|  01.06.2017, 09:06 | #71 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2008 Miasto: Sexu i biznesu 
					Posty: 1,562
				 Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE   Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s |   
			
			
Ok ok przepraszam za śmiecie. Pisz dalej bo super opis i zdjęcia i filmy. Kciuk w górę!
		 
				__________________ __ Golodupiec bez Afryki | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 09:20 | #72 | 
|  Zarejestrowany: Sep 2011 Miasto: Błażowa 
					Posty: 1,313
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 13 godz 26 min 58 s |   
			
			No, i bardzo dobrze że Was Greg poustawiał po kątach   Mirek jadziesz dalej   | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 11:14 | #74 | |
|  Zarejestrowany: Dec 2011 
					Posty: 92
				 Motocykl: RD07a   Online: 1 tydzień 3 dni 5 godz 10 min 22 s |   Cytat: 
 | |
|   |   | 
|  01.06.2017, 11:34 | #75 | 
|  Zarejestrowany: Dec 2014 Miasto: Myślenice 
					Posty: 602
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 8 godz 36 min 55 s |   
			
			Oj chłopy, każdy ma swój rozum i bierze to, co uważa, że mu się przyda.   Ja jestem zdania, że lepiej zabrać szpej ze sobą niż tracić czas, a czasem i nerwy na szukanie. Killoj ja w zeszłym roku pierwszy raz nie zabrałem krzesła ... jak ja tego żałowałem. Teraz ogarniam jak zmodyfikować kufry coby dało się je się szybko w stolik przekształcić. Piękna spraw zatrzymujesz się dupa siada na krzesło, a wódka z kielonka się nie rozlewa. Mirek nie trać czasu na dyskusje tylko pisz kolejny odcinek. | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 12:39 | #76 | 
|  Zarejestrowany: Jul 2011 Miasto: Kielce 
					Posty: 1,655
				 Motocykl: Dziczyzna Przebieg: ustalam   Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 45 min 4 s |   
			
			Dzień 6. Nastał poranek na Camping Dali. Wstajemy, zupełnie bez pośpiechu, leniwie wręcz gramoląc się z namiotów, powoli zbieramy śmieci porozrzucane w nocy przez psa. Nagle ciszę po "bandzie mężczyzn" przerywa "banda" o wiele groźniejsza - na kemping najpierw owa "banda" wysyła zwiadowców - 2 niewiasty badają teren i obserwują ans z odległości może 150 metrów. Potem dzieje się coś, co sprawia, że osiągamy rekord w szybkości pakowania, składania namiotów i kulbaczenia rumaków - na kemping przyjechała wycieczka dzieciaków w wieku może 10 - 13 lat!  Już nas namierzyli, już nieśmiało z aparatami zza krzaków, już prawie nas mają ale jesteśmy szybsi - na koń i chodu! (wczorajszy wieczór był "trudny" i nie mamy ochoty dzisiaj na "rozmowy"  ). Jedziemy w kierunku Transalpiny - wspominałem o mojej navi, super nowej i mapach topo? No więc navi nas pięknie prowadzi w kierunku Transalpiny - szutrem i lekkim offem, przez góry pasterskimi szlakami, właściwie drogami równolegle do "właściwej" Transalpiny  Widoki - super! Niestety, zaskoczyło nas to i w górach skończyła się nam woda, zapasy batoników i moje paliwo  Na szczęście Mati jedzie cysterną i ratuje (3 raz) 2 litrami paliwa. [Filmik, który ostatnio wstawiłem pokazuje drogi i okoliczną zwierzynę na "dojazdówce"] Jesteśmy zmęczeni - jest upał, my po górach zrobiliśmy kilkadziesiąt km. Mati jest wq...ny na moją navi i na moje navigowanie - ja tam się cieszę, bo fajne tereny a to, że "nadłożyliśmy" drogi w ogóle mi nie przeszkadza. Nareszcie zjechaliśmy z gór i trafiamy do pierwszego z brzegu sklepiku - tam piękna niewiasta, lat może 20 (Mati jak zechce to o NIEJ opowie) ratuje nam życie, sprzedając wodę, banany i batoniki i ogólnie "podnosi morale"  Ale my tu gadu gadu a na Transalpinę trzeba się kierować - następne km to asfalty - tak decydujemy. Lecimy - zaczynamy od poszukiwania stacji i restauracji, coby zjeść śniadanie - w końcu jest około 14.00  Jest i jedno i drugie - na stacji Mateuszowi pali się przerywacz kierunków, co o mały włos nie skończyło się tragicznie, bo moto zaczęło się dymić, stojąc koło mojego, który się "tankował"   na szczęście Mati szybko wyłączył zapłon i odpieliśmy przerywacz. Ok - czas na żarcie - od czasu, gdy w RO Mati zamówił "flaki w mleku", zamawiamy już tylko takie same zestawy, coby nie ryzykować  Tym razem nam się udało - było dobre. Ok - posileni - lecimy. Jest około 30 stopni, lecimy Transalpiną, która na początku, zanim wjedziemy w góry, jest "typową, rumuńską drogą" czyli nic nadzwyczajnego. Po około 100 km "dojazdówki" zaczyna się ta prawdziwa Transalpina! Zakręty - chyba milion, coraz wyżej i coraz zimniej - a jeszcze nie jesteśmy w jej najpiękniejszym odcinku! Jest bajkowo - ale i niebezpiecznie - na jednym z zakrętów po pokonaniu ich w liczbie 100 000 czuję się "za pewnie" - skałdam się na moich SAVA Rockrider i nagle serce mi do gardła skacze - przód łapie uślizg! Na szczęście szybka kontra i odzyskuje przyczepność ale i przede wszystkim czujność, bo to nie opony a mój brak koncentracji mógł się źle skończyć. Dojeżdżamy do "właściwej Transalpiny" a więc tego najbardziej krętego i najwyżej położonego odcinka (około 2300 m.n.p.m.) a tam - QRWA - ZAKAZ WJAZDU! Nie muszę mówić Wam chyba, że innej drogi nie ma i ewentualność to "powrót" 100 km tą samą drogą! Jest koło 17.00 więc jest źle. Podjeżdżamy pod zakaz a tam robotnik. Patrzy na mnie, na moto - i nagle pokazuje kciuk do góry i pokazuje z uśmiechem, żeby jechać - no to jedziemy, choć ja pewności nie mam do samego końca, czy przejedziemy na drugą stronę gór... Warto jednak było - Transalpina, szczególnie jak jest zamknięta, jest PRZEPIĘKNA! Pusto, cisza, wspaniałe widoki i bycie ponad chmurami - to jest to! I nic to, że asfalt! Dzięki Ci Mateusz, bo gdyby nie Twój pomysł i uparte dążenie do realizacji, nie widziałbym tego CUDU autorstwa natury i rąk ludzkich w idealnym zestawieniu! Jest jednak zimno - z 30 stopni na dole jest około 5 na moim termometrze, który zazwyczaj dodaje od siebie ze 2-3 stopnie  Jest też niebezpiecznie pod koniec - jedziemy w chmurze, widoczność na 2-3 metry i już wiem, czemu Transalpina zamknięta - na drodze nie dość że zaspy na 2 metry to od czasu do czasu wielkie głazy i osuwiska skalne. 3mamy koncentrację na maksa! Zjeżdżamy z gór, wyjeżdżamy z chmury (trochę popadało ale nie zmokliśmy na szczęście) - szukamy noclegu. W najbliższej mieście NOVICI czynimy zakupy i szybko podejmujemy decyzję - dzisiaj śpimy u "Eli", bo jest 19.20 i jesteśmy padnięci. To był piękny dzień! Plan na jutro: Czarnogóra. 400km zrobione, w siodle około 9h (i to nie był rekord  ). P.S. Relację od 3 dnia naszej wyprawy pisałem "tagami" - pomysł Mateusza - sprawdzał się świetnie!                               Ostatnio edytowane przez mirkoslawski : 01.06.2017 o 13:54 | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 12:53 | #77 | 
|  Zarejestrowany: Feb 2012 
					Posty: 158
				 Motocykl: GS 1100   Online: 1 miesiąc 5 dni 5 godz 29 min 21 s |   
			
			Świetna relacja! Fajnie piszesz, dobrze się czyta. W zeszłym roku w Novaci spałem chyba w tym samym miejscu  Czekam na kolejne odcinki. | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 13:59 | #78 | 
|  Zarejestrowany: Jul 2011 Miasto: Kielce 
					Posty: 1,655
				 Motocykl: Dziczyzna Przebieg: ustalam   Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 45 min 4 s |   | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 14:05 | #79 | 
|  Zarejestrowany: Dec 2014 Miasto: Myślenice 
					Posty: 602
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 8 godz 36 min 55 s |    Czyta się   Transalpina to teraz fajna na BMW 1000 rr, ot taka zwykła górska droga. Swój klimat utraciła kiedy ją zaasfaltowali. | 
|   |   | 
|  01.06.2017, 14:14 | #80 | |
|  Zarejestrowany: Jul 2011 Miasto: Kielce 
					Posty: 1,655
				 Motocykl: Dziczyzna Przebieg: ustalam   Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 45 min 4 s |   Cytat: 
 Niestety, nie dane mi było przejechać nią zanim asfalt położono - miałbym porównanie  Dzięki za dobre słowo   | |
|   |   | 
|  | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| Prolog - "Życie to sztuka wyborów". | mirkoslawski | Trochę dalej | 9 | 25.05.2017 23:09 | 
| "Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis | ucek | Lejdis | 25 | 15.09.2010 21:52 |