![]() |
#26 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
|
![]()
Odcinek 7, czyli płynnie przechodzimy z jednej imprezy w drugą.
Wstajemy na nadal pustym polu, strat w majątku wyrządzonych przez leśną zwierzynę nie widać, robimy śniadanie, wykorzystując resztki cienia. Na szczęście spory kawałek mamy do przejechania po lesie ![]() To ostatni dzień naszej pojazdki, mamy jakiś niedosyt (mało offu!!!) więc zupełnie omijamy asfalty. Punkt docelowy na dziś to dom rodzinny Tropicielki, gdzie (razem z podwórkiem Diverka i Brunetki) tworzy się powoli woodstockowo – formowe miasteczko namiotowe. Nie mamy tam zbyt daleko, niecałe 100 km. Jedziemy więc na azymut praktycznie. Tracka już nie ma, więc być może nie jechaliśmy zbyt legalnie ![]() Gdzie by tu jechać? Pogrzebiemy w Garminie, może coś zaproponuje ![]() Wjechaliśmy w jakieś mokradła: W pewnym momencie trafiamy na piękną szuter autostradę pomiędzy wiatrakami. Jagna zaczyna tańczyć po całej drodze, w końcu się zatrzymuje, i … Pierwszy w życiu jagnięcy motocyklowy flak! Ale spokojnie, mamy wszystko co trzeba, a w szczególności Rafa ![]() No może prawie wszystko, bo stopki centralnej jednak nie: No i cienia nie mamy: Pamiętajcie: awarie zawsze powinno się planować z wyprzedzeniem, w cieniu! Wszystko złożone do kupy, jazda dalej: Później też było całkiem fajnie: I tak dojeżdżamy do znanych nam już Chwarszczan, do Oberży Templum, gdzie spotyka nas telefon Bliźniaka: A wy gdzie? Bo my na łódkach w Myśliborzu” Co było robić, pojechaliśmy ![]() Rolo z Herflikiem zaanektowali drugą łódź: Niektórzy popływali, ale powrót na łódkę był (cytując Rola) nieco uwłaczający ![]() Z Myśliborza całkiem sporą ekipą jedziemy do Kostrzyna, robiąc po drodze zakupy (w Kostrzynie wszak prohibicja), Jagna zdołała się zgubić, bo nie zauważyła ich skrętu do sklepu… Cali i zdrowi docieramy do niezłej gromadki formowej w Kostrzynie. Imprezy kostrzyńskiej opisywać nie będziemy. Co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas , jak mówią Amerykanie. My po Woodstocku doczołgaliśmy się jakoś do domu. Częściowo offem , którego nawet Ramoneza, Rolo i Kosmal mieli dość ![]() A na koniec (bo też nam się zachciało offowego skrótu do domu!!!) , dosłownie 7 km przed domem… Grzmoty, burza i takie białe coś: Na szczęście przy drodze był parking leśny z wiatką: (jakiś miesiąc wcześniej, badając zagęszczenie tłucznia na tym właśnie parkingu zastanawiałam się głośno: kiego grzyba budować parki parking przy takiej nieuczęszczanej drodze? Szanowny Panie Nadleśniczy! Przepraszam!!) Po kwadransie zrobiło się pięknie i pojechaliśmy do domu ![]() Dotarliśmy zatem do końca wędrówki zachodnimi rubieżami Polski. Zachęciliśmy? Mam nadzieję że tak. Pamiętajcie, wyprawę można zacząć tuż za rogiem! Dziękujemy za uwagę Jagna & Raf
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jagnię w sosie potrójnie afrykańskim, czyli Rumunia raz jeszcze [Wrzesień 2011] | jagna | Trochę dalej | 55 | 03.03.2022 14:52 |
Motocyklem zimą, nad morze...Czyli El Palanten Treffen 2013 | ex1 | Polska | 29 | 01.02.2014 20:58 |
Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] | jagna | Trochę dalej | 117 | 22.09.2013 21:33 |
Coś na deszcz czyli mała, długa podroż z Krakowa nad morze | Dunia | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 15.05.2013 06:19 |