Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10.10.2013, 20:18   #1
Lupus
 
Lupus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Lupus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
Domyślnie Lupidaria

Wielu z nas nigdy nie napisze swojej relacji - takiej normalnej, ze zdjęciami, gdzie, kiedy itp. Ja również tego nie zrobię, już nie potrafię, relacja wydaje mi się pozbawiona tego co dla mnie najważniejsze.
Jesteśmy jak kamienie, toczące się, jeszcze nie oszlifowane, takie przydrożne na których można spocząć - znaki czasu. Każdy inny, wszystkie wyjątkowe!
Do założenia tego wątku skłoniła mnie jedna chwila, kiedy stanąłem przed czymś niezwykłym - przed potężnym łańcuchem gór, przed widokiem na który czekałem i o którym śniłem. Nie ma nic co by tak potrafiło wstrząsnąć - do głębi. I co? Pomyślałem sobie "cholera już kiedyś coś takiego widziałem, w Peru? w Boliwii?"
Już nigdy nie pojadę po to by stanąć z otwartą paszczą, pewna era się skończyła, zaczęło się coś nowego, czego jeszcze nie znam i z czego się cieszę - następny etap.
Chciałbym żeby ten wątek wypełnił się wspomnieniami, czymś specjalnym, częścią naszej duszy, nie ważne kiedy i gdzie, ważne co nam dały podróże, tak zwyczajnie.
Zaczarujmy czas chłodnych poranków i śpiesznych wieczorów
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 239-DSC05481 (Medium).JPG (203.2 KB, 29 wyświetleń)
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?"
"Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem
"Dlaczego więc się tak spieszysz?"
Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi.
Lupus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.10.2013, 20:23   #2
Lupus
 
Lupus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Lupus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
Domyślnie

Wklejam tu początek bardzo osobistej relacji Pastora z naszej wariackiej imprezy "Aurora, czyli zorze w Mordorze", pewnie nie będzie zachwycony ale jajec mi nie utnie może wkleje coś jeszcze
"Jak opisać dźwięk którego nie słychać? Nie dało się też wyczuć nawet najmniejszych wibracji, nawet leżąc plackiem na tafli tego jeziora. TO COŚ po prostu dawało znać że jest - za pomocą jakiejś transmisji prosto w środek rdzenia kręgowego. Przychodziło gdzieś z głębin, zza horyzontu czy spod lodu i wzbudzało w człowieku jakąś wibrację. Coś jak infradźwięki wydawane przez zamykane ołowiane wrota do środka ziemi. Coś czego nie słychać, nie widać, ani nie czuć ale przenika do szpiku kości.
Umownie nazwaliśmy to „pękaniem lodu”. Ale ten lód miał się dobrze i wcale nie pękał.
Za to w nas coś się zmieniało. Jakby odnawiało. Odmładzało. Analogia do pękania lodu nieźle pasowała – czuliśmy się bosko jak pierwsze kwiatki wiosną "
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC09370.jpg (993.8 KB, 9 wyświetleń)
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?"
"Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem
"Dlaczego więc się tak spieszysz?"
Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi.

Ostatnio edytowane przez Lupus : 11.10.2013 o 09:15
Lupus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.10.2013, 20:38   #3
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,130
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 10 min 22 s
Domyślnie

Lupus,lubie jak Piszesz.
Co do Mordoru,to po Waszym powrocie,chyba na/w Kłodzkiej zapytałem Szparaga,jak to jest zobaczyć zorze na własne oczy? Szparag odpowiedział:"Nie da się tego opisać ale powiem Ci krótko,dupe urywa i trzepie w środku"
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.10.2013, 23:15   #4
MUTT


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: nad rzeczką , opodal ...
Posty: 632
Motocykl: RD07a
MUTT jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 tygodni 21 godz 59 min 3 s
Domyślnie

Pisz , proszę - lubię jak piszesz i czytanie tego sprawia mi przyjemność ... i wiem , że raczej nie opiszę już swoich przygód ... są we mnie , podobnie jak obrazy uwiecznione tylko w mojej pamięci .... " Tocz opowieść Lupi " ...
MUTT jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.10.2013, 08:15   #5
Brambi
 
Brambi's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 457
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
Brambi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 13 godz 34 min 36 s
Domyślnie

Ciarki mi po plecach przeszły, włos się zjeżył na karku.
Będziecie moimi oczyma, uszami, zmysłem powonienia i dotykiem!
Będę połkał wasze wspomnienia jak Gargantua!
Do stołu !!
Brambi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.10.2013, 09:32   #6
Lupus
 
Lupus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Lupus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
Domyślnie

"Facet na chwilę zamilkł i popatrzył na mnie pytająco. Oczywiście nie skumałem o co mnie pyta samymi oczami. Zresztą gdyby użył paszczy też bym go nie zrozumiał – mówił tylko po fińsku, a jedyne co mu się przypomniało z języków obcych to „ruki w wierch!”. Był świadom swojej niemoty, więc wziął kawałek papieru i nabazgrał na nim „GOOOULLLL…!!!”
Acha - Pewnie mu chodzi o Euro 2012 czy tam inną piłkarską apokalipsę. Już zacząłem obmyślać plan konwersacji wokół tego wątku, ale Fin dopiero się rozkręcał - papierek zaczął się zapełniać malunkami, a on sam zaczął mówić i wywijać figury rękami. Popłynęła krótka opowieść, o tym że tam (kierunek wskazany ręcznie) za metsa (kilka choinek na kartce) jest jarvi (niebieska plama za choinkami) - czyli mamy jezioro za lasem. I to jarvi pokryte jest lodem. I że wzmiankowane jäädytetty järven robi… no właśnie robi: „GOOOULLLL…!!!”
Normalnie wariat, myślę sobie. Ale za to sympatyczny. Na kawę zaprosił, przy obozie pomagał, pólkami dał się przejechać i w ogóle chciał być miły na swój niemy sposób. Nawet obiad chciał postawić, ale tego że päivä oznacza darmowe żarcie dowiemy się kiedy już nas tam nie będzie.
Można mu wybaczyć. Pokiwałem więc uspokajająco uszanką: tak, tak, oczywiście. Jarvi robi gola. Chodźmy się napić.

Następnego wieczora znaleźliśmy wspaniałą miejscówkę do spania. Przebieralnia nieczynnego zimą kąpieliska, nad sporym jeziorem. Wprawdzie ściany zaczynały się dobre 30 cm nad gruntem, a kończyły na wysokości brody, ale przynajmniej nie trzeba było wykopywać sobie placu pod namiot. Wykopaliśmy tylko jamę na ognisko, a spanie wymościliśmy sobie na równiutkim betonie w środku.
Zasiedliśmy więc do biesiady przy ognisku, a wtedy jezioro zaczęło robić GOOOULLLL…!!!

Tego wieczora nie zapomnę nigdy."
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC08835.jpg (734.1 KB, 13 wyświetleń)
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?"
"Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem
"Dlaczego więc się tak spieszysz?"
Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi.
Lupus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.10.2013, 16:02   #7
graphia
 
graphia's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Gdynia teraz
Posty: 3,426
Motocykl: kryzys.
Przebieg: 48 lat
Galeria: Zdjęcia
graphia jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 1 tydzień 6 dni 13 godz 46 min 27 s
Domyślnie

o żesz TY! pisarz z Pisarzowic. Przemyśl Stary Sącz i Pisz
graphia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.10.2013, 01:34   #8
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 35 min 12 s
Domyślnie

lubię... budzę się "u siebie". Wnętrze namiotu, mój dom. jasno. ciepło. słońce dogoniło moją przestrzeń po zimnej nocy i zaczyna nieznośnie rozgrzewać śpiworową atmosferę. budzę się niechętnie, bo dobrze mi było w tej krainie nocnej. Otwieram oczy. Cisza. To moja osobista cisza, chwilę przed tym zanim pozwolę dźwiękom ze świata dotrzeć do mojej świadomości. Leżę i przyglądam się wnętrzu namiotu. Mój wzrok pada na zamek wejściowy... Ciało daje się namówić na ruch w jego kierunku. Słabe jeszcze z rana paluszki chwytają zimą sprzączkę i... i to jest właśnie początek lupidariów...
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.10.2013, 08:43   #9
Lupus
 
Lupus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Lupus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
Domyślnie

Ok, Pastor wyjechał z całą czeredką, a to znaczy że już się nie nadąsa ani też nie zryje mi beretu - jak mawia. Po krótkich zajawkach pora na wspomnienia które jeszcze nie mają końca, i nie wiadomo czy ów nastąpi. Kolega P twierdzi że "jego dynia musi przejść na fale alfa", co za zwyczaj zdarza się w sprzyjających warunkach na kiblu.
Zaczynamy więc:

"Dawno temu, w epoce fotografii kliszowo-papierzanej, mój dobry kumpel pokazywał mi slajdy ze swojego wyjazdu. Wyjazd był bardzo fajny, ale zainteresowała mnie sama technika pokazu. Miał taki prosty rzutnik – wsadzało się slajd do ramki i wyświetlało obraz na ścianie. Banał. Wszyscy znamy taki sprzęt.
Była jednak pewna różnica w porównaniu do innych sposobów prezentacji fot. Tych na slajdach było jakby mniej. To znaczy że musiał wybrać tylko te szczególne zdjęcia. Może nie koniecznie te najbardziej udane fotograficznie, ale te które najwięcej dla niego znaczyły życiowo. Te które ilustrowały coś dla niego szczególnego. Takie kamienie milowe.
Niestety zdarzenia nie ujęte na fotach odsuwają się wtedy w ciemność. To właśnie jest najpoważniejsza wada ilustrowania wyjazdów za pomocą fotografii. To czego nie sfotografowałeś nie istnieje. Dlatego jakoś nieszczególnie lubię fotografię. Pamięć jest lepszym ilustratorem.
A gdyby tak zrobić slajdy z pamięci?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Wszystko zaczyna się jakieś 150 mln km od Ziemi.
Nasz ukochany, gigantyczny reaktor termonuklearny ostrzeliwuje czarną, wieczna pustkę nieustającym strumieniem naładowanych cząstek – głównie protonów i elektronów. To tzw. wiatr słoneczny. Większość tych niewidzialnych pocisków leci gdzieś w nieskończoność kosmosu, ale malutka ich część po paru minutach dociera również w pobliże Ziemi. Naładowane cząstki pędzą z prędkością od 300 do 1000 km/s. W pobliżu naszej planety wyłapywane są na lasso ziemskiego pola magnetycznego. Zataczając coraz ciaśniejsze spirale gwałtownie przyspieszają, kierując się w pobliże biegunów magnetycznych. Kiedy docierają do krawędzi atmosfery bywają rozpędzone nawet do 60 tys. km/s.
Wtedy – mniej więcej 100 km nad ziemią, wpadają na pierwsze cząstki powietrza i zaczynają się od nich odbijać jak kule we flipperze. Energia tych zderzeń jest tak wielka, że pobudzone atomy gazu zaczynają świecić – na czerwono i zielono tlen, na ciemnoczerwono i purpurowo azot itp.
Gołym okiem dostrzeżemy z dołu zwykle zielonkawe, niebieskawe i białe barwy, ale przy intensywniejszych zorzach bywają też cieplejsze odcienie. Każda cząstka wiatru słonecznego zaliczy nawet kilkaset odbić od cząstek powietrza zanim zostanie całkowicie wyhamowana. Szlak tych zderzeń na chwile zapłonie na niebie jak neon. Suma tych neonów może złożyć się na coś… na coś co może się człowiekowi śnić do końca życia.
A czegoż się nie robi by mieć piękne sny?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No właśnie. Czegoż się nie robi…
Kiedy rodziła się Ala stwierdziłem, że potrzebuję kosza bocznego do krowy. Jedyny sensowny dla mnie powód posiadania zaprzęgu to możliwość wożenia dzieci. Nie widziałem i dalej nie widzę innych zalet tego wynalazku, no może poza jedną – dobrą stabilnością na śliskim. A skoro już można sobie stabilnie pojeździć po śliskim, to żal z tej możliwości nie skorzystać. Zorza polarna gdzieś tam nad północnym niebem zamrugała wtedy zachęcająco..
Jakoś w 2008 kupiłem za stówę kosz od Dniepra. Przegnity złom bez koła. W gondoli rosła dorodna kępa pałki wodnej.
W styczniu 2011 koło i kilka innych klamotów już było, a cała przyczepa została złączona z moją wierną krową. W miejscu dorodnej kępy szuwarów zainstalował się równie dorodny kolega Sambor i pojechaliśmy na Elefanta. To był pierwszy oficjalny test zaprzęgu.

Jesienią 2011 zbudowaliśmy z Lupusem zamykaną kabinkę z benzynowym ogrzewaniem. Wtedy też przebudowałem zaprzęg Adama i dorobiłem Szparagowemu XT-kowi narty.

W tych dwóch ostatnich zdaniach leży tak ciężki ładunek roboty, że powinny być wyryte w granicie. Zwykły papier jest za słaby żeby przenieść takie obciążenie. Granit jest tu najbardziej adekwatny – kojarzy się z nagrobkiem.
Każdą wycieczkę zaczynam w garażu od przygotowań. Czasem trwają rok, czasem więcej. To czas w którym już się wycieczką żyje – ona już cieszy, już daje emocje i chęć do życia, mimo że jeszcze się nie zaczęła. To prawie równie piękny okres jak sama wycieczka.
Jednak ogrom roboty w przypadku TEJ wycieczki prawie zabił to piękno, a niewiele brakowało i pewnie zabiłby też mnie.
Jak zwykle pomogli Ludzie.
Przyjaciele.
Na co dzień wspierał mnie jak zwykle niezastąpiony maruda Waldek O Brudnych Pazurach, bez którego marnie bym poległ z robotą. Z odsieczą ruszył też Stary Wilk z Młodą Wilczycą – dokończyli Adamowy zaprzęg i przede wszystkim uspokoili mój zryty beret swoimi łagodnymi oczami, akurat kiedy zrycie wzmiankowanego beretu sięgało zenitu.
Dzięki też Szparagowi, który przybył odczyniać swoje heretyckie motocyklowe gusła przy przygotowaniu Adamowej padliny. Przygotowanie wyszło w miarę skutecznie, ale chóralne wykonanie Guns of Brixton o 3-ciej nad ranem obok regału z nalewkami w piwnicy, na pewno wyszło nam znacznie lepiej.
No i przede wszystkim dzięki mojej rodzinie. Oni wiedzą za co."
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC08336.jpg (888.3 KB, 11 wyświetleń)
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?"
"Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem
"Dlaczego więc się tak spieszysz?"
Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi.
Lupus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.10.2013, 12:05   #10
Lupus
 
Lupus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Lupus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
Domyślnie

Mechanizm złożony z baaardzo skomplikowanych podzespołów. Tak wygląda każda ekipa na każdej wycieczce. Od stopnia dopasowania podzespołów zależy działanie każdego mechanizmu. Od umiejętnego złożenia i regulacji wzajemnego dopasowania również. Czasem części muszą mieć trochę czasu żeby się dotrzeć. Czasem pasują idealnie od razu.
Myśmy chyba trafili od razu we właściwe tolerancje. Uwerturą do koncertowego montażu całego mechanizmu była mała, radosna rozpierducha chałupy Elłóda. Wychlaliśmy wszystko co miało choćby śladowe ilości alkoholu. Wyżarliśmy wszystko co było choćby średnio jadalne, łącznie z jakimś tortem (od Zombiego?) i zimnymi plackami spod szafy. Rozpieprzyliśmy jakieś naścienne dekoracje, prawie utłukliśmy psa – stareńkiego zdechlaka, który jednak wytrzymał dzielnie nawet upadek na siebie swojego 100 kg pana najebanego jak worek węglem. Niewiele brakowało, a utłuklibyśmy też Gospodynię, kiedy na samym wstępie zafundowała nam przedstawienie udając rozsierdzoną sąsiadkę. No ale wtedy byliśmy jeszcze trzeźwi, więc miała szczęście.
Na promie byliśmy już nieźle dotarci. Zbychu w swojej opowieści fajnie zauważył te nasze rozmowy. Każdy gadał coś o sobie, o swoim życiu. Nie jak w grupach wsparcia dla świrów, gdzie siedzi się w kółku i każdy po kolei musi opowiedzieć o swoim wariactwie, tylko tak zwyczajnie. Tak szczerze. A reszta? A reszta to rozumiała. Ro-zu-mia-ła.
Kiedy ostatnio ktoś was rozumiał, za wyjątkiem waszej baby lub psa?
Akt psychicznego ekshibicjonizmu przypieczętowaliśmy tym zwykłym, kontynuując najebkę na waleta w promowej saunie i dżakuzi. Jak higiena to higiena. Wprawdzie Angol się trochę wzdragał, bo jemu podobno woda szkodzi, ale reszta wesoło majtała wackami puszczając w obieg kolejną flaszkę w wielkiej wannie z bąbelkami.
A mokre gacie radośnie schły sobie w saunie zwisając dumnie jak sztandar właśnie zrodzonej przyjaźni.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Kiedy zeszliśmy na cardeck wrota rufowe promu były już otwarte. Większość pojazdów wyjechała. Zostaliśmy tylko my i paru maruderów którzy mieli podobne tempo ładowania klamotów. Na cardecku było cholernie gorąco, a my w pełnej zbroi musieliśmy czekać na pilota, który wyprowadzi nas na świat przez labirynty uliczek helsińskiego portu. Tymczasem ów świat, obramowany prostokątem promowych wrót witał nas słońcem i skrzącym się śniegiem. Nawet skacowanemu Szparagowi podobał się ten obrazek.

Każdy z nas miał już na sumieniu znacznie dalsze, dłuższe i często trudniejsze wycieczki. Średnia naszego wieku to 40+ przy czym ten plus jest dość okazały. Jeździmy też bynajmniej nie od wczoraj i bynajmniej nie tylko wokół komina. Ale ta wycieczka była jakaś szczególna, choć w sumie całkiem błaha jeśli chodzi o trasę czy odległość. Fakt – zimą jeszcze nie próbowaliśmy, bo Elefanty-sranty i inne zimowe łykendowe popierdóły się nie liczą.
Najbardziej szczególną okolicznością było tu zupełnie co innego: my sami. O ile znamy się już od dawna, to jeszcze nigdy razem nie podróżowaliśmy.. Z innymi ekipami, lub zupełnie sami – tak, ale w tym składzie jeszcze nie.
Popatrzyłem dyskretnie na te spocone, z lekka skacowane, niedogolone mordy z błyskiem przygody w ślepiach. Jeśli miałem wcześniej jakiekolwiek obawy jak zagra mechanizm złożony z tak różnych podzespołów, to w tej chwili je straciłem.

W końcu ruszyliśmy. Zaczęło się!
Przejechaliśmy przez wrota promu jak przez ramkę obrazka przedstawiającego z lekka kiczowaty zimowy landszaft. To było trochę jak przejście na drugą stronę lustra.
Z rzeczywistości do krainy marzeń. Mimo że ta kraina wyglądała zupełnie zwyczajnie – po prostu jak Helsinki zimą, to gdzieś tam na północy czekał na nas wymarzony kosmiczny teatr na niebie.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg IMG_1168.JPG (5.0 KB, 410 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_1186.JPG (5.1 KB, 409 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC08555.JPG (3.5 KB, 410 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 013-IMG_1168.jpg (488.5 KB, 12 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 016-IMG_1186.jpg (530.5 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 040-DSC08555.jpg (698.1 KB, 9 wyświetleń)
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?"
"Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem
"Dlaczego więc się tak spieszysz?"
Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi.

Ostatnio edytowane przez Lupus : 15.10.2013 o 12:52
Lupus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:37.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.