Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04.11.2010, 07:23   #1
chudy


Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Nysa
Posty: 32
Motocykl: RD07a
chudy jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 14 godz 2 min 49 s
Domyślnie

...zdjęcie KTM-a na pustyni rozwaliło mi serce...SUPER!!!
__________________
chudy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.11.2010, 07:52   #2
matjas
 
matjas's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 13,669
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 16 godz 8 min 2 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał chudy Zobacz post
...zdjęcie KTM-a na pustyni rozwaliło mi serce...SUPER!!!


eeeee.... to Błędów. widać, nawet po rejestracji, że gdzieś tam

super relacja.

matjas
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
matjas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.11.2010, 11:43   #3
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 34 min 4 s
Domyślnie

E tam Błędów. W Błędowie to mnie nikt nigdy nie widział. I nie zobaczy raczej na motocyklu. Już jednak prędzej na Saharze.
Marokańska Sahara jest nieco inna od naszych wyobrażeń o pustyni. To głównie hamada, po której sprzętami afrykopodobnymi da się całkiem sprawnie jeździć.
Również z pasażerem. Przed pięcioma laty udowodniliśmy, że nawet zupełnie zieloni dadzą radę. Afryka czeka...

W odpowiedzi na postulaty daję kolejny odcinek. I robię sobie urlop czekając na Bajraszowe ryby siną barwą kłute. A na następny odcinek trochę poczekacie, bo mam ważniejsze rzeczy na głowie chwilowo.

Przygoda zaczęła się wraz ze zjechaniem z asfaltu, a właściwie jego nagłym końcem. Równo jak stół, hamada jest porozjeżdżana autami i motocyklami, a ślady wiodą w wielu kierunkach. Obieramy kurs na Merzougę. Jest dwadzieścia parę stopni, do Merzougi ze 40 kilometrów, a my jak mustangi...





Są jakieś pierwsze niegroźne gleby semiparkingowe, gdy piaskowa młodzież zaczyna stosować instynktowną technikę enduro: hamowanie, dupa na siedzenie, nogi szeroko, może się uda...
Rzadko się udaje, coś tam próbuję tłumaczyć, ale wiem że to bez sensu. Za 3 dni jak podniosą motocykl 20 razy zmienią technikę: będą siedzieć kiedy to możliwe i stać kiedy to niezbędne. Będą trzymać nogi na podnóżkach, a przed piachem zredukują bieg, odkręcą manetkę i odciążą przednie koło. Przecież to takie proste...




Chyba jest naprawdę gorąco, powietrze faluje tuż nad horyzontem i widać jeziorko za jeziorkiem. Miraże znikają równie szybko jak się pojawiły. Przed nami pojawiają się góry. To już Erg Chebbi, olbrzymia hałda piachu, którą "ktoś" bez sensu usypał na środku hamady. To właśnie taka pustynia, która odpowiada powszechnym o niej wyobrażeniom - wydmy mają 150 metrów wysokości i wyglądają po prostu bajkowo. Nic, że pamiętam ten widok sprzed lat, znów mnie zachwyca. Łyk wody z camelbaga i w drogę.










Przed pięcioma laty widziałem to tak:
Do Merzougi jeszcze kilkanaście kilometrów. Zatrzymujemy się. Gasimy silniki i światła. Nie widać nic, kompletnie nic. Nie pamiętam takiej czerni, tylko niebo, choć bezksiężycowe, jest bliżej nas niż gdziekolwiek na świecie. Gwiazdy po prostu walą się na głowę. Mleczna droga jest bardzo wyraźna, ale w tym natłoku gwiazd nie potrafimy znaleźć konstelacji znanych z naszego nieba: Wielki Wóz zniknął gdzieś wśród gwiazdozbiorów, których u nas z lunetą szukać.
Eksperymentujemy. Mio jedzie drogą, ja próbuję obok, Jojna szuka przygód daleko od niej, a Enzo kombinuje to tu, to tam. Widać już światła Merzougi, gdy naprzeciw nas wyjeżdża jakiś moped. Podjeżdża i zaprasza do swojego hotelu. Z pięknej kasby na wzgórzu Jusuf obserwował nas już od kilkunastu minut. Światła widać tu na kilometry, a my trochę jeździliśmy krzywo...
W środku kilku Berberów gra i śpiewa przy kominku. Twarde negocjacje doprowadzają do satysfakcjonującego nas poziomu 7 euro za nocleg (12 wraz z wyżywieniem). Zostajemy.


Pojawia się coraz więcej pojazdów; ktoś szaleje samochodem, kilku motocyklistów przejeżdża obok nas ledwie odpowiadając skinieniem głowy na nasze pozdrowienia. Są i lokalesi, którzy podróżują na swych motorkach z wiochy do wiochy. Gali dostaje informację od Jacka gdzie ich szukać - siedzą w knajpie w Mercoudze. Ustalamy, że spotkamy się tam wszyscy...


Spokojnie, to tylko rozrusznik...





Po drodze jeszcze atakuję bez sensu jakiś piaseczek, który okazuje się być dużo dłuższy i głębszy niż mi się wydawało. Coś tam klniemy pod nosem i wyciągamy się nawzajem z piaszczystej pułapki.









Trochę dziczymy bez porządku, wszyscy się jednak widzimy i uznaję, że jest bezpiecznie, w końcu poruszamy się w dobrą stronę. Spotykamy się obok hoteliku na wzgórzu. To Panorama, ta sama do której przed pięcioma laty zaciągnął nas z pustyni Jusuf.
Niewiele się tu przez pięć lat zmieniło. I bardzo dobrze! Witam się z Jusufem, ale za negocjacje bierze się francuskojęzyczny Puszek. 150 dirhamów za kolację, nocleg i śniadanie to dobra cena. Zostajemy. Wszyscy będą zgodnie wspominać to miejsce jako najpiękniejsze podczas całej naszej wyprawy...


















Magda i Germański Najeźdźca (z prawej)


Skromnie, ale czysto...


GPS - źródło wielu problemów...
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.

Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 05.11.2010 o 09:18
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.11.2010, 15:36   #4
puszek
 
puszek's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,762
Motocykl: RD07a
puszek jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 4 godz 58 min 57 s
Domyślnie

Kilka migawek z dojazdu do Merzougi...w sumie nic ciekawego...ale.... zawsze trochę słońca....

puszek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.11.2010, 06:54   #5
diverek
Amator podwórkowy
 
diverek's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Kostrzyn nad Odrą
Posty: 994
Motocykl: exRD04 '92, obecnie RD07A '98
Przebieg: >55kkm
Galeria: Zdjęcia
diverek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 1 godz 8 min 52 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał sambor1965 Zobacz post
Są jakieś pierwsze niegroźne gleby semiparkingowe, gdy piaskowa młodzież zaczyna stosować instynktowną technikę enduro: hamowanie, dupa na siedzenie, nogi szeroko, może się uda...
Rzadko się udaje, coś tam próbuję tłumaczyć, ale wiem że to bez sensu. Za 3 dni jak podniosą motocykl 20 razy zmienią technikę: będą siedzieć kiedy to możliwe i stać kiedy to niezbędne. Będą trzymać nogi na podnóżkach, a przed piachem zredukują bieg, odkręcą manetkę i odciążą przednie koło. Przecież to takie proste...
Chyba będziecie się ze mnie śmiali ale co tam.

Poznałem niedawno ciekawego kolesia zza Odry, który u nas bywa. Tak się złożyło, że Dirk (tak ma na imię) często jeździ po afrykańskich piachach i nawet mu to wychodzi. Regularnie berze udział w rajdach Tuarega. Przy okazji wizyt u mnie zawsze wybieramy się w pobliski teren. I zawsze "sprzedaje" mi sporo ciekawych rad jak to stary westman greenhornowi...

Po powrocie z tygodniowej trasy dopadłem się do forum. Przeczytałem co na szybko zdążyłem a zakotwiczyłem na dłużej przy Samborowej relacji. I... trafiłem na cytowany wyżej tekst. Między innymi te same rady słyszałem właśnie od Dirka. I efektem wiecie co było? Salwa smiechu z ust mojej żony o poranku. Nie wiedziała co się dzieje ale w nocy dość sporo gadałem i wykonywałem ruchy jak bym miał jakiś erotyczny sen.

Ale sen miałem inny, równie piękny... No normalnie śniło mi się że też uczestniczyłem w tym Waszym wypadzie. A sen był tak realny że niemal po nim mam zakwasy w rękach A te ruchy pod kołdrą były po prostu balansem na motocyklu. No jaja jak berety. Sam się z siebie śmieję. Choć tak naprawde raczej Afryka mnie nie ciągnie a raczej Wschód. Jednak w pamięci miałem rady i szkołę daną mi przez Dirka, przed samym wyjazdem w trasę byliśmy z ekipą kolesi polatać po wydmach i jak jeszcze Sambor dowalił mi swym "piachem po oczach" to .... Wyszło to co wyszło i jestem pośmiewiskiem w domu...
__________________
Gdyby Bóg popierał przedni napęd, to ludzie chodziliby na rękach...
diverek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.11.2010, 08:33   #6
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 34 min 4 s
Unhappy

Normalnie bym pomyślał, że to polucje, no ale te zakwasy w rękach...
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.11.2010, 09:37   #7
myku
 
myku's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
myku will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 13 godz 19 min 15 s
Domyślnie

No to w przyszlym roku zamiast gdzies jechac,wystarczy poczytac i lozka.Dobre
myku jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Hiszpańska Słowacja, czyli Wypad na Czarny Ląd - Maroko [Kwiecień 2010] podos Trochę dalej 313 29.08.2011 15:55
Maroko z łapanki II, marzec/kwiecień 2011 sambor1965 Kwestie różne, ale podróżne. 12 29.04.2011 18:57
Maroko - XI.2010 Neno Umawianie i propozycje wyjazdów 0 30.08.2010 18:16
Krym-mołdawia-rumunia 6,08,2010-15,08,2010 joker Umawianie i propozycje wyjazdów 6 10.08.2010 07:01


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:28.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.