Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 25.06.2025, 10:40   #11
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 621
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 16 godz 24 min 50 s
Domyślnie Biesowisko

Koniec trzeciej klasy. Do końca końca jeszcze dwa tygodnie.
Standardowo pani Trudzia (od polskiego) - nasza wychowawczyni, na polskim sprawdza, jak tam się u nas sprawy mają z ocenami.
Dobrze wiedziała, gdzie "zaglądać". Wiadomo gdzie: Fizyka i Matematyka. Dwie królowe TE. Niekwestionowane.
Pani Trudzia dociera do mojego nazwiska w dzienniku (piąte - przypominam) i niemal mdleje!
- Darek!! Rany boskie!! Ile ty masz dwój?! I tylko cztery tróje... Trzeba interweniować u Kruchego! Upss... u pana dyrektora! jak ty się mogłeś tak zapuścić?!
Trudzia się, to piekli na mnie, to niby współczuje... Zawiesza głos...

W odpowiedzi ktoś z klasy rzuca. Pani profesor... Czoper (takie miałem pseudo) jest już spokojny. Czysta sprawa.
- jak to czysta?! Pewna dwója, to czysta sprawa?!
Pani profesor... jak dwója?! Pewna trója. Czoper ma już wakacje!
- Jaka trója...?!
Ech... Pani profesor... Z każdej strony docierają do Trudzi zazdrosne westchnienia... Pani uczy polskiego a Kruchy ma swój system. System trudny dla humanistki... Mówimy pani profesor, że pewna ta trója Czopera, to pewna trója. Koniec kropka.
- Wiecie, że was lubię... Nie próbujcie mnie tu pocieszać jakimś dziwnym systemem! Przecież to sie w ogóle nie spina.
No dobra... Wytłumaczymy pani!

Po 10-ciu minutach tłumaczenia pani Trudzia była w dokładnie w tym samym miejscu, kompletnie jednakowoż zdezorientowana. Systemu nie załapała ale IIIb jak najbardziej. Pół godziny lekcji polskiego w eter
- Opuszczając klasę podszedłem do pani Trudzi i mówię.
- Panie profesor... ja mam naprawdę mocną tróję. Kruchy, to inna liga. Z fizy mam db, to jak mogę mieć pałę z matmy...?
No tak, no tak... Bolek jeszcze gorszy... ja tej waszej matematyki nie rozumiem... 27 dwój, tylko 4 trójki... Przecież to jest pała...
Tak. W szóstym semestrze ustanowiłem rekord, trudny do pobicia.

156 nieusprawiedliwionych godzin, to również rekord nie do pobicia. Wynikał on z kolejnej lekcji matematyki. Ze spóźnień na pierwszą lekcję. Spóźnienia były do 15 min ale... Trzy spóźnienia dawały jedną, nieusprawiedliwioną godzinę. Spóźniłeś się powyżej kwadransa, z automatu godzina nieusprawiedliwiona. Moja liczba była sumą wypadkową wszystkich zdarzeń.

Wróćmy jeszcze do czwartej klasy, Kruchego i pagonów na chwilę.
Pagony po spacerze załatwiłem. W sensie powiedziałem Kruchemu, że na następną lekcję będą, bo dostępne w sklepiku szkolnym - owszem ale... Nie mam pieniędzy na zakup i muszę wziąć rzeczone od mamy. Na następnej lekcji będą. Ok.
Ja miałem pagony z z trzema belkami więc musiałem po prostu samemu jakoś doszyć czwartą belkę.
Z tymi pagonami, to w ogólę były jaja. Były one podstawą szkolnej "fali". Gość, co miał cztery pagony czy V-tkę wchodził do szatni bez kolejki i takie tam. Niekwestionowany status i... ja.

Ja ten status miałem głęboko... W trzeciej klasie już się tłukłem ze starszymi rocznikami pod szatnią. Dopiero w trzeciej, bo dopiero wtedy zacząłem rosnąć i zapisałem się na karate. Nic tak nie dyscyplinowało statutowców jak mawaszi w perły czy tam w ust korale. Plus dla mnie był taki, że nagle przestali na mnie zwracać uwagę.
No więc na kolejnej lekcji z matmy pojawiłem się z pagonami. Kruchy oczywiście pamiętał. Zostałem odebrany pozytywnie.
I tak trwałem szczęśliwie w tym pozytywie, kiedy to razu pewnego Kruchy "kazał" mi stanąć porządnie a nie wypinać brzuch do przodu.

Kiedy się wyprostowałem, pagony... spadły. Nie miałem ich przyszytych, tylko na lekcję z matmy układałem na barkach. Na "co dzień" nie nosiłem, chowałem je do kieszeni marynarki, by nie zapomnieć.
Dla młodszych przypomnę, że szkoły zawodowe były kiedyś mundurowe.
Alu i tu był dla mnie wytrych. U mnie w domu panowała bida z nędzą. Wychowywałem się z siostrą z matką, pedagogiem na UG i...

...i nie wiele się zmieniło do dzisiaj. Po ostatnich podwyżkach w sferze budżetowej edukacji, tym razem "wyrównano" pensje administracji szkolnej.
Sytuacja wzorowa. Sprzątaczka (niczego paniom nie ujmując!) w szkole podstawowej zarabia obecnie więcej niż mianowany nauczyciel.

No więc ja już wtedy tłumaczyłem się przez pierwszy m-c, że mundur się szyje, bo mama pracuje po godzinach, by na ten mundur zarobić.
Później trochę rygor złagodzono, w sensie wystarczyło (obowiązkowo dalej) nosić samą marynarkę.
Ogólnie problem polegał na tym, że większość z nas wtedy szybko z tych mundurów wyrastała. Ja miałem tylko dwa, przez całe 5 lat i drugi otrzymałem na początku klasy czwartej. W tym pierwszym, w trzeciej klasie nie byłem wstanie się zapiąć.

Z tamtych lat zostało mi jedno do dzisiaj... Nie założę za krótkich spodni ani koszuli z przykrótkimi rękawami, choćby skały srały. Jeżeli dżiny mi się skórczyły np. a fajne były, to obcinałem je przy nogawkach. Koszul nie nosiłem i dalej nie noszę. Wszystkie moje spodnie musza się na kostkach załamywać a rękawy sięgać do połowy nadgarstka.

No więc... pagony mi spadły...
- Idź na spacer. Nie wracaj bez przyszytych pagonów.
Poszedłem do szatni, do kantoru sprzątaczek, dostałem igłę, nici i sobie pagony przyfastrygowałem. Kilka minut roboty, bo ja już wtedy szyłem doskonale. Wystarczyło złapać je z góry i z dołu. Cztery operacje i... poszedłem na spacer. Następnego dnia w butonierce na stałe wylądowała igła z motkiem i żyletką.
Przyszywałem je często tuż przed lekcją z matmy. Potem pagony odpruwałem. Poza Kruchym nikt się mnie jakoś nie czepiał. To było wręcz dziwne, że pagonów nie noszę, no... bo ten statut...

O tym statucie wspominam nie bez kozery, bo te trele wprowadzają czytelnika moich treli w klimat, który będzie towarzyszył mi z intensywnością mniejszą lub większą do dnia dzisiejszego.
Otóż zrozumiałem coś w istocie banalnego... jak łatwo jest się wyróżnić "niczym".
Kto pamięta/doczytał hasło z początków tego wątku?

To "nic" jest początkiem "wszystkiego".
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:24.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.