Czytam wątek i widzę, że nie jestem sam w swych dylematach i rozterkach podróżniczo - rodzinnych. 
Za każdym razem gdy wyjeżdżam sam na dalszy wypad offowy żałuję, że nie będzie mi towarzyszyła żona z synem, bo ...... poprostu  nie się da tego  pogodzić.
Za każdym razem gdy wyjeżdżam z żoną bardziej turystycznie żałuję, że nie będzie z nami syna, bo ....... motor jest tylko dwuosobowy, a my nie żyjemy w Laosie, czy Cambodży gdzie jest to pojazd wielorodzinny. 
Od kilku lat jest tak, że wysyłamy syna na kolonie, a my z żonką w tym czasie lecimy gdzieś dalej. Za każdym razem mam poczucie, że spełniam swoje egoistyczne zachcianki i że teraz powinniśmy być wszyscy razem i przeżywać tą podróż wspólnie.
Podczas każdej podróży mamy przynajmniej jedną sytuację podbramkową, gdzie nie wiele brakuje aby nasz syn dorastał bez nas. Przeważnie z czyjejś głupoty, ale i czasami z mojej nieuwagi (widoki, krajobrazy itp..... sami wiecie). 
Sytuacje te rodzą mocne przemyślenia i przewartościowania, co ważniejsze w życiu.
Dwa koła są moją wielką pasją, ale powoli dojrzewam do poczynienia pewnych zmian i kompromisów.
W przyszłym roku choćby puszką to rodzinnie, a na moto raczej solo. 
Pewnie odnośnie tego drugiego moja połówka będzie mało zadowolona, ale ........ może mnie przekona 
