Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 18.05.2020, 00:23   #20
zz44
 
zz44's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2015
Posty: 297
Motocykl: nie mam AT jeszcze
zz44 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 5 godz 23 min 4 s
Domyślnie

Dzięki.
Ale niestety już powoli toczymy się do cywilizacji.

21.01

Rano pakowanie, jest chłodno!
Składam codzienną ofiarę z pół litra oleju i zlewam wszystkie baniaczki benzyny do baku. Tenera wróciła na spalanie 8,5 a i nie będzie już problemu ze stacjami.
Cele na dzisiaj: poza dystansem dwa wraki promów osiadłe przy brzegu oceanu.

Ruszamy, zimno…..Łapie nas kilka kropel deszczu, ale główny front jest ciągle z lewej.

DSC02588.jpg

Znowu przejazd przez czyściutki i doinwestowany Al-Ujun i robimy skrętkę na pierwszy wrak, prom Que Sera Sera („co będzie to będzie”).
Jest większy niż się spodziewałem, naprawdę robi wrażenie!

DSC02591.JPG

Potem kierunek na miasteczko Tarfaya, całkiem ciekawe. Najpierw docieramy do starej brytyjskiej twierdzy Casa Mar, zbudowanej wręcz na oceanie, która pomimo upływu stu-iluś lat, ciągle stoi obmywana falami oceanu i ani myśli się rozpaść.

DSC02617.jpg

W miasteczku znajduje się Muzeum Poczty Lotniczej poświęcone Anoine de Saint-Exupery, temu od „Małego Księcia”, ale już tam nie zachodzimy.
Christian aż podskakuje gdy dowiaduje się, że nie tylko znamy „Małego Księcia”, ale również jest lekturą w polskich szkołach.
Przynajmniej był.

Jedziemy na jedzonko, plan aby zjeść na zewnątrz obok motorków, ale….zaczyna padać.
Zamawiam kalmara. Całkiem dobry. (Oczywiście posiłek spożywamy pod bacznym okiem króla).

IMG_20200121_153220.jpg

Gdy ruszamy, deszcz już przeszedł, ale chmury już nas nie opuszczą.

Szukamy wraku promu Assalama (Armas), trzeba się cofnąć 4 km wzdłuż plaży. I też jest na co popatrzeć!

DSC02625.jpg

Hm, chętnie bym sobie usiadł na białym sedesie, no ale to na stacji.

Jedyna stacja na wyjeździe z miasteczka jest w remoncie!
Jedziemy dalej.
….
Teraz już bym chętnie nawet kucnął, ale niech się znajdzie jakaś stacja!

Jest stacja.
Tankuję pierwszy, gość guzdra się z wydaniem reszty, więc ustalam szybko priorytet. Jak hazardzista zmierzający do kasyna, tak ja z radością biegnę do toalety. Kilkanaście metrów a dłuży się jak cała wieczność. Jest skocznia, ale w tym momencie wystarczyłby mi krzaczek i patyk.
Chłopaki się śmieją, może tytuł relacji powinien brzmieć „Z pełnymi gaciami przez Afrykę”, no ale na szczęście kończy się na jednorazowym zrzucie.
Widocznie mój plebejski żołądek przyzwyczajony do kapusty, kartofli i świniny nie spodziewał się kalmara.

Tutaj już znowu sól zbiera się na nas i na motocyklach. Znowu się kleimy, znowu mamy ufajdane szybki kasków.
Mijamy okolicę, w której zgubiłem kamerkę. Oczywiście nie ma szansy, aby ja znaleźć, ale i tak się rozglądam.

IMG_20200121_124811.jpg

Jedzie się przyjemnie, dość sennie, tym razem ze słońcem w plecy. Monotonne krajobrazy pustynne, brak żywego człowieka. Mało samochodów na drodze.
No i tu chyba miała najbardziej niebezpieczna sytuacja drogowa, mianowicie na skręcie w prawo wypływam motorkiem na lewy pas, bo przecież nikogo nie ma więc dlaczego miałbym się cisnąć na prawym. Ale nie zauważyłem, że akurat wyprzedzał mnie radiowóz.
Zobaczyłem jego cień gdy już byłem na lewym pasie, i wiedziałem, że tego cienia nie powinno tam być, albo nie powinno być mnie przed tym cieniem.
Michał mówił, że ledwo wyhamowali.
W sumie strachu nie poczułem, bo gdy się zorientowałem, już właściwie było po wszystkim. No ale takie rzeczy się tez zdarzają.

Dzisiaj mieliśmy dość spory dystans jak na te warunki, chyba z 500 km. Jest zimno i wilgotno, łapiemy kolejny kemping, dostajemy pokój 3-osobowy za 300 MAD. I do tego pan z obsługi prowadzi nas do tajnego pokoju, tam spod tajnego łóżka wyciąga tajną skrzynkę z piwem. Oczywiście że bierzemy, ale smutny to kraj, gdzie z wypiciem piwa trzeba się tak gimnastykować.

W naszym Christianie budzi się zmysł francuskiego kucharza. Na kuchence gotuje garniec ryżu z tuńczykiem i oliwą.
Nie musze mówić, że po całym dniu smakuje to wybornie.
Christian w ogóle jest dusza człowiek. Radosny, skromny. Ale i doświadczony. Nie musi się przechwalać, nie musi nikomu nic udowadniać.
Gdy ustalamy plan na kolejny dzień, Christian mówi tylko z uśmiechem
- No problem, you go, I go. You stay, I stay.
Jest „prezydentem” harleyowego klubu motocyklowego, a jego syn „kapitanem drogi” czy jakoś tak.
Wraca do domu przez Ceutę do Hiszpanii, a potem na kołach przez Awinion. Czyli przed nim jeszcze kawał drogi na kołach.
Ale już dostał z domu i od kumpli z klubu informację, aby czasem nie ważył się wrócić przed piątkiem! Bo szykowali dla niego imprezę powitalną.

IMG_20200121_191433.jpg
zz44 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Japonia 2020 przygotowania do wyjazdu Grzechu2012 Kwestie różne, ale podróżne. 71 20.03.2021 14:58
Tadek w Dakarze rumpel Inne tematy 3 01.07.2012 17:51
Kobitki w Dakarze 2012 Ola Lejdis 7 16.01.2012 12:33
Dlaczego Japonia nie robi Africy Izi Inne tematy 45 13.01.2009 18:44


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:59.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.