Dzień 2, niedziela
Poranek, nigdzie się nam nie śpieszy, śniadanko, powolny wschód słońca 
(tu zdecydowanie później, jesteśmy 20 stopni na zachód od domu).
Ale w końcu po coś tu przyjechaliśmy 
 
Poranek dość rześki, postanawiamy nie wypinać na razie podpinek w kurtkach.
Ruszamy drogą A-397 do Rondy, jednego z najładniejszych miast w Andaluzji, i jak większość, położonego na szczytach lokalnych wzgórz. 
Już po krótkim czasie uświadamiamy sobie, że jest weekend, a droga A-397 to chyba jeden z ulubionych szlaków tutejszych motocyklistów 
 
 
Zresztą - wcale im się nie dziwię, widoki przepiękne, a ciasny zakręt w lewo zaraz przechodzi w ciasny zakręt w prawo.
Do tego wszystkie są tak idealnie wyprofilowane, że w zasadzie rzadko schodzę z piątego biegu. 
Dla mnie rewelacja, choć oczywiście miejscowi wyprzedzają nas stadami 

 Ja jednak tłumaczę to sobie tym, że oni te zakręty znają na pamięć. 
Minus jest jeden: od czasu do czasu trafia się "niedzielny kierowca" jadący w porywach 50 km/h, a wyprzedzanie, kiedy w zasadzie wcale nie ma prostych odcinków nie jest łatwe.
Navi mamy ustawione na najważniejszy punkt w Rondzie - most Puente Nuevo, ale trafiamy na remont i zamkniętą drogę, parkujemy przy parku Alameda del Tajo.
Jest końcówka zimy, więc liści na drzewach jeszcze nie ma 
 
 
Park położony jest na krawędzi masywu skalnego i ma piękne punkty widokowe
 
Widok na stare miasto - ten okrągły budynek to plac dla corridy.
 
Ruszamy w stronę miasta.
Ostatnio polecałam w wątku Consigliero glicynię. Niestety, u nas aż tak nie kwitnie:
 
Skoro Plac Byków, to:
 
 W samym centrum arena do walk byków - nie jestem pewna, czy to nadal w Hiszpanii legalne, ale jakieś ślady kopyt widzieliśmy na piasku.
 
 
W Hiszpanii wszędzie można spotkać piękną ceramikę, nawet przy corridzie:
 
Fani corridy chyba muszą być dość szczupli 
 
 
 
W podziemiach urządzono niewielkie muzeum:
 
Teraz najbardziej znany zabytek Rondy: Puente Nuevo (Nowy Most) o wysokości 98 m i długości 66 m, zbudowany w XVIII w. między dwiema częściami starego miasta: mauretańską La Ciudad i chrześcijańską El Mercadillo. 
Poprzedni most, wzniesiony kilkadziesiąt lat wcześniej, zawalił się, zabierając życie 50 osobom. 
Nad łukiem Puente Nuevo kiedyś mieściło się więzienie, a w czasie wojny domowej w 1936  zrzucono z niego około 5 tys. osób.
 
 
 
Widok w drugą stronę - zaraz tam pojedziemy.
 
Plac Hiszpański: 
 
Ale najpierw trzeba uzupełnić kalorie 

 Bocadillo, czyli po prostu kanapki, są w Hiszpanii dokładnie takie, jak lubię, i bardzo często z czymś ciepłym w środku.
Tu wersja "jamón y queso" czyli szynka i ser.
 
Wracamy przez ten sam park, piękny judaszowiec (nasz nie polubił polskiego klimatu):
 
oraz demonstracja z okazji Dnia Kobiet (później przeczytam, że bardzo się przyczyniły do rozprzestrzenienia wirusa...)
 
Policja jeździ na znanej mi maszynie:

cdn