Moja dzisiejsza przygoda.
Oglądając film, tam z lewej i na wprost widać jakieś bagno, dlatego postanowiłem zawrócić, jednak trawa mnie oszukała.
Z początku podkładałem jakieś patyki, nic to nie pomogło, a koło zatapiało się po "przejechaniu" pół metra. Podnosiłem go 3 lub 4 razy, więc zaprawa w martwym ciągu zaliczona. Bałem się tylko powrotu kontuzji.
Po przemyśleniu sprawy wpadłem na inny pomysł, trzeba go przepchać. Z przodem nie dałem rady, silnik wygrał wagowo, ale za dupkę jako tako szło. Bardziej był to taki obrót w okręgu. Postawiłem go i przeprowadziłem w bezpieczne miejsce na jedynce stojąc obok. Nie powiem, energii poszło w ciul na jego wytarmoszenie.
Uwielbiam jeździć w terenie, ale na takie mokradło już nigdy nie pojadę