No dobrze, to przyznam się, że w czeluściach mojego garażu czai się KLR 650. Nigdy mi się nie podobał, ale na bezrybiu i rak ryba. Stał w Bogocie za nieduże pieniądze.
No i cóż, fanu z jazdy nie było: motocykl nie przyspieszał i nie bardzo hamował, ale miał wyraźną tendencję do jechania niezależnie od swojego stanu technicznego (i wizualnego). Przewiózł mnie przez pół Ameryki Południowej i pewnie przewiózłby przez drugie pół, gdyby nie to, że dojechaliśmy do portu gdzie czekał już kontener z fajniejszymi pojazdami.
Emek, najistotniejsze jest to co napisałeś. Duże koła, niezajebliwy silnik i 25 litrów w zbiorniku. No i prostota. Jakoś się nie bałem, że to się zepsuje. Nie wsłuchiwałem się w silnik jak w KTM. Ale wolę deerkę.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
|