W Luster w recepcji kempingu był Polak, wynalazł mi i kumplowi dwuosobowy domek (gdzie standardem są czteroosobowe) z werandą za grosze, nas samym fjordem.
(Zaraz niedaleko nad fjordem masz Harastolen - opuszczony szpital psychiatryczny zbudowany w wiktoriańskim stylu)
W Lysebotn w hostelu tanio nie było...ale nas zmoczyło i nie było wyboru.
Namiot możesz rozbić ale często przez długie kilometry ciężko jest znaleźć płaską powierzchnię.
Moje pierwsze zakupy w "tanim" markecie to kilo marchwi, banan i czarny chleb - bo wszystko inne wydawało mi się absurdalnie drogie. No ale potem musiałem się dostosować.
Jedziecie autem, możecie zabrać nieograniczoną (w stosunku do moto) ilość żarcia, kuchenkę i sami gotować z widokiem na fjord, dla dzieciaków dodatkowa frajda. Przy trasach jest mnóstwo wiat i ławeczek, gdzie można odpocząć.
Ale minus auta jest taki, że za wszystko trzeba płacić. Motocykl ma fory - drogi i tunele za darmo, promy za grosze, specjalne parkingi dla motocykli.
Staraj się unikać promów i tuneli. Np zamiast tunelu Aurlandsvangen - Laerdal sugeruję jechać piękną darmową drogą przez góry.
To samo w Stalheim - zamiast tunelu niekończące się serpentyny i bajeczne widoki.
Drogę Atlantycką sobie odpuść, nawet przy dobrej pogodzie wrażenia nie robi.
Z tego co pamiętam w Olden też nie było drogo na kempingu, a obok z Loen możecie jechać przepiękną drogą pod sam lodowiec Kjenndal. Pod koniec drogi jest skrzynka. Bierzesz czysty blankiecik, wpisujesz swoje numery rejestracyjne i wrzucasz ileś tam koron. Niby monitoring.
Te darmowe chaty to raczej w wysokich górach, dla wędrowców. Przeskanowałem ich lokalizacje przed wyjazdem i do żadnej nie dało się dojechać na kołach.
Parkingi przy atrakcjach (Kjerag, Preikestolen, Język Trolla) dla aut płatne i to niemało.
Darmowy prysznic na stacji benzynowej znalazłem raz, gdzieś na Północy, ale po prawdzie specjalnie nie szukałem, może są bardziej popularne.
W zeszłym roku moi znajomi pojechali we czwórkę do Norwegii 20-letnią Astrą, więc da się