Kilometr dalej znajduje się pole.
W tej wiosce Orlik zatrzymał się aby podkuć konia.
Niestety, syn sołtysa wymknął się z wioski i zawiadomił UB. Nastąpiła wielka obława, wkoło roiło się od ubeków, nkwd i milicji.
Partyzanci zorientowali się że służby są w wiosce, jednak było już za późno. Ratowali się ucieczką w pole.
Uciekli kilkaset metrów, jednak napotkali się na stanowisko cięzkiego karabinu maszynowego. Milicja otworzyła ogień.
Świadkiem tego wydarzenia jest ta wierzba.
Major został ranny w nogę i w bark. Upadł. Wiedząc że to już koniec i wiedząc co go czeka w ubeckich katowniach - wyciagnął rewolwer i strzelił sobie pod brodę.
Jako jeden z niewielu z tego oddziału zginął jako wolny człowiek. Nie przeszedł przez piwnice ubeckich więzień.
W tym miejscu polała się krew prawdziwego Polaka i bohatera.
Spoczywaj w pokoju Panie Majorze!