Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05.10.2014, 16:54   #64
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 7 min 34 s
Domyślnie

Zgodnie z tym, co powiedzieliśmy sobie wieczorem dnia poprzedniego ("asfaltom dziękujemy") starczy zabytków, jedziemy w las.

No dobra, niekoniecznie w las, raczej w pole



Jesteśmy na Nizinie Szczecińskiej, więc płasko jak na patelni.
Ale za to nie mamy już tracka, więc patrzymy na najcieńsze kreski na mapie , wyszykujemy je na GPSie i każemy się tam prowadzić.

Oooo, tak, tego mi było potrzeba.

Off najczęściej to ambitny nie jest, ale mamy polne ścieżki, brak ludzkości i piękną pogodę. czego chcieć więcej?





Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, kiedy przez chyba 200 m kica przed moją DRką para zajęcy.
Jakoś nie mogą wpaść na to, że można czmychnąć w krzaki, tylko gnają przed siebie

Patrzymy na mapę, jaki mniej więcej obrać cel noclegu na dziś i znajdujemy jedno z leśnych pól namiotowych, jakie przed wyjazdem sami nanieśliśmy.
Wychodzi, że mamy blisko do jednego z nich, położonego nad jeziorem, w środku lasu.

Pojawia się kawałek szczątkowego asfaltu - chyba lepiej jakby go nie było



Na pole namiotowe prowadzą nas współrzędne, więc gdzieś na środku tego asfaltu macham - to gdzieś tam. Za jakieś 100 m wypatrujemy mikroskopijną tabliczkę na drzewie, jeszcze kawałek ścieżynką i mamy.

Zajeżdżamy na pole namiotowe, widzimy piękną trawę, miejsce na ognisko, jeziorko i żywego ducha. Mmmm, tak to lubię!



Jest dopiero po południu, nie mamy nic na ognisko ani kolację, postanawiamy odwiedzić najbliższy sklep i wrócić tu na nocleg.

Patrząc na mapę, najbliższy sklep to Trzcińsko Zdrój jakieś 15 km na południe.
Jedziemy oczywiście na azymut, trochę lasem, trochę krzakami.

Polne ścieżki skończyły się dość nagle:



ale udało się miedzą wyjechać na inną polną ścieżkę i dotrzeć do Trzcińska. W niecała godzinę

W sklepie postanawiamy lekko zaszaleć, kupujemy na ognisko karkówkę (skoro mamy takie luksusy...), białe wytrawne w postaci tokaja, a Jagna dorwała się w końcu do prasy

Szukamy na mapie jakiejś mniej "zbożowej" trasy na powrót, ale nie do końca się udało

Polami, łąkami , lasami, tym razem zrobiliśmy te 15 km w jakieś 55 minut

Rozbijamy się na tym ogromnym polu:



Raf robi za ogniomistrza:



bo Jagna ma ważniejsze rzeczy na głowie:



Karkówka wyszła bezbłędna:



a resztę wieczoru spędziliśmy przy ogniu i tokaju:



i tenże tokaj jest odpowiedzialny za zrobienie naszej pierwszej i zapewne na długo jedynej słitfoci:



Noc w takiej głuszy była ciekawa.
Najpierw kuna dorwała się do śmieci.
Później przegonił ją lis.
Coś łaziło dookoła namiotu.
Obudziły mnie wrzaski (chyba) kaczek.

Horror dla miastowych!


cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem