Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31.01.2011, 21:43   #76
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 27 min 40 s
Domyślnie

No cóż teraz zostaje nam dotrzeć do mety. Która jest na jakimś parkingu pod Ikea. Czy ktoś wie gdzie to jest? Ktoś, coś, ale ten drugi coś innego.; W końcu coś, ktoś zdecydował, że to co on wiej jest bardziej, od tego co ten drugi ktoś coś wie i ruszył. Pewnie wie, to trza za nim jechać. I tak jedziemy za nimi. W końcu na jednym z rozjazdów jeden poszedł prosto a drugi w prawo.

P1000659.jpg

Ja akurat byłem na środkowym pasie, a Miron na prawym. Ja poszedłem prosto a Miron za tym co skręcił. Słabo myślę sobie, ani mapy, ani gps i jak ja tym turasom wytłumaczę, że do Ikea. Moturem po meble? Wciskam się na prawy i odpycham nogą do tyłu jak hulajnogą. W sumie nawet nie najgorzej mi idzie, tylko jakoś zygzakiem. W końcu dojeżdżam do rozwidlenia. Zapinam jedyne i winę. Dopadam ledwo turlające się dwa kanciaki.

P1000660.jpg

Trochę przed nimi widać motury. Dojeżdżają do skrzyżowania. Usilnie patrząc ponad dachami aut chcę wypatrzeć gdzie pojadą. Wtem w oddali widzę znak ikea. Teraz to już jak ich nie dogonię to mogą mnie w pompkę pocałować. Co prawda jeszcze kilka wielopoziomowych skrzyżowań widać przed nami. Ale damy radę. Na rozjeździe Miron chce w lewo a koleś w aucie w prawo. Dobra nasza.

P1000680.jpg

Nie ruszyli więc ich doganiam. W lewo. Jeszcze szeroka estakada i już widać parking pod ikeą. Jasna marchewka! Jesteśmy! Dojechaliśmy! Na pohybel tym co mówili, że nie damy rady. Na parkingu niezła jatka. Jest już sporo złombolistów. Oprócz tego normalni lokalni zakupersi. Ciągłe stada małych autobusików. Dla nas to bułka z masłem znajdujemy kawałek chodnika. I jest nasz.

P1000688.jpg

Potem odnajdujemy Elutkę i kurierów. Oczywiście po dźwiękach disco partyzani. Imprezka rozwija się na całego. Tańce hulanki swawole. Po jakimś czasie zjawia się policja. Dość konkretnie sugerują aby zakończyć tańce bo jeszcze jest Ramadan. Impra jakby ucichła. Nie na długo. Ostach ogłasza koniec Ramadanu. Znowu towarzystwo tańczy na ulicy między snujacymi się samochodami i autobusami. Pojawia się znowu policja. Teraz czepiają się do tańców i piwa. Znowu przycicha na chwilę. Po dziesiątej centrum handlowe pustoszeje i nie ma tych co wołają policję.

P1000693.jpg

Oczekiwanie na wyjazd na Bramę Bosforu czyli most, trochę się przeciąga. Czekamy na wszystkich którzy mają szansę jeszcze dojechać do mety. Centrum handlowe przygasa. Lampa za lampą. Na parkingu nie ma już autobusów i ruch się zmniejsza. Luźniej jednak wcale się nie robi. Co chwila dojeżdżają pojedynczo lub grupkami nowi złomboliści.

P1000702.jpg

Wyciągamy co mamy do jedzenia. Bo nie wiadomo czy za chwilę nie ruszymy na most. Niby mieliśmy ruszyć koło północy, ale nadal czekamy. Jedni gadają o przygodach jakie im się przytrafiły po drodze inni śpią, jeszcze inni tańczą. Impreza plenerowa na prawie czterysta osób. Podchodzą do nas kolesie. W Żuku wybuchł most. Kondziu stoi 180 przed Istambułem i nie może jechać.

P1000722.jpg

W końcu zmęczenie daje znać o sobie. Wyciągamy materac i się trochę rozkładamy. Zresztą nie my jedni. O czwartej nad ranem gdy już się wydaje, że nikt więcej nie ma już szansy dojechać, wyjeżdżamy kolumną na most. Kolumna niczym tasiemiec wyciąga się troszkę. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z ponad setką aut. Tuż za mostem jest taka zatoczka. Tam się zatrzymujemy na pamiątkowe zdjęcia, gratulacje i inne rytuały.

P1000727.jpg

Nie trwało to zbyt długo, gdyż w kilka chwil po zablokowaniu zatoczki nadjechał Policja. W prawdzie gdy podjeżdżaliśmy stali tu już jacyś lokalesi, ale setka niewiernych wzbudziła czujność. Ale czy my wyglądamy na terrorystów. No może i tak …. Później kolumna pojechała sobie gdzieś, a my we czterech ruszyliśmy nocą pojeździć po Stambule.

P1000733.jpg

Przed wyjazdem straszono nas gigantycznymi korkami i masakrycznym ruchem. Wpychanie się na maksa i różne takie. Nic podobnego zdecydowanie nie miało miejsca. W sumie nad ranem jeździło się całkiem nieźle.

P1000741.jpg

Postanowiliśmy zobaczyć Błękitny Meczet. Co to dla nas. Może to nie Mekka, ale zobaczyć warto. Docieramy na miejsce. Wchodzę na dziedziniec. Jestem sam. Nigdy tu nie byłem, ale w dzień są tu masakryczne tłumy. Teraz cisza i oświetlone minarety robią niesamowite wrażenie. W pewnej chwili słyszę przedziwne dźwięki nad sobą. Patrzę w górę. To odgłos skrzydeł ptaków które właśnie poderwały się do lotu. Nigdy dotąd nie słyszałem czegoś podobnego. Niesamowita cisza, akustyka miejsca i podświetlone od dołu ptaki wszystko to robi ogromnie wrażenie. Chwilę później zaczynają się śpiewy muezinów. Najpierw zaczyna jeden. Chwile później odpowiada mu inny. Wszystko to toczy się jak rozmowa z różnych stron światów. Nie wiem o co chodzi i o czym się toczy, ale to wszystko jest niezwykłe i tworzy niesamowitą atmosferę miejsca. Nie wiem jakby to było w dzień, ale teraz jest czymś o czym ciężko nawet opowiedzieć. To warto przeżyć i zobaczyć samemu. Tak w ogóle chyba każde miasto w nocy ma inne barwy i kształty. Może to kwestia wyobraźni? Kiedy docieramy na kemping jest już zupełnie jasno.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem