|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 790
Motocykl: Husqvarna FE 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 21 godz 34 min 18 s
|
![]()
Dzień 3
Śpimy jak zwykle szybko. Wstajemy rano i idziemy na śniadanie do restauracji Colloseo, ponieważ nasz hotel nie ma restauracji (tej, gdzie poprzedniego wieczora zajechaliśmy prosto z gór). Od progu wita nas szef i usadza na tarasie, skąd można podziwiać widok na górę Tomor - 2417 metrów nad poziomem morza. Ta góra wybija się spośród innych swoją wielkością. Jej szczyt jest w chmurach i tylko chwilami widzimy jej ośnieżony czubek. Budzi respekt. ![]() W korycie rzeki można dostrzec wędrowców. Rozmawiamy nawet z Dasiem, że fajnie było by spróbować kawałek przejechać się tym korytem jeśli starczy nam czasu i sił. ![]() ![]() Po 9 wracamy do hotelu i rozpoczynamy akcję pakowania się na motki. Ubrani, z zamontowanymi rogalami siadamy i.... i mój motocykl nie odpala... Tzn. kręci ale nie zaskakuje. Kręcimy go jeszcze trochę aż aku zaczyna słabnąć. Robimy próbę z odpaleniem na pych ale nic to nie daje. Sprawdzamy paliwo, iskrę i kombinujemy ale bez pomysłu. Próbujemy znów na pych i znów nic. Nic. W końcu zatrzymujemy się pchając moto po ulicy koło jakiejś hurtowni nawozów rolniczych. Tam prawdopodobnie właściciel widząc, że mamy problem próbuje nam pomóc i na jego polecenie jego pracownica przynosi wielki stary akumulator. Jak zobaczyłem, co ona dźwiga to zdębiałem. Nic. Próbujemy też odpalić od starej ciężarówki. Nic. Okazuje się, że prawie vis-a-vis naszego hotelu jest mechanik który zajmuje się lokalnymi pojazdami dwukołowymi produkcji w większości chińskiej lub włoskiej. Tam kierujemy swoje kroki prowadzeni przez szefa hurtowni nawozów. Chłopaka wyciągamy praktycznie z domu ze śniadania. Próbujemy wytłumaczyć w czym rzecz na migi ponieważ chłopak nie mówi w żadnym innym języku niż ojczysty Albański. Po chwili nasz mechanik otwiera warsztat (szare drzwi na zdjęciu) i podłącza mój akumulator do ładowania. ![]() Gadamy z Dasiem, że może to gaźnik i chwile się zejdzie z naładowaniem aku i sprawdzeniem moto i szkoda tracić dzień. Ustalamy, że Dasio jedzie zobaczyć wodospady, które i tak mieliśmy w planie zobaczyć i w zależności od rozwoju sytuacji skontaktujemy/spotkamy się po południu w Gramsh lub Berat, który jest naszym kolejnym celem podróży. W razie "w" zostawia mi kluczyki i dokumenty do busa a ja jemu daje zapasową dętkę oraz łyżki (każdy z nas miał część narzędzi oraz części zapasowych). W tzw. międzyczasie proszę mechanika o pomoc przy wyciągnięciu gaźnika i sprawdzeniu ale on to robi za mnie i to tak sprawnie że nie mogę się do dziś nadziwić. Gaźnik czyścimy, przedmuchujemy kompresorem, sprawdzamy na wszystkie strony ale wszystko wygląda OK. Dasio pojechał nad wodospady a ja walczę... ![]() ![]() Droga jak zwykle nie była łatwa. ![]() ![]() Po drodze były też brody. ![]() ![]() W końcu są! ![]() Z tego co mówił, do samych wodospadów ciężko dojść - zwłaszcza w butach motocyklowych - ale jest to jak najbardziej możliwe o ile ma się siłę i chęć na górską wspinaczkę. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Jak ktoś by chciał jechać to wodospady są tu: https://goo.gl/maps/TwFnpYcb9PXLS6269 Gdzieś po drodze, w jakiejś wiosce udaje mu się nawet zjeść drugie śniadanie - Byrek - coś w stylu ciasta francuskiego z nadziewaniem - najczęściej szpinakiem, pomidorami, z twarogiem na słono, z mięsem mielonym i cebulą lub z np. dynią. Polecam spróbować. Ja tym czasem dalej walczę ze swoim motocyklem. Wkładamy z powrotem gaźnik i akumulator i... dupa. Mechanik ma auto więc przez kolejne pół godziny próbujemy odpalić ciągając moto za samochodem ale nie przynosi to żadnego rezultatu. Wracam do hotelu i korzystając z dobrodziejstwa WiFi kontaktuje się z polskim mechanikiem. Przy okazji odkrywam że google translator wspiera Albański. Tłumaczenie pokazuje mechanikowi a ten udostępnia mi swoje WiFi i komunikacja przebiega znacznie sprawniej. Podejrzenie pada na świece albo zawory (były regulowane przed wyjazdem). Świeca, którą mam w zapasie nie zmienia obecnego stanu rzeczy a w warsztacie chłopak nie ma szczelinomierza, więc zdejmowanie czapki zaworów jest bez sensu... Mówi, że w Elbasan jest jakiś dobry mechanik albo trzeba szukać w Tiranie. Podejmuje decyzję o ściągnięciu busa do Gramsh który zostawiliśmy pod hotelem koło Pogradecu.... Wysyłam info SMS-em do Dasia, że spotykamy się znów w Gramsh. Wracam do hotelu, wynajmuję pokój który zdaliśmy i proszę Aldonę o pomoc w dotarciu do Pogradecu. Aldona angażuje w to swojego ojca a ten swojego znajomego który może mnie przetransportować do Pogradecu. Po godzinie siedzę w starym mercedesie słuchając najnowszych Albańskich przebojów - youtube wyciszył mi taki utwór z filmu poniżej Oczywiście nie jedziemy sami. Kierowcy by się to nie opłacało więc zabieramy jeszcze jednego faceta. ![]() Cała trasa starym mercem kosztowała mnie 50 Eur i wyglądała mnie więcej tak: ![]() Do Hotelu Lyhnidas docieram koło 15. W hotelowej restauracji jem pyszną rybkę z jeziora Ohrydzkiego i ruszam do Pogradecu. Mam plan poszukać świecy do moto i kupić coś na drogę powrotną. Świecy do moto nie znajduje więc kupuje wodę i coś do chrupania i ruszam. Żeby nie jechać tą samą drogą wybieram dojazd do Gramsh drogą SH71 ale od strony SH3. Na początku wspinam się na przełęcz za Pogradecem a potem już nudno SH3 do rozjazdu na Maliq. Ten kawałek trasy znam z poprzedniej naszej wizyty w Albanii. ![]() SH71 jest prawie cała wyasfaltowana i prowadzi doliną wzdłuż strumienia. Mniej więcej do Lozhan i Ri jest dziurawy asfalt. Potem Na kilka kilometrów zamienia się on w dziurawy szuter/asfalt by za chwile przeistoczyć się w zupełnie nową drogę. Na tym kawałku szutrowym spotykam dwóch motocyklistów z Czech na jakiś szosowych maszynach, którzy też jadą tą trasą. Zamieniamy kilka słów i się rozstajemy. W busie jestem szybszy niż oni. Okazuje się, że stara droga jest już nie przejezdna (mapy googla jeszcze ją pokazują a nowa nie jest na nie naniesiona) ponieważ kawałek dalej na strumieniu trwa budowa nowoczesnej hydroelektrowni https://goo.gl/maps/zuMcqTwpuwsXrmFK8 i starą drogę po prostu zalano. Aby zapewnić przejazd droga więc wija się pięknymi serpentynami w górę by za chwile gwałtownie zjechać na poziom nowego zbiornika. ![]() ![]() ![]() ![]() Po zjechaniu na poziom wody jedzie się chwilami wąskim wąwozem gdzie ostre ściany wspinają się wysoko do nieba... ![]() ![]() Gdzieś przy samej elektrowni zabieram na stopa jej pracownika, który wysiada gdzieś po drodze w miejscu gdzie dla mnie nic nie ma. Jedna z moich ulubionych fotek z tego wyjazdu ![]() Cała moja trasa busem wyglądała mniej więcej tak: ![]() W tak zwanym międzyczasie dostaje info od Dasia, że wrócił z wodospadów i jedzie zobaczyć jakiś kanion który poleciła mu Adela z hotelu w Gramsh. Ja zdaje mu relację, że widzimy się na kolacji w Colosseo ![]() Dasio jedzie tu: "Kanioni i Holtes" https://goo.gl/maps/4HRy2x6QYLoR2zgG9 Po drodze gdzieś tam źle skręca i chwile krąży zanim dociera do atrakcji "Kanioni i Holtes". ![]() ![]() Kanion jest dość ciekawy. Ze "szpary" w górze wypływa regularna rzeka. Po ostatnich opadach poziom jej wydaje się wysoki a nurt szybki (jak to górski potok). ![]() ![]() ![]() ![]() Trasa Dasia z tego dnia wyglądała mniej więcej tak: ![]() Finalnie, spotykamy się na kolacji, dyskutujemy o wrażeniach, ustalamy plan na dalsze dni i idziemy spać. C.D.N. Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... Ostatnio edytowane przez Qter : 17.01.2020 o 20:44 |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Islandia interior 2019 termin do uzgodnienia | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 80 | 26.07.2019 12:07 |
Islandia Interior z rozmachem 2019 rok , zapraszam... | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 54 | 18.06.2018 07:03 |
Albania 20-30/31 maj | 523adrian | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 15.05.2016 23:10 |
Jak rozśmieszyć Boga, czyli wakacyjnej wyprawy plan. Zakarpacie '11 | hans | Trochę dalej | 19 | 20.09.2011 07:52 |