Wiem, że może trochę późno ale napisze kilka słów.
Przed wyjazdem na Guce trochę się obawiałem czy będzie gdzie rozbić namiot, czy nie będzie drogo i takie tam.
Teraz już wiem
 
Na Guce można pojechać stopem, bez pieniędzy, namiotu i w ogóle bez niczego. Problemy nie występują
 
Jeśli chodzi o alkohol to Hubert mocno przesadza!!
Faktycznie widziałem kilku podchmielonych kolesi ale żeby od razu pijani?!
 
A tak na poważnie, to już w drodze z Czaczaka nasłuchałem się o najlepszej kokainie i heroinie na świecie, piekielnej rakiji, pięknych Serbkach i bohaterskich wyczynach Radko i Slobodana
 
 
Nie będę może opisywał całego wyjazdu ale jeden wieczór zapadł mi w pamięci. A w zasadzie nie do końca
 
Zaczęło się od tego, że poszliśmy obyczajnie spędzać czas przy akompaniamencie trumbek, plaskawicy i Jelenia. Skończyło się tak, że rano każdy z nas miał do opowiedzenia swoją historię bo się pogubiliśmy
 
Ja - Obudziłem się na ciągniku w dostawce do wożenia świń. Wokół ciemno i cicho. Ostatnie co pamiętałem to zabawa w najlepsze w środku miasta, muzyka i pełno ludzi. A tu nagle taki zonk. Okazało się że byłem około kilometra za miastem. Myślę, że postanowiłem odpocząć chwilkę

 na ciągniku a ktoś zrobił sobie żarcik i pojechał ze mną do domu

 Co ciekawe zgubiłem okulary ale np kamera, portfel i dokumenty zostały ze mna
 
Andrzej - Obudziły go głosy gliniarzy. Przyznam się, że to trochę zaskakujące na Gucy, żeby funkcjonariusze zajmowali się śpiącymi gdziekolwiek turystami. Być może powodem było miejsce... Andrzej zasnał na helipadzie koło dworca 
 
Jacek - No i tu ciekawostka. Kolega Jacek obudził się ponieważ bezduszni Serbowie zaczęli pracę nie bacząc na fakt, że inni mogą spać. I tym razem mogło to być spowodowane doborem miejsca na nocleg. Jacek spędził upojną noc na stole w piekarni 
 
Podsumowując:
Guca daje rade
