|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: Jaworzno
Posty: 325
Motocykl: CRF1000l
![]() Online: 2 tygodni 3 dni 17 godz 38 min 0
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,419
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
![]() Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
![]() Cytat:
A Ty pisz, pokazuj zdjęcia, choć masz ich niewiele. Mnie tamte rejony strasznie ciągną, więc każdą relację chłonę. I wielu jest takich na Forum. |
|
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Kraków
Posty: 65
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 2 dni 1 godz 48 min 32 s
|
![]()
Brawo Sneer za podróż solo! Wrażenia dużo bardziej intensywne niż podczas jazdy w grupie. Człowiek głębiej wchodzi w interakcje z otoczeniem, tubylcami, poza tym szybciej poznaje samego siebie.
No i w razie w. możesz polegać tylko na sobie. P.s. Solo wracałem z Mongolii w '06 i zrobiłem pustynne Maroko '09 i te dwie wyprawy najbardziej zapadły mi w pamięci. http://www.globerider.pl Ostatnio edytowane przez enduromaniak : 15.12.2017 o 15:30 |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Nowy Sącz
Posty: 6,016
Motocykl: crf1000a
Przebieg: 2
![]() Online: 10 miesiące 3 tygodni 4 dni 10 godz 18 min 7 s
|
![]()
Zajebiście czekamy!
__________________
Z początku porwał mię śmiech pusty, a potem litość i trwoga. |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 600
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 1 godz 28 min 11 s
|
![]()
Dawaj Sneer. Trza mieć dużo odwagi aby się w pojedynkę w takie zadupia wypuszczać, także to czy woda była po kostki czy kolana nie ma żadnego znaczenia.
|
![]() |
![]() |
#6 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Zdjęcia robię sony rx-100 II. To mały kompakt z jasnym obiektywem. Prawie wszystkie zdjęcia robione w trybie HDR najczęściej +-6EV.
Czy pojechałbym czymś lżejszym? Dla samej jazdy na pewno, ale z drugiej strony...jak jedziesz sam, to jednak starasz się nie kozaczyć. Większość mojej podróży to były spokojne szutry i asfalty. Afryka, szczególnie w wersji NAT, daje dużo komfortu: bezawaryjność, ładowność i moc. Szła na każdej benzynie dostępnej po drodze (łącznie z 78), nie marudziła na dużych wysokościach, ergonomia tego motocykla w tego typu podróży jest niesamowita. Możliwości zawiasu kończyły się tylko na wspomnianych falach M41 przy prędkościach powyżej 100 km/h. Jazda na stojąco bez problemu, długie godziny w siodle bez żadnego bólu czy zmęczenia, grzane minetki włączałem częściej niż zimą w Polsce. Bez problemu zapakowałem się z sakwy i rolkę razem z namiotem trójką, żarciem, maneżką, narzędziami i ciuchami na 3 tygodnie (na tyle pierwotnie miałem jechać...) i nie miałem wrażenia, że ciężko czy nieporęcznie. Sądzę, że jadąc lc640 czy huską t610 mniej umęczyłbym się w rzekach czy trudnych podjazdach i na pewno miał więcej radochy z szutrów, ale per saldo, patrząc przez pryzmat samotnej dwutygodniowej włóczęgi i 7000 km, wybrałbym chyba NAT. Ostatnio edytowane przez bukowski : 15.12.2017 o 21:17 |
![]() |
#7 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Murgab - Sary Tash
Kolejny dzień w ogóle nie był spektakularny, chociaż dzień zakończył się późno...i nieoczekiwanie. Z Murgab kopnąłem się na południe, żeby chociaż rzucić okiem na korytarz Wakhański. Muszę oddać sprawiedliwość Elowi, że to właśnie jego historia o wyprawie ciągnęła mnie w to miejsce. Pojechałem przez księżycowy krajobraz, w mokrych po poprzednim dniu butach. Pogoda zrobiła się paskudna, wiatr, chmury, co chwilę zacinało zimnym deszczem. Temperatura spadła do jakichś 10 stopni, buty nie schły. Gdy już dojeżdżałem do końca drogi (liczyłem, że kończy się tylko na mapie...), zobaczyłem wojskową toyotę. - A ty kuda? - Na ekskursju - odpowiadam z uśmiechem. Ale szwejkowi nie było do śmiechu. Obejrzał dokumenty, pokazał mi palcem, żebym zjechał na lewo. Zjechałem, on bardziej na lewo, jeszcze...gdy już stałem w przeciwną stronę, oddał mi paszport i wizę, popatrzył groźnie i coś tam mruknął. Zrozumiałem, że mam wracać. Próbowałem coś tam ponegocjować, ale nie było dyskusji. No to pojechałem. DSC03544.jpg Potem połykałem kolejne kilometry. Pogoda wciąż paskudna, choć czasem wychodziło słońce, to przez większą część drogi pizgało złem. Rang-kul mijam bez zatrzymywania się, i tak niewiele widać. Przy Kara-kol przejaśnia się na moment, na zdjęciu widać mniej więcej warunki, w których jechałem kilka godzin. Nie przeszkadza mi to być szczęśliwym jak balon, od którego oderwał się sznurek. Granicę przejeżdżam bez problemów, tym razem tadżycki pogranicznik był bardzo miły, pytał gdzie byłem, znalazła się herbatka z prądem, także w ciepłej od rozgrzanej kozy dyżurce spędziłem dobrą godzinę, zanim wymawiając się późną porą ruszyłem dalej. Jedynymi gośćmi na granicy w tym czasie byli Polacy w wynajętym busie 4x4, jadący z Kirgistanu. Połykam kilometry; nie ma czym się zachwycać, więc pogrążam się w myślach. Myślę o przyjacielu, tym od kamyka. - Tylko mi nie umieraj - mówiłem gdy ogarniało mnie zwątpienie, czy tym razem się wygrzebie...za każdym razem, gdy choroba wygrywała, zbywała moje gderanie, że nie tym razem, że tyle ma jeszcze do zrobienia. Późnym popołudniem trochę sponiewierany docieram do Sary Tash i tego dnia odpuszczam. Kupuję koniaczek Kirgistan, wchodzę do śpiwora, wyciągam książkę i postanawiam się pogrzac. Hotel Tatina rozpieszcza rustykalnym stylem umywalki z najnowszym systemem wentylacji oraz zaskakuje toaletą, do której dochodzi się po owczym gównie w stajence. 20170714_160529.jpg Tego dnia zresztą gówno towarzyszy mi bez przerwy: świeże, zleżałe i to z pieców. Wszyscy palą, bo zimno. Potem jest ciekawie. Najpierw pomagam jakimś australijczykom kupić ubrania. Przyjechali z Indii i marzną, nikt ich nie rozumie. Wsiadam z nimi do terenówki i próbujemy znaleźć jakiś sklep z ubraniami. Po godzinie jest sukces. Potem, słyszę ojczysty język - para z Polski na rowerach szuka noclegu. Pogoda paskudna. 20170714_163336.jpg Rozmawiamy chwilę, wybierają jednak inny hotel. To ja z powrotem do śpiworka, Kirgistan się kończy, litery na kundelku rozjeżdżają, przysypiam. Już późno. Okno zaparowane, nic nie widzę, postanawiam spać. Ale zamykam oczy i słyszę...afrykę. Chwilę kombinuję...pewnie Polacy. Wstaję. Jacyś półtomni ludzie, rumiani, zmoczeni. Mallory z żoną i jeszcze ktoś*. Zdaje się, że ledwie przejechali przez tą pieprzoną chmurę, którą widać na zdjęciu. W nocy. Chapeau bas. * w sumie długo rozmawialiśmy i głupio mi, że nie pamiętam... Ostatnio edytowane przez bukowski : 15.12.2018 o 14:06 |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2016
Miasto: Kalwaria Zeb.
Posty: 727
Motocykl: nie mam już Afryki
![]() Online: 3 tygodni 5 dni 16 godz 6 min 0
|
![]()
Zeszłej zimy ulubiona lektura to była relacja Henrego, tej zimy jest to Twoja.
Dziękuje bardzo. Mam nadzieje ze kiedyś będę miał czas, fundusze oraz jaja żeby tam pojechać. Szacuneczek.
__________________
Ex moto: RD04, WFM 1972, WSK 1967, WSK 1982, MZ ETZ 1991 |
![]() |
![]() |
#9 | |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]() Cytat:
Dzieki! Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka |
|
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Mała Polska
Posty: 546
Motocykl: RD07a
Przebieg: 41214
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 4 godz 17 min 3 s
|
![]()
Sneer,
zayebiście. Mam podobny układ synapsów mówiący, że samotna podróż jest THE BEST!!!!. Ta fota wymiata!!!!! ![]()
__________________
A Man of Nomadic Traits |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kierunek wschód, tam musi być jakaś cywilizacja (Pamir solo 2018) | adaml | Trochę dalej | 61 | 22.06.2020 08:26 |
Krótki wyjazd w PAMIR sierpień 2017 | macias1989 | Trochę dalej | 117 | 18.03.2018 19:09 |
Pamir lipiec/sierpień 2017 | macias1989 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 26.09.2017 09:28 |
Kirgistan & Tadżykistan 2017 solo | bukowski | Przygotowania do wyjazdów | 43 | 19.07.2017 07:40 |
PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU | henry | Trochę dalej | 288 | 17.06.2017 00:47 |