|  | 
|  30.06.2014, 13:16 | #1 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2010 Miasto: Podlasie 
					Posty: 2,660
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 2 miesiące 3 tygodni 1 godz 57 min 8 s |   
			
			Louisie - powinieneś pisać bajki na dobranoc dla [nie]grzecznych dzieci    | 
|   |   | 
|  30.06.2014, 14:21 | #2 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2009 Miasto: Wrocław 
					Posty: 91
				 Motocykl: AT - nisz nisz. Galeria: Zdjęcia   Online: 2 tygodni 2 dni 5 godz 51 min 59 s |   
			
			Muszę rzec że smutniejszego smutu tu dawno nie było! Mołdawia to kraj nie wielki i nie wiem czy powinienem ale prosiłbym o zmyślanie gdy już na faktach(hehe) nie będzie o czym pisać :-)
		 
				__________________ -- Gonzik | 
|   |   | 
|  30.06.2014, 15:13 | #3 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2010 Miasto: Podlasie 
					Posty: 2,660
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 2 miesiące 3 tygodni 1 godz 57 min 8 s |   
			
			Louis - widziałam!   | 
|   |   | 
|  01.07.2014, 07:44 | #4 | 
|  Zarejestrowany: Dec 2012 Miasto: Radom 
					Posty: 106
				 Motocykl: BMW R1200 GSA   Online: 6 dni 2 godz 17 min 20 s |   
			
			Zdjęcie córki jest "nie kompletne"! Nie liczy się!    | 
|   |   | 
|  01.07.2014, 09:35 | #5 | 
| Gość 
					Posty: n/a
				 Online: 0 |   
			
			..Louis piszesz jakbys mieszkal na wyspach z kilka lat   Poprosze wiecej...wiecej corki i jeszcze jaka koze moze? Lubie lubie lubie  Jestes profi story teller creator imaginator   | 
|   | 
|  01.07.2014, 10:46 | #6 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2008 Miasto: Krakuff 
					Posty: 4,770
				 Motocykl: RD07a   Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 22 godz 50 min 44 s |   
			
			Nareszcie jakaś nie komercyjna relacja...i do tego jaka ciekawa...czytać, czytać, czytać...
		 | 
|   |   | 
|  01.07.2014, 14:17 | #7 | 
|  Zarejestrowany: Jul 2011 
					Posty: 25
				 Motocykl: xl600v   Online: 3 tygodni 7 godz 36 min 45 s |   
			
			To spojrzenie śni mi się po nocach...  Od momentu, nie bójmy się użyć tego słowa, zakochania Louisa w córce pasterza, człek ów nabrał snobistycznych nieznośnych manier oraz (jak mu się zdawało) nabył błękitnej krwi w jedynej dostępnej formie... telepatycznej. Zaczął agresywny monolog o jakiś motylach w brzuchu i coś tam, ... że tu nie ma nic.  Cała nieznośna sytuacja trwała 10, no może 12 km do momentu, gdy dojechaliśmy do przydrożnej, starej drewnianej karczmy na popas. W wiekowym zabudowaniu na ścianach wisiały trofea w stylu łoś, jeleń, koza itp., a wszystkie stoliki nakryte były pod imprezę a'la stypa. Po konsultacji z gospodynią i upewnieniu się, że potrawa zamówiona będzie najwkuśniejsza z wkusnych Louis rozmarzył się i odpłynął na chwilę...  SZOK!!! po raz pierwszy najpierw poczułem zapach zamówionej potrawy zanim ją zobaczyłem. Louis energicznie poderwał głowę ze stołu. Nasze spojrzenia spotkały się na tej samej wysokości (Louis stał na ławce) z troską w oczach. Jak powiedzieć naszej gospodyni, że ta potrawa nas pokonała... 
				__________________ . Ostatnio edytowane przez Slav : 01.07.2014 o 15:42 | 
|   |   | 
|  01.07.2014, 15:18 | #9 | 
| Zarejestrowany: Jun 2014 Miasto: Katowice 
					Posty: 5
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 5 godz 37 min 55 s |   
			
			Aż chce sie jechać oglądnać na żywo to nic
		 | 
|   |   | 
|  01.07.2014, 20:33 | #10 | 
|  Zarejestrowany: Dec 2009 Miasto: Międzyzdroje 
					Posty: 599
				 Motocykl: CRF1000L   Online: 2 miesiące 3 tygodni 6 dni 28 min 54 s |   
			
			Azja, a była umowa - co było w Vegas zostaje w Vegas... Łgać to trzeba umieć jednak. Azja za mało czasu ze mną spędza ale jest na dobrej drodze. Po jednej kanapce z pasztetem, to ja mogę nie 12, a 1200 km pociągnąć. Dlatego m.in. lokalni producenci żeliwnych kaloryferów biorą odciski na formy z mojego brzucha. Zresztą kto ze mną jeździ wie, że na wyjazdach preferuję McDonaldy i mam na ten temat całą filozofię. Pewnie, że może się trafić po drodze jakaś zdrowsza i smaczniejsza kuchnia regionalna ale "trafić" jest tu słowem kluczem. Nic tak nie zwiększa dramaturgii wyprawy niż sraczka u motocyklisty (przepraszam za słowo "dramaturgii". W grupie wystarczy jeden "namaszczony" jakimś lokalnym specjałem, a cała podróż staje się gówniana. W Donaldach są pewne standardy, sprawdzone produkty, zawsze odpowiednio przygotowane i ciepłe, a woda na herbatę nigdy z kranu. Do tego WiFi, klima i najważniejsze - czyste kible! I mają papier i... muszle klozetowe, co w Mołdawii nie jest wcale takie powszechne. W większości lokali są tzw. ubikacje kucane. No to teraz rozbudzę waszą wyobraźnię załóżcie, że nie trafiliście w lokalną kuchnię i musicie wyemitować rozwolnienie w pozycji "na Małysza".... Wzorków na stopach, łydkach, a być może i udach, o ubraniu nie wspomnę, pozazdrości Wam niejeden artysta. Myślę, że tak powstała "Guernica" Picassa.   Dlatego unikam karczm, zajazdów itd. Jeśli już muszę to wybieram takie przybytki przed którymi stoi sporo aut, najlepiej Tirów. Szoferaki są zawsze bardzo dobrze poinformowani, gdzie jest tanio i smacznie. Co innego Azja. Jak ktoś był 4 razy na Syberii to mu trochę brakuje tej rosyjskiej ruletki i lubi eksperymentować. Pech chciał, że poprzedniego dnia stanęliśmy w jakimś przydrożnym barze i Azja zasmakował w ciorbie. Ciorba to zupa na tysiąc sposobów, ale jedno łączy wszystkie te warianty - 5000 kalorii w misce (tyle co 3 kg frytek w Macu). Wlany "Kujawski" do takiej zupy, opadłby z hukiem na dno miski, taka jest tłusta. Tak przy okazji do szału mnie doprowadzają takie chuderlaki co chłoną wiadrami i nie tyją. Azja z konsekwencją godną lepszej sprawy, ciągle się dopominał tej ciorby. Niestety w Mołdawii nie ma Tirów wcale, nie ma nawet aut zaparkowanych przed barami, trudno nawet ocenić czy dana placówka jest czynna. Stanęliśmy w końcu przed taką karczmą, co mogłaby robić za niedźwiedzią gawrę, gdyby niedźwiedzie były odważniejsze. Znacznie odważniejsze. Jadłospis był po rumuńsku, czyli pełen hardcore. No i mój przyjaciel zaszalał. Zamówił coś, co fonetycznie brzmiało jak "kostnica". I tak też waliło. Jak kostnica w ciepłych krajach, niewietrzona przez cały sezon letni. Patrzyłem na Azję i widziałem jak umiera w nim nadzieja. Cierpiał, próbował złapać oddech ale powietrze miało konsystencję budyniu. Obficie łzawił, może nawet płakał, ani jedno, ani drugie mnie nie dziwiło. Przed nim stał parujący talerz. To nie była co prawdę zupa, ale wszystko i tak pływało w tłuszczu. Była tam mamałyga, jakieś mięso i grzyby, a wszystko polane kozim serem. Jak pachną kozy, większość zapewne wie. Gorzej od kóz cuchnie tylko kozi ser, a od niego, roztopiony, gorący kozi ser. Bezdyskusyjnie ma potencjał militarny. Z kwadrans trwało nim się mój kolega jakoś zaaklimatyzował i zaczął ostrożnie ten regionalny cud skubać, by nie robić przykrości całej obsłudze baru, która z barku innych zajęć, byliśmy jedynymi klientami, nie spuszczała wzroku z jego purpurowej twarzy. Do końca. Co do mnie, to nie miałem z tym zapachem żadnego problemu. Wprost przeciwnie, bardzo miło mi się kojarzył. Identycznie pachniała córka pasterza. 
				__________________ Louis, motocyklista niedoskonały. | 
|   |   | 
|  | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| MIEJSCA PRZYJAZNE MOTOCYKLISTOM czyli GDZIE trafić na dobry nocleg, michę, itp... (oraz ostrzeżenia przed "miną") | motoMAUROxrv | Kwestie różne, ale podróżne. | 51 | 19.04.2017 14:39 | 
| BABY NA MOTÓRY 2014 czyli III zlot czarownic | agawu | Lejdis | 105 | 28.07.2014 13:28 | 
| Silk Road Adventure - czyli Jedwabnym Szlakiem 2014 | Yanus | Przygotowania do wyjazdów | 5 | 20.01.2014 19:41 | 
| Plan B, czyli przed siebie na luzie | kiub | Trochę dalej | 42 | 12.11.2008 01:02 |