Wyjeżdżam z gościnnego Khalkhal i kieruję się na wschód w stronę Morza Kaspijskiego, do leżącego nad nim miasta Bandar-e Anzali, które dawniej nosiło nazwę Pahlavi.
Wokół mnie robi się coraz bardziej zielono, pagórki porasta najpierw trawa, a już za chwilę gęsty las liściasty, głównie buczyna.
20250508_0633323221.jpg
20250508_0704413341.jpg
20250508_0711253351.jpg
Jestem u celu. Niestety brama polskiego cmentarza stoi przede mną zamknięta i tyle. Nie wiem kogo mam zapytać i jak wejść do środka. Radosław Fiedler w książce, o której już wspomniałem („Iran śladami polskich uchodźców”) napisał, że na cmentarzu stoi kolumna z napisem: „Tu spoczywa 689 Polaków, żołnierzy Armii Polskiej na wschodzie generała Władysława Andersa i osób cywilnych, byłych jeńców i więźniów sowieckich łagrów zmarłych w 1942 roku w drodze do ojczyzny. Cześć ich pamięci!”
20250508_0914493461.jpg
Wyjazd z tego miasta to prawie niekończąca się 3-pasmówka, ponad 80 kilometrów przez tereny zabudowane, nic przyjemnego.
Na stacji benzynowej, a właściwie całym kompleksie handlowo-wypoczynkowym przy autostradzie, gdzie się zatrzymałem zaczepia mnie koleżka w moim wieku mówiąc, że jest przewodnikiem. Swoim Pajero obwozi po Iranie 3-osobową szwedzko-irańską rodzinę (ona Szwedka, on Pers mieszkający już 20 lat w Szwecji, plus dziecko w wózku). Ostrzegam cię, wracamy z Isfahanu i upał był tam nie do wytrzymania, było 38C.
Tak? To przecież tylko 8 więcej niż teraz. Tak, trudno było wytrzymać w tym mieście. No cóż, niedługo się przekonam.
20250508_1106323511.jpg
W Hotelu Omid w Teheranie melduję się po godzinie 17.00. Pokój stary i dziadowski, ale z niezłym śniadaniem i zamykanym parkingiem. Szybkie pranie i wypad na miasto motocyklem bez bagażu i bez ciuchów motocyklowych (kask jednak na głowie

)
Jazdę w ruchu ulicznym Teheranu zaliczam do atrakcji samej w sobie. Sajgon. Kilku pasmowe ulice. Korki. Pierwszy raz w życiu bez żenady jechałem za kilkoma skuterami po chodnikach między ludźmi, bo te 3-4 pasy ruchu były tak zabite krzywo stojącymi w korku pojazdami, że wszystko stało. Temperatura coolanta rzadko spadała poniżej 105-107C. Zgiełk. Klaksony. Trąby. Trąbki. Po to by na niego uważać. Po to, by inny się przesunął. Przejazdy przez ronda są równie ciekawe, każdy jedzie jak chce, a nie „swoim” pasem ruchu, ścinanie zakrętów stanowi regułę. Zresztą, pasy ruchu często nie są namalowane

Nie ma to nic wspólnego z płynnym ruchem ulicznym we włoskich metropoliach, gdzie też pełno skuterów i motocykli, które jednak w Italii opływają samochody jak rybki w strumyku większe kamyki. Tu jest chaos. Nie ma miękkiej gry. Tu nikt nie robi miejsca skuterom. Tu, jak się chcesz włączyć do ruchu, to po prostu to robisz, wolno, ale konsekwentnie i tyle. Pchasz się i już. A piesi stanowią ostatnie ogniwo tego łańcucha, najmniej ważną kategorię. To, że akurat istnieją wymalowane pasy „przejścia dla pieszych” na drodze nie znaczy zupełnie nic.
W Teheranie nie udaje mi się znaleźć polskiego cmentarza, mimo wcześniejszej jego lokalizacji na mapie. W miejscu, w którym miał się on znajdować było coś między zapuszczonym parkiem, a rozpoczynającą się na dużą skalę budową dewelopera.
Podjeżdżam za to pod byłą ambasadę USA. Stany Zjednoczone zerwały kontakty dyplomatyczne z Iranem w 1980 roku, kiedy to w listopadzie poprzedniego roku irańscy studenci wdarli się do ambasady USA w Teheranie i wzięli jako zakładników jej 52 pracowników, których przetrzymywano 444 dni. Oficjalnie, USA nazywane jest przez duchowe władze irańskie „wielkim szatanem”. Od mniej więcej dekady część pomieszczeń byłej ambasady USA stanowi muzeum zwane „Jaskinią Szpiegów” (Den of Espionage Museum). I znowu nie mam szczęścia, bo muzeum jest zamknięte, chociaż tablica informacyjna głosi, że powinno być teraz otwarte. Antyamerykańskie murale na zewnątrz też jednak coś wyrażają.
20250508_1802243641.jpg
20250508_1802473651.jpg
20250508_1803023661.jpg
20250508_1803443681.jpg
20250508_1804143691.jpg
20250508_1804293701.jpg
20250508_1804593711.jpg
Nawiasem pisząc, w trakcie rozmów z ludźmi, obserwacji ich stylu ubierania się, muzyki i filmów, które oglądają wcale nie można odnieść wrażenia, że Ameryka to ich największy wróg. Wręcz przeciwnie. Nieraz widziałem flagi amerykańskie na ubraniach lub na ciężarówkach. Często też wypowiadali się krytycznie o władzy państwowej, ale ja nigdy nie drążyłem politycznych tematów.
Męczennicy. Wielu ich i jest to dość częsty widok w Iranie.
20250508_1805503721.jpg
Na koniec znowu przejazd przez pół miasta do Wieży Wolności.
20250508_1928043871.jpg