Sorry, nie pomyślałem, że to wymaga logowania...
Poniżej kopia:
---------------------------------------------------------------------
Niby przez miedzę, a kraj mało znany. Słyszymy o nim tylko w kontekście  różnego rodzaju scysji politycznych, że to reżim, że dyktatura, że  prześladują Polaków, a moim zdaniem wygląda to nieco inaczej  przynajmniej patrząc okiem typowego turysty.
Nie ma tam luksusów, nie jest "bogato", w kontaktach z urzędami masa  biurokracji, ale kraj jest całkiem nieźle zorganizowany, jest czysto,  bezpiecznie, miasta są dobrze utrzymane, sporo się remontuje.....
jest relatywnie tanio, 
mają naprawdę dobre drogi w tym i te boczne  w większości asfaltowe, a nawet jak nie to jest to równy szuter bez  dziur i kolein, ruch niewielki albo żaden, duże, puste przestrzenie,  teren dosyć płaski, ale bywa pagórkowanty....
Dużo lasów i jezior, te ostatnie zwykle bardzo czyste, więc można się kąpać bez obawy....
Oznakowanie jest niezłe, policja nie poluje na turystów żeby wyłudzać  łapówki, nie ma fotoradarów, nie spotkaliśmy żadnej drogówki z  suszarkami, raz na wlocie do miasteczka stała policja, ale już kilka  kilometrów wcześniej ostrzegano nas o tym mrugając światłami, ludzie  dosyć zamknięci w sobie ale przyjaźnie nastawieni. Widać, że ktoś tam nad  tym wszystkim panuje, w przeciwieństwie np. do Ukrainy, gdzie moim zdaniem jest ogólnie lekki bajzel 
 
Spedziliśmy tam z kolegą ostatni tydzień czerwca. Dwa motocykle: Yamaha Dragstar i BMW G650 X Country:
Trasa wyglądała mniej więcej tak:
Zachodnia Białoruś wycieczka motocyklowa 22-30 czerwca 2012
niestety jest ona tylko przybliżona bo nie rejestrowałem jej GPS-em i była robiona "ręcznie" po powrocie.
Zdjęcia są tutaj:
Zachodnia Białoruś wycieczka motocyklowa 22-30 czerwca 2012 zdjęcia
robione telefonem, więc bez rewelacji. Nie wklejam bezpośrednio do postu bo nie ma sensu go zapychac grafiką.
Wycieczka typowo krajoznawcza, trasy mało ambitne bo po pierwsze nie  uważamy się za doświadczonych motocyklistów, a po drugie Yamaha nie bardzo nadaje się do jazdy po szutrze, a tym bardziej w terenie, ale ponieważ w sieci jest bardzo mało informacji na temat Białorusi to pomyślałem, że może to kogoś zainteresuje.
Małe podsumowanie informacji praktycznych....
Formalności wjazdowe i wyjazdowe:
1. Potrzebna jest wiza. Zdaje się, że Białoruś nie jest zbyt  zainteresowana turystami z Polski, zatem trzeba pokonać kilka barier  biurokratycznych żeby ją dostać. Wizę otrzymamy na podstawie:
dokumentów potwierdzających wykupienie usług turystycznych (np. opłacony i zarezerwowany hotel);
zaproszenia od mieszkańca Białorusi lub od firmy tam zarejestrowanej (wersja nieco bardziej skomplikowana dla zapraszającego);
wniosku w którym podamy dane osoby do której jedziemy - jest to  weryfikowane więc odradzam łamaie prawa i np. podawanie ficyjnych  danych;
dodatkowo do wniosku o wizę należy załaczyć dowód wykupienia  ubezpieczenia od kosztów leczenia na cały czas deklarowanego pobytu na  Białorusi, przy czym akceptowane sa polisy tylko kilku firm: 
Akceptowane firmy ubezpieczeniowe.
Informacje na ten temat można znaleść na stronie 
Ambasady Białorusi a konkretnie tutaj 
Tryb wydawania wiz. Instrukcja wypełnienia wniosku jest
 tutaj a sam wniosek tu: 
Wniosek o wydanie wizy białoruskiej
Na wizę czeka się około 5 dni. Można to załatwiać w ambasadzie i  konsulatach Białorusi osobiście (taniej) albo przez pośrednika (nieco  drożej, ale nie marnuje się czasu). Koszt wizy jednokrotnej to obecnie  25 EUR, orientacyjny koszt ubezpieczenia na miesiąc to jakieś PLN  50-60,- koszt pośrednika to około PLN 60-70 razem więc z kosztami  pośrednictwa wiza będzie nas kosztowała około PLN 240,- Wizy dwu oraz  wielokrotne są droższe, przy czym zdaje się, że za pierwszym razem  dostaje się tylko wizę jednokrotną przynajmniej przy wyjazdach  prywatnych.
2. Komplet dokumentów niezbędnych do wjazdu motocyklem to: ważny  paszport z ważną wizą, polisa ubezpiecznia zdrowotnego, dowód  rejestracyjny pojazdu, zielona karta. Polskie prawo jazdy jest  honorowane.
3. Nie ma szczególnych wymagan dotyczących np. wyposażenia pojazdu - nkt  nas się nie pytał o apteczki, ich zawartośc czy jakieś kamizelki  odblaskowe etc.
4. Na granicy - po stronie polskiej jest zwykle kolejka przy wjeździe,  TIr-y stoją oddzielnie, osobowe (znacznie mniejsza kolejka) oddzielnie,  motocyklem można bez wiekszego problemu się obok przemknąć. Te osobowe  to głownie samochody białoruskie których odprawa trwa dłużej bo robią  np. zwroty VAT etc. Nie ma więc problemu (nikt go nie robił), żeby sobie  obok przejechać i odprawić się po polskiej stronie.
My wjeżdżaliśmy przez Kuźnicę Białostocką, a wyjeżdżalismy przez  Bobrowniki. Oba przejścia są przyzwoite, choć niezbyt estetyczne  szczególnie po naszej stronie - obie strony drogi dojazdowej są  obstawione paskudnymi budami gdzie odbywa się handel, wymiana waluty i  konsumpcja niezbyt zjadliwej jak dla mnie żywności.
Wjeżdżając na stronę białoruską na wejściu jest szlabam przy którym się  zatrzymujemy - tam dostajemy karteczkę na której jest odnotowywany numer  rejestracyjny pojazdu. Ten kwitek jest ważny, zatem nie wolno go gubić,  sprawdźmy też czy numer rejestracyjny zapisano na nim prawidłowo, bo  jak będzie błąd to być może będziemy wracać do tego punktu po poprawioną  karteczkę. Mnie wpisali zamiast rejestracji marke motocykla, ale na  szczęście trafiłem na liberalnego biurokratę i sam to poprawił.
Mając w ręku ową karteczkę podjeżdżamy pod wiatę gdzie odbywa się  odprawa. Składa się ona z kilku oddzielnych procedur - nie musza sie  przy tym odbywac one zawsze w tej samej kolejności:
a) Inspekcja imigracyjna - ogląda standardowo paszport z wizą i  ubezpieczenie zdrowotne, przed podejściem do niej musimy wypełnić kartę  imigracyjną zdaje się że w 2 egzemplarzach. Kawałek tej karty  do nas  wróci i na niej będą potem nanoszone stemple z meldunkiem. Zostanie on  zabrany przy wyjeździe z Białorusi.
b] Inspekcja Trasnportowa - ogląda standardowo dowód rejestracyjny,  zieloną kartę i stempluje karteczkę którą dano nam przy pierwszym  punkcie kontrolnym.
c) Inspekcja celna - tutaj robimy tzw. vriemiennyj vvoz czyli tymczasowy  przywóz pojazdu. Wypełniamy w 2 egzemplarzach deklarację celną (jest  ona na wszystko - towary, waluty i także pojazdy), zaznaczamy na OBU  Vvoz, a także vriemiennyj vvoz (przy wyjeździe wypełnimy jeszcze jeden  egzemplarz i wtedy zaznaczymy Vyvoz). Mając to wypełnione idziemy do  celnika, ten ogląda pojazd (to czasami trwa, zanim przyjdzie etc.) po  czym dłuuuugo klepie coś w komputer by w końcu wydać nam podstemplowaną  deklarację i zdaje się że tez karteczkę która dostalismy przy pierwszym  punkcie kontrolnym.
Nie jestem pewien czy przypadkiem Inspekcja Transportowa nie stempluje  też deklaracji celnej (vriemiennego vvozu), ale zdaje się że kolejnośc  jest taka jak podałem.
Wszystko to trwa, jest masa biurokracji, ale odbywa sie to w  cywilizowany sposób. Nie odczulem tego, że ktoś nas się czepia albo robi  zbędne trudności. Po prostu takie mają procedury. Mając komplet kwitków  możemy jechac dalej. W Kuźnicy jest na przejściu okienko bankowe gdzie  można wymienić pieniądze na miejscowe ruble. Na granicy kurs jest nieco  mniej korzytny niż w głębi kraju, ale różnica jest rzędu kilku procent.
Na końcu czeka nas jeszcze jeden szlaban przed opuszczeniem obszaru  granicznego. Tam oddajemy karteczkę która dostalismy w pierwszym punkcie  kontrolnym i możemy jechac dalej.
Powrót odbywa się analogicznie: wjazd do obszaru granicznego  [karteczka], imigracyjna [oddajemy kartę migracyjną], celna [wypełniamy  Vyvoz i oddajemy posiadany Vvoz], wyjazd z obszaru granicznego [oddajemy  karteczkę numer 1], a po polskiej stronie tylko szybki rzut okiem na  paszport i dowód rejestracyjny plus bardziej szczególowy rzut okiem na  bagaże [pod kątem fajek i wódy].
To tyle jeśli chodzi o formalności graniczne. Mogą one potrwać ze 2-3 godziny.
Pieniądze
Walutą jest rubel białoruski [BYR]. Euro i dolary nie są normalnie  akceptowane poza niektórymi stacjami benzynowymi przy trasach  tranzytowych. Raz spotkalismy się na takiej stacji z tym, że za paliwo  żadano opłaty w walucie, z tym że przyjęto płatność kartą, ale to nie  jest regułą.
W obiegu są tylko banknoty: 10, 20, 50 (zdaje się, że obecnie wycofywane) oraz 100, 500, 1000,  5000, 10000, 20000, 50000, 100000 i 200000 (rzadki widok). 
Szczegóły i wizerunki banknotów są dostepne na stronie
 Narodowego Banku Białorusi
Kursy wymiany są w zasadzie wszędzie jednakowe, na granicy nieco gorsze.  Jak byliśmy to za dolara płacono 8250,-. Walute można wymienić w każdym  banku. Dolar i euro są powszechnie akceptowane w każdym punkcie  wymiany, podobnie jak rubel rosyjski, ale w wiekszości banków wymieniano  także złotówki. W wielu miejscach można płacić kartami, bankomaty też  są dostępne.
Płacąc rachunki resztę dostaniemy prawie co do grosza (10 lub 20 rubli),  także w restauracjach. Wygląda na to, że nie ma tam zwyczaju  zaokrąglania rachunków i napiwki nie sa oczekiwane, ale jak ktoś zostawi  to oczywiście chetnie wezmą.
Paliwo
Stacji jest znacznie mniej niż u nas, ale praktycznie w każdym  miasteczku jest jedna lub dwie zatem problem z dostępem nie wystepuje.  Trzeba się jednak zawsze liczyć z tym, że do najbliższej stacji może być  30-40 km.
Standardowo paliwo jest 80 i 92 oktanowe, na większości jest też Euro 95  oktanów. Zwykle jak 95 nie ma na jednej w danej miejscowości to jest na  drugiej stacji. Stacje są ulokowane przy drogach wylotowych z miast.
Jakość paliwa jest dobra, tankowałem 95 i nie miałem żadnych problemów.  Miescowi twierdzili, że 92 tez jest dobre. Cena to około 3 zlotych za  litr (7150 rubli).
Płaci się przed tankowaniem za zadeklarowaną ilość paliwa. Jeśli wlejemy  mniej to dostaniemy resztę. Przy płatności kartą jest to nieco  upierdliwe, stąd za paliwo lepiej płacić gotówką jesli spodziewamy się  zwrotu.
Na wielu stacjach benzynowych można kupić napoje, słodycze, czasami jest jakis bufet.
Język
Dominuje rosyjski i w nim najlepiej się porozumiewać. Zdaje się, że  większośc ludzi uzywa go na codzień. Typowego białoruskiego słyszałem  niewiele. Można też dogadywać się po polsku, szczególnie bliżej granicy  wiele osób rozumie, a część i mówi po polsku. Nie próbowałem  angielskiego, ale miałem wrażenie że byłby bezużyteczny.
Jak ktoś nie czyta cyrylicy to będzie miał problem. Ważniejsze  drogowskazy są pisane także latinicą, ale poza tym wszędzie wszystko  jest pisane cyrylicą. Menu w restauracjach też - nie oczekujcie wersji w  innym języku.
Ceny
Dla nas jest ogólnie tanio:
Benzyna 7150,- za litr 95 [circa 3 złote]
Lepsze papierosy ok. 7000,- (~3 zł) za paczkę, z zachodnich marek mały wybór, są Camele, Westy ale nie ma Marlboro.
Wódka ok. 10 złotych za 1/2 l
Puszka Coca-Coli 3900,- (~1,60 zł), ichnia Bielokola jest chyba o połowę tańsza, a smakuje jak nasze derywatywy Cocacoli.
Piwo 3-4 złote za 1/2 l w restauracji, w sklepie taniej
Hotel (marki hotel czyli odremontowany hotel robotniczy, standard "późny  Gierek", ale czysto, nie ma robactwa, ręczniki dają, ciepła woda jest  etc.) 80.000 - 90.000 od głowy czyli ok. 35 zlotych. W Grodnie w hotelu  typowo prywatnym zapłaciliśmy $40 od głowy, w Wołkowysku w nowo  wyremontowanym hotelu jakieś 70 złotych od głowy, ale mieliśmy  apartament (salon, dwa pokoje etc.) Praktycznie w kazdym miasteczku jest  jakiś hotel tego typu. Jedne wyglądają lepiej inne gorzej, ale co do  czystości nigdy nie miałem zastrzeżeń.
Jedzenie [restauracje - styl raczej PRL-owski, jedzenie nie było  nadzwyczajne, ale zawsze świeże i nie mieliśmy po nim żadnych problemów  gastrycznych):
Śniadanie (zwykle jajka sadzone na szynce zwane tutaj jajecznicą, jakis chleb, kawa) - ok. 8-9 złotych
Obiad - zupa + drugie danie (kotlet, ziemniaki, jakaś sałatka/surówka) - ok. 15 złotych
Kolacja - w zasadzie dania obiadowe - ok. 12-15 złotych
Nie bawiliśmy się w kupowanie produktów i żywienie we własnym zakresie,  ale wyszło by to znacznie taniej. W sklepach wszystkow  zasadzie jest  ale moim zdaniem np. wędliny są podłej jakości. Poza tym wybór jest  dosyć ograniczony jesli chodzi o różnorodnośc produktów.
Restauracji jest mało, czasami są też bufety (gastronomy) gdzie można  zjeść jeszcze taniej - są tam naleśniki z serem, jabłkami, kotlety  mielone etc. Wszystko wyglądało na świeże. To co jedliśmy było świeże. W  restauracjach typowo prywatnych (to widać po wystroju i ofercie) jest  lepszy wybór, ale i drożej. Ogólnie nie należy jednak oczekiwać  kulinarnych rozkoszy. Jedzenie jest mało wysublimowane 
 
Wstępy do muzeów 5-10 złotych.
Co warto kupić ?
w zasadzie nic godnego uwagi nie znalazłem - oczywiście pomijając tanie  fajki, benzynę czy wódkę jeśli ktoś używa. No może z jednym wyjątkiem - w  sklepie spożywczym znalazłem takie cukierki (groszki z cukru) które  przypominały w smaku te, które pamiętam z lat siedemdziesiątych, czyli  czasów średniego Peerelu. Sam cukier, sztuczne barwniki i jakaś chemia,  pewnie w EU teraz zakazana - ale smak niepowtarzalny...
Drogi
bardzo przyzwoite, dobry asfalt, bez dziur czy kolein, nawierzchnia taka  sama na drogach głownych i bocznych, dosyć szerokie, proste, niewiele  zakrętów, niewiele ograniczen prędkości (moim zdaniem były tam gdzie  powinny być), czasami w terenie pagórkowatym dosyć ostre zjazdy i  podjazdy. Nie ma fotoradarów. Sporo dróg szutrowych, z reguły dobrych  (bez kolein), plus oczywiście typowo polne drogi jak ktoś lubi się  potaplać w błocie.
Części zamienne, serwis, akcesoria
W ofercie większych stacji benzynowych są różne drobiazgi, bezpieczniki,  importowane oleje etc. Z drugiej strony odniosłem wrażenie, że do  bardziej skomplikowanych części zamienny mógłby być problem. Być może w  Mińsku są jakieś autoryzowane stacje obsługi, ale na prowincji bym nie  liczył na nic więcej niż prosty warsztat naprawiający głównie samochody.  W sumie nie mielismy żadnych potrzeb w tym departamencie stąd mogę się  podzielić tylko ogólnym wrażeniem.
Kontakty z tubylcami
Nie nawiązywaliśmy ich intensywnie zatem nie mam wyrobionego zdania.  Ogólnie nie należy politykować, towarzystwo na lekkim rauszu jest  bardziej chetne do nawiązywania znajomości. Motocykle wzbudzają duże  zainteresowanie - jest ich tam bardzo mało, zdaje się że są drogie i  taktowane jako dobro luksusowe, zatem często zdarzalo się, że ktoś pytał  czy może sobie zdjęcie zrobić obok, albo na motocyklu. Yamaha Dragstar  wbudzała przy tym dużo większe zainteresowanie niż moje XCountry. Raz na  postoju przy drodze prawie cała wycieczka autokarowa (dzieciaki 10-15  lat) zrobiła sobie z nami zdjęcia.
Ciekawe, że w miastach nie ma praktycznie rowerów. Na wsi i owszem,  stare rzęchy transportowe, ale rowerzystów miejskich prawie nie ma.
Telekomunikacja
Roaming działa, dostęp do internetu jest ograniczony. Sieci wifi jest  mało i są zabezpieczone hasłem. Mozna sobie kupić pakiet mobilny z kartą  SIM pre-paid - kosztuje to jakieś $10. Trzeba przy tym podpisac umowę i  sie wylegitymować.
Bezpieczeństwo
Moim zdaniem jest bezpiecznie. Nie ma żebraków i innego podobnego  tałatajstwa. Motocykl można śmiało zostawić na ulicznym parkingu. Są też  (mało) parkingi strzezone - za dobę koszt rzędu kilku złotych. W  miastach widzi się sporo policji. Jedyny kontakt z ową policją był w  sumie bardzo miły choc zapłaciliśmy mandat (jakieś 40 złotych) za  parkowanie na chodniku, czego robić nie wolno. Panowie jednak nas w  sumie przepraszali, że muszą ten mandat nałożyć, bo pechowo stanęliśmy  dokładnie pod kamerą podłączoną bezpośrednio do posterunku, więc nasz  "wystepek" został już zarejestrowany i oni teraz nie mogą sprawy  odpuścić 
 Ogólne wrażenia
Ogólne wrażenia
Bardzo dobre. Trochę siermiężnie, ale czysto i bezpiecznie. Widać, że  ktoś dba o infrastrukturę i w miarę możliwości ją utrzymuje i rozwija.  Sporo budynków jest odnowionych i ogólnie panuje porządek. Ludzie żyją  skromnie, czasami może nawet biednie, ale nie widziałem żeby ktoś np.  żebrał czy nagabywał o datki. Na polityce się nie wyznaję, ale moim  zdaniem obraz tego kraju w naszych mediach jest bardzo, ale to bardzo  mocno wypaczony i przerysowany w negatywnym kontekście. Na takiej  demokratycznej niby Litwie na pomniku Orzeszkowej pewnie dawno by polski  napis wydłubali i napisali, że nie Orzeszkowa tylko Oreskevicius albo  inny podobny koszmarek, a tutaj nikomu to nie przeszkadza, podobnie jak  nie przeszkadza Lenin, czy Stalin stojący pomiędzy Leninem i Trauguttem  (polecam zdjęcia ze Świsłoczy). Nas to może nieco dziwić, ale chyba nie  powinno nikogo to bulwersować.
Mnie się podbało i chcę tam jeszcze wrócić bo w sumie zwiedziliśmy tylko  niewielki kawałek dzisiejszej Białorusi. Jeśli ktoś nie oczekuje  luksusów i lubi otwarte przestrzenie, lasy, pola to polecam. W tej  części która zwiedzaliśmy nie ma wielu zabytków do zwiedzania. W  większości to świątynie, kilka pałaców, trochę ruin więc nie należy się  nastawiać na coś w rodzaju krakowskiej czy zamojskiej starówki. Trochę  lokalnych muzeów, kompleksy zamkowo-pałacowe w Mirze i Nieświerzu,  muzeum Mickiewicza w Nowogródku etc.
Pozdrawiam, Piotr