Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17.11.2011, 17:05   #1
Machalescu
 
Machalescu's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 31
Motocykl: Dominator 250
Machalescu jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 2 godz 18 min 48 s
Domyślnie

Z innej perspektywy:
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 100_0459.JPG (86.2 KB, 269 wyświetleń)
Machalescu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.11.2011, 22:07   #2
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 35 min 55 s
Domyślnie

Hiszpania i jej mieszkańcy wydają się nam nieźle, acz pozytywnie zakręceni. Szaleni kierowcy pełni luzu, bez kompleksów i zadęcia grasujący po fantastycznie ukształtowanym obszarze, z widokami zapierającymi dech w piersi, powodującymi zielenienie z zazdrości "górali nizinnych", takich jak my . Fauna też jest tu wyjątkowa :



Wyluzowane kozice:

IMG_3485.jpg

Dziwne krowy :

IMG_3482.jpg


Byki wpędzające w kompleksy samczą społeczność

IMG_3488.jpg

Coraz bardziej nam się podoba.

Żwirownia w sercu Sierra Nevada:

IMG_3475.jpg

Dojeżdżamy do El Purche, gdzie zauroczeni otaczającą nas przyrodą lądujemy na opustoszałym kempingu, na wysokości 1495 m n.p.m.
Jest pięknie :


IMG_3476.jpg


IMG_3477.jpg


IMG_3478.jpg


IMG_3481.jpg


IMG_3474.jpg

Cisza, spokój, ludzi wokół brak...zasypiamy spokojnym snem aby wcześnie rano zerwać się i niecierpliwie przemierzać górską trasę , wiodącą nas na najwyżej położoną drogę Europy i dalej...na szczyt drugiego co do wysokości szczytu Hiszpanii - Pico Veleta (3398 m n.p.m).

Pniemy się drogą wyżej i wyżej, udaje się nawet lecieć seteczką, gdzie winkle podnoszą gwałtownie poziom adrenaliny, zwłaszcza gdy zajmuje się miejsce na kanapie pasażera .

IMG_3489.jpg

Docieramy do narciarskiego kurortu Solynieve, skąd już tylko rzut beretem dzieli nas od podejścia na szczyt.

IMG_3496.jpg

Jesteśmy na wysokości 2490 m n.p.m i tu musimy zakończyć jazdę. Dalszą drogę możemy przebyć jedynie pieszo lub na rowerze.

IMG_3503.jpg


Musimy zostawić motor na parkingu, ponieważ dalszą jazdę uniemożliwia nie tylko znak zakazu, ale również szlaban .

IMG_3506.jpg

IMG_3508.jpg

No chyba że jest się pracownikiem Parku lub obserwatorium astronomicznego i na drzwiach bocznych posiada się zieloną tabliczkę :

IMG_3527.jpg

Naszym oczom ukazuje się Pico Veleta. Podejście powinno zamknąć się mniej więcej w ciągu 3 godzin.

IMG_3504.jpg

IMG_3526.jpg

Wejście na Mulhacen zajmuje 8 godzin, których niestety nie mamy w zapasie .
Ruszamy z kopyta. Pogoda zaczyna się załamywać, schodzi mgła, staramy się więc uchwycić w kadrze choć część słynnej drogi :

IMG_3513.jpg

IMG_3516.jpg


Mijamy sympatyczną, hiszpańską młodzież posilającą się na trasie.

IMG_3523.jpg


Jak nigdy nie zapakowałam prowiantu, a zawsze pakuję się jak "matka - kura". Mamy tylko wodę, która wraz ze wzrostem wysokości robi się coraz bardziej lodowata. Ubieramy wszystko co mamy, jest coraz zimniej. Wojtek nie przyznaje się, że pikawa mu galopuje bo idę zbyt szybko ( nie lubię ciechocińsko - emeryckiego tempa) i zanim się orientuję to jest już lekko "zielony". A że jest cholernie ambitny i uparty, nie odpuszcza. Widzę,że sprawdza na gps ile jeszcze mamy do przejścia i micha raczej mu się nie raduje. Później odgryzie się za moje drwiny, ale o tym w dalszej części.

IMG_3519.jpg

Mamy 300 metrów do szczytu - definitywnie szutrówkę zamykają głazy.

IMG_3533.jpg

Ostatnio edytowane przez lena : 17.11.2011 o 22:11
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.11.2011, 22:45   #3
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 35 min 55 s
Domyślnie

Zdobywamy Pico Veletę !

IMG_3535.jpg


IMG_3536.jpg



Niestety obiecanych widoków ze szczytu, tj. Morza Śródziemnego na południu i pasma górskiego z Mulhacen i Alcazabą nie doświadczamy .
Widoczność nie przekracza 10 metrów, mgła jak śmietana, zimno.
Zejście na dół zajmuje nam 2 godziny. Znowu możemy cieszyć się pięknem otaczającego nas masywu Sierra Nevada.

IMG_3538.jpg


IMG_3539.jpg

Jesteśmy mega głodni, przemy więc do parkingowej knajpy na pizzę i hamburgera. Czas złapać oddech .

IMG_3545.jpg

Nagle pojawia się stado koni. Albo są równie głodne jak my i wpadły się "postołować", albo cholernie swojsko śmierdzimy, że tak się do nas garną .

IMG_3543.jpg


IMG_3557.jpg

Żal nam zjeżdżać tak szybko do drogowego zamieszania i wrzawy miejskiej. Ostatnie spojrzenia na Sierra...

IMG_3569.jpg

IMG_3570.jpg

Złażę z siodła,żeby Wojtek choć na chwilę mógł pośmigać po winklach sam, bez mojego oddechu na karku i ściskania udami .

IMG_3572.jpg
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.11.2011, 23:21   #4
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 35 min 55 s
Domyślnie

Wracamy na kemping, gdzie pod koniec pakowania łapie nas deszcz. Niczego dobrego to nie wróży. Jest 18-sta a my dopiero startujemy. Zgodnie z hasłem : "Nie spać - zwiedzać" zamierzamy jechać nocą, tzn. Wojtek zamierza, bo ja na pewno przytnę komara jak tylko maszyna zakołysze. Obłożona kuframi mam poczucie jakbym siedziała w fotelu .
Zatrzymujemy się w zasadzie tylko na tankowanie. I tu pojawia się element słodkiej zemsty za "poniewierkę" podczas wspinaczki - teraz On mi robi "jazdę". Gram twardziela i nie stękam. Wreszcie, po niemal 600 przebytych kilometrach dochodzimy do kompromisu i szukamy miejscówki na przekimanie, bowiem o "noclegu" nie może być mowy - jest około 3 nad ranem .
Apartament :

IMG_3593.jpg

IMG_3595.jpg

Poranek, jak zawsze nadchodzi zbyt szybko. Za to pakowanie idzie nam sprawniej - nie trzeba zwijać namiotu .
Przed nami Barcelona.
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.11.2011, 22:50   #5
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 35 min 55 s
Domyślnie

Zatrzymujemy się na obrzeżach Barcelony. Miejscówka jest "przez drogę" z plażą, mariną i morzem. Ładujemy akumulatory, żeby mieć siłę na nocne zwiedzanie.


IMG_3684.jpg


Zaczynamy od Sagrada Famila Gaudiego, będącej "godłem" Barcelony.
Zdjęcia nie oddają piękna i ogromu tej świątyni. To ostatnie i wciąż niedokończone (od 1882 roku) dzieło życia Gaudiego. Obchodzimy budynek kilka razy. Prace trwają, żurawie dźwigów nijak nie komponują się z takim cackiem budowlanego "rękodzieła".

IMG_3602.jpg

IMG_3603.jpg

IMG_3607.jpg

IMG_3610.jpg

IMG_3615.jpg


Mimo późnej pory nie ma co liczyć na samotność. Handel wre. W jednym z okolicznych sklepików zagaduje nas hiszpański sprzedawca o tureckim wyglądzie, w języku polskim . Pierwsza myśl - nasi są wszędzie ! Okazuje się jednak, że ów poliglota potrafi więcej..., po rosyjsku, niemiecku, angielsku . Wybieramy zestaw sportowy w kolorach barcelońskiej Barcy, za jedyne 40 eurasów . Coby nasz syn miał wypisane własne imię pod numerem Messiego, musimy poczekać jedyne 10 minut, podczas których sprzedający udaje się do piwnicy, by po chwili wrócić z gotowym produktem. Zasada: "Klient nasz pan" jest tu jak widać traktowana bardzo serio .

IMG_3616.jpg


Miło rozpoczęty wieczór postanawiamy kontynuować - jedziemy na poszukiwania Parku Guell. GPS standardowo robi jaja. Dwa razy tniemy pod prąd jednokierunkową, potem jakimiś mega wąskimi uliczkami docieramy na parking, który małpa określa jako "cel osiągnięty". Ale ni chuchu..., nic nie widać. Spodziewamy się wielkiej bramy z banerami, a tu ciemno i głucho. Wojtek wkurzony chce wracać. Wyjmuję latarkę i ruszam na zwiad, ale cykorian mnie ogarnia ciągnę więc Wojtka jako obstawę . Jest ! Jest! Tylko niestety (jak wynika ze słowa pisanego) światła gaszą o 20 ! Przyjedziemy tu jutro.
Tymczasem wracamy do dzielnicy Eixample, gdzie odnajdujemy kolejne projekty mistrza Gaudiego:

Casa Vicenc - kamień w kolorze ochry w połączeniu z cegłą :


IMG_3635.jpg

IMG_3637.jpg


IMG_3639.jpg

Casa Mila , potocznie zwana La Pedrera - najlepszy i najpełniejszy przejaw koncepcji architektonicznej i natury Gaudiego, wzniesiona w latach : 1905-10. Sam autor pisał o niej :"...znikną kąty i materia zamanifestuje się w swej astralnej krągłości :słońce wzejdzie z czterech stron i będzie to jakby wizja ziemskiego raju..."
Poniżej - rzeźbiarskie kominy na dachu La Pedrera.

IMG_3643.jpg

Na najwyższym piętrze znajduje się interaktywna ekspozycja projektów i modeli Gaudiego.

IMG_3645.jpg

IMG_3663.jpg

IMG_3661.jpg

Mylimy drogę i zupełnie przypadkiem trafiamy na połyskującą w świetle ulicznych latarni, wielokolorową, lśniącą mozaiką jakby prosto z baśni o morskich stworach Casa Batlo (1904-06).

IMG_3664.jpg

IMG_3668.jpg


Usiłujemy zajrzeć przez okno do wnętrza. Gaudi przebudował bowiem nie tylko fasadę budynku, ale również całe wnętrze wraz z meblami.


IMG_3665.jpg


IMG_3672.jpg


IMG_3679.jpg


Gapimy się zauroczeni. Jesteśmy pod wrażeniem. Żeby lekko ochłonąć idziemy na drugą stronę ulicy, na lody do Mc' Donalda (jest 1 w nocy!).


Czas wracać na nocleg. Wsiadamy na motor, ...i ...Afri nie odpala po raz pierwszy (ale nie ostatni ) podczas tej podróży. Wojtek dłubie przy klemach aku - jest git! Ufff... już wiemy co czuje rolnik, któremu zachoruje koń .

Ostatnio edytowane przez lena : 20.11.2011 o 22:58
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.11.2011, 23:40   #6
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 35 min 55 s
Domyślnie

Zgodnie z planem, rano wracamy do Parku Guell. Tym razem już bez pudła .
Plan stworzenia parku zakładał budowę miasta - ogrodu, oddalonego od miejskiego zgiełku, w stylu XIX wiecznych urbanizacji angielskich. Z 60 parceli wystawionych na sprzedaż, zajęte i zagospodarowane zostały jedynie 3. Wówczas sponsor Gaudiego, hrabia Eusebi Guell pozwolił architektowi zaszaleć . W efekcie powstał labirynt wiaduktów, schodów, ławek, zakrzywionych kolumn, ozdobionych fragmentami ceramiki.

IMG_3689.jpg

IMG_3698.jpg

IMG_3704.jpg

IMG_3706.jpg

IMG_3709.jpg

IMG_3722.jpg

IMG_3726.jpg

IMG_3730.jpg

IMG_3735.jpg


To niezwykłe miejsce przyciąga ciekawe osoby.


IMG_3690.jpg

IMG_3715.jpg

IMG_3731.jpg


Chętni mogą obejrzeć dom, mieszczący muzeum poświęcone Gaudiemu. Mistrz mieszkał tu w latach 1906 - 1926.
Przed nami w kolejce ustawiły się dwa autokary rosyjskiej wycieczki , rozumiecie więc dlaczego nie weszliśmy do środka.

IMG_3696.jpg

Przed nami ponad 500 km trasy. Zamierzamy dotrzeć do francuskiego Millau. Podekscytowani wsiadamy na motor i ... bach - na oczach trzech autokarów turystów walimy parkingówę . Wszyscy żywi, więc zbieramy się błyskawicznie. Dobrze, że kaski zasłaniają twarze, bo jesteśmy pąsowi .

Ostatnio edytowane przez lena : 20.11.2011 o 23:48
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2011, 08:34   #7
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,484
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 8 min 6 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał lena Zobacz post
pąsowi
Aż musiałem wpisać w gógle, żeby zobaczyć co to znaczy. Ach te kobiety i ich kolory.

Barcę widziałem jakieś 10lat temu i widzę, że Sagrada dużo się nie zmieniła. Potrwa to jeeeeszcze.
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2011, 09:40   #8
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 35 min 55 s
Domyślnie

Jazda nocą staje się normą podczas tej podróży, nie stresujemy się więc gorączkowymi poszukiwaniami noclegu o zachodzie słońca.
Jest 2 października, postarzałam się o kolejny rok i znowu spędzam ten dzień motocyklowo, poza domem (rok temu w zacnym towarzystwie w Białej ).
Rysuje się więc szansa kolacji przy świecach .
Mała, lokalna restauracyjka pozytywnie nas zaskakuje.

IMG_3739.jpg

IMG_3741.JPG

Język francuski jak zwykle stawia nas w nieco kłopotliwej sytuacji, ale w tym wypadku obie strony mają chęć porozumienia, więc po małej etiudzie z pogranicza pantomimy i kabaretu na nasz stół wjeżdżają lokalne specjały, mmmmniam!

IMG_3745.jpg

IMG_3747.jpg


Rozgrzani i posileni ruszamy z zadzieją ujrzenia pięknie oświetlonego wiaduktu Millau. I tu ...suprised - kryzys jest wszędzie :

IMG_3751.jpg


Lokujemy się na lądowisku paralotniarzy, skąd mamy luk na nasz cel.


IMG_3755.jpg


Rankiem widok radykalnie się zmienia .


IMG_3767.jpg


IMG_3768.jpg


IMG_3782.jpg


Musimy ponownie wjechać na autostradę, żeby dotrzeć do punktu widokowego. Wysyłamy kilka mms - ów. Między innymi do dezerterów, którzy deklarowali się wcześniej na ten wyjazd i to bynajmniej nie z dobroci serca, ale ku podniesieniu ciśnienia.
Robimy przerwę na francuskie śniadanko w typowej pasitterie : Croque Monsieur + Roule au fromage i kawa .


IMG_3787.jpg
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Krym po raz pierwszy, wrzesień 2011 mikelos Trochę dalej 50 04.12.2013 14:58
Dookoła Morza Czarnego by Złom [Wrzesień 2011] Złom Trochę dalej 88 24.04.2013 21:30
Wyprawa na Kołymę [Czerwiec-Wrzesień 2011] deny1237 Trochę dalej 117 02.04.2012 10:21
Maroko kameralnie [Wrzesień 2011] kajman Trochę dalej 3 21.09.2011 22:14


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:47.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.