Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28.11.2011, 23:52   #91
PARYS
Mam przerąbane :)
 
PARYS's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: WTA
Posty: 1,656
Motocykl: RD07a
Przebieg: stoi
Galeria: Zdjęcia
PARYS jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 14 godz 55 min 9 s
Domyślnie

Miejsca są piękne bez kitu. Trochę tam jeździłem ale jeszcze nieuświadomiony chyba.. Durmitor w maju to jeszcze zima była i mowy nie było o wchodzeniu
Tuneli, tu-byłych zwierząt bo tu-bylców to rzadko

Słowem zajebiści Majki. Ścigają mnie wspomnienia jak to czytam, zajebiście... Tylko kiedy ja tam znowu pojadę?
__________________
Motto nr 1: Uważać na mokre pieńki i siekiery
PARYS jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.11.2011, 00:06   #92
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,499
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 4 godz 5 min 37 s
Domyślnie

Zazigi, przy Twojej Odysei to ja byłem na łykendowej wycieczce do Kazimierza. Tymbardziej fajnie, że Ci się podoba.

Parys, ogarniaj się i atakuj. Nóżka już chyba pozwala?
Ja i tak widziałem może 1/10 tego co warto by było zobaczyć. Bałkany mają potencjał!
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.11.2011, 01:18   #93
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,499
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 4 godz 5 min 37 s
Domyślnie Bosnja, egejn...

Tak sobie piszę tą relację, czytam przy okazji inne , widzę czyjeś problemy z mobingiem, a rano wracam do roboty, gdzie atmosfera też nie jest zbyt orzeźwiająca. Za oknem zima się zbliża...ale bym chciał się znowu urwać na parę tygodni z tego syfu i pojechać się poszwędać na wiernej, nie marudzącej ...


No więc tak stoję sobie po środku lasu, na szczycie góry, a nawi pokazuje mnie pośrodku jasnej plamy przeciętej cienką kreską, która to rozdziela dwa państwa. Jakie to proste. W rzeczywistości nic nie widać, nie ma zasieków, szlabanów, budek, znaków. Nic, poprostu las i dwie koleiny idące dalej, głębiej w naturę...

I znowu jestem w podobnej sytuacji. Stoję sobie na granicy bośniackiej i zastanawiam się czy jechać dalej. Hmmmm...jestem sam, nawi pokazuje wielką nicość, mapa coś tam ma, ale skala nie za bogata. Aaaaa co tam, jadziem dalej, przecież nie będę wracał po śladach. Przekraczam na dziko granice i zastanawiam się co mnie czeka po drugiej stronie. Przecież w Mratinje mówili, że "dróżka jest spoko, osobówką jeżdżą...".

Droga robi się leśną ścieżką, coś tamtędy jeździ, ale rzadko. Jak osobówką tędy jadą to pełen szacun, może przegapiłem jakiś zjazd, bo tutaj to najmarniej Ładą, ale Nivą. Po chwili mam krzyżówkę ("na rozjeździe w lewo"), więc skręcam w lewo, mimo, że ścieżka tam jakby mniej wyraźna. Ujeżdżam kawałek, okolica robi się przeorana przez zrywkę, ale ścieżka wiedzie dalej. Już mi coś nie bardzo pasuję, ale próbuję jechać dalej. Wyjeżdżam z zakrętu a tu stroooomy podjazd, jadę koleiną i zawrócić będzie ciężko. Więc szybka djecezja: wstawaj na podnóżkach i łycha. Jak pomyślałem tak zrobiłem i napieram na podjazd. Ale miałem pietra , jakby cokolwiek nie wyszło: wysmarkało by mnie na wyboju, tył się ślizgnął za bardzo, cokolwiek, to leże i kwiczę. Napieram, gazu nie puszczam, koło mieli, ale się udało. Jestem na górze. Podjazd nie był długi, ale skubany stromy i ostry. Teraz już wiem na pewno, że to nie jest TA droga. Na górze nawracam spokojnie, więc teraz trzeba jeszcze zjechać. Jakoś z dołu było to mniej stresujące i nie było czasu się wahać. Zjeżdżam powoli, metodą na człapaka, zapierając się stopami o wystające korzenie, kamienie, cosięda. Grubo, a pion taki, że motór jedzie nawet na zablokowanych kołach. Dobrze, że jest w miarę sucho. No dobra, zgrzałem się, krew pulsuje w skroniach, jest enduro, nareszcie.

Wracam na krzyżówkę i jadę w drugą stronę. Od razu lepiej. Zwykła leśna dróżka, dwie koleiny przez las, ale już uczęszczane bardziej. Nawi pokazuje kierunek mało zgodny z destynacją, ale spoko, pewnie się trochę trzeba będzie pokręcić po tych górkach, zanim dotrę do syfilizacji. Jadę sobie, fajnie jest, widzę dużą kałuże, to se myślę, że przejadę drugą koleiną, bo przecież w kałuży może być glina, błoto czy inny zdradziecki syf, a po co mnie to. Odbijam w lewo....... i jak jebnąłem na glebę to aż mnie przytłumiło na chwilę. Tak się wyluzowałem, tą lepszą drogą, że popełniam błąd jak gówniarz, co to na motórze nie jeździł w offie. Nie zauważyłem, że między koleinami jest garb zarośnięty runem, a ja go atakowałem pod ostrym kątem, na szosowych gumach i do tego nieświadomie. Stupido... Zebrałem się z błotka w którym to wylądowałem, afra leży w poprzek drogi, wbita trochę w ziemną bandę, ubłocony jestem nieźle, podobnie jak pół motóra i mego dobytku. Stupido...jak świeżak. Szybki rachunek sumienia: dwie nogi, działają, dwie ręce, działają, głowa na karku (chociaż nie wiem czy działa ). Motór do pionu, wydłubuję trawę i inne "uszlachetniacze", odpalam, jest dobrze. Kciuk pobolewa, ale obrażeń nie widać.

Stupidoooo...
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.11.2011, 08:43   #94
JARU
 
JARU's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Wrocław / Grenoble
Posty: 1,188
Motocykl: RD07a
Przebieg: ~60kkm
Galeria: Zdjęcia
JARU jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 9 godz 45 min 18 s
Domyślnie

Majki a zdjęć nie ma
__________________
Jeśli coś warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby źle.
Gilbert K. Chesterton
JARU jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.12.2011, 01:07   #95
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,499
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 4 godz 5 min 37 s
Domyślnie ...

Tak, wiem Jaru, bez fotek to nie to samo. Niestety, pamiętam, że fotki robiłem, pamiętam kadry, ale nie znalazłem ich w aparacie. Trzeźwy byłem, ingerencji zewnętrznych też nie kojarzę, a reszta jest ok. Tylko jakoś te okolice przygraniczne zniknęły. Może przy granicy zakłócali czy co...

Tak więc stoję lekko oszołomiony przy motórze i męczą mnie myśli: "a co by było gdyby...?" No właśnie... Na szczęście nie musiałem sprawdzać. Ale się sam opie..oliłem porządnie. Postanowienie: dalej jedziemy uważniej i spokojniej.
Oskrobałem jeszcze siebie z błota i syfu, sprawdziłem czy wszystko jest na swoim miejscu i ruszam dalej. Nie ma co się rozczulać, trzeba naginać. Więc jadę sobie przez owy lasek, jestem czujny jak łasica i nie daję się już więcej zaskoczyć. Męczy mnie pewna nie pewność, co do obranej trasy i tego gdzie dotrę, o ile dotrę. No i wtedy atakuję mnie kolejny rozjazd ("przecież miał być jeden, a potem droga miała mnie wyprowadzić do ludzi..." jasne, jak zawsze). Bodajże pojechałem w dół, mniej więcej w stronę miasta, wg wskazań gpsa. Tak sobie jadę, droga wyszła na polanki, zrobiła się bardziej kamienista, ale nadal życia nie widać. Jadę, zastanawiam się, jadę, zasta....i nagle słyszę jakiś okrzyk z boku. To dwóch lumpowatych kolesi rwie jagody na polanie. Zatrzymuję się, biorę mapę i idę nawiązywać kontakty z autochtonami. Uzgadniamy kierunek mej dalszej jazdy (jadę dobrze ), a jeden ze zbieraczy pyta o wodę(jest nieźle ciepło, znowu...). Przynoszę butelkę z motóra, coś tam jeszcze próbujemy się dogadać i jadę dalej. Teraz już jestem spokojniejszy wewnętrznie. Po pewnym czasie mijam zaparkowane puszki przy wyjściu na szlak, jest dobrze. Naginam w kolejny las, trasa się ciągle obniża, po jakimś czasie robi się prawie asfalt. I nagle wyrasta na drodze szlaban z młodym chłopakiem przy stoliku. Większość tego terenu po bośniackiej stronie to Park Narodowy Sutjeska http://www.npsutjeska.net/ . Pewnie fajnie by się tam łaziło z buta. Chłopak kasuje mnie na 2KM, gadamy po anglijsku skąd, dokąd, czy mi się podoba, czy wrócę. W sumie jest całkiem fajnie, więc polecam miejscówkę. Dalej kręty, dziurawy asfalt na dól, do drogi.

100_0437.jpg

Jest południe, znowu żar leje się z nieba. Będzie ciężko. Obieram kierunek na południe. Po drodze mam mijać fajny pomnik bitwy w okolicy. No to się rozglądam. I jest

DSC_6277.jpg

Parkuję w cieniu i idę w ten upał polukać cóż to za konstrukcja.

DSC_6278.jpg

Pomnik upamiętnia śmierć 3301 żołnierzy w bitwie z dawnych czasów

DSC_6285.jpg

Z bliska wygląda dużo fajniej

DSC_6279.jpg

DSC_6280.jpg

DSC_6282.jpg

Walczyły oddziały ze wszystkich republik

DSC_6281.jpg

DSC_6283.jpg

Fotki i jadę dalej.
Droga ma być motocyklowo fajna i jest. Kręta, przez lasy w PN. Przebudowują ją, więc pewnie niedługo będzie się jechało zwykłą prostą trasą, bez serpentynek. Kieruję się na przejście w Krstac. A potem zamierzam jechać na Niksić i potem znowu na południe MNE.

Tjeniste.jpg

Po drodze zajeżdżam jeszcze do sklepu, bo w paszczy mi zaschło. Motór nie prezentuję się zbyt pięknie przed czystym sklepem.

100_0439.jpg

Szybkie zakupki i konsumpcja w cieniu przed wejściem. Zamykają tuż po moim wyjściu. Przeca jest niedziela, 14. Ale ja się załapałem i mam popas.
Lecę na granicę. Zjeżdżam z głównej drogi, znów wąski asfalt ciągnie się pod górę, jakieś domki, łowce łażą przez drogę, babuszki przy nich siedzą, sielankowo. Po ok 20km jest granica, całkiem rozbudowana. Podjeżdżam pod budkę, wychodzi pogranicznik, bierze paszport i wita mnie tekstem: "no internacjonale!". Ale jak to? Ja chcę do Montenegro, tędy! No internacjonale!! Nie da się przejechać? No internacjonale...jechać na Bileća, tam internacjonale. Pierwszy raz się spotkałem z dużym przejściem tylko dla autochtonów. Malutka budka w górach, której nawet na mapie nie było, była internacjonale, a tu nie.

No to mam kolejne 50km po BiH. Ależ się ucieszyłem...
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.12.2011, 10:34   #96
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,499
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 4 godz 5 min 37 s
Domyślnie ...do Montenegro ostatni raz

Zawracam pod szlabanem, delikatnie mówiąc jestem wściekły. Zupełnie nie tak to chciałem rozegrać. Wracam po śladach do głównej, naginam oporowo, zakładając, że łowce lub kozy nie wylezą mi pod koła. W jednym miejscu akurat stadko się przelewało przez drogę, ale babuszka widząc, że nadjeżdżam zaczęła rozdzielać kolumnę, żebym mógł się przebić. Jak zwierzaki dalej lazły, to zaczęła w nie rzucać kamieniami. Luzik, cel osiągnęła i stado poczekało przed drogą. Lecę dalej, cały czas jakieś epitety mruczę pod nosem. Odbijam na główną i poginam na Bileća. Pamiętam o wszechobecnych patrolach, więc obserwuję horyzont i nadjeżdżające fury (b. często mrygają jak smerfy stoją ). Droga "nic ciekawego": płasko i gorąco. W Bileća znajduję stację, jest naklejka Visa, jest szansa. Dopytuję przed zalaniem czy karta ok i leję spokojnie tanie paliwko (cena ok. 2,4 KM=niecałe 5zeta ). Dzida na granicę, szkoda czasu.

Bileca.JPG

Na granicy tylko parę puszek, ale kolejka coś stoi. Stawiam motóra w cieniu tira i grzecznie czekam. Skwar jest straszny.
Widoczki na granicy

100_0440.jpg

Długo odprawiają puszki, coś się pewnie posmarkało. Po 30 min jestem w MNE. Pogranicznik tylko wziął paszport, zajrzał i oddał życząc Srecan Put. To ostatni mój wjazd do Czarnogóry. Lecę dalej, na Niksić.
Po drodze fajne jezioro (Slansko J.). W tle oczywiście pożar na górze.

100_0443.jpg

Mijam Niksić.
Upał jest taki, że zaraz i ja się chyba zapalę. Ponad 40st na pewno. Woda w ustniku prawie parzy... Kolejny pożar...

100_0444.jpg

Chwilę potem Afra przekręca 90tkm, albo może 190... W każdym bądź razie jeździ bezawaryjnie pod moim tyłkiem od 45tkm.

100_0445.jpg

Droga jest nuuudna i gorąąąąąąca...

100_0447.jpg

Dojeżdżam do Podgoricy, na szczęście jest "obwodnica". W miasto wjeżdżać nie muszę, bym się chyba wtopił w asfalt.
Naginam na Skadarsko Jezero. Plan na dziś: złapać jakieś spanie nad jeziorem.

100_0448.jpg

100_0450.jpg

Jezioro jest ogromne. Otoczone górami. Jest tu też Park Narodowy. Tym sposobem zaliczyłem wszystkie PN w MNE.
Tuż obok bo zboczu okolicznej góry wiedzie fajna droga. Wąziutka, kręta, z widokami. Na początku przejeżdża przez kilka rejonów winnych. Sporo sklepików z winem i knajpek. Ludziki też przy drodze sprzedają wyroby ze swych winnic.
Ja jadę dalej, degustować nie będę, a zabrać nie mam gdzie (minimalistik bagaż ). Po chwili nie ma już ludzi, domów, puszek, ani też słońca, które chowa się za górami.

100_0451.jpg

Tam dalej, w tej mgle/smogu jest Albania. Widać też oczywiście jakiś pożar...

100_0456.jpg

Fajnie jest, odludzie, się jedzie, ale tak w zasadzie to bym chętnie jakiś nocleg znalazł. Przy drodze nie ma nic, dosłownie. Czasem jakiś znak na kilka domków w dole. Nawet nie sprawdzam czy tam coś jest, nie ma sensu. Po dłuuuuuższej chwili widzę jakąś większą osadę nad brzegiem jeziora. a ja już jestem dość wysoko na górze. Nic to trzeba sprawdzić, bo innej opcji może nie być. Kręta serpentyna na dół, żwir na asfalcie, więc nie poszalejemy.
Do tego jeszcze, całkiem spokojnie, bez nerwacji stadko osiołków sobie łazi po drodze. Nic sobie nie robiły z tego, że chciałem przejechać.

100_0457.jpg

Wjeżdżam w miateczko, domki, wille, ale ŻADNYCH noclegów nie widzę. Jakiś dziadek do mnie woła, pyta się czy szukam kempingu. Odpowiadam, że nie mam namiotu (wrócił do kraju...). Stwierdza, że to problem bo on ma pole namiotowe, ale bez domków. Pytam o jakieś "sobe/apartmani" i się okazuje, że nie ma nic takiego tutaj. Pokazuje na brzeg i mówi, że tam knajpa z domkami. Tam próbować. Dziękuję i jadę na dół. Ciasna ścieżka do samej plaży nad jeziorem. Przebijam się przez piach i ląduję przy knajpce z bungalołami. Jest już prawie ciemno, więc i tak pewnie nie będę miał wyjścia. Podchodzi chłopak w moim wieku i dogadujemy się co do spania. 20E bez śniadania, słabo, ale jak pisałem wyjścia nie mam. Dostaję pokoik w drewnianym domku (wyposażenie minimalistik: łóżko, szafa, stoliczek i krzesło) + klucz do osobnej łazienki. Oj przyda się po dzisiejszym dniu. Zrzucam bety z motóra i instaluję się w lokalu.
Idę jeszcze oblookać jezioro o zmroku

100_0458.jpg

100_0461.jpg

Na zewnątrz się ochłodziło już delikatnie, ale niestety w domku sauna. Na zewnątrz za to robactwo wyszło na wieczorny żer. Otwieram okno i drzwi na oścież, gaszę światło i siedzę przy mapie i nawi, planując dzień kolejny. Wcinam puszkę Turystycznej przywiezionej z kraju, galaretka jest płynna, ale spoko, nawet pożywna obiadokolacja. Na koniec jeszcze chłodny prysznic i witam się z Morfeuszem.

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.490327,18.995361&spn=1.371105,2.117615&sll=42.543469,19.169083&sspn=0.34249,0.529404&geocode=FT_rjQIdsP0ZAQ%3BFbdbgwIdak4lAQ&vpsrc=6&mra=mru&t=h&z=9[/MAP]

Ostatnio edytowane przez majki : 02.12.2011 o 10:39
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.12.2011, 11:04   #97
majki
 
majki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,499
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 4 godz 5 min 37 s
Domyślnie Ostatni dzień w MNE

Rano się ogarniam jak mucha w smole. Już się robi skwar i wiem, że tego dnia od niego nie ucieknę. Pakuję graty na motóra i idę jeszcze obejrzeć jezioro za dnia. Gdzieś tam miałem cichy plan na kąpiel, bo woda wieczorem wyglądała nieźle. Ale jak zobaczyłem śmietnik na brzegu, zwierzęce odchody i stadko osiołków przy wodopoju...

100_0464.jpg

ludzi robiących pranie na brzegu...

100_0463.jpg

to jednak odpuściłem (szczególnie, że miałem świeże zadrapania i brak ochoty na jakiegoś syfa z podróży).
Ogólnie jeziorko niezłe, ale syfiaste. Łódką można by popływać...

Wsiadłem na krówkę i pojechałem dalej. Droga idzie fajnie po zboczu i daje widoczki na okolicę.

100_0465.jpg

100_0466.jpg

Dojeżdżam do końca drogi wzdłuż jeziora na małej przełęczy. "Za krzakami" jest już Albania, a ja odbijam na Ulcinj i atakuję ostatni raz morze.

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=41.9244981,19.2038613+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.065989,19.371042&spn=0.043137,0.066175&sll=41.875185,19.342933&sspn=0.021633,0.033088&geocode=FUxcgwIdI04lAQ%3BFZK3fwIdFQclASl7ZRZmpxROE zGli26CuqUfbw%3BFVfefgIdMgsnAQ&vpsrc=6&mra=dme&mrsp=2&sz=15&via=1&t=h&z=14[/MAP]

Jak sobie stoję i patrzę na wodę, podjeżdża bodaj Austriak na czarnej 07mce, ale jakoś się nawet nie zgadaliśmy.
Ostatni widok na jezioro...

DSC_6288.jpg

DSC_6289.jpg

i spadam na drugą stronę góry i w dół nad morze. Żarówa nie odpuszcza nawet na chwilę. Wbijam w Ulcinj i jadę nad sam brzeg. Ale miałem chęć wskoczyć z nabrzeża do wody... Stawiam Afrę przy murku, zdejmuję rynsztunek ochraniaczowy i idę zobaczyć co tu mają w okolicy. Ciuchy, ochraniacze i kask zostają przy motorze, przypięte ekspanderem do kanapy. Jak wracam to towar zawsze jest na swoim miejscu. Szybki trip po turystycznym mieście, jakieś zakupki na resztę dnia i nocy (w klimatyzowanym sklepie ) i zwijam się zniesmaczony syfilizacją i temperaturą w mieście.
Adriatyk wygląda kusząco, jak zwykle...

100_0467.jpg

Dalszy plan obejmuje dotarcie do Ada Bojana (wyspy w delcie rzeki Bojana, o której idzie granica z Alb). Alex mówił, że bardzo fajne miejsce, więc naginamy na plażę. Ludzi dużo, ruch spory, upał tragiczny...najchętniej bym się zabunkrował w jakiejś jaskini na skraju wody, lub cieniu drzew...ale niestety nic takiego nie ma w okolicy. Dojeżdżam na wysepkę i od razu wita mnie szlaban z tablicą "Centrum nudyzmu i sportu". Alex faktycznie coś mówił o golasach, ale chyba nie tego się spodziewałem. Dłuższą chwilę rozkminiam co robić i w końcu się decyduję na atak na pobliską Vieliką Plażę (12km piachu, najdłuższa Czarnogórska, piaszczysta plaża). Wbijam motórem obok knajpki przy brzegu, zrzucam rynsztunek idę na bosaka połazić po brzegu i obmyślić plan na nocleg. W końcu miałem spać w jakimś domku na Wyspie.
Plaża jest fajna, ludzie wyluzowani, są jakieś hipisowkie komuny, od groma windserferów i kite'ów (wieje całkiem porządnie ).

100_0469.jpg

100_0470.jpg

Łażę, czilałtuję się i daję się ochłodzić morskiej bryzie. Nie kąpię się jednak widząc jak na moich spodniach zostają białe plamy z soli. Jest decyzja. Zostaję na plaży na noc. Na dzikusa. Jako mieszczuch nigdy nie spałem na plaży. Łażąc szukam opcji gdzie by tu przekimać, namiotu niet, wieje tak mocno, że piasek trzaska porządnie po skórze, a z tego co widzę nikt też tu nie daję spania. Obczajam leżaki na plaży i obmyślam plan zajęcia dwóch najbardziej z brzegu po zmroku. Z jednego się zrobi wiatrochron, a na drugim się uwalę w psiworze. Plan niezły, możliwy do wykonania. W między czasie zgłodniałem i przypomniałem sobie, że wcześniej w jakiejś szkółce surfingu widziałem akceptowalne menu. Wracam po piachu przy zachodzącym słońcu i wbijam do rzeczonej szkółki. Zamawiam pizzę i obmyślam nowy plan. Widzę, że pod wiatą ze słomy, która tworzy ową szkółkę, leżą materace na piachu. Postanawiam zapytać czy by mnie przenocowali? Po krótkiej rozmowie z Drago (głównym instruktorem), zostaję przyjęty pod ich dach. Kończę wyżerkę i wracam po motór, zaparkowany ze 2km wcześniej na końcu plaży. Tym oto sposobem śpię sobie z surferami http://www.dragonproject.net/index.html na plaży w Montenegro. Jest czadzik.
Podjeżdżam motórem już po ciemaku, parkuję go obok chatki, robię nocną sesyjkę okolicy:

Mój nocleg
DSC_6291.jpg

To pomarańczowe w oddali to pożar na zboczu okolicznej górki, który za dnia nieźle przydymiał plaże, a po zmroku stał się widoczny
DSC_6290.jpg

Widok na Ulcinj nocą
DSC_6293.jpg

W sumie to miałem taki cichy plan, że uda mi się przespać na piachu, nad brzegiem Adriatyku. Wbijam do środka, chłopaki oglądają na dużej plaźmie na ścianie piłkarzy, a ja jak zwykle siedzę przy mapach.
Dostaję przydział na materac i idę w kimę przy akompaniamencie fal, fajnie jest.

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=41.9244981,19.2038613+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.033994,19.301605&spn=0.69054,1.058807&sll=41.875185,19.342933&sspn=0.021633,0.033088&geocode=FUxcgwIdI04lAQ%3BFZK3fwIdFQclASl7ZRZmpxROE zGli26CuqUfbw%3BFVfefgIdMgsnAQ&vpsrc=6&mra=dme&mrsp=2&sz=15&via=1&t=h&z=10[/MAP]

od jutra zaczynam odwrót...
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.12.2011, 11:58   #98
rambo
 
rambo's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2005
Miasto: Wrocław
Posty: 7,450
Motocykl: Nie mam już Afryki
rambo jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 dni 2 godz 39 min 26 s
Domyślnie

Panie, a bezpiecznie tam..?
np czy jest w nocy prąd i czy nie chodzą po nocy krowy po drogach?
rambo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.12.2011, 21:03   #99
Poncki
 
Poncki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,686
Motocykl: XR250R
Przebieg: ły
Galeria: Zdjęcia
Poncki jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 6 godz 56 min 55 s
Domyślnie

Wojna, gwałty na zlecenie... bez zlecenia zresztą też
Poncki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.12.2011, 22:26   #100
Mixajlo
Mixol S
 
Mixajlo's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: czarny las
Posty: 237
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Mixajlo jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 6 godz 14 min 27 s
Domyślnie

I dzieci jedzą...
Mixajlo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Tags
albania , bałkany , czarnogóra , macedonia , montenegro


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Norwegia solo na koło podbiegunowe [Czerwiec 2011] Nalewa Trochę dalej 10 14.05.2014 19:53
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] bukowski Trochę dalej 21 08.01.2014 13:15
Aby spróbować gruzińskiego wina... [Sierpień 2011] Miętus Trochę dalej 57 13.06.2012 14:36
Albania/Czarnogóra 6-21 Sierpień 2011 Jaca GDA Umawianie i propozycje wyjazdów 24 02.08.2011 21:59
ISLANDIA-sierpien 2011 myku Umawianie i propozycje wyjazdów 18 30.03.2011 18:14


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:02.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.