|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
|
![]()
17 lipca 2010
Wstaliśmy wcześnie nie do końca wyspani, ale czas Nas naglił. Zebraliśmy się szybko i uszyliśmy w drogę. Ten dzień to był kryzys. Jechało Nam się fatalnie. Mocno wiało i to prosto w twarz, dużo podjazdów i generalnie ciężko się jechało. Dookoła szalały burze przewracając drzewa i zalewając piwnice, ale Nam szczęśliwie udało się burze ominąć. W połowie dnia zatrzymaliśmy się w miasteczku, którego nazwy nie pamiętam w restauracji ,,Klubowej’’ na zasłużony odpoczynek. W lokalu wyciągniętym z lat 80 XX wieku trwały widoczne przygotowania do wesela. Jak na złość dla Pani Szefowej zrobił się wielki ruch ale nie można przecież odmówić głodnym klientom… Myśleliśmy że kilka osób, które były na sali to już szczyt możliwości bo wesele trzeba przygotować, okazało się, że nie. Gdy wychodziliśmy weszła grupa bardzo krzykatych kajakarzy, średnia wieku jakieś 55lat. Zebraliśmy się czym prędzej i uciekliśmy od tego męczącego towarzystwa. Współczuje ludziom, którzy mieli tam później wesele gdyż jak wychodziliśmy to większość obrusów przygotowanych na wesele było już poplamionych… :-/ Ruszyliśmy dalej. Po pewnym czasie zaczęło się dość poważnie zanosić na burzę więc zjechaliśmy na stację benzynową żeby przeczekać deszcz. Zdążyliśmy zejść z rowerów i zaczęło padać. W ten weekend był zlot motocyklowy w Toruniu więc na stacji po chwili oprócz naszej dwójki było jeszcze kilku motocyklistów. ;-) Przeczekaliśmy burzę i ruszyliśmy dalej. Tego dnia po okropnych mękach dojechaliśmy do Połczyna Zdroju. Nocowaliśmy w wynajętym za małe pieniądze pokoju gdyż byliśmy wykończeni. Na liczniku 460km.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
|
![]()
18 lipca 2010
Do Świnoujścia zostało Nam 140km i jakieś 15 godzin do odpłynięcia promu. A jeszcze trzeba kupić bilety, zrobić ostatnie zakupy w Polsce i znaleźć ten cały prom… Ruszyliśmy, co prawda z pewnym opóźnieniem względem planu, ale najważniejsze, że ruszyliśmy. Nie byliśmy pewnie czy się wyrobimy na ten prom, ale bardzo chcieliśmy się wyrobić bo następny prom rano a to by oznaczało stratę dnia i 2 nocy. Jechaliśmy możliwie szybko podziwiając co chwile poprzewracane drzewa i uszkodzone jezdnie przez burze, o których słyszeliśmy poprzedniego dnia. Po dość długiej i męczącej jeździe udało się, dojechaliśmy. Na parkingu przed promem spotkaliśmy Czechów, którzy jechali starymi Triumphami (samochodami) jechali do Szwecji. Kupiliśmy bilety, ostatnie zakupy (45 minut stania w kolejce w sklepie/kantorze) i nareszcie wsiadamy na prom. Jeszcze półtorej godziny czekania i ruszyliśmy. Zajęliśmy sobie miejsce na tak zwanych ,,fotelach lotniczych’’. Jeszcze na chwilę trzeba wejść do Internetu, pozałatwiać pewne sprawy (np. zakup centralki do Afryki, zasięgnięcie wiadomości co ze stelażami pod kufry, na które czekałem już około 2 miesięcy) No i wreszcie odpłynęliśmy. Podziwialiśmy jeszcze przez chwilę Świnoujście z rufy promu i poszliśmy spać.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,629
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 7 min 47 s
|
![]()
no Skandynawia.......
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Grabina Radziwiłłowska
Posty: 124
Motocykl: RD07b
Przebieg: 38Kkm
![]() Online: 1 miesiąc 3 dni 19 godz 4 min 41 s
|
![]()
oglądając kiedyś rower z bliska zauważyłem, że nie ma silnika - a nawet nie ma miejsca na silnik - czyli pomysł dość ekstrawagancki. Ponadto słyszałem, że jak się na tym jedzie to człowiekowi się jakiś nerw uciska między nogami i na starość kuśka nie staje. Czyli na dokładkę chuj**two strasznie niebezpieczne dla zdrowia.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
|
![]()
21 lipca 2010
Wstaliśmy trochę później niż zazwyczaj, gdyż udało Nam się rozstawić namiot pod drzewami dzięki czemu udało się uniknąć porannej sauny w namiocie. ;-) Ruszyliśmy dalej na zachód, ale już po chwili zatrzymał Nas festiwal wikingów. Zboczyliśmy więc na chwilę z trasy i wstąpiliśmy do wioski wikingów. Zobaczyliśmy to co było do zobaczenia i ponownie zaczęliśmy pedałować. Jechaliśmy sobie grzecznie aż tu nagle pojawiło się po prawej stronie coś w stylu wielkiej wyprzedaży garażowej. Oczywiście nie mogliśmy przepuścić takiej okazji i przejechać obojętnie obok… To znaczy ja mogłem, ale w sumie to gdzie mi się śpieszyło? Wylądowaliśmy w stosie rzeczy, których ktoś chciał się pozbyć. Oprócz Nas był właściciel tego całego bałaganu i dwie starsze panie. Po chwili sprzedawca zapragnął zrobić sobie zdjęcie z Natalia. No dobra co Nam szkodzi- stwierdziliśmy. I po chwili pan trzymając w rękach jakieś dziwne przedmioty ustawił się do zdjęcia. Cyk i było po strachu. Teraz już można było rzucić się w wir robienia zakupów. Po chwili sprzedawca zniknął w oddali, a starsze panie a dokładniej jedna z nich władając biegle anglickim rozpoczęła rozmowę. Oczywiście padło stado pytań w stylu: a skąd jedziecie? a do gdzie? rower to wasz jedyny środek transportu? Itd. po chwili rozmowy Panie pokazały Nam dość dużą metalową skrzynkę z jakimś napisem i powiedziały, że jeżeli chcemy coś kupić to trzeba sobie to wziąć i wrzucić tam odpowiednią sumę pieniędzy. Podziękowaliśmy za wytłumaczenie i Panie zniknęły. I tutaj pozwolę sobie ponownie zareklamować północną część Europy: tam jest tak popularna uczciwość jak u Nas nieuczciwość. Przedstawie to na prostych przykładach. Przy drogach jest stado straganów np. z warzywami, których nikt nie pilnuje, są wypisane ceny i stoi puszka na pieniądze. Chcesz coś kupić to wrzucasz pieniądze, bierzesz to za co zapłaciłeś i odjeżdżasz. U Nas nierealne. Nie dość, że od razu ktoś by zabrał pieniądze razem z puszką i towary to jeszcze prawdopodobnie oberwałby stragan (tak mi się przynajmniej wydaje). :-/ Drugi przykład: wszędzie jest zaparkowane stado rowerów, i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że zazwyczaj rowery te nie są do niczego przypięte, po prostu stoją i czekają na właścicieli. U Nas po 5 minutach najprawdopodobniej pozostawiony w taki sposób rower doczekałby się nowego właściciela… Trzeci przykład: wyobraźcie sobie supermarket przed, którym stoją towary z cenami i nikt ich nie pilnuje. Chcesz coś, to bierzesz, wchodzisz z tym do marketu i płacisz. Moim zdaniem to u Nas też raczej by nie funkcjonowało… A tam tak jest. Ale za to mają straszny bałagan w każdym większym sklepie, i nie chodzi tu o to, że jest brudno tylko o to, że towary z różnych dziedzin są strasznie pomieszane. Np. Chciałem kupić jogurt pitny. Udałem się więc do działu gdzie w wielkich lodówkach było mleko, sery, kefiry itd. szukam i szukam, obszedłem cały dział ze trzy razy a tu nic. Jogurtów pitnych brak. No trudno, widocznie w tym sklepie nie ma jogurtów- pomyślałem i ruszyłem dalej. I nagle przechodząc przez dział przemysłowy normalnie mnie zamurowało. Otóż stała tam lodówka z jogurtami… I tak jest z prawie wszystkim. Więc jeśli kiedyś traficie do Duńskiego marketu i chcecie coś szybko znaleźć to zacznijcie tego szukać tam gdzie byście tego nigdy nie ustawili jak byście wystawiali towary w tym sklepie. ;-) Ale za to należy im się wielki szacunek za szeroko pojętą ekologie. W każdym sklepie jest automat skupujący butelki i to nie tylko takie szklane po piwie, te ich automaty odkupią od Was każdą butelkę obojętne czy szklaną czy plastikową, dużą czy mała, ładną czy brzydką, z nakrętko lub bez. Jednym słowem ekologia ful serwis. ;-) Dobra wracam do rowerów. Po pewnym czasie spędzonym na wyprzedaży ruszyliśmy dalej. Jechaliśmy przed siebie aż nagle coś zobaczyłem. To coś tak mnie zaintrygowało, że aż musiałem zawrócić i wjechać kawałek w blokowiska. Otóż ujrzałem tam najfajniejszy motocykl jaki można gdziekolwiek zobaczyć. ;-) Na pewno się nie domyślacie jaki…. ;-) (Może ktoś z forum się do niego przyznaje?) Natalia trochę zazdrosna rzuciła coś w stylu: ,, Twoja Afryczka pewnie za Tobą tęskni stojąc w garażu’’. ;-) Pogadała jeszcze trochę, że to moja druga dziewczyna i takie tam… Ale spoko i tak wiemy, że to było tylko trochę na serio bo Natalia też bardzo lubi naszą Afrykę. ;-) Zrobiłem zdjęcie Duńskiej Afryce i ruszyliśmy dalej. No i powiem, że to była jedyna Afryka jaką widziałem w Szwecji i Danii natomiast Hond Goldwing widziałem chyba za 100, no przynajmniej 15 dziennie i to większość z przyczepkami. ;-) Znowu czekała Nas przeprawa pociągiem przez kolejny długi most. I znowu na bilety wydaliśmy prawie 150zł… Po wyjściu z pociągu zwiedziliśmy jeszcze pospiesznie miasto Nyborg, no i zjedliśmy jeszcze lody i też nie była tania impreza gdyż ceny zwykłych lodów na patyku zaczynają się od 10-15 koron czyli od 5-7zł. No ale jak szaleć to szaleć, kupiłem jeszcze trochę żelków na wagę (których jest w każdym sklepiku pełno) na wieczór. W końcu ruszyliśmy w dalszą drogę. Około godziny 23 dotarliśmy do miasta Odenese gdzie czekał na Nas kemping. Tylko jeszcze trzeba go było znaleźć a mieliśmy tylko mapę całej Danii, fakt, że były na niej pozaznaczane pola namiotowe, ale znaczek oznaczający kemping zajmował powiedzmy jedną dziesiątą miasta powiedzmy wielkości Torunia … Na szczęście trafiliśmy na jakieś dziewczyny idące chyba na imprezę, które dały Nam kilka wskazówek. No i udało się chwile przed 24 dotarliśmy na pole namiotowe. Oczywiście nie zdziwiło Nas wcale, że szlaban był zamknięty a 99% kempingu zajmują luksusowe Duńskie przyczepy kempingowe, które wyglądają jak by tam stały przynajmniej od miesiąca. Gdy kończyliśmy rozstawiać namiot z nieba zaczął padać deszcz, który przyspieszył Nasze ruchy. Jeszcze tylko kolacja i spać, na prysznic nie mieliśmy siły, zwłaszcza że do pryszniców było dobre 5 minut, pozostawiliśmy więc go a nawet je na rano…
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Mongolia,lipiec 2010 | barman | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 03.03.2010 13:11 |