|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Jak z fotami, to tylko tak umiem
Dzień 2. Próba przejazdu. Przejechane 1243km. Rano pobudka, pakowanko i wszyscy ruszamy do Brześcia-Terespola. Tam jeszcze ma na nas czekać Wasilczuk z ekipą. No i kurna się zaczyna TRZODA. W Siedlcach Robert wjeżdża w dupę pani z niebieskiego VW Polo a że to blondynka, to się cyrk zaczyna i jazda bez trzymanki. Oświadczenia, policja, teściowa, strat ocenianie (Mamy kurwa nie jechać ja się pytam). W końcu jakoś docieramy do granicy tam szybko wymieniamy się zawieszeniami przednimi z Wasilczukiem, co by AT prosto jechała, całusy, uściski, machanie zasmarkanymi chusteczkami, wałuwa na drogę od Pawła vel Wasilczuka, bo niestety samogon który mieli cały wytrąbili. My na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja) reszta na zachód poza jednym Ervinem, który na południe jedzie, do Koszyc. Dzięki wam dziewczyny i chłopaki za wszystko. Na granicy okazuje się, że powinniśmy mieć wizy tranzytowe na wjazd do Białorusi. Podobno to od nowego roku weszło w życie (Sambor masz w ryj). Nie stresujemy się zbytnio to dopiero początek wycieczki i kupę czasu mamy. Pomyśleliśmy, że szanowni celnicy do łapki coś chcieli. Po 3 godzinach negocjacji, podchodów i czego tam jeszcze, mamy już wszystkie papierki, pieczątki i na własne ryzyko chcemy jechać dalej (już tak kiedyś w Mołdawii podróżowaliśmy jak wizy jeszcze obowiązywały i fajnie było), ale nagle jedna nadgorliwa pani, (dlaczego to zawsze są kobiety) upiera się, i na każdym załatwionym papierku, na każdej załatwionej z mozołem pieczątce przybija nam inną z napisem „Anulowano" i do konsulatu odsyła w sobotę. Wywiad z polskim celnikiem potwierdza jednak że musimy mieć wizę tranzytową. Mamy nie jechać czy jak do cholery? Rzucamy, więc monetą, reszka jedziemy dalej omijając Białoruś przez Litwę, Łotwę, orzeł przez Ukrainę. Wypada orzeł, sms do Fuksa, który zanabył AT od Pawła z Jasła i w Kijowie od pół roku mieszka, że niech się dzisiaj szukuje na odwiedziny. Tak, więc DZIDA na Dorohusk, potem Kijów, wbijamy się na 200 kilometrowy zamknięty i remontowany odcinek drogi o 24.00. OFF-road nocą na Ukrainie to jest to. Docieramy do Fuksa o 4.00 tam NAJEBKA i spać. Ostatnio edytowane przez Robert Movistar : 13.10.2008 o 12:09 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
:O
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: warszawa
Posty: 684
Motocykl: RD07
Przebieg: 38000
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 dni 21 godz 29 min 42 s
|
![]()
ja tam lubię obrazki oglądnoć gdzyż słaby w mowie i piśmie jestem. dlategoż domagam się ilustracyji zacnych co by opis ten jałowy okrasić
![]() a tak na marginesie to mam pierdolca na punkcie zdjęć więc zapodawaj! ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW
Posty: 4,478
Motocykl: Pyr pyr
Przebieg: dowolny
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 5 miesiące 1 dzień 21 godz 4 min 8 s
|
![]()
Po pierwsze primo foty umieszczasz pomiedzy znaczniki IMG a nie URL
o tak ![]() [IMG]http://picasaweb.google.com/robertxr...10599767582914[/IMG] aby fota była widoczna pomiędzy znacznikami IMG musi być adres samej foty a nie strony html czy innego badziewia. Zerknij tu: http://archiwum.africatwin.com.pl/in...orum=7&id=2630 Zaczynając od 4 postu Ramiresa Ostatnio molestowałem Wiecznego i juz jest kozak ![]() Ostatnio edytowane przez 7Greg : 13.10.2008 o 11:57 |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Dzięki, już wiem jak to działa
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Dzień 3. My w matuszce Rasiji. Przejechane 355km.
Pobudka z samego rana o 12.00 czasu Ukraina. Wyjazd 13.00. Szybkie pożegnanie z Fuksem. Ciepło jak zwykle. Wbiliśmy się znowu w 200 kilometrowy odcinek z zakazem wjazdu (te drogi coś jęczą, że na 2012 rok szykują czy jakoś tak). Odcinkami jedzie się jak po stole, żadnych zakrętów, aut tyle co miejscowi. Po drodze zatrzymuje nas policja na radar za przekroczenie prędkości. Dodatkowo próbuje nam wmówić (tu pokazuje nam mapę z 1997 roku z zaznaczoną na czerwono i zielono drogą. Czerwona to ta, którą jedziemy a nie powinniśmy, zielona to ta właściwa tyle że chyba ze 100 km trzeba by było nadrobić) że złamaliśmy wszystkie zasady ruchu. Jak Africą na Ukrainie można przekroczyć prędkość ![]() Ostatnio edytowane przez Robert Movistar : 14.10.2008 o 10:08 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 687
Motocykl: RD07a
![]() Online: 12 godz 42 min 27 s
|
![]()
i już ? I tyle na dzisiaj ? kce wiecej
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Dzień 4. ALF. Przejechane 550km.
Rano pobudka, pakowanie i w drogę. Ruch spory, mijamy miasta obwodnicami, więc nie musimy się przez nie pchać. Przed Moskwą ruch robi się naprawdę duży. Raz trzy, raz cztery pasy w jedną stronę. W samym mieście jest już po 5 pasów. Mercedes S, to chyba jedno z najbardziej marnych aut jakie tam jeżdżą. Robią się korki, przez które się przeciskamy. Jedna obwodnica, potem druga, potem już Złote Kolco. Docieramy w końcu do Aleksa vel Alfa. Na jakiś czas zamieszkamy u niego. Na co dzień zajmuje się serwisowaniem motocykli. Ma Mercedesa Sprintera, a na nim warsztat. Czasem jeśli awaria jest poważniejsza, pakuje sprzęt na auto i przywozi do Moskwy. Na pytanie jak daleko wyjeżdża, odpowiada że blisko, maksymalnie 1 000 – 1 500 km. Parkujemy moto. Alf mieszka 15 min z buta od Placu Czerwonego. Od jutra zaczniemy załatwiać wysyłkę nas i moto na Kamczatkę. My niby mamy bilety, moto niby też załatwione, za pomocą dwóch znajomych Koli i Andrieja, ale że w Rosji byliśmy już kilka razy wiemy, że to takie proste nie jest ![]() Tu należałoby się cofnąć, o co najmniej 2 lata. Jak poznałem Andrieja i Kolję. Zadzwonił do mnie Sqwer (www.sqwer.cz ) że jeden znajomy Rosjanin rozwalił się pod Rzymem jak wracał ze zlotu Varadero na Sycylii i trza go szybko ściągnąć do Rosji, bo wiza mu się kończy za trzy dni i mogą być problemy z opuszczeniem Unii Europejskiej. Bierzemy busa i dzida na zmianę non-stop do Rzymu tam najebka, pakowanko moto na pakę, koleś do kabiny i dzida na Brześć-Terespol. Tu to można by całą epopeję opisać jeszcze. Bo nas dwóch w busie + Andriej + za nami na moto jeden koleś na trampku drugi na Africy. Kola na Trampku zalicza jeszcze na austryjackiej autostradzie 300m spotkanie z tamtejszym asfaltem. Czasu coraz mniej, wizy się kończą i kupa innych problemów. Najważniejsze, że zdążyliśmy i wszystko się udało, a Andriej miał dług do odpracowania ![]() Fakt że kontakt się urwał jak kiedyś telefon z namiarami zgubiłem, cholera nie tylko ten kontakt się urwał, ale powoli zaczynam wierzyć w przypadki. O co biega? W roku 2008 coś tam pomagałem przy organizacji zlotu w Kletnie, a zawsze informację o nim wieszam na czeskim forum AT ( http://www.africatwin.cz/prehled_akci.asp?stranka=2 ) Nagle telefon -”Cześć tu Andriej z Moskwy mogę przyjechać na zlot do Kletna znalazłem informacje na czeskiej stronie” ja - „ sie głupio pytasz, dawaj” Okazało się jednak, że coś tam w pracy nie wypaliło czy baba się na wyjazd nie zgodziła i nie dotarł. Ale kontakt odnowiony. Andriej od roku siedzi na Słowenii bo tam babę poznał. Mija kilka dni mamy problemy z załatwieniem wysyłki motocykli z Moskwy. Dzwonię do niego czy nie zna kogoś kto nam pomóc, w końcu całe życie mieszkał w Moskwie. On, nie ma sprawy tu masz namiary do Kolji, ten co z Rzymu też jechał, dzwoń do niego wszystko załatwi. Kilka telefonów i maili do Moskwy i wszystko załatwione. Mamy tylko moto dostarczyć. Jest tylko jeden problem. Kiedy my dotrzemy do Moskwy Kolja na wakacjach będzie u Andrjeja na Słoweni, ale dostajemy namiary na Aleksa który nam wszystko załatwi i jakby co pomoże. I tak poznaliśmy Aleksa vel ALFA. Tak naprawdę, jutro sądny dzień... ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Dzień 5. Ale jaja. Przejechane 45km na Szeremietiewo. Wtorek
Po zniszczeniu zapasów gorzkiej żołądkowej przywiezionych z kraju Kraka, rano start na Szeremietiewo, aby pozbyć się motocykli. My mamy lecieć dopiero za dwa dni. Na Szeremietiewo wyjechaliśmy o 10.00 wróciliśmy o 20.00 a miało być dwie godziny. Ale po kolei… Ubogich to i w Moskwie trzeba wspierać Wjeżdżamy na Cargo zdać moto i zaczynają się pomiary czy wejdą (chociaż wcześniej wszystko było ustalone i podane łącznie z wymiarami i wagami). Trwało to 15 min. Demontaż szyby, opony w karton, REWELACJA, tylko gdzie jest zonk…? Przecież to Rosja! ![]() Tyle ważyła Iziego drynda Takie wynalazki też samolotem da się przewieść Idziemy się rozliczyć i tak jak wcześniej myślałem zaczyna się jazda bez trzymanki. Cena wcześniej ustalona na X wynosi teraz Xx4. Dlaczego? Bo to, bo tamto, bo tak i już czyli zaczynają się negocjacje. Tu powinna powstać osobna opowieść ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Dzień 6. Diebosz. Przejechane 0km. Środa.
Mamy cały dzień wolny. Poświęcamy go na zwiedzanie tego pana co leży na placu czerwonym, pojeźdzenie metrem (we Wrocławiu tego nie ma), wymianę waluty, browarzenie, poogladanie lasek, też u nas nie spotykanych, a wieczorem spotkanie z Dieboszem z klubu padonki www.padonki.ru, którego poznaliśmy rok wcześniej na Mołdawii w Kiszyniowie na imprezie czaptera Mołdawia. Generalnie będąc w zeszłym roku na wyjeździe, mieliśmy w planach odwiedzenie Kiszniowa, gdzie poznaliśmy Diebosza. Facet nadaje na tych samych falach co my, czyli najepka rulezzzz. Nie będę pisał o szczegółach bo dzieci mogą to czytać. W Kiszniowie spędziliśmy 3 dni. Było wtedy chyba zaćmienie słońca, bo ciemności nas nie opuszczały. W Moskwie umówiliśmy się z Dieboszem gdzieś w centrum, w jakiejś knajpie, gdzie ponoć motocykliści przyjeżdżają. Ludzi było full, ale gęby Diebosza nie sposób nie rozpoznać. Deklujemy się na końcu sali, i tradycyjnie wjeżdża na stół spora ilość napitku. Wychodzimy ostatni, idziemy w stronę metra, co by się do Alfa dostać. Trza iść spać, bo jutro kolejny sądny dzień. |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 34 min 4 s
|
![]()
Dzień 7. Lecimy Uraaaaaaaaaaaaa. Przeleciane....chyba z 9 tyś km. Czwartek
Zostawiamy u Alfa cały zapas Gorzkiej Żołądkowej bo ją bardzo polubił, latamy trochę skuterem po Moskwie i na Szeremietiewo bo o 16.10 wylot do PKC. Alf wiezie nas na lotnisko. Z centrum Moskwy na Szeremietiewo jest ponad 30 km. Po odprawie, na której skrupulatnie wszystkich sprawdzają, łącznie ze zdejmowaniem butów zasuwamy na odpowiednie wyjście, ludzie jarają gdzie się da. Schodzimy na dół do autobusu, który ma nas dowieść na płytę lotniska. Pchają się wszyscy, jak by miejsca im mieli zająć. Żeby wszystkich zabrać, autobus podjeżdża trzy razy. Tu w samolotach i na odprawach jest bardzo fajnie, można mieć alkohol w szklanych butelkach którego nie zamykają w żadnych specjalnych pojemnikach. Kupujesz flachę, to na pokładzie wyciągasz i najebka, tak że na 10 tys metrów niezłą zabawę zaliczamy w samolocie. Koledze który siedział przed nami, wypijamy cały zapas whisky, on nam cały zapas żubrówki. Po wylądowaniu na kolegę czeka uaz z napisem milicja i go zabiera w eskorcie, nam się udaje. Obok nas siedzi starszy jegomość, który wraca z Moskwy do Pietropawłowska. Za dawnych czasów wysłali chłopa do wojska na Kamczatkę i jak większość z nich już tam został. Był u brata w odwiedzinach, nie widzieli się kilka lat. Jedni pasażerowie są ubrani zimowo, inni jak by z plaży wrócili. Szczególną uwagę przykuwają dwie dziewczyny w mini. Jak wchodziły schodami do samolotu, wszyscy faceci stojący jeszcze na dole mieli ciekawy widok. Zastanawiamy się jak tam pogoda i czy dryndy oby na pewno lecą naszym samolotem. Stare i zbutwiałe stewardessy wrażenia na nas nie robią. Najgorsze były małe znudzone i ryczące dzieci. Staraliśmy się usnąć. Niestety, dwie miłe panie siedzą na końcu samolotu, a my na skrzydle. Najepka czyni cuda |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jedź nad morze mówili, będzie fajnie mówili xD | xVampear | Polska | 2 | 30.08.2020 19:00 |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 16:44 |