A to już chyba następnego dnia
 
 
 
 
 
 
Pamiętam, że to było wcześnie rano. Kebab na śniadanie. I te kurewskie papryczki. Oj jak boli oj jak boli ostre piekielnie ale jakie dobre. Wiem, że będzie boleć tez drugi raz..
 
Ogólnie to jedziemy w stronę Kapadocji więc ta droga na zdjęciu jest gdzieś po drodze. Droga po drodze? to nie ma sensu, no nie ważne. 
 
 
 
 
Po drodze widzę znak w prawo, że jakieś waterfalls. Jedziemy zobaczyć
 
 
Niagara to to nie jest ale całkiem ładnie tam
 
 
 
Lokalne chłopaki zawstydzili nas stawiając swoje maszyny obok. Na nic moje przeróbki zawieszenia, gaźniki, halogeny. Złota rama i białe lampasy this is it
 
No i jesteśmy. Kapadokya
 
 
 
Gdzieś tu w okolicy o poranku podobno startują jakieś balony?
Dostajemy namiar na kemping, z którego podobno ładny widok na dolinę. Rozbijamy namioty i jedziemy na wieczorny rekonesans okolicy, żeby rano jechać już na gotowe miejsce. 
 
 
 
Laczki enduro w tureckiej technologii rejli. Dobrze, że Marcin nie ubrał skarpet bo od razu by wiedzieli skąd przyjechaliśmy. 
 
Zachód ładny, jutro o świcie zobaczymy co na to wschód 
 
 
