Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07.12.2011, 23:46   #1
bajrasz
świeżym warto być:)
 
bajrasz's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
bajrasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 12 godz 41 min 41 s
Domyślnie

Nie wiem co jest, ale nie mogę zamieścić zdjęć z Picasy!
Poniżej kombinacja z imageshack i photobucketa, ale żadne z tych rozwiązań mi nie pasuje. Czy może ktoś korzystający z Picasy sprawdzic czy też ma problem?






Tak jak przypuszczałem. Start w wariackim tempie. Jeszcze w środę wyrobiłem jakieś 1000% normy na jakiś targach w Poznaniu, w czwartek mam wystartować…łoo matko!. Pakowanie które zawsze sprawiało mi nie lada problem, tym razem idzie szybko i sprawnie. Gdyby nie fakt, że muszę zabrać kufry, bo za miesiąc dołączy w Kirgistanie Pani Azja, to było by jeszcze szybciej. Jest czwartek, jestem spakowany, mogę ruszać...ale jakoś nie mam mocy. Gdzieś tam już ruszyła ekipa Roberta-bez Roberta -z która chcę przejechać Ukrainę i kawałek Rosji. Oni już w drodze, a mnie dopada jakaś niemoc. Mam jakieś lęki. Cholera, trzeba to rozchodzić...więc chodzę. I tak chodzę do soboty.



Mogłem ruszyć już w piątek, ale w piątek się z portu nie wypływa-taki żeglarski przesąd,
który jest dobrym argumentem na jeszcze "chwilę", przed krokiem, który chyba jednak trochę mnie niepokoi.
W sobotę mam nastrój gorszy od tego czwartkowego. Trzeba było jednak ruszać natychmiast, a nie liczyć "że niepokój się rozchodzi". Spokojny jest tylko Osioł. No ale jaki ma niby być. Szparag zrobił mu dobrze, więc jest zadowolony. Azja buczy, Roomianek ma słabą minę…trzeba jechac…no to start!




Po drodze spotykam się z Deptulem, który przerwał podróż z pewnymi kolesiami. Dalsza podróż z nimi mógła skończyć się dla Deptula naprawdę tragicznie, a tak przypłacił to tylko bólem kręgosłupa. Więcej w temacie tutaj: http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=9775
Czesiek nic nie rozumie z naszej rozmowy, ale Czesiek już tak ma.

__________________
pozdrawiam
Pan Bajrasz





bajrasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.12.2011, 08:09   #2
kudlaty
 
kudlaty's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Offtock :-)
Posty: 105
Motocykl: Quasimodo XL700
kudlaty jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 godz 32 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał bajrasz Zobacz post
Nie wiem co jest, ale nie mogę zamieścić zdjęć z Picasy!
Przerabialem podobny problem na innym forum. Rozwiazanie jest nastepujace (mam nadzieje ze tu tez zadziala):
- wyswietlasz zdjecie ktore chcesz wstawic (w picasaweb);
- klikasz na nim prawym klawiszem i wybierasz: "Kopiuj adres obrazka";
- wstawiasz skopiowany link jako obraz na forum.

A Twoja relacja zapowiada sie baaardzo ciekawie i juz sie nie moge doczekac kontynuacji

Pozdro,

Ostatnio edytowane przez kudlaty : 08.12.2011 o 08:15
kudlaty jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.12.2011, 20:41   #3
maryś


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Brodźce
Posty: 150
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: x 2
Galeria: Zdjęcia
maryś jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 58 min 23 s
Domyślnie

oj, czuję że będzie zajebiaszczo :P
__________________
Jade jade na motorze wiater mi owiewa twarz...
maryś jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.12.2011, 15:32   #4
bajrasz
świeżym warto być:)
 
bajrasz's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
bajrasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 12 godz 41 min 41 s
Domyślnie

Chyba już się naprawiło


Kilka chwil, jeszcze w Polsce

Kurwaaa, ale ci zazdroszczę-wypowiedziane na pożegnanie przez Deptula, wcale nie ułatwia mi sprawy. Cały czas mam jeszcze burzę w głowie. Trzeba jechać!
Trzym się Deptul, lecę, Robert już na mnie czeka w Krakowie – brzmi jak tania wymówka.
Każdy metr, każdy kilometr strasznie mnie wycisza. To jeszcze A4, nudna do wyrzygania, ale to już początek przygody, już jest tylko droga przede mną . Znikają napięcia ostatnich kilku dni, ogarnia mnie spokój. Aaa, jest jeszcze przede mną Robert, 1/4 ekipy LandCruiser & Co, i Robert jest tym &Co, i są jeszcze nadciągające ciężkie deszczowe chmury. Osioł pożera kilometry, jakby nic nie jadł od miesięcy. Tak jak szybko je, tak też szybko trawi i znowu jest głodny. W Krakowie dołącza Robert , chwilę potem dopada nas deszcz, a kolejnych chwil kilka przed Przeworskiem dopada nas Blob.







Blob pojawił się jak królik z kapelusza i następnych chwil kilka mamy nocleg w Przeworsku u kolegi Gucia. Cholera, czarnuchy są wszędzie-przemyka mi przez głowę
Jest sucho, jest ciepło i śpi z nami piękna niewiasta. Zasypiam trzymając ją ZaNiePamiętamCo...Gucio, mam nadzieję, że nie żywisz urazy



Wstajemy późno, gdyż/ponieważ Gucio okazał się baaardzo gościnnym facetem. Kolejka na granicy obłędna, my oczywiście boczkiem, boczkiem. Dzięki temu zyskujemy trochę na pogoni za Toyotą. Dużo dziur i dużo wody lejącej się z nieba, bardzo szybko ten dystans jednak znowu nam zwiększa. Po wizycie na Ukrainie w zeszłym roku, i "przemieleniu: psa gdzieś przed Wołowcem, próbuję się teraz trochę zrehabilitować.





Z tym gipsowym i jego właścicielem, również próbowałem się zaprzyjaźnić




W Ternopilu mamy dość. Hotele na Ukrainie są fantastycznie tanie, oferując przy tym świetny standard. Osły parkują w myjni samochodowej, sąsiadującej z hotelem, a my oddajemy się degustacji lokalnych potraw i trunków w hotelowej restauracji. Toyota ma chyba jakiś czasoprzestrzenny napęd, ale bez napinki-stwierdza Robert...w końcu ją chyba dogonimy. Tego wieczora jeszcze nie wiemy, że uda się to dopiero na granicy w Kerczu



__________________
pozdrawiam
Pan Bajrasz






Ostatnio edytowane przez bajrasz : 09.12.2011 o 15:34
bajrasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.12.2011, 18:35   #5
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,133
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 38 min 26 s
Domyślnie

Bajrasz,jak się spało obok Dakarowej XRy ?
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.12.2011, 02:03   #6
bajrasz
świeżym warto być:)
 
bajrasz's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
bajrasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 12 godz 41 min 41 s
Domyślnie

Raviking, a jak myślisz?


Gnamy za Toyotą co osioł wyskoczy. Mojemu odpada gmol. Ten stan wiąże się pewną słabą sutuacją. Spotykamy kamperowców z Polski. Wymieniamy uprzejmości-cel Krym, plaża, spotkanie z przyjaciółmi i jadą dalej. Tyle co odjechali, zabieram się za demontaż gmola gdy podchodzi do nas lokales i zaczyna normalną rozmowę. A skąd, a dokąd i takie tam. Zaraz potem, zatrzymuje się obok nas auto i inny lokales pyta tego pierwszego o drogę, po czym odjeżdża. Obok mnie leży na ziemi portfel. Ten pierwszy go podnosi. W środku kupa siana, euro i dolary. Po chwili wraca ten „zagubiony” w podróży i pyta o portfel, czy mu przypadkiem tu nie wypadł. Pierwszy widząc gościa, chowa portfel w spodnie i udaje wariata z uśmiechem na twarzy. Zagubiony się mota i chce zobaczyć naszą kasę, jego ponoć była oznaczona. Wszystko to się dzieje bardzo szybko. Nie wykazuję się czujnością ważki , odbierając to jako dobry żart., pokazuję saszetę ,że nie mam.że tylko karta. Cały czas myśląc, że za chwilę ten pierwszy wyciągnie portfel i powie: Dobra masz, żartowałem. Tak się jednak nie dzieje. Tak jak nagle się pojawili, tak nagle zniknęli. Scenariuszy mamy kilka i wszystkie z niekorzystnym dla nas zakończeniem. Tak na wszelki wypadek, włączamy turbo i znikamy czym prędzej. Ta sytuacja trochę ostudziła mój entuzjazm i wzmogła czujność. Ważę ludzi swoją miarą, co często naraża mnie na przykre doświadczenia. Hmm, np. taki jeden germaniec...



te fotki to dla technicznych troli forumowych





Już nie pada, planeta z każdym kilometrem daje coraz mocniej do wiwatu. Już za chwilę zatęsknimy za wilgocią i chłodem. Polska to zaścianek Europy, ale jadąc po Ukrainie zachodzę w głowę, jakim cudem ma tu się odbyć Euro2012. No, ale ja jeszcze wielu spraw nie rozumiem, więc długo sobie tym głowy nie zaprzątam. Do Kherson docieramy po ciemku. Jazda po zmroku nie należy do bezpiecznych ze względu na fatalną jakość dróg. Jakaś impreza masowa w mieście, powoduje, że wszystkie noclegi na które napotykamy nie mają miejsc. W końcu znajdujemy. Dwie piękne ławki przysłonięte jakimś kszaczorem- jest czadowo i jak nic, któryś z wszechobecnych patroli milicji, przed ranem nas zaaresztuje za włóczęgostwo. Liczyłem trochę w duchu na to aresztowanie, bo było zimno jak cholera. Robert bardzo melodyjnie potrafi chrapać

Nie mam foty dla zilustrowania tego dnia, więc będzie uniwersalnie:


Jeszcze o gmolu, i jak się również okazało, też o stelażu. Gdzieś po drodze znajdujemy swarkę. Dacie radę? Damy! Ale jak zobaczyłem gościa, który spawa bez maski, patrząc na to co spawa szeroko otwartymi oczami i poprawia pozycję spawanego elementu gołą ręką, zrobiło mi się słabo . Nie wiedzieć czemu pomyślałem o naszej służbie zdrowia, o ZUSie, o Euro2012 i o tym, że Szparag to kiepski fachowiec...bo tak nie potrafi





Miszcz
__________________
pozdrawiam
Pan Bajrasz





bajrasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.12.2011, 03:12   #7
Boski-Kolasek
 
Boski-Kolasek's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,629
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
Boski-Kolasek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 7 min 47 s
Domyślnie Portfel pelen Dolcow!!!!

Przepraszam,ze sie wbijam w watek ale po przeczytaniu tego:


"Gnamy za Toyotą co osioł wyskoczy. Mojemu odpada gmol. Ten stan wiąże się pewną słabą sutuacją. Spotykamy kamperowców z Polski. Wymieniamy uprzejmości-cel Krym, plaża, spotkanie z przyjaciółmi i jadą dalej. Tyle co odjechali, zabieram się za demontaż gmola gdy podchodzi do nas lokales i zaczyna normalną rozmowę. A skąd, a dokąd i takie tam. Zaraz potem, zatrzymuje się obok nas auto i inny lokales pyta tego pierwszego o drogę, po czym odjeżdża. Obok mnie leży na ziemi portfel. Ten pierwszy go podnosi. W środku kupa siana, euro i dolary. Po chwili wraca ten „zagubiony” w podróży i pyta o portfel, czy mu przypadkiem tu nie wypadł. Pierwszy widząc gościa, chowa portfel w spodnie i udaje wariata z uśmiechem na twarzy. Zagubiony się mota i chce zobaczyć naszą kasę, jego ponoć była oznaczona. Wszystko to się dzieje bardzo szybko. Nie wykazuję się czujnością ważki , odbierając to jako dobry żart., pokazuję saszetę ,że nie mam.że tylko karta. Cały czas myśląc, że za chwilę ten pierwszy wyciągnie portfel i powie: Dobra masz, żartowałem. Tak się jednak nie dzieje. Tak jak nagle się pojawili, tak nagle zniknęli. Scenariuszy mamy kilka i wszystkie z niekorzystnym dla nas zakończeniem. Tak na wszelki wypadek, włączamy turbo i znikamy czym prędzej. Ta sytuacja trochę ostudziła mój entuzjazm i wzmogła czujność. Ważę ludzi swoją miarą, co często naraża mnie na przykre doświadczenia. Hmm, np. taki jeden germaniec..."

Przypomnialem sobie, ze w mniej wiecej w tym samym okresie.

HA!!!!!! w tej samej okolicy mielismy spotkanie prawdopodobnie z tymi samymi mistrzami!!
Pozwolisz Bajraszu, ze opisze zajscie.

U nas bylo tak:
Okolo 01:00 hrs jadac z Oddesy ( promu z Batumi) zatrzymalismy sie na kolejne tankowanie i pozegnanie z naszym znajomym Rosjaninem, ktory mial jechac na Kijow my natomiast(Dianka i ja)mielismy odbijac na Lwow. Ciemna noc stacja i mily lokalers z gatka a gdzie i dokad, ze w Jaroslawiu sluzyl w armi i ile pali motor i skad jada etc.
W nastepnym momencie nadbiega jakis taki inny wyzszy, mlodszy cwaniakowaty pasujacy do bemy i w biegu sie pyta gdzie moze weza do paliwa kupic!!!
No ja to nie wiem gdzie, wiec sie nie odezwalem,
Lokalers wskazal droge(wejscie do baru) i tamten pobiegl.
Po nastepnej chwili lokalers wskazuje moje tylne kolo gdzie widze lezy portfel, podnosi nabity do oporu banknotami otwiera a tam dolary, mowi ze tamten pewnie zgubil, i ze sie podzielimy.
Milcze i nie moge uwierzyc( w spolki nie wchodze nigdy) zwietrzylem przekret.
Odpalilem motocykl czekam i spogladam na lokalersa szybko liczacego kase.
Portfel wygladal znajomo wiec wrzeszcze do Andrieja:
-Andrieja eta twij? wskazuje lokalersa z portfelem,
Lokalerasa ktory juz nie ma portfela w reku i stroji miny.
Andrzeje nie doslyszal placi za paliwo(karta)
W tym momencie nadbiega koles od weza paliwowego i wszeszczy:
- Zgubilem portfel i musi gdzies byc tu i na pewno ktos z was go znalazl!!!

No ja sie usmiecham do lokalersa i milcze wymownie, wskazujac go palcem!!!
Lokalers oglada czubki butow, cos mamrocze, ze on nie wie ale widzial... ale.... no tak w koncu wyciaga portfel i mowi, ze tu byl pod moim kolem.
Wezowaty odbiera portfel i mowi:

-ja tu mialem 4 tysiace 750 dolarow i teraz widze,ze jest mniej. On znalazl obok twojego motocykla wiec ty jestes podejrzany!!!
Krzyczy zrozpaczonym glosem:
-Prosze bardzo pokazcie mi wasz porftfel bo ja mam poznaczone dolary ja swoje rozpoznam( hehe) i wystarczy, ze mi oddacie tyle ile brakuje, nie bede wzywal milicji.
Wszystko dzieje sie szybko i przyspiesza, na tym to bazuje.

Wow mysle chlopak musi byc spokrewniony z ta laska z Ukrainy co ma rentgena w oczach, bo jakos blyskawicznie liczy, bankier moze jednak?, mysle dalej.
(Ja swojego portfela nie daje dotykac obcym od momentu jak w wieku lat 17 pozwolilem zajrzec tam cygance spod Centralnego, ot juz wiem, ze kazdy Polak ma znajomego Andrzeja i ze ze jak sie da kaske to nie kradziez ani nawet wyludzenie, heheh)


Wezowaty zaczyna zmieniac ton glosu z milego w niemily, Diana z tylu sie zaczyna denerwowac i krzyczec mi do ucha zebym mu pokazal porftel bo on policje wezwie. Jasne kochanie.
Ja cedze przez zeby do wezowatego:
- spie.... kolego bo jade,
Wezowaty stoi przed moto.
Diana doszla , do temperatury wrzenia i sama wyciaga telefon i wrzeszczy:
- ty sku...teraz ja dzwonie na ta wasza pierd.... milicje!!!
Jakos przyjela dynamike tego zdarzenia.
Zamieszanie jak szlag, ciemno, deszcze jakies , psy wilcy jacys wyja, stacja w polowie drogi do Lwowa, do tego widze, iz reszta bandy obserwuje nas z kawiarenki czy baru na stacji, zajebiscie!!!!!!
Ja mam dosc i wrzeszcze do Andrieja,
-Adriuszka pajechali!!!!
ze ruszamy, ze spadamy.
Jade na wezowatego ucieka mi nie trafilem, odjechalem czekam.
Tamci juz dopadli Rosjanina i juz widze.....,ze ten na spokojnie pokazuje portfel gdzie............. chu.... ma!!!!
Wezowaty zbity z tropu cos jeszcze macha i krzyczy a ja juz robie 3 kolko dookola nich, Diana panikuje, ze nas zabija, porwa,zjedza i zgwalca !!!

A ja mam wrazenie,ze tez wreszcie osaczam Ja Ha!!!

Andriejko jak sie okazalo jak chlopak ze wschodu papiery i kase ma w seszetce, takiej jak damska torebeczka, ktora tam chlopaki na ramieniu i pod paszka sobie nosza ot taki stajl, a w tank -bagu mial karty, kopie papierow umieszczona w portfelu i prawko jakies takie na strefe "szengen" i troche chrywien na lapowki. Nie mial nic do stracenia i tez sie chcial zabawic.
Odjechalismy i chwile pozniej przeczekalismy gdzies za jakims zakretem na wszelki wypadek.
Okolo 02:00 hrs sie pozegnalismy i posmialismy z akcji.
Po chwili, dotarlo do mnie,ze jestem pierwszy raz na Ukrainie, spotkalismy jakichs debili, jade juz 12h pada deszcz, mam za soba zestresowana dziewczyne, jestesmy w drodze od miesiaca i czas znalesc nocleg.
Dalismy rade!!!!!


Jak czytalem sprawozdanie kolegi Bajrasza to sobie wlasnie to przypomnialem hehehe,
__________________
Plany i marzenia to pozwala twardo stapac w rzeczywistosci.... chyba!!!!!!

Ostatnio edytowane przez Boski-Kolasek : 11.12.2011 o 03:43
Boski-Kolasek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.12.2011, 03:17   #8
Roberto
 
Roberto's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Krakow
Posty: 207
Motocykl: RD07a
Przebieg: 62000
Roberto jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 23 godz 22 s
Domyślnie

Po wcześniejszej konsultacji i przyzwoleniu ze strony Bajrasza pozwolę sobie na dopiski do tego wątku we fragmencie trasy którą razem przebyliśmy.

Czas mija, myśli uciekają, szczegóły się zacierają, po przebyciu całej trasy zmieniamy perspektywę widzenia pewnych rzeczy, ale jest tych kilka chwil które są nie do zapomnienia. One pozostaną na zawsze.

Bajrasz ten fragment poleciał mocnym skrótem, a jest kilka szczegółów które trzeba dopisać aby mieć jasność tego pierwszego dnia.

Wybielił mnie już na samym początku, ale kto by pomyślał, że dzwoniąc z Katowic z informacją że wyjeżdża będzie w Krakowie za 40 min. No i się spóźniłem na umówione miejsce ze 20 min. Niezła wtopa już na samym początku. W końcu się nie znamy i myślałem, że może uda się ukryć tą wadę? Nie udało się. Ale ja zawsze tak mam. Pakowanie do ostatniej chwili. A obiecywałem sobie, że tym razem będzie inaczej.

Ale jak powiada Szparag, któremu w tym miejscu chciałbym bardzo serdecznie podziękować za przygotowanie Afryczki do podróży i przejechanie nią 15600 km bez jakiejkolwiek awarii... BEZ NAPINKI !!!

Słowa te powinien powtarzać sobie każdy kto wybiera się do Azji. Chronią przed wypadkami, łapówkami, mandatami i niepotrzebnym stresem. Pomagają również przekraczać granice. Konfliktami z kolegami też choć nie wszyscy je tak samo pojmują. Ale o tym wszystkim dowiecie się z filmu, a jak wiadomo praca nad filmem musi trwać więc dajcie czas.

Po tym przydługim wstępie powiem jeszcze tylko tym którzy z Bajraszem nie podróżowali. Jest wspaniałym kompanem w trasie: zachowuje odpowiedni bezpieczny dystans czyli nie siada na koło i nie szarpie prędkością. Jak cień. I nie goni jakby go ktoś gonił. Miałem pełny komfort. Z poranną pobudką nie było już tak dobrze, ale to ja jestem nocny gość i świt jest ciężką chwilą. Przez całą podróż.


Toyota pojechała dzień wcześniej o 19. W deszczu. To nie jest dobra pogoda na start. Ja poczekam na Bajrasza i polecimy razem w dwie Afryczki, pomyślałem będzie raźniej, a i tak przecież nie jestem jeszcze spakowany. Po 16 wyjazd ze stacji BP w Wieliczce. Nie pada. Mamy tylko dobę straty, a oni 7 godzin stali na granicy więc szybko ich dojdziemy. Gdzieś tam przed Przeworskiem już nieźle nap....la deszczem więc postój na dymka i chwilę zastanowienia. Szukamy kwatery czy po nocy na Ukrainie?

Ej k...wa chłopaki, z lasu wracam, jestem już w prawym skręcie na skrzyżowaniu, a tu dwie Afryki przeleciały więc po hamplach i dzida w lewo za nimi. O mało się przez was nie wyp.....łem. Cytat mniej więcej. BLOB. Maciek. Miło go znowu widzieć. Od Tyrawy trochę czasu minęło. Spanie? taki problem to nie problem. W Przeworsku mieszka Gucio, ma wielki żółty dom, on was przenocuje. Jeden telefon i jedziemy. Tylko pamiętajcie... na skrzyżowaniu w prawo, gdy zobaczycie wielkie zielone słonie!!!. I do końca. Słonie powiadasz? Wielkie?. Gdyby nie Bajrasz to bym ich nawet nie zauważył. Stoją tam na trawniku takie dwa małe słoniki wyrzeźbione z bukszpanu.

Motocykle do garażu. Luksus. Mogliśmy spać w domu, ale gdy zobaczyliśmy co ma w warsztacie... takiego klimatu nie mogliśmy sobie odmówić. Dakar. Bajrasz wybiera leżankę ja wolę na twardo na glebie. Ale to jeszcze nie pora na sen więc odwiedzamy sklep i już mamy wszystkie produkty które są potrzebne do nocnej biesiady. W zielonych i przeźroczystych butelkach. To pierwsza z tych wspaniałych chwil nieprzeliczalnych na cokolwiek.

Drugiej takiej dostąpiłem gdy po całym dniu deszczu, w hotelu w Termopilach (tak je nazwaliśmy) zostałem dwukrotnie poczęstowany przez Bajrasza szkockim trunkiem mieszanym z cukrem. Coś wspaniałego. Poczułem się wyróżniony i nagrodzony. Miał przecież tylko 500 ml i chciał je dowieść do Kirgistanu. A jednak się podzielił.

O długiej rozmowie nocą w oknie można by pisać godzinami.
Roberto jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.12.2011, 10:13   #9
PiotrW
 
PiotrW's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Białystok
Posty: 39
Motocykl: nie mam AT jeszcze
PiotrW jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 7 godz 31 min 10 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Roberto Zobacz post

Drugiej takiej dostąpiłem gdy po całym dniu deszczu, w hotelu w Termopilach (tak je nazwaliśmy) zostałem dwukrotnie poczęstowany przez Bajrasza szkockim trunkiem mieszanym z cukrem. Coś wspaniałego. Poczułem się wyróżniony i nagrodzony. Miał przecież tylko 500 ml i chciał je dowieść do Kirgistanu. A jednak się podzielił.
Cholera, jednak chyba nie dowiózł tej szkockiej. Nasza grupka jak spotkała się z Imć Bajraszem w Rosji, jeszcze przed jego wjazdem do Kirgistanu to była częstowana czystą. Nie jest to jednak żadna reklamacja i też czuliśmy się wyróżnieni .
PiotrW jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.12.2011, 17:21   #10
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,191
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 10 godz 19 min 18 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał PiotrW Zobacz post
przed jego wjazdem do Kirgistanu to była częstowana czystą. Nie jest to jednak żadna reklamacja i też czuliśmy się wyróżnieni .
no i sało ... sało też było prawdziwe ruskie. Zapomnieliście
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś

Ostatnio edytowane przez sebol : 10.12.2011 o 20:03
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:31.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.