Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.12.2022, 17:40   #1
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 469
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 20 godz 24 min 10 s
Domyślnie Czterdziesty kraj

Kilka miesięcy temu z nudów zacząłem liczyć kraje, które udało mi się odwiedzić - wyszło, że na kolejną wyprawę wskoczy jubileuszowy numer 40!:-) Postanowiłem więc wymyślić z tej okazji coś specjalnego, spełnić kolejne życiowe marzenie. Pamiętacie serię książek o Tomku Wilmowskim? Akcja jednej z moich ulubionych książek tej serii dzieje się m.in. w Karakorum i mieście Gilgit. Już sama nazwa Gilgit brzmiała dla mnie magicznie!:-)

Podróż rozpoczęliśmy 27 września w Berlinie całkiem niezłym stresem - pani Helga w okienku na lotnisku powiedziała, że potrzebujemy jakieś certyfikaty, jakieś pakistańskie aplikacje...brrrr. No cóż, telefony w łapę i kombinujemy!

Niektórym z nas udało się załadować pakistańską aplikację, innym znależć certyfikat. Ja nie miałem obu tych rzeczy:-). Od Wojtka wziąłem kod QR jego certyfikatu, a problem z aplikacją postanowiłem załatwić niezawodnym uśmiechem. Okazało się jednak, że nie będzie to nawet specjalnie potrzebne, bo w okienku obok służbistej Helgi znaleźliśmy miłą Panią posługującą się językiem naszych przodków!:-). Machnęła ona ręką na certyfikaty i aplikacje i po kilku minutach ukazał nam się taki widok:

Port Ataturka w Istambule miałem okazję odwiedzić po raz pierwszy i byłem mile zaskoczony - mimo swojej potwornej wielkości szybko odnaleźliśmy właściwy gejt i nawet był czas na małe zakupy.


Po kilku godzinach oczekiwania załadowaliśmy się do kolejnego samolotu i po miłej drzemce spotkała nas taka niespodzianka:-)

Po odbiorze gratów i wymianie dulków na rupie Talha zapakował nas do auta i ruszyliśmy w długą podróż na północ Pakistanu.

Mieliśmy dużo szczęścia planując naszą wycieczkę - załapaliśmy się akurat na koniec miesięcznej pory deszczowej. Po drodze widać było mnóstwo osuwisk, zalanych domów i zniszczonych odcinków jezdni. Droga sama w sobie nie była zbyt dobra, a te uszkodzenia dodatkowo utrudniały jazdę. Na szczęście co kilka godzin robiliśmy przerwy coby rozprostować kości, bo podróż w 6 osób zwykłą osobówką nie była zbyt przyjemna...

Po 14 godzinach jazdy dotarliśmy do Raikot, skąd następnego dnia mieliśmy ruszyć w stronę Fairy Meadows.

trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem