|
![]() |
#1 |
![]() |
![]()
te nocne zdjecia sa genialne !!!
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 648
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 1 dzień 4 godz 22 min 59 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 648
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 1 dzień 4 godz 22 min 59 s
|
![]()
21szy dzień wyprawy, 16 września. Lodowiec.
W nocy często budziłem się z powodu hałasu za ścianą:-). Rano okazało się, kto (lub raczej co) nas budziło:-) Hałas był naprawdę potężny, choć czuć było że dochodzi z daleka. Zajebiste przeżycie same w sobie. Plan na ten dzień był prosty - wdrapujemy się na lodowiec i śmigamy do kolejnego obozu bazowego położonego w dolinie za rynną lodowca. Poranek był przepiękny, ale cholerycznie zimny, więc z radością przywitaliśmy słoneczko wychylające się powoli zza pagórka. Po śniadanku zabraliśmy trochę wody i zaczęliśmy wspinać się na rynnę lodowca, która miała może z 50 metrów wysokości. Ścieżka przez lodowiec była całkiem dobrze widoczna i mieliśmy kupe radochy z tego spaceru, choc trzeba bylo uwazac na kazdy krok coby nie zaliczyc slizgu po kamieniach do wody:-) Po jakichś 40 minutach dotarliśmy do krawędzi rynny lodowca i zeszliśmy do przepięknej, zielonej doliny. Co tu więcej pisać? Było ciężko!:-) Spacerek przez dolinę do obozu bazowego zajął nam może z pół godziny. Po dotarciu wciągnęliśmy nasze małe zapasy i ruszyliśmy z powrotem ciesząc się pięknem tego miejsca. Nie wiem jak to się stało, ale wracając przez lodowiec zgubiliśmy ścieżkę:-). Powiem szczerze, że nie było to zabawne doświadczenie, ale po kilkunastu minutach błądzenia udalo nam się odnaleźć szlak i z uczuciem ulgi dotarliśmy do naszego biwaku. Wieczorkiem dołączyli do nas motocykliści z Lahore i natychmiast zaprosili nas na żarcie i kawę:-). Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, bo byłem głodny jak pies! To był super przyjemny wieczór. Po kilku godzinach, szczęśliwy i z pełnym brzuszkiem wlazłem do mojego namiotu i zasnąłem jak kamień. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Michał
![]() |
![]()
Jak piszesz, że zgubiliście ścieżkę to aż się trzeba zapytać czy w ogóle była ścieżka, czy w tych rejonach w górach chodzi się raczej "na azymut"
![]() Ponownie - foty powalają. Dzięki za poszerzanie horyzontów ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 648
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 1 dzień 4 godz 22 min 59 s
|
![]() Cytat:
Pozdrawiam trolik |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() |
![]()
francuski akcent w górach: LaWina ...
wygląda to pięknie ale z daleka. zdjęcia miazga a to przecie tylko migawka i wycinek. piękna wycieczka.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 648
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 1 dzień 4 godz 22 min 59 s
|
![]() Cytat:
pozdrawiam trolik |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 648
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 1 dzień 4 godz 22 min 59 s
|
![]()
22/23 dzień wyprawy, 17/18ty września. Powrót.
Poranek był cholerycznie zimny i czułem, że bierze mnie choroba po nocnych posiedzeniach z Pakistańczykami. Pakowaliśmy się niespiesznie wiedząc że powoli kończy się nasza tegoroczna przygoda w Pakistanie. Uczciliśmy tą smutną myśl dobrym czajem:-) Po pożegnaniu z Pakistańczykami i spakowaniu się Nanga pożegnała nas jeszcze jedną, ładną lawiną Pół godziny później byliśmy już przy motorkach i zapłaciliśmy chłopakom zawrotną sumę 7 pln za ich pilnowanie przez 3 dni. Plan na dzisiaj był taki, że musimy zjechać niżej i wygrzać się troszkę po 3 dniach na wysokości 4 km i nocnym mrożeniu dupy. Choroba brała mnie coraz bardziej i postanowiliśmy zatrzymać się po 3-4 godzinach jazdy w jakimś miejscu pod dachem. Droga powrotna była całkiem mila... Po jakichś 3 godzinach zajechaliśmy do miasteczka na obiadek i czaj. Poznaliśmy tam właściciela hotelu i zatrzymaliśmy się u niego na noc. Wieczorem siedząc sobie na tarasie zauważyłem zabawny widok - auto jechało bardzo szybko w dół drogi sypiąc iskrami z felgi, na której nie było opony. Wiedziałem, że 300 metrów dalej jest zakręt 90 stopni... no i po kolejnych 3 sekundach usłyszałem bum. Okazało się, że byli to złodzieje samochodów uciekający przed policją. Nie wiem, czy przeżyli bum.. Noc minęła nam spokojnie, choć tona chemii wzięta przed snem pomogła tylko troszkę na moje choróbsko. Po spakowaniu się ruszyliśmy w dalszą drogę do Gilgit, ale po jakiejś godzinie zatrzymał nas korek prze drodze. Była to fajna okazja do podziwiania jingle trucków Po półgodzinie okazało się, że korek spowodowany jest osunięciem ziemi kilometr dalej. Postanowiliśmy więc podjechać bliżej i sprawdzić, czy nasze machiny piekielne dadzą radę przejechać na drugą stronę:-) Z dumą przyznaję, że była to najgłupsza rzecz, jaką zrobiłem w 2024 roku!:-) Wojtek jest mądrzejszy ode mnie i wiedział, że możemy spokojnie poczekać na odłamanie tej skały. Maszyna już czekała i za kilka godzin pojechalibyśmy spokojnie dalej. Ja jednak potrzebowałem tego małego zastrzyku adrenalinki:-). Dlatego lubię podróżować z Wojtkiem - jest On głosem rozsądku w chwilach kiedy biorą mnie głupawki:-) Dalsza podróż minęła spokojnie i późnym popołudniem byliśmy już w hotelu w Gilgit. Bardzo potrzebowałem tego przepięknego ciepełka w moim ulubionym pakistańskim mieście!:-) |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 648
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 1 dzień 4 godz 22 min 59 s
|
![]()
19ty września. Ostatni dzien w Gilgit.
Oj jak ja potrzebowałem tego ciepełka w Gilgit! Moje choróbsko nabyte w Rupal niestety sie rozwijało, ale piękna pogoda w Gilgit powodowała ze czułem sie lepiej. Na początek dnia oczywiście kawa! To byl nasz ostatni dzien w tym mieście wiec oddaliśmy motorki, spakowaliśmy graty, dobrze podjedliśmy. Pojechaliśmy tez na miasto taksówką. do fryzjerobarbera Nie jestem zwierzątkiem miejskim i staram się unikać betonu, zgiełku i harmidru jak tylko mogę. Wyjątkiem jest jednak Gilgit. Lubię tu być, lubię ten kurz i hałas. Może dlatego, że na pierwszy rzut oka wydaje się to niezorganizowane, chaotyczne. Dla mnie to co widzę jest jakby mniej "przetworzone", mniej skalane nowoczesnością. Oczywiście dla miejscowych to żadna radość, ale skoro tak jest i ja mogę z tego korzystać to dlaczego nie? Pisząc te słowa czuję żal, że to koniec relacji. Umyślnie rozciągnąłem jej pisanie, aby móc często wracać myślami do tych miejsc i ludzi. Znowu poczuć chociaż namiastkę tego, co czułem jadąc tym małym pierdkiem po krętych drogach Karakorum. Albo pedałując na bucie z plecakiem wypchanym wszystkim z wyjątkiem żarcia. Choć żarcie było właśnie tym, czego potrzebowałem najbardziej:-). Pomysł motorkowo/trekingowy sprawdził się dla nas znakomicie. Motorek to zajebista rzecz, ale nie przejedzie przez lodowiec, nie dowiezie na szczyt góry. Z drugiej strony nie chce mi się już robić wyjazdów typowo trekingowych, bo w moim wieku trzeba oszczędzać kolana na różne inne rodzaje aktywności:-). Pakistan dla mnie jest idealnym miejscem do eksploracji, motorkowania, odpoczynku, zwiedzania. Jednym z powodów jest między innymi to, że zostawiając tam moje turystyczne pieniądze pomagam tym ludziom, którzy naprawdę tego potrzebują. Dla mnie Pakistan, a właściwie wszystkie "stany" to ziemia obiecana i mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze nie raz tam zawitać. |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() |
![]()
Dzieki bardzo! Fajnie, ze to wszystko opisales i do tego okrasiles zdjeciami i filmami.
|
![]() |
![]() |