|  | 
|  11.01.2023, 11:04 | #1 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 16 s |   
			
			I to brzmi bardzo dobrze! My natykaliśmy się na różne bardziej gospodarskie klimaty, co zresztą było wcześniej na zdjęciach. Tym sposobem zwiedziliśmy opuszczoną farmę, podejrzewam, że drobiu, i starą oborę, która była przepiękna <3  Generalnie bardzo chcę się wybrać jeszcze w tym kierunku, pewnie nie w tym roku, zwłaszcza że nadal nie spełniłam mojego marzenia (częściowo spełnianego właśnie przez Naczelnego Filozofa w jego wątku z motorowerem   ) o rajdzie po spomenikach na terenie byłej Jugosławii. W każdym razie Prince też się zauroczył Litwą i Łotwą  i nawet zaczął kombinować jak tym razem utrudnić sobie przy tym życie. Ale może kiedyś łaskawie sam wpadnie do wątku i opowie co mu chodzi po głowie   | 
|   |   | 
|  11.01.2023, 14:11 | #2 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 16 s |   
			
			To co? Zwiedzamy Rygę? Generalnie na nic się nie nastawialiśmy. Maciek w ogóle nie jest fanem zwiedzania miast, ja natomiast zrobiłam tylko ogólny przegląd przed wyjazdem, bo przecież i tak nie wiadomo ile czasu będziemy mieli na zwiedzanie. Po wjeździe do miast doznajemy dwóch szoków. Termicznego, bo na wybrzeżu temperatura była w granicach 18-22 stopni, a tu dobija do 28. Oraz cywilizacyjnego, bo dawno nie byliśmy w prawdziwej cywilizacji  Początek jest taki sobie, bo kiedy jeszcze siedzieliśmy w autobusie, Ryga przywitała nas korkiem i ogólnie wjazd był jakiś taki mało zachęcający. Ja wiem, że w mieście jest sporo mojej ukochanej secesji, więc i tak się cieszę, że będziemy mieli 2 dni na zwiedzanie, Maciek natomiast od razu uznaje, że to miasto jest okropne. Wrażenie po wyjściu z autobusu też takie sobie, bo akurat remontują drogi, jest ogólny chaos. Nic to. Namiot rozbity, jest już po 19, ale tam słońce późno zachodzi, więc na rowery w miasto! Na kempingu natomiast różne cuda. Takie śliczne cudo: 3.jpg Oraz taki cud - to rodzina z 2 czy 3 dzieci (nie pamiętam już), a to jest wersja wypakowana  Znaczy namiot jest rozstawiony i część gratów wyjęta, ale bagażnik i tak zawalony tak, że zawias nie ma szans, żeby się podnieść. Strach pomyśleć jak to się zachowywało z całym dobytkiem i ludźmi na łotewskich szutrach  4.jpg Oraz nasz zasrany namiot  5.jpg Wyspa Kipsala to z jednej strony taka ekskluzywna dzielnica z domami, prywatnymi przystaniami dla prywatnych jachtów, ale też magazyny i domy piękne, ale w stanie postępującego rozkładu. No i kempingi  1.jpg 2.jpg Z wyspy wystarczy mostem czmychnąć na drugą stronę, żeby znaleźć się w centrum miasta z pięknym starym miastem. Widok na Dźwinę: 6.jpg Oraz barierki zabezpieczające barierki  na pewno wyszło taniej, niż remont barierek właściwych  7.jpg 8.jpg Każdy dźwiga swój ciężar 9.jpg W ogóle jest tu jakoś tak fajnie. O ile na przykład na warszawskiej starówce te tłumy ludzi doprowadzają mnie do szału, tak tutaj ludzie są jakby inni. Fajne knajpki, w niektórych muzyka na żywo. W ogóle mam wrażenie, że spokojnie mogłabym tam chodzić na piechotę przez tydzień i ciągle znajdować jakieś nowe ciekawe zakamarki, bo co i rusz trafiamy na jakieś wąskie uliczki. Jeździmy sobie po nich rowerami i o dziwo nikt się na nas nie złości  Jedna z uliczek prowadzi nas nawet do knajpy z ogródkiem pod murami kościoła. Fajnie to wygląda! Nawet Maciek już się powoli zakochuje w Rydze  10.jpg 11.jpg 12.jpg 13.jpg Trafiamy też na jakiś pro-ukraiński występ. Czy wspominałam już, że Litwa i Łotwa naprawdę nie kryją się z sympatią do Ukrainy?  W Rydze w ogóle mam wrażenie, że wszędzie tam, gdzie normalnie wiszą flagi Łotwy, teraz obok nich powiewają niebiesko-żółte. 14.jpg Jeszcze szybkie zakupy i spać. Maciek oznajmia, że w Rydze jest muzeum motoryzacji, o którym wie, bo jeszcze w czasach składania ruskich motocykli dowiedział się, że właśnie tam jest najlepiej na świecie całym odnowiony któryś tam z tych motocykli. Ok. Może być i muzeum motoryzacji  Przed nami prawie w całe dni na zwiedzanie - jeden całkiem cały i drugi, który kończy się o 19 odjazdem autobusu. Sprawdzam na mapie i wychodzi mi, że to muzeum to jest na drugim końcu miasta, ponad 12 km od namiotu. To może warto rozważyć autobus? Jest, chyba nawet bezpośredni. Tylko jedzie tak długo, że szybciej będziemy rowerami. A zatem na koń i w drogę! Mijamy śliczne kamienice, zaliczamy Lidla, wbijamy w jakie opuszczone magazyny na szybkie zwiedzanko. 15.jpg 16.jpg 17.jpg 18.jpg 19.jpg 20.jpg 21.jpg 22.jpg 23.jpg W końcu docieramy do celu i na wstępie proszę Panią w kasie czy możemy u nich naładować telefon, bo wprawdzie na kempingu zostawiliśmy je do ładowania w biurze, ale chyba na noc wyłączyli tam prąd... Później zrobiliśmy przerwę w zwiedzaniu, żeby podmienić telefony na kablu. A zatem, drodzy Państwo, Muzeum Motoryzacji w Rydze. Nie jestem psychofanką motoryzacji, a i tak byliśmy tam chyba prawie 3 godziny i w sumie można byłoby posiedzieć jeszcze! Muzeum jest genialne. Bardzo ciekawe eksponaty z praktycznie każdej kategorii motoryzacji, do tego stare telefony, stare radia, tu sobie można pokręcić trybikami w silniku, tam obejrzeć "rekonstrukcję" starego warsztatu, gdzie jest tyyyyle cudnych rzeczy, że w ich natłoku łatwo przegapić faceta, który zagląda do środka przez okno  W ogóle mnóstwo jest takich smaczków/żarcików. Jest na przykład autobus, do którego można wsiąść i wtedy zaczyna się wycieczka - w lusterku wstecznym widać wsiadającego kierowcę, który zerka na pasażerów i zaczyna do nas gadać, a z kolei ekran na przedniej szybie wyświetla podróż przez łotewskie wsie, nagle wyskakuje stado krów, kierowca ochrzania ich opiekuna. No naprawdę ładnie to wszystko zrobione. 24.jpg 25.jpg 26.jpg 27.jpg 28.jpg 29.jpg 30.jpg 31.jpg 33.jpg 36.jpg 37.jpg 38.jpg 39.jpg Maciek natomiast zachwyca się kompletnością eksponatów. Co chwila słyszę "rany! oni mają nawet oryginalne te śrubki tu pod spodem! ale skąd oni je wzięli? przecież ich już nie da się dostać!"   Mają tam pojazdy bardzo malutkie. 32.jpg Oraz pojazdy bardzo duże. 35.jpg A cała wystawa pojazdów radzieckich jest oklejona o takimi napisami  34.jpg No dobra, muzeum zwiedzone, telefony naładowane. No to wracamy do rzeki. Kolejny punkt programu to Targ Centralny, który znajduje się w budynku zrobionym z przeniesionych tu hangarów, w których Niemcy podczas I wojny światowej budowali sobie sterowce. Tanio nie jest, ale postanowiliśmy się skusić na kilak rodzajów wędzonych ryb, a w drugiej hali na jakąś bułę i piwo. 40.jpg Upał jest konkretny, więc mijając architektoniczny koszmarek znajdujemy miejsce dogodne do chłodzenia się w rzece. 41.jpg 42.jpg Odpoczęli, więc dalej - wieża telewizyjna. Też na wyspie, ale innej, niż kemping. Na tej z kolei oprócz wieży jest też tor dla 4x4. 43.jpg Fajnie. Jest w centrum miasta, a jednocześnie nikomu nie przeszkadza  Wieżę można obejrzeć tylko z dołu niestety. 44.jpg A więc dalej. Z miasta wystaje taki mniejszy Pałac Kultury. No to jedziemy. 45.jpg Tam też udaje nam się przeżyć przygodę  W budynku jest kilka wind, ale Pani na dole skierowała nas do jednej konkretnej i zabroniła jechać inną. Tymczasem jesteśmy na górze i chcemy zjechać na dół, winda strasznie długo nie przyjeżdża, ale za to za rogiem zauważam drugą. Za rogiem, w sensie w tym samym szybie windowym, ale drzwi do windy na prostopadłej ścianie. I ta winda tam jest, więc wsiadamy. Zjeżdżamy na dół  i drzwi otwierają się w jakimś mrocznym archiwum  Maciek chce skorzystać z sytuacji, ale ja jednak uznaję, że aresztowanie na urlopie, i to jeszcze w kraju, którego języka nie znamy, może nie być najlepszym pomysłem  więc wracamy na górę, żeby przesiąść się do właściwiej windy. 46.jpg 47.jpg 48.jpg 49.jpg 50.jpg Ach! no i z góry na jednym z podwórek wypatrzyłam jakiś dziwny obły kształt. Śmiałam się, że wygląda jak panda mała. Więc po powrocie na ziemię idziemy szukać wejścia na to podwórko. A tam, ku naszemu zdziwieniu, takie rzeczy: 51.jpg 52.jpg Aż strach pomyśleć ilu takich cudów nie odnaleźliśmy! Dobra, czas zmierzać powoli ku namiotowi, bo w sumie miło byłoby też trochę nie pedałować  Hale targu wprawdzie zamknięte, ale na jego tyłach nadal działają stragany. Maciek kupuje sobie śliwki, ja natomiast dostaję ślinotoku na widok wiśni-szklanek. Pamiętam takie z dzieciństwa. I są dokładnie takie, jakie oczekiwałam - soczyste, jednocześnie słodkie i kwaśne. Idealne! 53.jpg 54.jpg To jeszcze rybki na kolację. Te wyglądały super, ale były rozczarowujące. 55.jpg Ostatniego dnia urlopu chcieliśmy jeszcze skoczyć na ryską plażę. Obsługa kempingu zgodziła się, żebyśmy zostawili u nich bagaże, bo to ponad 13 km w jedną stronę. W ogóle śmieszna jest ta droga - bo jedzie się przez miasto, potem kawałek pola, potem wieś, znowu pola, ale większe, potem znowu wieś, pola, jakieś większe miasteczko, pola, aż dociera się nad morze. Tylko że to wszystko dzieje się bez wyjeżdżania poza granice Rygi  A jak już dotarliśmy nad morze, to ja w życiu czegoś takiego nie widziałam. Morze było gładkie jak lustro. Jak się stało w wodzie i patrzyło przed siebie, to można było poczuć się jak w niebieskiej bańce - bo nie widać gdzie jest morze, a gdzie niebo. Coś wspaniałego! 56.jpg 57.jpg I to już właściwie koniec naszej rowerowej przygody. Trochę jeszcze było nerwów przy autobusie, bo miejsc było na 3 rowery, a 2 już były zajęte. Te 2 wylądowały w luku bagażowym, a my na bagażniku. Uf. No to do domu. Podróż trwała jakieś 12 godzin i zaliczyliśmy po drodze burzę, ulewę, rozpogodzenie, a przed Warszawą cudne poranne mgły. 58.jpg | 
|   |   | 
|  | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| O docieraniu silników | sudden | Warsztat | 19 | 15.01.2023 21:23 | 
| Podstawy mechaniki silników motocyklowych | Gawrys | Inne - dyskusja ogólna | 10 | 06.03.2013 16:23 |