|
![]() |
#1 | |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]() Cytat:
Jeśli chodzi o postprodukcję to podejrzewam, że można z tej kamerki wycisnąć duużo więcej, ale nie nie mam w sobie potencjału nerdowskiego więc nauczyłem się tylko tyle ile potrzebuję:-) pozdrawiam trolik |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() |
![]() ![]() @Syncronizator podeslij jakis filmik jak mozesz z tej X4 |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
![]() Zarejestrowany: Sep 2021
Miasto: Chrząszczyrzewoszyce powiat Łękołody
Posty: 511
Motocykl: CRF1100
Przebieg: 77000
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 18 godz 17 min 9 s
|
![]() Cytat:
Mam Insta360 x4 i ostatnio trochę się bawię. Firma Insta360 ma darmowy całkiem prosty program INSTA360 studio. Trzeba mieć dobry komputer żeby to wszytko płynnie działało... i szybko się exportowało. Filmy wychodzą całkiem OK Własnie obczaiłem jak przegrywać filmy z kamery na SSD bez użycia komputera... a przy pomocy telefonu. (aby nie zabierać laptopa na wyjazd). |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
12 dzień, 7 września. Husze
Wstajesz se rano i jest tak: Kawka, śniadanko, podziwianie widoczków... bez pośpiechu. Uwielbiam to! Do pokonania tego dnia mieliśmy już niewiele kilometrów i znaliśmy drogę z poprzedniego pobytu. Musieliśmy jeszcze pod drodze zajechać do Kaplu i znaleźć mechanika, bo Wojtkowi piszczał tylny hamulec i była obawa, że okładzina się starła. Ale najpierw posterunek policji turystycznej...:-). Serio - oni mają policję turystyczną!:-). I niech ktoś narzeka na naszą biurokrację:-) Okazało się, że z Wojtka hamulcem jest wszystko ok więc mogliśmy jechać dalej Dwie godziny później zajechaliśmy do Husze i wylądowaliśmy u Hassana. Nie ma tam luksusów, ale była ciepła woda i micha z żarciem:-) |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
13ty dzień wyprawy, 8 września. Wchodzimy do raju.
Ranek obudził nas nieśmiałym słoneczkiem wychodzącym zza chmur. Było chłodno, ale prognoza na kolejny dzień była dobra. Po śniadaniu przygotowanym przez Hassana spakowaliśmy graty i ruszyliśmy w krótką, półgodzinną drogę autem z Husze do sąsiedniej wioski Kandaj. W Kandaj nasi Porterzy przepakowali graty i mogliśmy ruszać dalej w górę. Tutaj mała dygresja- do Nangmy można dojść bez porterów, jeśli ktoś ma doświadczenie trekingowe i dostosowany sprzęt. My mieliśmy jedno i drugie, ale uważam, że stać mnie na wsparcie lokalnych społeczności i to był glówny powód dla którego skorzystaliśmy z usług lokalnych porterów. Kolejna fajna rzecz była taka, że porterzy z Husze i Kandaj są porterami wysokościowymi (których jest niewielu)-czyli takimi, którzy chodzą w najwyższe góry. Dzięki temu mogliśmy posłuchać fajnych historii z K2 i tak dalej. No dobra-idziemy dalej!:-) Co tu dużo gadać. Było cięzko!:-) Po około 3 godzinach średnio wymagającego trekingu dotarliśmy do przepięknej, zielonej łąki położonej wśród drzew. Jeśli raj istnieje, to znajduje się on w dolinie Nangma. Po rozłożeniu biwaku i wypiciu herbatki Wojtek wziął się natychmiast do roboty No i tak to jakoś było do końca dnia |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
14ty dzień wyprawy, 9ty września. Kolejny lodowiec!
Nie ma to jak poranna kawka z pięknym widokiem:-) Plan na dzisiaj był taki, że idziemy w górę doliny. Nie wiedzieliśmy co nas czeka, więc nie było sensu ustalać co, jak i gdzie chcemy zobaczyć. Daliśmy sobie max 6 godzin na całość, bo starsi Panowie lubią sobie poleżeć po spacerku na trawce z pieknym widokiem:-) Było ciężko... Treking nie był wymagający technicznie, ale robiliśmy 1 km przewyższenia i zmęczenie poprzednich dni dawało nam się we znaki. Widoki jednak były takie, że jakiekolwiek zmęczenie nie miało większego znaczenia.. Po wejściu na lodowiec zobaczylismy potężną ścianę K6 Na deser mieliśmy jeszcze kamienną lawinę... Po naszycm lawinowym doświadczeniu w Passu aż mnie ciarki przeszły kiedy usłyszałem hałas, a raczej grzmot tej lawiny. Brrr Powoli rozpoczęliśmy powrót na naszą łąkę ciesząc sie pieknymi widokami Jak to mówił fizolof: życie jest piękne!:-) |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
15 dzień wyprawy, 10ty września. Powrót do Husze.
Po rannej kawce i śniadanku zebraliśmy się do powrotu. Zeszło nam sie jakoś chyba ze 3 godziny spokojnego dreptania z górki. Jako że był problem z autem, jeden z Panów Porterów zaprosił nas do swojego domu na herbatkę. Potem załadowaliśmy się na furę i ruszyliśmy w półgodzinną podróż do Husze. Dobrze, że to by taki krótki, spokojny dzień, bo wczorajszy pobyt na wysokości powyżej 4,5 km npm da nam się we znaki i biliśmy dzisiaj wykończeni. A następnego dnia czekała na nas kolejna przygoda:-) |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
16 dzień wyprawy, 11ty września. Skała nad Husze
Oj jak się dobrze spało po kąpieli w ciepłej wodzie!-). Rano po śniadanku szybko się zebraliśmy, bo to miał być długi dzień. Dwie godziny później dotarliśmy do obozu letniego, w którym mieszkały dziewczęta wypasające krowy na pobliskich pastwiskach. Plan był taki, że zostawiamy Ibrahima w obozie, a do góry idziemy z Mohammadem - młodym, świeżo ożenionym porterem wysokościowym. Patrząc z dołu nasza droga nie wydawała się jakoś szczególnie długa czy trudna. Okazało się jednak, że w otoczeniu takiej wielkiej przestrzeni trudno jest właściwie ocenić odległość czy nachylenie stoku. Muszę powiedzieć, że nie jest to szlak dla każdego - w mojej subiektywnej skali trudności oceniam go 7 na 10 - trzeba mieć całkiem dobrą kondycję, żeby dać sobie radę:-). Cale szczęście, że był z nai Mohammad, bo nie wiem czy dałbym radę holować Wojtka:-). Po około 2 godzinach walki dotarliśmy do widoczku. Voila!:-) Mała reklama. Mam nadzieję, że Admini mi wybaczą...:-) Zejście było trudne nawet dla mnie:-). Trzeba było bardzo uważać na osuwające się kamienie i inne takie niespodzianki. Cieszyłem się już na czekające jedzonko. Ibrahim nas nie zawiódł!:-) Podczas jedzenia opowiadaliśmy Ibrahimowi o tym, co widzieliśmy- Broad Peak, K2...Ibrahim robił coraz większe oczy słuchając naszych podnieconych głosów...:-). Okazało się, że młody Mohammad źle nam pokazywał szczyty, na które patrzyliśmy będąc na górze!!:-). To co miało być Broad Peakiem i szczytem K2 okazało się częścią masywu Masherbrum schowanego przed nami za sąsiednią górą-). Śmiechu było całe mnóstwo. Na szczęście Ibrahim znalazł K2 na jednym ze zdjęć zrobionych przez Wojtka-oczywiście wyszedł z tego jedynie ogryzek, bo Wojtek patrzył w innym kierunku:-). Po jedzeniu chłopaki wyszli na dwór, a ja zaległem na poobiedni odpoczynek Oglądam teraz ten krótki filmik i czuję to samo, co czułem leżąc na tym materacu: to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Czułem zalewającą mnie falę radości i wdzięczności za to, że mogę być tu i teraz. Że potrafię żyć chwilą. Po jakiejś godzince ruszyliśmy do wioski nie spiesząc się Wieczorem skorzystaliśmy ze zbytku łaski Mohammada i drugi dzień z rzędu umyliśmy się w ciepłej wodzie!:-) (choć Wojtek zrobił to z obrzydzeniem...:-) To był cudowny dzień! |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
17 i 18 dzień wyprawy, 12/13 września. Skardu.
W czasach licealnych tonami pochłaniałem książki związane z himalaizmem, a szczególnie z wyczynami w Karakorum. Centralnym miejscem jest tutaj Skardu, które chciałem zawsze odwiedzić. Dwa lata temu niestety tylko przejeżdżaliśmy przez to miasto więc teraz postanowiłem naprawić to niedopatrzenie. Najpierw jednak trzeba wyjechać z Husze:-) Pogoda była piękna, więc często zatrzymywaliśmy się na drony i inne filmiki. To była piękna jazda. Po kilku godzinach zajechaliśmy do Skardu. Szybkie myju myju w hotelu i biegniemy na miasto!:-) Miasto było super, jedzonko jeszcze lepsze. W Husze i okolicach wymarzliśmy trochę, byliśmy też niedożywieni. Postanowiliśmy w związku z tym zostać w Skardu jeszcze jeden dzień i wygrzać się w ciepłym słoneczku wyżerając smakołyki z miejscowych restauracji. Było super!:-) Dobrze mi było w Skardu - prawie tak dobrze, jak w Gilgit:-) |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 628
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 24 min 25 s
|
![]()
19 dzień wyprawy, 14 września. Nanga wzywa.
Odpoczynek w Skardu bardzo ładnie nam się udał i pełni świeżych sił ruszyliśmy w drogę do Gilgit. Mimo, że jechaliśmy tą drogą kolejny raz to wciąż nas ona zachwycała widoczkami. Zahaczyliśmy też małe jedzonko Zbliżając się do Gilgit mieliśmy mały dylemat związany z dalszymi planami. Było kilka opcji do zagospodarowania - jedna bardziej zajebista od drugiej, ale czasu nie starczyłoby nam na wszystko. Trzeba było podjąć męską decyzję co robimy dalej. I wtedy zobaczyłem to: No i hop! Jedziemy pod Nangę. Pablo i Dziadek byli zachwyceni widokiem Nangi od strony Rupal, więc i my postanowiliśmy tam zawitać-). Praca do wykonania była prosta: zamiast skręcić w prawo do Gilgit, skręciliśmy w lewo i tyle:-). Droga była całkiem spoko, ale trudno było znaleźć fajne miejsce na biwak. Pomni przygód z kamiennymi lawinami mieliśmy opory przed rozkładaniem się pod stromymi ścianami. Koniec końców znaleźliśmy fajny nocleg pod dachem |
![]() |
![]() |