Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Imprezy forum AT i zloty ogólne

Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze.

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28.01.2011, 19:57   #71
dominik
dominik
 
dominik's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Szczuczyn
Posty: 39
Motocykl: Triumph Tiger 955i
dominik jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 16 godz 26 min 8 s
Domyślnie

Felkowski dla mnie to na stówę pełen czad. Pisali o Was i tym rajdzie w Motovoyager, po prostu SUPER i wielka rzecz pomoc dla dzieciaków z domów dziecka.
dominik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.01.2011, 21:26   #72
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie

Opuszczamy granicę otrzymując namaszczenie i kolejną pieczątkę u gościa przy szlabanie. Która to już z kolei? Droga do granicy i od niej to jakby zupełnie różne bajki. Po tureckiej stronie równiutki i szeroki hajłej.

P1000631.jpg

U Bułgarów to wąska ścieżynka w dodatku nazwanie jej dziurawą było by nadużyciem. Ona była jedną wielką dziurą.

P1000617.jpg

Rozpadające się jeszcze przed godziną zawieszenie tutaj niczym szczególnym nie doskwierało. Chwilami miałem wrażenie, że gdyby było na sztywno to bym tego nie zauważył. W dodatku zjeżdżamy z przełęczy w dół i widoki są przeurocze. W oddali widać kanion jakiejś rzeki lub zalewu. Po jakiś 50 kilometrach wjeżdżamy do pierwszego miasteczka. Wszędzie wielkie flagi narodowe. Ponieważ Mazurek nie chciał zjeść w Bułgarii teraz dupy sięgają zębami po gąbkę w kanapach. Krótko mówiąc jesteśmy głodni. Zatrzymujemy się na jakiejś stacji z napisem Restaurant. W każdym razie jeśli tak nie było napisane to na pewno jakoś podobnie. Pusto. Wprawdzie drzwi otwarte, ale nikogo nie ma. Ani klientów, ani obsługi. Facet ze stacji daje nam znaki. Z przekazu wynika, że jest raczej nieczynne. Zapinamy jedyne i winiem dalej. Przy kolejnej sposobności sytuacja się powtarza. Łyka nas Jerzu malcem .

P1000636.jpg

Jadą we czterech, ze złapanymi dwoma niemieckimi stopersami. Manele mają na dachu, bo w środku co mogliby zmieścić? Chyba tylko waciki. Wpadamy na autostradę. Kurde, znowu się podjarałem. Nakręcam się z górki 100, 105, 110 no i …. No jasne, że tak. Łapie zaciera. Tym razem, żadnych sensacji, żadnego miotania się po szosie w konwulsjach. Jestem w temacie już prawie na etapie zawodowca i byle zacier mi nie straszny. Wyluzowałem trochę na rozpędzie z górki. Odpalam bez zatrzymania i jadę dalej. Grunt to opanowanie. Nawet mi powieka nie drygnęła. Zjeżdżamy na parking. Na miejscu jest knajpa wielkości supermarketu. Na zegarze koło 19, a my nadal szukamy obiadu. Coś jest nie teges. Knajpa pusta i aż echo się po niej rozchodzi. W tej jest choć kilku gostków z obsługi. Jesteśmy raczej nie głodni tylko zajebiście głodni. Gdyby nam próbowali powiedzieć, że nie ma nic do żarcia to byśmy ich samych zjedli. Nawet nie specjalnie opiekanych. Bo czasu mało a głód wielki. W końcu coś zamawiamy. Niespecjalnie wiemy co, ale jesteśmy szczęśliwi, że zaraz będzie miska. Jakoś niedługo obsługa zaczyna znosić jakieś rzeczy. Na początek bułeczki, woda i widelce. Oszczędziłem tylko widelce. Nie dały się pogryźć. Ciekawe, że wodę podają w takich śmiesznych plastikowych kubeczkach zamkniętych foliowym wieczkiem. Zupełnie jak jogurt. Jakiś czas później wjechały na stół pozostałe smakowitości. Nie specjalnie już pamiętam co to było, ale było w piteczke. W międzyczasie w knajpie pojawiają się inni goście. Początkowo tylko siedzą przeglądają gazety i takie tam pitu, pitu. Aż w końcu zamawiają. Czekali do zmroku. Jak się później mieliśmy dowiedzieć trafiliśmy na Ramadan. Taki muzułmański post. Wyznawcy Allacha w jego trakcie powstrzymują się od jedzenia i picia od świtu do zmierzchu. Teraz już wiemy dlaczego wcześniejsze knajpy były jak wymarłe. Posileni wytaczamy się na parking.

P1000639.jpg

I jest nam już miło i pełno co nam jeszcze trzeba ? Trzeba nam jeszcze dotrzeć do Istambułu. No mamy może jakieś sto pięćdziesiąt kilosków. Dwie może trzy godzinki i jesteśmy cacy. Tylko, że po takim mniam mniamie wcale nam się jechać nie chce. Trochę mantykujemy, gadamy, aż w końcu repertuar wymówek się zakończył i palimy sprzęty. Tuptusiu w drogę !!!. No co można robić na autostradzie. Właściwie tylko się nudzić. Albo silnik zacierać.

P1000650.jpg

No nie. Spoko, spoko na dziś już raz zaliczyłem. Chyba wystarczy. Dojeżdżamy do Stambułu. Autostradowe bramki na wjeździe do miasta. Oczywiście nie mamy żadnych turasów. Chodzi o lokalną walutę. Ale luz. Wpadamy na bramki. A tu jakiś gostek każe nam oddawać bilety. No to oddajemy. Miron dyskutuje z kolesiem. Ja jadę ostatni. Na końcu ledwo łapie o czym toczy się dyskusja. Słyszę tylko ze dwadzieścia euro. Miron pyta czy za wszystkich. Gość obstawia, że od każdego. No nie, to już przegięcie. Wiem, że u turasów benzyna dwa razy droższa niż u nas. Ale opłaty za autostrady, a raczej ich marne skrawki to my mamy najdroższe w układzie słonecznym. 20 euro u turka musi być przegięciem.

P1000651.jpg

Jakoś widzę kontem oka, szlabany są otwarte. I wszystkie podjeżdżające auta owszem zwalniają, ale nie zatrzymują się ani na chwilę. Już na pewno nic nie płacą. Jednocześnie w jednej chwili dochodzimy z Mirasem do tego samego wniosku. I krzyczymy do pozostałych. Chłopaki jedziemy, to oszust. Zapinamy jedyne i rura. Przelatujemy otwarte bramki i nic. Za bramkami widzimy kilka złombolowych aut. Wpadamy między nie. - Płaciliście za autostradę ? Pada pytanie zamiast powitania. – Nie. - My też nie. Ciul najwyżej będą nas ścigać. Jakoś nikt nas nie ścigał. Za to po chwili podjeżdża Mazurek. Dumny z siebie, że wytargował i zapłacił za nas tylko 40 eurasów. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że z okazji końca Ramadanu nie pobiera się opłat za autostradę.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne

Ostatnio edytowane przez felkowski : 28.01.2011 o 21:37
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.01.2011, 23:35   #73
Cynciu
 
Cynciu's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 635
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 8 godz 4 min 0
Domyślnie

Felusiu, nie tylko czytamy ale i przeżywamy prawie tak jak ty. Serial fajny tylko te odcinki takie krótkie.
Dobrze chociaż że nie ma reklam. Sam myślę o złombolu ale chyba nie w tym roku (nie ten kierunek)
Ty pisz a ja będę spijał litery z twej klawiatury
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.01.2011, 11:16   #74
lenny
 
lenny's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Kraków
Posty: 44
Motocykl: dwa kółka z kijkiem pośrodku
lenny jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 15 godz 33 min 0
Domyślnie

jasne , że "nic" , to betka , że koguty migały i syrena wyła po przejechaniu przez bramki

Cytat:
Napisał felkowski Zobacz post
Zapinamy jedyne i rura. Przelatujemy otwarte bramki i nic.
__________________
lenny
lenny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.01.2011, 19:53   #75
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie

Ja tam nic nie widziałem, nic nie słyszałem. A w dodatku nikt nas nie gonił
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.01.2011, 22:43   #76
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie

No cóż teraz zostaje nam dotrzeć do mety. Która jest na jakimś parkingu pod Ikea. Czy ktoś wie gdzie to jest? Ktoś, coś, ale ten drugi coś innego.; W końcu coś, ktoś zdecydował, że to co on wiej jest bardziej, od tego co ten drugi ktoś coś wie i ruszył. Pewnie wie, to trza za nim jechać. I tak jedziemy za nimi. W końcu na jednym z rozjazdów jeden poszedł prosto a drugi w prawo.

P1000659.jpg

Ja akurat byłem na środkowym pasie, a Miron na prawym. Ja poszedłem prosto a Miron za tym co skręcił. Słabo myślę sobie, ani mapy, ani gps i jak ja tym turasom wytłumaczę, że do Ikea. Moturem po meble? Wciskam się na prawy i odpycham nogą do tyłu jak hulajnogą. W sumie nawet nie najgorzej mi idzie, tylko jakoś zygzakiem. W końcu dojeżdżam do rozwidlenia. Zapinam jedyne i winę. Dopadam ledwo turlające się dwa kanciaki.

P1000660.jpg

Trochę przed nimi widać motury. Dojeżdżają do skrzyżowania. Usilnie patrząc ponad dachami aut chcę wypatrzeć gdzie pojadą. Wtem w oddali widzę znak ikea. Teraz to już jak ich nie dogonię to mogą mnie w pompkę pocałować. Co prawda jeszcze kilka wielopoziomowych skrzyżowań widać przed nami. Ale damy radę. Na rozjeździe Miron chce w lewo a koleś w aucie w prawo. Dobra nasza.

P1000680.jpg

Nie ruszyli więc ich doganiam. W lewo. Jeszcze szeroka estakada i już widać parking pod ikeą. Jasna marchewka! Jesteśmy! Dojechaliśmy! Na pohybel tym co mówili, że nie damy rady. Na parkingu niezła jatka. Jest już sporo złombolistów. Oprócz tego normalni lokalni zakupersi. Ciągłe stada małych autobusików. Dla nas to bułka z masłem znajdujemy kawałek chodnika. I jest nasz.

P1000688.jpg

Potem odnajdujemy Elutkę i kurierów. Oczywiście po dźwiękach disco partyzani. Imprezka rozwija się na całego. Tańce hulanki swawole. Po jakimś czasie zjawia się policja. Dość konkretnie sugerują aby zakończyć tańce bo jeszcze jest Ramadan. Impra jakby ucichła. Nie na długo. Ostach ogłasza koniec Ramadanu. Znowu towarzystwo tańczy na ulicy między snujacymi się samochodami i autobusami. Pojawia się znowu policja. Teraz czepiają się do tańców i piwa. Znowu przycicha na chwilę. Po dziesiątej centrum handlowe pustoszeje i nie ma tych co wołają policję.

P1000693.jpg

Oczekiwanie na wyjazd na Bramę Bosforu czyli most, trochę się przeciąga. Czekamy na wszystkich którzy mają szansę jeszcze dojechać do mety. Centrum handlowe przygasa. Lampa za lampą. Na parkingu nie ma już autobusów i ruch się zmniejsza. Luźniej jednak wcale się nie robi. Co chwila dojeżdżają pojedynczo lub grupkami nowi złomboliści.

P1000702.jpg

Wyciągamy co mamy do jedzenia. Bo nie wiadomo czy za chwilę nie ruszymy na most. Niby mieliśmy ruszyć koło północy, ale nadal czekamy. Jedni gadają o przygodach jakie im się przytrafiły po drodze inni śpią, jeszcze inni tańczą. Impreza plenerowa na prawie czterysta osób. Podchodzą do nas kolesie. W Żuku wybuchł most. Kondziu stoi 180 przed Istambułem i nie może jechać.

P1000722.jpg

W końcu zmęczenie daje znać o sobie. Wyciągamy materac i się trochę rozkładamy. Zresztą nie my jedni. O czwartej nad ranem gdy już się wydaje, że nikt więcej nie ma już szansy dojechać, wyjeżdżamy kolumną na most. Kolumna niczym tasiemiec wyciąga się troszkę. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z ponad setką aut. Tuż za mostem jest taka zatoczka. Tam się zatrzymujemy na pamiątkowe zdjęcia, gratulacje i inne rytuały.

P1000727.jpg

Nie trwało to zbyt długo, gdyż w kilka chwil po zablokowaniu zatoczki nadjechał Policja. W prawdzie gdy podjeżdżaliśmy stali tu już jacyś lokalesi, ale setka niewiernych wzbudziła czujność. Ale czy my wyglądamy na terrorystów. No może i tak …. Później kolumna pojechała sobie gdzieś, a my we czterech ruszyliśmy nocą pojeździć po Stambule.

P1000733.jpg

Przed wyjazdem straszono nas gigantycznymi korkami i masakrycznym ruchem. Wpychanie się na maksa i różne takie. Nic podobnego zdecydowanie nie miało miejsca. W sumie nad ranem jeździło się całkiem nieźle.

P1000741.jpg

Postanowiliśmy zobaczyć Błękitny Meczet. Co to dla nas. Może to nie Mekka, ale zobaczyć warto. Docieramy na miejsce. Wchodzę na dziedziniec. Jestem sam. Nigdy tu nie byłem, ale w dzień są tu masakryczne tłumy. Teraz cisza i oświetlone minarety robią niesamowite wrażenie. W pewnej chwili słyszę przedziwne dźwięki nad sobą. Patrzę w górę. To odgłos skrzydeł ptaków które właśnie poderwały się do lotu. Nigdy dotąd nie słyszałem czegoś podobnego. Niesamowita cisza, akustyka miejsca i podświetlone od dołu ptaki wszystko to robi ogromnie wrażenie. Chwilę później zaczynają się śpiewy muezinów. Najpierw zaczyna jeden. Chwile później odpowiada mu inny. Wszystko to toczy się jak rozmowa z różnych stron światów. Nie wiem o co chodzi i o czym się toczy, ale to wszystko jest niezwykłe i tworzy niesamowitą atmosferę miejsca. Nie wiem jakby to było w dzień, ale teraz jest czymś o czym ciężko nawet opowiedzieć. To warto przeżyć i zobaczyć samemu. Tak w ogóle chyba każde miasto w nocy ma inne barwy i kształty. Może to kwestia wyobraźni? Kiedy docieramy na kemping jest już zupełnie jasno.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.01.2011, 23:21   #77
Maćka
 
Maćka's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 511
Motocykl: SH 150, Dominator 250
Maćka jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 22 godz 52 min 45 s
Domyślnie

Nu Felechh... prawdziwy z Ciebie Szaman i Czarodziej
Wyczarowałeś nam tutaj przepiękne opowiadania o przygodach i podróżach.... BRAWO!! Jestem pod wrażeniem
__________________
"Z Kobietą żyć trudno ale i zastrzelić szkoda... "
Maćka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.01.2011, 23:22   #78
Południowiec
DZIDA!!!
 
Południowiec's Avatar


Zarejestrowany: May 2009
Miasto: w sumie to już Wrocław
Posty: 229
Motocykl: Tasmania Twin
Południowiec jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 1 dzień 23 godz 15 min 25 s
Domyślnie

No. Teraz każdy przynajmniej wie na czym stoi. Półmetek relacji
Południowiec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.01.2011, 23:34   #79
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,494
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 3 dni 23 godz 4 min 35 s
Domyślnie

No i piknie, jest meta.

Coś ode mnie.
Tszodownicy dumnie dojechali:
DSC_5641.jpg
DSC_5642.jpg

Turek na Stromym gada z niedowierzaniem o tym skąd i czym przyjechali złomboliści
DSC_5644.jpg

A tymczasem banda dość szybko odpadła, ale w jakim stylu
DSC_5651.jpg

Jeszcze mam nadzieję, że będzie ciekawie na powrocie.
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.02.2011, 18:10   #80
Marcin z Zakopanego
 
Marcin z Zakopanego's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Zakopane
Posty: 497
Motocykl: Nie mam AT już ;) ale miałem 2x07A, 1x07 i 1x03
Marcin z Zakopanego jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 5 dni 21 godz 38 min 55 s
Domyślnie

Super! Felek - pełny szacunek. Czytać lubię, więc zaznaczam, że to jest pochwała oczytanego czytelnika
Marcin z Zakopanego jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Uwagi do Pamiętnika dr Madeyski Pamiętnik 10 10.03.2021 18:45


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:25.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.