Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary Dzisiaj, 10:33   #309
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 14 min 49 s
Domyślnie Bez butów

Tak...

"...jest nieźle napisane. Sylwestra Komar udanie konstruuje zdania, czyta się ją dość gładko, choć oczywiście bywają wpadki czy niepotrzebne słowa, które redakcja mogła sprawniej wyłapywać. Kilkaset stron pierwszoosobowego zapisu dziennikowego to nie jest zadanie łatwe, ale od strony językowej daje pani Komar spokój. Gdyby autorka poświęciła talent innemu gatunkowi niż skrzyżowanie postapokaliptycznej wizji z urokami "Domu nad rozlewiskiem", mielibyśmy gatunkową prozę w średnich rejestrach, nie obrażającą niczyjej inteligencji. Ale nie mamy.

O czym to jest? Sylwestra nigdy nie wyobrażała sobie, że będzie biegać ze strzelbą po podwórku i podglądać kopulujących dzikich. Do czasu aż przyszło TO. "TO", czyli niesprecyzowana bliżej katastrofa, która w minutę cofnęła większość ludzi do czasów, gdy mamuty nie były zwierzątkami z książek dla milusińskich. Ludzie ponownie stali się prymitywnymi zwierzętami, które gromadzą się w watahy i kopulują gdzie mogą. Powtórzę słowo ˜kopulują" jeszcze kilka razy, bo jest to ewidentnie jeden z najważniejszych tropów do wyjaśnienia, czemu jest to bardzo zła książka.

Sylwestra jakimś cudem nie cofnęła się w swoim człowieczeństwie i wraz z przyjaciółką (Teresa ginie jeszcze przed wydarzeniami opisanymi w książce) próbuje stworzyć azyl w wiejskim domku, gdzie uczy się rolnictwa, hodowli zwierząt i wszystkiego, co potrzebne, by być samowystarczalną.
Z prowadzonego przez Sylwestrę dziennika dowiadujemy się, że wokół domku spacerują sobie dzicy, którzy ją atakują, a po jakimś czasie (i różnych perturbacjach) niektórzy z nich dołączają do jej domostwa. Jest nasza bohaterka szczególnie wrażliwa na maleństwa dzikich, które próbuje uczyć języka i życia cywilizowanego. Wrażliwa jest też na kopulację. To jest jakieś niesłychane i niezbyt przyjemne połączenie doktora Spocka z Greyem.

W drugiej części powieści, gdy Sylwestra odkrywa, że jednak nie jest sama na świecie i istnieją inne osady z normalnymi ludźmi, dowiemy się też, że zezwierzęcenie dotyczy nie tylko tych co zdziczeli, ale wszystkich. Komar przypomina, że w warunkach ekstremalnych prymitywne instynkty przejmują dowodzenie, a bardziej od ogłady i kultury przydaje się broń myśliwska.

Niestety, w "Co się stało" naprawdę znajdziecie wszystko. Klisze popkulturowe użyte przez Komar są łatwo rozpoznawalne i niewyszukane. Dostajemy sporo opisów prostej, nieskomplikowanej erotyki dzikich, które autorka konstruuje ze sprawnością gimnazjalistki. Przepraszam osoby delikatniejsze (i utalentowane literacko gimnazjalistki), ale opis dymania nie może się ograniczać do "zdecydowanie wszedł w nią "po prostu wszedł w nią" itd. Niestety, na jednakowym rejestrze emocjonalnym opowiedziana jest historia Sylwestry, gwałconej przez jednego z dzikich, którego przyjęła do domu, i uprawa ogródka.
Wybaczcie mi, oto cytat: "Po prostu przyciągnął mnie do siebie, ściągnął mi spodnie i wszedł we mnie. Nie broniłam się. Prymitywnie, instynktownie, nawet brutalne." Polska literatura erotyczna wzbogaciła się o kolejne kuriozum.

Odrobinę podoba mi się przekaz intelektualny książki Konar - opowieść o tym, że kultura zwycięża naturę, a imperatyw moralny jednak w nas jest, niesie pociechę i świadczy o przemyśleniu przez autorkę tych spraw. Jednak przemyślenia grzęzną w narracyjnym niechlujstwie, kiczu i zwyczajnej nudzie.

Uczono mnie, że nie zawsze przemyślenia bohaterów i bohaterek powieściowych są tożsame z tym, co sądzi autor/autorka. Uczono mnie też - trochę później - że takie sytuacje jednak się zdarzają. I dlatego cieszy mnie, że bohaterowie "Co się stało" na zakończenie wygłaszają krytykę świata, w którym "taczkami żarcie wypierdalałaś na śmietnik", który zbudowany był na "wielkim, zinstytucjonalizowanym, systemowym pasożytnictwie".
Jakiś czas temu w internetach znowu pojawiła się przeróbka słynnego cytatu z Kuronia "A może jednak palcie te komitety, kurwa, sam już nie wiem". Sylwestra Komar zdaje się też ma wątpliwości.

Gdybym miał pisać tylko o literaturze, to uznałbym omawianą książkę za niezbyt udany eksperyment twórczy, który jednocześnie zdradza talent autorki i może w przyszłości przyniesie nam naprawdę dobrą powieść z tzw. średniej półki.
Jednak gdy piszesz o książce posłanki na Sejm, to uciec od kontekstu trudno. Mam taką cichą obawę, której pozwolę wybrzmieć głośno, że Co się stało" to element jakiejś upiornej kampanii wyborczej autorki i wtedy nie pozostaje mi inaczej ocenić tego dzieła jako całkiem sporego pasożytnictwa literackiego..."


Sylwestra Komar w realu osiągnęła wszystko. Pośliła i jeszcze pośli nieprzerwanie przez bitych 5 kadencji sejmu Republiki Bananowej. Absolwentka zarządzania, doktor nauk ekonomicznych. Była ministrem sportu i wysiłku fizycznego i dzięki niej republika zyskała kilka aren do walki byków oraz organizację mistrzostw świata w zaganianiu tychże. W nagrodę dano jej dorobić w komisji d/s finansowania aren. Po wielu sukcesach na polu powierzono jej misję reformy edukacji w zespole.

Tymczasem...
Od 1 września dzieci wrócą jeszcze bardziej szczęśliwe do zajęć, bo pani Nowoczesna jest na posterunku i ma nowy program wychowania fizycznego pod pachą, a że pachy mamy z reguły dwie, to pod jedną panią Sofiję, pod drugą - Sławę..
Obie panie "olimpijki" a pani Sława może się pochwalić nawet studiami "fizycznymi"!

Jeżeli chodzi o programowe "kwalifikacje" pani minister, to te są bez zarzutu. Nie można rzucić w coś czego nie ma? Ależ można. Eter przyjmie wszystko. Podstawowym kryterium było nazwisko, które kojarzy się z czymś dobrym/lepszym (idzie nowe) i to naprawdę wystarczy.
Co spadnie na ziemię, to już bez znaczenia. Jeżeli chodzi o kwalifikacje naszych olimpijek? Tyle razy musiały się kwalifikować do turnieju olimpijskiego, że w te umiejętności (kwalifikowania się) nie wątpię.



W ciągu niespełna 30 lat Europa rozpadła się nam na kawałki. Nas obcięto trochę wcześniej ale mieliśmy sporo szczęścia, choć nie do końca. Zostaliśmy sami ze sobą i wydawać by się mogło, że trudno... Porzuciliśmy rewizjonistyczne zakusy, jak rodaków poza granicami nowego kraju, jaki ofiarował nam CCCP. Dzięki temu krajowi rad, który rad był czynić socjalistyczny porządek do spółki z narodem po przeciwpołożnej, wychowaliśmy sobie współczesne elity.
Liderem - elitą elit jest obecnie... poślin Józef, któremu nie darowano nocy. Tym niemniej aspirantów wielu. Lista długa. Ławka rezerwowych od Berlina po Kijów.

Ale, ale... To wszystko brzmi, jak jakiś zarzut. Nie. To pochwała. Uspakajam też tych, którzy już mają gotowy argument: kto ci dał kompetencje do oceny stanu rzeczy?
Otóż ja też piszę książkę pt.: "Wszystko się stanęło".
Jestem absolwentem (jedynego takiego w kraju) Uniwersytetu Ludowego i jako DoCent El prowadzę katedrę Biura Turystyki Nieodpowiedzialnej. Siedziba mieści się w Lublinie.


...to dwa.

Dr Honzik, szef berlińskiej filii BTN w inauguracyjnym wykładzie (w nowym roku akademickim 25/26) wygłosi nam odczyt pt.: Byczo mi.
W trakcie martykulacji towarzyszył nam będzie zespół Cytrus z Gdańska.



Poproszę pana Dr Honzika o wykład uzupełniający, bo mocno na czasie. Dobrze zorientowani wiedzą, że tam, gdzie się byki pasą i korzystają z wodopoju, ludzie nie korzystają z wodnego zasobu, co najwyżej do umycia rąk.
Plaże w okolicach mojego Przystanku okolicznościowo zamknięte z powodu wysypu (w Warszawie zwanym: zrzut) bakterii kałowych pochodzenia mieszanego. Skąd one w Zatoce...? Z tego samego powodu, co onegdaj w Wiśle. Jak to prostacko wyrażają się prości ludzie gówno poszło w Zatokę.
W uśmiechniętym Gdańsku zjawisko te opisuję się: enterococcus faecalis escherichia coli i jest one zjawiskiem częstym ale znacznie mniej medialnym, niż te warszawskie. Z tego powodu czuję się osobiście wykluczony. Robię takie same kupy jak inni.
A do tej ...coli moi drodzy to... Nie pijcie tego, bo to niezdrowe.

Równoległy świat trąbi o szkodliwości coli od dekady a niewyedukowany, społeczny element pije. Pije i potem mamy konsekwencje.

__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem