![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,800
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 miesiące 3 tygodni 4 dni 2 godz 30 min 41 s
|
![]()
"Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie karczmy babińskie?" to pełne staropolskie powiedzenie i w Twoim kontekście dodatkowy koloryt tygla...
Ale wszak tyś nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Ajde Jano
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,753
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 9 miesiące 3 tygodni 11 godz 43 min 14 s
|
![]() Cytat:
![]()
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 34 min 14 s
|
![]()
A i my z Krymem wiązaliśmy ogromne nadzieje.
Mickiewicz a sprawa krymska itd. Pierwsza aneksja Krymu, to misterna gra faworyta Katarzyny II - Grigorija Potiomkina, który przy Katarzynie dorobił się ogromnego majątku. Potiomkin zyskał tytuł Księcia Taurydzkiego (Krym nazywany był w Rosji Taurydą) i został szczęśliwym posiadaczem ogromnych dóbr na Kijowszczyźnie i Bracławszczyźnie. "Jego zadaniem było dbanie o dobry nastrój Imperatorowej. O rozrywki, doznania artystyczne i intelektualne, marzenia, pragnienia. Choć Krym był już rosyjski, trzeba się było postarać, by także na drodze wiodącej z Sankt Petersburga na Krym, a zwłaszcza na terenach nadczarnomorskich, wydartych z rąk Tatarów, wszystko lśniło, kwitło i śpiewało, jakby ta ziemia od zawsze była rosyjska. Folklor z reguły robi korzystne wrażenie na władcach. Potiomkin wiedział, że aby zadowolić Imperatorową trzeba uczynić lud szczęśliwym. Ten syn niższego oficera z okolic Smoleńska sam był przecież kiedyś "ludem". Pamiętne zatem były podczas "wielkiej inspekcji" carycy w 1778 roku, jej uroczystej podróży na Krym wraz z monumentalnym orszakiem festyny ludowe pełne muzyki i śpiewów. Postojów według kronikarzy, do których należał Georg von Helbig, autor pierwszej wydanej na Zachodzie biografii Potiomkina, było siedemdziesiąt sześć. Miejscowości, które odwiedzano po drodze doprowadzone zostały do stanu wręcz idealnego. Naprawiono drogi i płoty, świeżo bielono domy. Cieszyły oko rozkwitłe kwiaty przytargane w wiadrach prosto z pałacowych oranżerii i wsadzone do ziemi. Na gałęziach i parkanach porozwieszano dzwonki. Kwitł w miasteczkach przy krymskiej trasie handel, na drogach turkotały raźno wozy pełne zboża. Nikt nie kradł, nikt się nie zataczał, nie złorzeczył, nie przeklinał, dobrobyt zaglądał ludziom w oczy." Wiedza o tym, czym były Wioski Potiomkinowskie stała się dostępna w Europie dzięki Georgowi von Helbigowi, radcy w poselstwie księcia Saksonii w Petersburgu. Przeczytał uważnie jego książkę także Adam Mickiewicz. Cóż... Utrata Krymu przez Tatarów była skutkiem przegranej wojny 1768-77 przez Turcję, wybuchłej nomen omen w wyniku spalenia obozu Konfederatów Barskich, uciekających przed Kozakami. Powodów upadku było więcej. Gdy po wojnie z Turcją tatarski tron w Bachczysaraju objął wykształcony na zachodzie snob i lekkoduch Szachin Girej, uwiedziony grą carycy (przekupiony pochlebstwami i wyrafinowanymi uciechami) zrzekł się władzy i został okrzyknięty... kolaborantem, kłamcą, tchórzem. Oczywista przez tatarów krymskich. Następnie dla zachowania pozorów trzymano go w areszcie domowym a mirzów (szlachtę tatarską) przekonywano, że że mogą być spokojni o przyszłość swojej własności, tradycji, obyczajów i religii. Łapówki i seria intryg rozmiękczyły do końca część elit tatarskiej społeczności. Na zachodzie piano z sympatii do Rosji, bo w końcu okiełznano barbarzyńców... Ale i my fizycznie byliśmy na Krymie. Za sprawką Leona Potockiego i jego Pałacu Liwadyjskiego z katolicka kaplicą, który nabył w Liwadii ziemię i zafundował sobie posiadłość. Po śmierci Leona posiadłość kupił car Aleksander II. Żywota dokonał tutaj Aleksander III. W ramach Konferencji Jałtańskiej (zespół Liwadia została dzielnica Jałty) rezydował tam Roosvelt. Leon Potocki (herbu Złota Pilawa z linii prymasowskiej), akurat zasłużył się dla kraju. Historia Złotej Ordy, bo to jej spadkobiercami byli Tatarzy krymscy (a Złota Orda - imperium Czyngiz Chana), to równolegle historia upadku IRP. Najazdy tatarskie na południowe kresy, które miały miejsce przez ponad trzy stulecia (od XVI do XVIIIw.) pustoszyły i sukcesywnie wyludniały te tereny. Szacuje się, że w wyniku branek - czysty, żywy handel niewolnictwem (główne źródło dochodu Złotej Ordy) IRP straciła około 3mln ludzi. Uwzględniając współczesną tym czasom demografię, były to straty ogromne. OGROMNE. W tym kontekście (historycznym) jedyną spuścizną obecnej Ukrainy może być (dla mnie, trzeba by jednakowoż zapytać AI - prawda?) Ruś Halicka a i te tereny były najeżdżane regularnie przez Tatarów zwłaszcza pod protektoratem tureckim. Zresztą to w bezpośrednim naszym sąsiedztwie najlepiej rozwijał się nacjonalizm ukraiński. Bardzo łatwo jest dzielić wielonarodowe nacje. Stąd, jadąc na Bałkany zawsze wracam z takim obrazem. Był jeden czynnik, który jednoczył - wiara/wyznanie. Drugim - język. Trzecim - wspólny wróg. Zanim zanurzę się w fale Czarnego Morza pytanie: Z którym/którymi (z obecnych) polskimi politykami najlepiej kojarzy się wam Szachin Girej? Nie musicie tutaj odpowiadać. Możemy się nie interesować polityką, polityka i tak zainteresuje się wami. Szczerze pisząc, moim (niczym branki dla Tararów) marzeniem było wyrwać się z polskiej rzeczywistości. Wyrwać się z kraju, którego praktycznie już nie ma. Bardziej nawet krainy czyli terenów przyległych do Wisły, zamieszkiwanych przez uśmiechniętych ludzi. Ludzi, którzy zgodnie z AI powszechnie uważają Pudziana za celebrytę. Nie... to nie jest oskarżenie. Niezwykle świadom własnych słabości, także i z tego powodu zapragnąłem "uciec" z Polski. Dlatego obiecałem sobie, że nie dam się wciągnąć w żadne dyskursy z nikim. Nikim spotkanym po drodze. Znaczy - nie brać w spontanicznych dyskursach udziału. Prawie mi się udało... Prawie... Bo miałem zaplanowane dwa spotkania. Jedno na Uniwersytecie Sofijskim im. Klemensa z Ohrydy, drugie na Uniwersytecie Politechnica w Timisoarze. Udało się w Sofii... ![]() ![]() ...gdzie zamierzam podjąć pracę na Wydziale Nauczania Początkowego z wykładowym językiem węgierskim. Ale o tym później... Wcześniej dodam jeszcze, że drugie odrodzenie Bułgarii miało miejsce po przegranej przez Turków wojny z Rosją w 1877r. Gdyby przeszły ustalenia Traktatu w San Stefano (praktycznie) Rosja zyskała by dostęp do Morza Egejskiego a księstwo Bułgarii (pod rosyjskim protektoratem) obszar marzenie. Stało się jednak inaczej ale... O tym później. Tymczasem...
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 34 min 14 s
|
![]()
Drugiego dnia, dokonaliśmy przeglądu łazienek.
Jak w Sopocie, zastajemy na miejscu południowe i północne. Po środku bulwar primorski, okalający półwysep primorski. ![]() Widok na południowe, z których wracamy. Ciągną się daleko poza ograniczającą widok budkę. Zwizytowaliąmy koniec, a jakże. ![]() Bulwarzymy. ![]() Wizytujemy północne. ![]() Tak... ...zdecydowanie północne. Wracamy celem uzbrojenia się. ![]() Uzbrojenie. ![]() Rozbrojenie. Wczorajsze popołudnie i dzisiejsza inspekcja pozwoliły nam na ustalenie podstawowych warunków bytowania. Przede wszystkim dostęp do zaopatrzenia i miejsca produkcji melaniny. Przy okazji organizacji backpakingu czyli transportu niezbędnych do plażowania się materiałów. Rolę lodówki plażowej spełniła doskonale torba na medykamenty. Spadek po sponsoringu moich kolegów - hurtowni medycznej w sensie, którą oni z powodzeniem prowadzą. Poza rozbudowaną, profesjonalną apteką zafundowali nam (uczestnikom wyrypy Śladami Grąbczewskiego) komplet opon. Torba na medykamenty wykładana była na czas transportu i bytowania zamrożonymi wkładami, które akuratnio mieściły się w apartamentowej lodówce (w zamrażarce jej w sensie). Apartament w pełni zaspakajał nasze potrzeby, moje klimatyzacja. 25m2, które kosztowały nabywcę 850€/m2 i biorąc pod uwagę nieodległe czasy zakupu uznałem to, za dobry interes dla Serba udającego greka, który nie ma bezpośredniego dostępu do morza. Co ciekawe, większość właścicieli doskonale porozumiewała się językiem polskim, który dominował to miejsce i tereny przyległe. Zupełnie nam to nie przeszkadzało, bo apartament służył nam do tego, do czego miał służyć. Przede wszystkim odpoczynku. Pierwszego dnia pobytu zmienił się nam dostawca telefoniczny i przy okazji pozbyłem się kilku nr telefonów bez mojego udziału. Coś tam synchronizacja nie zagrała ale przyjąłem to jako dar eteru. Brakowało jednego... Prawdziwego targu jakie z powodzeniem spotykaliśmy w Macedonii (jeszcze) w odpowiednikach podobnych, turystycznych miejsc. Np. w Ohrydzie czy Strudze itp. Ale już w Albanii nie. Podobna sytuacja jak tutaj. W ogóle Bałkany mi powoli odjeżdżają... Zmiany, jakie się dokonują (nieuchronnie) napawają smutną refleksją... Wszyscy oni pragną tego, co uśmiechnięty coraz bardziej globus pl. Pragną zobaczyć to, co ja po powrocie do domu. F-rę z PGE za energię elektryczną, której główną pozycją jest opłata za CO2. Ponad 50% ceny... Nie będę już pisał w imię czego, bo Wiechów u nas dostatek, nie przekrzyczę.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 34 min 14 s
|
![]()
Dnia trzeciego dysponuję już paragonami grozy. Nie jestem głupi... Cudzymi.
Przejdźmy do konkretów. W Bułgarii tanie są dwa produkty. Piwo i paliwo. To z tych na "p". Tanie jest jest jeszcze to na "s". To, po co niby przyjeżdżają tu wszyscy. No więc ja nie narzekam. Gdyby piwo było drogie... Ja mam już klocki prawie poukładane. Pierwszy raz byłem w Bułgarii w... ponad 50 lat temu. Wyjadałem w Widinie, w ogrodzie zaprzyjaźnionego z mamą profesora niedojrzałe jeszcze winogrona. One sobie po prostu rosły w ogrodzie! Na targu w Widinie arbuzy leżały jak kartofle w piwnicy na zimę, w potężnych stosach. do tego stragany uginały się pod ciężarem pozostałych egzotycznych owoców - brzoskwiń i moreli. Żadne tam śliwki czy jakieś jabłka. I jeszcze figi! Te też rosły w ogrodzie na drzewie. Do dziś pamiętam ten intensywny zapach drzewa figowego. Trudno go pomylić z innym... No może z przefermentowanymi fusami winnymi. Tyle pamiętam ze stołu. Aaa... jeszcze carewicę! Carewica raste na poleto. Do dzisiaj toczka w toczkę. Robili z carewicy makę, z mąki chleb. Dzisiaj wszystko się na tym globusie pomieszało... ale nie o tym. Wnuk profesora jest dzisiaj rektorem uniwersytetu sofijskiego. Zależało mi, by go odnaleźć. Udało się. O tym później. 50 lat temu takie czasy były, że za trzyosobowy namiot (harcerski klasyk) w Bułgarii można było otrzymać 120 lewa. Ja to pamiętam, bo za 120 lewa mogliśmy spędzić extra w Złotych Piaskach dwa tygodnie. Znaczy mama, siostra i ja. Pan profesor pomógł sprzedać (wszystko było wcześniej umówione) i mieliśmy wspaniałe wakacje w drugiej połowie sierpnia. W PRL-u nie było globalnego ocieplenia i "u nas" nad morzem była już wtedy jesień. A tu...? Gorące piaski, ciepłe morze i słońce od rana do wieczora. Ech... Tymczasem robię przerwę, bo zaprzęgają nowego prezydenta globusa pl. Muszę to zobaczyć.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,385
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 34 min 40 s
|
![]()
Choby my ślonzouki,ale my nie stopnieli
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 34 min 14 s
|
![]()
...bez "początku", nie było by reszty. Najważniejszy jest początek tego filmu.
Śluza składając ten film, rozumiał, co jest grane. Tylko dlatego go złożył. Był koniec zimy, już spakowany, miał jechać z rodziną na narty... do Włoch. Został, złożył film i w narty ch...j szczelił. Ale... za promowanie zdrowego stylu życia (na wyprawie Śladami Bronisława Grąbczewskiego) najpierw medal od prezydenta a potem pół miliona złotych na hotel w centrum Białegostoku z kpo. Ślonzouki... Etymologia wyrazu Śląsk. Z lach, z lask, zlask, Śląsk. Rodowód czysto polski od Lecha, Lacha, podobnie jak Opole. Pole, Polanie, o pole (widzę), Opole. Staniszcze... od panicza (złośliwie przezywanego "paniszcze") Stanisława. A, że Stanisławów było dwóch, jeden mniejszy, drugi większy... Tymczasem pod Łowiczem... Dokładniej w Złakowie. Obraz koloryzowany, wypacza f-czny kolor, bogatego stroju łowickiego. Niedziela, wszyscy idą, jadą do kościoła. Bardzo pięknie. Komu po drodze, niech sobie zweryfikuje dzisiejszy obraz z tym 95 lat...
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 34 min 14 s
|
![]()
Tak 11 lat temu, pisał o nim Newsweek:
Odnaleziony w ubiegłym tygodniu José Salvador Alvarenga twierdzi, że od grudnia 2012 r. dryfował po Pacyfiku. Miał żywić się mięsem żółwi, pić deszczówkę i krew ptaków. Jednak jego historia budzi wiele wątpliwości. Alvarenga był uzbrojony tylko w nóż i płachtę materiału, którą osłaniał się od słońca. - Nie wiedziałem, która jest godzina, jaki mamy dzień. Ani razu nie zobaczyłem lądu, tylko ocean, ocean. Było bardzo spokojnie - tylko dwa dni z wysokimi falami - powiedział mężczyzna brytyjskiemu dziennikowi "Telegraph". Gdyby okazała się prawdziwa, losy Alvarengi byłyby jedną z najbardziej niezwykłych opowieści o walce człowieka z żywiołami. Tyle, że relacja rozbitka powoduje mieszane uczucia u ludzi, którzy mieli okazji jej wysłuchać. - Trudno mi wyobrazić sobie kogoś, kto przetrwałby 13 miesięcy na morzu – mówi amerykański ambasador na Wyspach Marshalla Tom Armbruster, który rozmawiał z rozbitkiem. Jednak z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś nagle pojawił się znikąd na atolu Ebon. Nie ma wątpliwości, że ten facet wiele przeszedł i dość długo był na morzu – dodaje ambasador. Pierwsze informacje o odnalezieniu rozbitka pojawiły się w piątek. Brytyjski "Guardian" pisał wtedy, że mężczyzna nazywa się José Ivan i na oceanie spędził około 16 miesięcy. Szczegóły te okazały się nie nieprawdziwe, ponieważ kontakt z atolem Ebon, na który został wyrzucony jest bardzo utrudniony. Na wyspie nie ma internetu, jest zaledwie kilka telefonów. Dziś mężczyzna został przetransportowany do stolicy Wysp Marshalla Majuro, gdzie miał szansę opowiedzieć swoją historię lokalnym władzom i ambasadorowi Armbrusterowi. Z punktu A do punktu B - taką, liczącą ponad 12,5 tys. kilometrów trasę musiał pokonać Alvarenga: Rozbitek twierdzi, że nazywa się José Salvador Alvarenga, ma 37 lat i jest obywatelem Salwadoru. Do Meksyku przyjechał pracować przy połowie rekinów. Mężczyzna utrzymuje, że wypłynął na ocean 21 grudnia 2012 r. wraz z nastoletnim chłopcem imieniem Ezechiel. Silnik łodzi uległ awarii, a sztorm zepchnął ich na pełne morze. Od tego momentu dryfowali. Chłopiec zmarł kilka miesięcy później, a Alvarendze udało się dotrzeć do atolu Ebon, położonego 12,5 tys. kilometrów od Meksyku. Gee Bing, przedstawiciel władz Wysp Marshalla, który rozmawiał z Alvarengą twierdzi jednak, że jego opowieść jest niezbyt przekonująca, a mężczyzna nie potrafi podać wielu szczegółów, np. nazwy przystani w Meksyku, z której wypłynął. - Brzmi to niezbyt wiarygodnie i nie jestem pewien czy wierzyć w tę opowieść. Spotkaliśmy się z nim i wcale nie wydawał się chudy, w porównaniu z innymi rozbitkami, których [uratowaliśmy] w przeszłości – twierdzi Bing. Z kolei zdaniem oceanografa Erika van Sebille, z którym rozmawiał „Guardian” historia Alvarengi jest prawdopodobna z naukowego punktu widzenia. Prądy morskie na Pacyfiku płyną bowiem z okolic Meksyku w kierunku Indonezji, mijając przy tym Wyspy Marshalla. Z historii znane są też przypadki rozbitków, którym udało się przetrwać wiele miesięcy na morzu. W 2006 r., także nieopodal Wysp Marshalla, odnaleziono trzech Meksykanów, którzy twierdzili, że dryfowali 9 miesięcy. Z kolei w 1942 r. chiński marynarz przeżył południowym Atlantyku ponad cztery miesiące. Czy zatem opowieść Alvarengi jest prawdziwa? Za pewne okaże się to w najbliższych dniach. - Kiedy uda nam się kontaktować z miejscem, z którego pochodzi będziemy mogli zdobyć więcej informacji – przekonuje Gee Bing. Ponieważ zawsze żywo interesowałem się tematyką marynistyczną, naturalnie wszelkie morskie dokonania nie są mi obce. Najbardziej "ekscytujące" są nie te (dla mnie), do których przygotowywano się, niejednokrotnie wiele m-cy (nic im naturalnie nie ujmując) ale właśnie takie - bez scenariusza. Ze scenariuszem, moi niekwestionowani bohaterowie, to Alain Bombard i William Willys. Bez scenariusza... jest wielu niezłomnych. Jednym z najbardziej spektakularnych wydarzeń (dla mnie) jest niezwykła historia Hose Salvadora Alvarengi. Historię tę znakomicie oddaje film poniżej. Dlatego ja nie będę się silił dalszym opisem. Posłuchajcie...
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,385
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 34 min 40 s
|
![]()
Chopie, Ty dupisz fleki. Ślonzouki z gruby przeca wylejzli, bo tam od powstania świata wungiel fedrowali
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |