Dużo zależy od tego czym nagrywa się materiał a przede wszystkim w jakiej jakości. "Kamery sportowe" nie pożerają jakoś specjalnie pamięci, szczególnie jeśli nagrywa się w FullHD i załóżmy 28 Mb/sek jak w Sony. Do sporej części takich urządzeń nie potrzeba też szybkich kart, więc są tanie. W takim przypadku można kupić X kart i po zapisaniu każdej oznaczyć i schować. To rozwiązanie na powiedzmy wyjazd 2-3 tygodniowy jest w porządku jeśli koszt kart nie przekroczy znacząco kosztu dysku który potencjalnie można by zabrać ze sobą. 
Jeśli się ma coś lepszego i bardziej pamięciożernego do nagrywania a materiał jest bardziej wartościowy od ujęć z kasku na asfaltową drogę przez pół godziny co pięć minut to warto kupić dysk SSD odpowiedniej pojemności i zabierać ze sobą jakiś mały laptop, żeby sprawdzić materiał i przerzucić go na dysk. Oczywiście dobrze jest robić kopię zapasową na innym dysku. To rozwiązanie jest uciążliwe w transporcie i droższe ale daje jakąś gwarancję dowiezienia wszystkiego do domu. 
Kiedyś pojechałem z kamerą sportową i z dyskiem tylko. Z powodzeniem zawsze znalazłem kogoś z laptopem kto mi go użyczył do zgrania materiału. Nie sprawdzałem co i jak. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w domu okazało się, że nie zawsze transfer pokazywany na monitorze cudzego laptopa był powiązany z tym co na dysku się zapisało 
 
Od tej pory nie wierzę w HUBy, dyski z przyciskiem COPY i cudze urządzenia 

Dużo więc zależy od tego czym się nagrywa z jaką jakością i z jakim przeznaczeniem na później. Moim zdaniem najlepszą radą jest rada Śluzy:
"Nagrywaj z głową. Krótkie, maks kilkunastosekundowe ujęcia w zupełności wystarczą". 
Nawet jeśli taki materiał nigdy nie ujrzy programu montażowego 

CF