Cytat:
	
	
		| 
					Napisał Lepi  Hej, 
nim wpadnę w zimowa depresję szukam jakiegoś rozwiązania tej degrengolady.  
Chodzi mi po głowie Maroko. Pojechać na krótko i poszaleć.  
Skupić się na jeździe od rana do wieczora. Szybko i nierozważnie   
Zwiedzanie na 3 planie. Praktycznie bez bagażu. Jedna torba na kanapę i tyle. 
I dojazd nie na kołach lecz na przyczepie. Samej jazdy na moto góra tydzień.
 
No i pytania. Czy jest sens w lutym? Może lepiej później? 
Są jacyś chętni  
Poczytam sobie w najbliższym czasie o wyprawach do Maroko ale pewnie nie będzie tam nic na temat tygodniowej dzidy w środku zimy.
 
Zatem wszystkie sugestie (pukania w czoło nie wykluczając) wezmę do serca. | 
	
 
Czytaj, a znajdziesz, nie Ty pierwszy sie polamales w lecie. 
W lipcu 2005 mialem paskudne zlamanie reki i lekarz mi powiedzial ze do konca sezonu nie ma mowy o jezdzie. Tzn do kiedy? No do listopada.
No to pojechalem w listopadzie do Maroka. 
W lutym? Franz byl w lutym 

 Mowil ze slisko i sporo lodu, ale dal rade 

Chyba ze po wybrzezu, ale jakos na Sahare trza dojechac... Ale dni juz dluzsze wiec kto wie?