Ale się nie kryguję, nie ma co pisać, uliczki takie wąskie że dwa Orzepy się nie miną, polatałem na nim motorem robiąc zdjęcia jak japoński turysta. A nawet bardziej niż on, bo ja japońskim aparatem na japońskim motocyklu. Nawet z niego nie schodząc!
To jest ten zamek co się król popłakał jak go Hiszpańczykom musiał oddać i zmykać do Afryki. Mama mu powiedziała, że się zachowuje jak baba i jak nie umiał obronić, to żeby nie beczał.
Pałac pono ładny więc chcieliśmy z Dranią nań spojrzeć, ale dalej zaczynały się schody...