|  24.11.2016, 18:20 | #38 | 
	| 
				
				Zarejestrowany: May 2008 Miasto: Limanowa 
					Posty: 1,632
				 Motocykl: RD03+CRF1100L
 Online: 6 miesiące 3 tygodni 6 dni 5 godz 2 min 55 s       | 
				  
 
			
			Dzień VIIPoranek w Sengjin bardzo słoneczny i dlatego wyskakujemy szybciutko z namiotów. Robimy śniadanie i pijemy z naszym stróżo/kelnerem kawę. Po jakimś czasie zjawia się właściciel. Wysoki mężczyzna pod 50-tkę, wysportowany, i bardzo elegancki. Jak się później przyznał podczas rozmowy o piłce nożnej, jest byłym reprezentantem Albanii w piłce nożnej. Jego marzeniem jest to żeby Niemcy na trwającym właśnie Euro 2016 zostali czym prędzej wyautowani :-). Jest dosyć ciepło. Termometr pokazuje 40 stopni w słońcu. 
Nieśpiesznie kręcimy się i pakujemy motocykle bo już do niektórych dotarło że zaczął się jakby nie patrzeć powrót do domu bo będziemy się ciągnąć na północ.
Jedziemy w kierunku Szkodry. Jest słoneczny poranek i na drodze SH29 jest dosyć duży ruch. Na tym krótkim odcinku spotykamy chyba ze 3 kontrole policyjne które zbierają na śniadanie ale nie od nas. Dojeżdżamy do Szkodry i tam zobaczyliśmy w końcu jedyną ładną Albankę która w szpileczkach pomykała sobie na rowerze. Kilkukrotnie ją wyprzedzaliśmy i nie mogliśmy się nadziwić jakie miała kształty i z jakim wdziękiem przemieszczała się. 
W Shkodra robimy dosyć duże zakupy gdyż musimy się pozbyć wspólnej  kasy albańskiej - leków. Długo się zastanawiamy co się nam najbardziej przyda i oprócz różnych bzdetów wzięliśmy dużego Smirnoffa.
Pokręciliśmy się jeszcze trochę po mieście i kierujemy się na granice Muriqan - Sukobin. Przed granicą kupujemy kilka suwenirów, w tym koszulki z albańskim ptakiem, jakieś oliwki i dżem figowy (uwielbiam).
Na granicy dosyć długa kolejka (kilkanaście samochodów). Podjeżdżamy delikatnie boczkiem żeby nie wzbudzać za bardzo gniewu puszkarzy i zatrzymujemy się jak tylko blisko sie da pograniczników. Kolejka nie przesuwa się szybko. Całe szczęście jeden z pograniczników zaproponował nam żebyśmy wjechali na taki boczny wąski pas zaraz koło budynku głównego służący chyba dla ruchu pieszego. Motory mieściły się tam swobodnie. Chwila moment i już wietrzymy się jadąc powoli po czarnogórskiej ziemi.
Nie śpieszymy się dzisiaj nigdzie. Cieszymy się słońcem i kilometrami wolno nawijającymi na koła. Dzisiaj postanowiliśmy na spokojnie znaleźć jakąś miejscówke nad Adriatykiem i odpocząć. Jak się później okaże nie do końca każdemu się to uda.
Ktoś znowu wpadł na pomysł żeby znaleźć miejsce pod namiot na jakimś cypelku :-) ale po wizji lokalnej okazało się że znowu do wody jest kilka metrów i to w pionie.
 IMG_0488.jpg
 IMG_0490.jpg
 
 Czasami zjeżdżamy ostrymi zjazdami nad samo morze ale tam jakieś małe bary, parasolki no to szukamy dalej.
Przed Budvą zjeżdżamy w dół drogą w stronę morza. Znajdujemy plażę z jeszcze nie uruchomionymi lokalami na plaży. Jest jeszcze przed sezonem. Jedziemy drogą do końca i zajmujemy ostatnią budę dla siebie. 
https://goo.gl/maps/dNvDRKYWhx82
Jest bardzo sympatycznie szczególnie po odbezpieczeniu piwka butelkowego 0,33, później już tylko sikacz pod nazwą Tirana w butelce pet.
 IMG_0494.jpg
 IMG_0499.jpg
 
 Jest już wczesne popołudnie i bardzo wolno kosztujemy jakiś ser kupiony jeszcze w Albanii, chleb i oczywiście konserwa. Zalewamy wszystko Tiraną i jest nieźle.
Kąpiel w morzu jest dosyć szokująca bo temperatura morza dosyć niska i niedługo da się wytrzymać. Natomiast na plaży, jak na patelni. Grzegorz decyduje się na małe opalanko a ja uciekam do budy do Zygmunta schować się przed promieniami. Doświadczony zeszłorocznym doznaniami z Chorwacji jak po dłuższym plażowaniu po pierwsze moja skóra nabrała koloru różowego (identycznego jak mała świnka - wspominałem o niej wcześniej - cycaczek) a po drugie już wieczorem dostałem dreszczy i napadów zimna (prawdopodobnie to był udar słoneczny). Tym razem chciałem sobie tego oszczędzić.
Zachód słońca nadciąga pomalutku i my myślimy żeby jakoś zakończyć ten dzień. Smirnoff smakował wyjątkowo. 
Nasza buda jest takiej wielkości że po bokach stawiamy Beemkę i moją Afrykę a między nimi rozkładamy trzy śpiwory a Afrykę Zygmunta stawiamy u wejścia żeby maksymalnie ją schować coby bez potrzeby się nie rzucać w oczy.
 
 IMG_0545.jpg
 IMG_0856.jpg
 
 Po wszystkich posiłkach i płynach robi się czekoladowo ale na niebie zaczyna się pojawiać coraz więcej chmur. Nie wyglądało to jakoś dramatycznie ale noc minęła dosyć ciekawie gdyż o 10 wieczorem zaczęła się przetaczać burza która trwała chyba do czwartej rano, dodatkowo komary były wyjątkowo aktywne a i fale ładowały o brzeg mało subtelnie. To była długa noc.
 IMG_0502.jpg
 IMG_0505.jpg
 IMG_0531.jpg
 
 
			
			
			
			
			
			 
				 Ostatnio edytowane przez Zet Johny : 24.11.2016 o 18:25
 | 
	|   |   |