|  | 
|  29.09.2008, 01:13 | #1 | 
| Common Rejli  Zarejestrowany: Mar 2008 Miasto: Warszawa 
					Posty: 3,714
				 Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure Przebieg: dupa   Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 44 min 12 s |   
			
			Faaaajosko     . Byłem kiedyś w Dubrovniku i kurde widzę, że mało pamiętam. 
				__________________ BRW 1991 I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki  . I stelaże. NIE SPRZEDAM!  | 
|   |   | 
|  29.09.2008, 18:15 | #2 | 
|  Zarejestrowany: Apr 2008 Miasto: Warszawka 
					Posty: 1,483
				 Motocykl: RD07a Przebieg: 66666 Galeria: Zdjęcia   Online: 1 miesiąc 21 godz 50 min 32 s |  kilka słów komentarza 
			
			Zachciało mi się trochę ciepła. Wszyscy mówią, że na południu nawet jesienią jest ciepło. No to co? Trzeba sprawdzić. Poniedziałek 11 00 ruszam. Nie sam. W tej podróży będę miał wiernego towarzysza. Razem ze mna rusza deszcz.  IMG_3678.jpg W drodze na wylotówę zmieniam plan. Nie krakowską na Chyżne, lecz katowicką na Cieszyn. Wczesnym popołudniem przekraczam granicę. Właściwie jaką granicę? Miejsce po niej. Jedynie slalom między barierkami zachęca do zwolnienia i tyle zostało po granicy. Ciągne dalej. Jakies 15 km od granicy droga zastawiona słupkami i wszyscy zjeżdżają w prawo. Drogowskaz wyraźnie krzyczy Olomunec prosto. No a zagroda ze słupków to przepraszam po co? W końcu dostrzegam otwarty fragmęt. Pewnie zwężenie do jednego pasa albo coś takiego. Dziiiiida. Droga miód malina. Betonowa hajłejka. Nówka sztuka. Ale, zaraz zaraz. Gdzie się podziali inni ? Z przeciwka tez nikogo nie ma, co jest grane ? W końcu są jakieś samochody. Tylko czemu zaparkowane po lewej ? Pomarańczowe ciężarówki i kopraki rozniaśniają sprawę. Pewnie wdarłem się w jakiś remontowany odcinek. Wracać ? No nie, śmignołem parę kilosków i teraz wracać? Napieram dalej. Jakoś bokiem się minie. Goście z maszyn coś machają, Ja też ich pozdrawiam. Aż w pewnym momencie dostrzegam, że drogi dalej nie ma. Kurcze to chyba nie były pozdrowienia.... Zjeżdżam na pobocze. Jadę dróżką wzdluż budowy. Dróżką dobrze powiedziane. To kleista mazia z gliny. Właściwie poruszam się niemal wyłacznie slajdami. O żesz ty, leżę. Z tej mazistej brei nawet ciężko się podnieść. O w morde, moje nowiutkie ciuszki wyglądaja jak pokryte gu... no powiedzmy musztardą będzie brzmiało lepiej. Podnieść habetę to sztuka w tych warunkach. To ja głównie się ślizgam po tej mazi. Ona ani drgnie. W końcu podnoszę i próbuje ruszyć. Ni kuta złota rybko. Co jest ? Przednie koło zablokowane, ani drgnie. Co jest, blokada za złe parkowanie czy co ? Chwilę mi to zajełozanim doszedłem o co biega. IMG_3681.jpg Żeczywiście blokada... klin z błota i słomy miedzy kołem a błotnikiem. Ani tego wyjać, ani wydłubać. W końcu jakoś się udaje ruszyć kołem, ale poruszać mogę się wyłącznie w dół. W końcu docieram do krawędzi rżyska. Tu już idzie się jako tako napędzić. W dole rzeczka i rowy. Jak to ominąć. Po tym błocie ani Huhu. Zjechać zjadę, ale podjechać nie ma mowy. Musiałbym spływać do morza. W końcu obieram jakis kierunek. Błąd. Ten kawałek kończy się skarpą. Ostra, ale nie wysoką. Grunt miękki po spychaczu i nie ma szans na powrót pod górę. Idę w dół. Przednie koło w górze, tył też mieli w powietrzu. Wisze wyłącznie na osłonie silnika. Trochę się pokiwałem i już zsuwam się w dół. Razem ze skarpą. Już jest lepiej. Daje się poruszać po błotno kamiennej brei. Do czasu. Aż trafiłem przodem na kamień wielkości małego telewizora. W mig tonę. Szarpanie to w tą to w drugą nic nie daje. Walka jest mocno nie równa. IMG_3682.jpg Zrzucam kolejne warstwy odzierzy. Mimo, iz nie jest za gorąco ja po porostu spływam strumieniami potu. W końcu jedyna skuteczna metoda to kładzenie motura i podkładanie pod niego większych kamieni przynoszonych z rzeczki. Poruszam się w tempie jeden metr na godzinę. W końcu wydostałem się z tego gó.... Wygladam jak półtora nieszczęścia. Skrócik sobie walnołem. Nie ma co. Już bym był pod austriacką granicą. Ale nie jestem. Adventure mi się zachciało ;-). Dotarłem do najbliższej miejscowości. Na szczęście stacja benzynowa ma myjnie. Otwieram drzwi i z miejsca słyszę żebym nie wchodził bo dopiero co sprzątała podłoge. Nieźle musiałem wygladać. Ale obsługa ful serwis przy drzwiach. Tylko zgrubne doczyszczenie tego tyfusu zajeło trochę czasu . W sumie pewnie ze cztery godziny w plecy. W komunikatach oficjalnych będę głosił, że zażywałem borowinki IMG_3688.jpg 
				__________________ felkowski sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne Ostatnio edytowane przez felkowski : 28.02.2010 o 12:34 | 
|   |   | 
|  | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| Syberian Express 2009 | majo | Trochę dalej | 153 | 05.02.2010 13:17 |