Krótkie podsumowanie?
Chwilami było burzliwie.
Najgorszym, co mogło spotkać DoCenta El`a (kiedy miał coś do powiedzenia) był fakt, że miał na przeciw siebie (nie przeciwko, tylko na przeciw) mądrzejszych od niego.
Kiedy w końcu po wielogodzinnym wykładzie DoCent El dotarł w okolice prawa Hooke`a, dotarł kurier z katedrą. To już było po 23-iej ale to już inna historia.
Robert Hooke był rówieśnikiem Newtona, zatem jesteśmy w wykładzie dr Honzika dopiero w XVIIIw. a nasz czas biegł zdecydowanie szybciej.
Ot, taki paradoks. Tyle się o nim (czasie) mówi/pisze a jeszcze nikt nie podał jego definicji.
Ale tu nie o czas ile o statykę idzie. A jak już przejdzie, to bardziej o dynamikę.
A dynamika zdarzeń miała swoje niejednostajne tempo. W każdym razie DoCent El został ze swoimi koncepcjami sam. Najpierw zgubił czołówkę, potem okulary (może na odwrót), co kadra dydaktyczna przyjęła z ulgą i traktowała DoCenta tak, jakby go nie było.
Niestety... przypisana mu funkcja gotowania gulaszu pusztańskiego jest przynależna tylko jemu. Nawet Euler, twórca nowoczesnej statyki nie zna rozwiązania owej funkcji a przecież był genialnym matematykiem.
Nieobliczalną zmienną jest... smalec. Tę ogarnia(ł) tylko DoCent El. Jak by to porównać...? Do dzisiaj współczesna nauka nie radzi sobie z opisem niektórych ciesielskich zamków. Nie jest wstanie wyznaczyć sił jakie działają w zamku francuskim na którym stoi wpuszczony czopem w niego słup w warunkach rzeczywistych.
O czymś takim jest mowa w gulaszu pusztańskim DoCenta El`a. Tym bardziej, że DoCent El nie używa soli ale ni o sól chodzi. Zmiennych jest znacznie więcej. Podstawową jest - ilość smalcu.
Nieważne... DoCent El, to dziecko w czasie.
On i tak będzie hodował "swoje" czereśnie od A do N. Od wyłuskanego nasiona z pestki, po drzewko.
I na sto pro będą to jedyne takie na globusie ziemi.