Hm...
Padało. Bardzo intensywnie i na różne podstępne sposoby. Szczytem szczytów był śnieg na Skye, ale wtedy było mi wszystko chwilowo obojętne.
Jedyny dzien bez deszczu i dużą ilością słońca był dzien, który spędziłem na Hebrydach i było przepysznie! Ale wjechałem poprzedniej nocy i wyjechałem nastepnego ranka w strugach deszczu.
Co do jednego się nie myliłem. Zero meszek!!! Nic dziwnego - nawet te małe nikczemne potwory nie wytrzymują w takim deszczu!!!
Załącznik 40028
Ale jak nie padało to było ladnie.
Skończyłem słabo, bo zerwalem łańcuch jakieś 60 km od domu i mimo, ze Pan z RAC zreperował na tymczas to musze wymienić.
Zakup sezonu to szybko rozkładalny namiot, bo jak sobie pomyślę czasami, że miałbym jeszcze walczyć z namiotem wieczorami to smutno mi na samą myśl.
Udowodniłem jednak ludzkości swoją męskość wyjeżdżając na Applecross.
Jak znajdę chwile to jeszcze kilka zdjęć wrzucę.
Tomekc jak sie zdecydujesz to pisz, dzwoń, znaki wysyłaj.
Pozdrawiam
Zenon