|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
![]()
26 lipca
Dzień szczególny. Jedyny dzień z całej wyprawy który naprawde mi sie podobał. Bylo tak jak powinno być. Fajna droga, widoki, i w ogóle "to coś" co mnie kręci. Słonko sie wychyla, ledwo kogut zapiał a Tomcio spakowany i rusza w drogę. Ja mając to w rzyci śpie jeszcze ze 2 godziny bo niewyspany to ja nie wykręce za bardzo.... Jadę wzdłuż rzeki Pamir, za mną Hindukush, przede mną nie wiadomo co.... ![]() ![]() ![]() ![]() Nie zrażając sie że czasem ostro pod górkę pruje dalej dokopać Tomciowi i może złapac Niemca przed Hargush. ![]() Większość drogi lekko pod górkę - to moja mocna strona ![]() ![]() No i siedzi Tomcio na rowie, już go łykamy :lol: ![]() ![]() Mijam jakieś opuszczone ruiny, nie wiedzieć czemu ktoś w tym zadupiu raczył mieszkać. ![]() ![]() I wzdłuż Pamiru ciagle pod górę, ale zaczyna sie płaskowyż i przestrzeń. Chłodne powietrze bo juz jakieś 3500m. ![]() Czułem sie jak na Islandii, tyle że tu troche wysoko i to niestety czuć. Ale samopoczucie dopisuje ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() No i mamy go :!: ![]() Martin, jedzie sobie dookoła TJK, tyle że zahacza o Kirgistan i z Osh do Dushanbe autobusem wraca. Okazało sie ze lecimy tym samym samolotem do Rygi. Kilometr przed Hargush zakładamy najgięściej zaludnioną wioskę w okolicy. Martin, ja i troje Francuzów jadących w przeciwnym kierunku. ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
![]()
27 lipca
Pierwszy w życiu nocleg na prawie 4000m. Ludzie w relacjach piszą że ich głowy bolą (jadąc motocyklami)... ja sie czułem świetnie i tak też sie wyspałem - jak ostatni knur. ![]() Rozglądam sie za siebie i myśle - gdzie jest Tomcio :? : ![]() Łyknąłem go w połowie drogi z Langar do Hargush, a ten poprzedniego dnia nie dobił do naszego kampingu..... .... cos mu sie moze stało? phi, leje na to. Żegnam sie z Martinem bo byłem szybszy, nie było sensu mordować sie razem. Kontrola na pierdolniku pograniczników: ![]() A ten zielony mi wyjeżdza że mnie aresztuje bo mi sie wiza skonczyła. Na mundurze sierp i młot a on ledwo po rusku potrafi bełkotać, sztrafować takich :!: To że 08 na dacie to dla niego lipiec zamiast sierpnia to nie moja wina że w podstawówce drzemał, no ale bez jaj. Trzeba mu było łopatologicznie wytłumaczyć jak miesiące na kalendażu działają..... Ale ogólnie rozweseliłem sie :lol: Tymczasem przełęcz Hargush na temacie. Przede mną dwoje Szwajcarów i Holender. Jak wiadomo wygrałem, wiec musiałem ich łyknąć, także pośpiech był ostry :lol: ![]() I pod górę :!: Nie było lekko ale myslałem ze bedzie gorzej. Dobrze sie wyspalem, moze dlatego tak łatwo poszło to 4344m Hargush Peveral. ![]() Widok na Pamir pozostawiony z tyłu: ![]() Słone jezioro na przełęczy: ![]() ![]() Hargush zdobyta! Mała zaprawa przed Ak Baital. Widoki nie zachwyciły zbytnio, więc rura na dół na Pamir Highway. ![]() Poleciałem go Alichur gdzie porządnie zeżarłem, i bryknąłem dalej. 10km za miejscowością przenocowałem sie w jurcie. Gość imieniem Irkin, bardzo równy..... pytam sie ile chce za noc, powiedział - ile dasz. Dałem 10$ bo był wporządku i nie cwaniakował tak jak afganskie guesthouse. ![]() 28 lipca Murghab - taki był cel. I udał sie. Po drodze jedna niewielka przełęcz, 4100 z małym hakiem, a potem z górki. ![]() ![]() Lans na GSie, poczułem sie jak na forum advrider.pl Potem spotkałem grupke Polaków w terenówce. Jeżdzą sobie, łażą po górach. A ja kręce ******** wie po co :twisted: ![]() Murghab, a te dwie rodzynki to właśnie Szwajcarzy na rowerach. Łykam wszystkich równo ![]() ![]() Namiotuje gdzieś blisko rzeki, w stołówce jem porządną miche. W koncu szykuje atak na Ak Bajtal. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
![]()
28-29 lipca
Czas zacząć bałagan pod nazwą Ak Baital. Opuszczam Murghab cykając wesoło kilka zdjęć. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Asfalt w miare niezły, oczywiscie non stop pod górkę. ![]() ![]() Tego dnia oprócz tego że jechałem to nic sie nie działo. Nocleg założyłem 25km przed przełęczą tuż pod granicą z kitajcami. ![]() ![]() ![]() ![]() Kolejny dzionek to walka z przełęczą. Niby 25km a szło strasznie cieżko. ![]() ![]() ![]() Na zmiane - słonce i deszcz ze śniegiem. I tak sie człowiek co chwile rozbiera i ubiera, wrrrrrr :evil: ![]() ![]() Ostatni kilometr zaczał sie szuter i ostrzejsze nachylenie, ale udało sie: ![]() ..... nad Murghab słonce, a tu piździawa: ![]() ![]() Dom, ludzie sobie żyją na 4600m.... krejzi. Straszna bieda w tym domu, zaszedłem na czaj i szybko spierdzieliłem bo patrzeć było żal. Zostawiłem dzieciakowi wszystkie herbatniki jakie miałem i rura. ![]() ![]() Etap Ishkashim - Ak Baital Situś pokonal najszybciej. Polska w kolarstwie sportowo-turystycznym na tym etapie wygrywa z UK, Szwajcarią, Niemcami i Holadią. Tego Paula z Holandii co był 2 dni przede mną tez jakims cudem łyknąłem. Zimno tam na górze, rezygnuje z Kara Kul i Barthangu bo rower na wykonczeniu, zjeżdzam z powrotem do Murghab spotykając moich rywali którzy dopiero są w trakcie walki z przełęczą. ![]() ![]() Burza śnieżna.... z piorunami. W zyciu nie widziałem. ![]() Udało sie poźnym wieczorem zjechać do Murghab, kiepsko sie czułem wiec zdecydowałem sie na noclegownie, Erali Guesthouse. ![]() Tam oczywiscie ekipa Polaków. Chcielismy jakąś wódke skołować ale sklep był zamknięty a własciciele w domu nie mieli.... obrzezańce jedne :!: I tu mnie zaczeło łamać, gorączka i sr*anie na przemian. To koniec rowerowego smigania. W Murghab załatwiłem samochód który za 100dolców zawiózł mnie do szpitala w Khorog. Byłem totalnie wykonczony... ... po wyjsciu z balnicy rower wylądował na dachu ciężarówki która i tak sie zepsuła. Wróciłem do PL i sr*alem na 10 zagon tak jak ten Tom w Ishklashim. Gorączka 40stopni... wylądowałem w szpitalu MSWIA gdzie dwona antybiotykami jednoczesnie wybito tego bakcyla ze mnie jednocześnie z flora bakteryjną.. przez miesiąc miałem problem z brzuchem bo ciągle bolał. Ale- byłem, udało się. Nie po mojej myśli ale się udało. Dla tych co oburzyli się moim porównaniem Afri do BMW GS mówie że - i to i to jest do dupy jak sie nie wleje paliwa. Mimo że jestem napalonym na motocykle to rower zawsze bedzie moim numerem jeden. Pojedzie nawet bez jedzienia jakis czas, a dalej ze zbieralnictwa i łowiectwa można ukrecić jakąs strawę i jechac dalej ![]() Mimo że na forum rowerowym jest niecheć do motocyklistów to ja nawołuje do wzajemnej przyjaźni tych co pedałują i tych co nie pedałują i do pomagania sobie na trasie ![]() Tym co czytali ten bełkot dziękuje, tym co przejżeli tylko fotki też dziękuje. SituGS |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Posty: 313
Motocykl: RD07
Przebieg: mały
![]() Online: 4 tygodni 18 godz 22 min 53 s
|
![]() Cytat:
Next time na pewno o medycynie podróży dowiesz się więcej przed wyprawą, bo warto. Fajna relacja ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Puszcza Biała
Posty: 63
Motocykl: RD07a
![]() Online: 2 dni 1 godz 44 min 56 s
|
![]()
Gratuluję wytrwałości!
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
![]() Cytat:
Tak byłem wqr... na Elwooda za to że mnie posłał w Afgany że nie posłuchałem jego rad żeby dużo chlać, chlać chlac i jarać, bo kto pije i pali ten nie ma robali ![]() Następnym razem wpiszę sobie w regulamin pół literka. Dziennie! Raz w tygodniu przerwa coby w nałóg nie wpaść ![]() Z medycznego punktu widzenia to nie wiadomo jak się tam przygotowac. Sraczkę miałem w zasadzie non stop i Stoperan nie pomagał. Co się nachlałem górskiej wody to lało się z rzyci... ale przeważnie jedna akcja zaraz po wypiciu a potem spokój. A choroba mnie dopadła po tym jak burza snieżna mnie przepizgała na Ak Baital. Byłem tak wyczerpany że zaatakowało mnie wszystko co możliwe. Ostatnio edytowane przez czosnek : 09.05.2012 o 21:36 Powód: język |
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Cel A to Å , cel B to B**** i tak aż do G, do punktu G :) [Lipiec 2011] | Neno | Trochę dalej | 45 | 03.05.2013 16:28 |
Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011 | doktorek | Trochę dalej | 44 | 14.02.2012 19:08 |
Made In Poland Galery Lipiec 2011 | NaczelnyFilozof | Polska | 95 | 12.01.2012 13:43 |
Skandynawia - lipiec 2011 | TDM900 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 31.03.2011 13:17 |