! Zaraz potem droga przeszła w klasyczną gruntówkę. Oczywiście wyhamowałem i z lekką dusza na ramieniu klucząc, jechaliśmy dalej. Był to czas, kiedy pan Szczerba, Sterczewski i im podobni, biegali wzdłuż granicy z Białorusią i tak się dziwnie na tej granicy poczułem... jak uciekinier jakiś abo co, że nie wspomnę o OPR Strażnika Domowego. Wyobrażam sobie obraz na potencjalnej kamerze na granicy; nagle przelatuje rzez nią golf 2, pordzewiały a pod tylną klapą kordła z gitarą, sombrero... I mina żołnierza SG kontrolującego ten obraz. Wieczór u Tolka był już upalny. Cisza, spokój tylko od czasu do czasu przelatywał F-16 pisząc swoją historię chemitrails... ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lubelskie
Posty: 581
Motocykl: CRF1000
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 3 godz 45 min 24 s
|
![]()
Jedenaście lat pracowałem z Kolegą Sławkiem,
który w Rokiczance gra na - ładnie to pisząc - instrumentach perkusyjnych. Dzięki temu, w prezencie otrzymywałem kolejne wychodzące płyty zespołu. Mój młody słuchał ich jako kołysanek ![]() ps. czyta się ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
Ten post poświęcę temu, któren dzisiaj korzysta z 45-tych urodzin.
Nie będę słodził, bowiem osiągnął wiek, w którym insulina zazwyczaj ma już dość niezdrowego bytowania. W związku ze związkiem życzę Fazikowi najsampierw, by prowadził się zdrowiej. Ale też... by porzucił stanowisko szefa Sfilcowanych Skarpet. Ta organizacja budzi awersję samym skrótem, który się niedobrze kojarzy tym bardziej, że przewodzi jej tow. Onucnik. Niestety... tow. Onucnik, to nocna wersja Fazika. Mamy tu do czynienia z syndromem dr Jekyla. Temat doskonale rozczytałem w trakcie pedaliad. Pedaliady. Pedaliady, czyli kręcenie pedałami. Kręcenie dwoma to standard. Niekiedy trzema. W trakcie kręcenia poznajesz naturę. Naturę jednego z drugim i naturę natury czyli bezpośredniego i pośredniego otoczenia. Poniżej na ten przykład... ![]() ...przykład zbiegu natur. Powyżej to akurat przykład z pedaliady grupowej. Bardzo rzadkiej zresztą. Tak rzadkiej, jak nazwisko Sraczka. Zdarza się ale nie często. Pedaliady, to - jak to kreślą malkontenci zatem, wycieczki do dupy. Poniżej przykłady dwa. ![]() ![]() Od lewej: dr Honzik (dzienna wersja Fazika), prof. Kocur i DoCent El. Pedaliady, to wycieczki naukowe. Każda zaczyna się wykładem dr Honzika (przypominam - dziennej wersji Fazika): Po odsłuchaniu nastąpi ciąg dalszy. |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 189
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 2 dni 18 godz 59 min 28 s
|
![]()
Trzy, dwa, jeden...
* Miała to być Pedaliada. Pedaliada klasyczna. Poza wybitnym akcentem, wynikającym z budowy roweru, warunkiem koniecznym jest spełnienie dwóch warunków koniecznych. Zasada prosta. Jazda od baru do baru (od restaurace do restaurace itp.) i spanie w otoczeniu kompletnie przypadkowym. Nie wynikającym z konkretnego planu, że tu. Ogólne pojęcie tak - okolice ostatniego baru albo... on sam. Co też i bywało/miało miejsce. Zasada sztywna, jak napęd ostrego koła. ![]() Nie został spełniony pierwszy warunek... ![]() ...ani... ![]() ...drugi. Zatem, by jeszcze zaakcentować zatem, że to nie była Pedaliada, tym bardziej klasyczna - nadałem "temu czemuś" nazwę nie pozostawiającą wątpliwości by uniknąć... ![]() ...jakichkolwiek, podobnych porównań. Prawie mi się udało... * Ten hotelowy bar jest pełen ludzi. Pianista naprawdę sobie nie radzi, Nawet stary barman jest naćpany jak kościelna wieża, Więc dlaczego dziś wieczór miałbym grymasić? Joint krąży wokół mnie, A mój nastrój jest naprawdę marny. Teraz bluesowa (**) gromada chce mnie otoczyć, Ale wyrwę się po chwili. Cóż, jestem milion mil stąd Jestem milion mil stąd Żegluję jak dryfujące drewno Po wietrznej zatoce. Tak, jestem milion mil stąd Jestem milion mil stąd Żegluję jak dryfujące drewno Po wietrznej zatoce Czemu pytasz jak się czuję? Cóż, a jak to wygląda u ciebie? Odciąłem haczyk, żyłkę i ciężarek u wędki, Straciłem mojego kapitana i załogę. Stoję na podeście I nie ma tu nikogo oprócz mnie. Zobaczysz mnie tam Wpatrując się w granatowe morze. Ta piosenka jest na ustach wszystkich, W całym pomieszczeniu panuje radość, Wylewna rozmowa, Wiec dlaczego siedzę tu smutny (*)? Ten hotelowy bar zgubił wszystkich tych ludzi, Pianista złapał ostatni autobus do domu, Stary barman właśnie padł w kącie. Więc dlaczego muszę wciąż tu być? Ja nie wiem, pozwól, że ci powiem. Jestem milion mil stąd Jestem milion mil stąd Żegluję jak dryfujące drewno Po wietrznej zatoce Cóż, jestem milion mil stąd Żegluję jak dryfujące drewno Po wietrznej zatoce. ** gra słów: "smutek" i blues jako gat. muzyczny. Rory, jako wzięty bluesman ma tu na myśli bluesową chałturę uprawianą w alkoholowych i narkotykowych oparach, z której musi się wyrwać. Na AntyPedliadzie towarzyszył mi muzycznie Rory Galagher, w którego koncercie... ...miałem niezwykłą okazję osobiście uczestniczyć w Kolonii w 1990-tym. Dokładnie na tym. Wcześniej - ściągniętym będąc z baru przez samego Rory`ego, gdzie grałem sobie w kącie na... harmonii. Jego zespół wpadł przed koncertem po prostu do rzeczonego na jedno (może dwa) piwo... |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |