Podczas łickendowego powrotu fajnymi, cienkimi, bocznymi drogami, wsie, lasy, pola, krowy, konie, ludzi brak......lewy, prawy, lewy, prosta....taka znana od dawna myśl która przychodzi jak jadę.....ja nie jadę, ja jestem w przestrzeni, bez początku, bez końca, w stanie umysłu.....prawy ciasny, przejście na lewy, kawałek prostej.....zapachy, widoki, cel nie istotny byle być w tym stanie jak najdłużej.
Przystanąć jak coś ciekawego, zatrzymać czas......a potem dalej.
Znam takich co to ogień, prędkość, byle najszybciej dojechać i dopiero są szczęśliwi na mecie.
A przecież cel zaczyna się od włożenia kluczyka do stacyjki.
Taka poranna myśl, to ten leżący w trawie był w prawdziwej podróży a nie ci co się spieszą.
__________________
AT03
|