sms 
:Z wczoraj..Udało nam się załatwic ostatnie wizy do Kamerunu. Co prawda poczekalismy trochę w niepewnosci i duchocie pomieszczenia, ale w końcu konsul przyjechal i wydał.Zwiedzalismy póżniej Calabar nawet bylismy w Muzeum Narodowym Nigerii:-)) i nareszcie była wymarzona rybka ...Taka na 35 cm :-)))  Właśnie się zbieramy do wyjazdu na ostatnia granice.Troche sie martwimy o CPD..." 
 
 
Podobno Calabar jest bardzo uroczym miastem, Czystym, ladnie zabudowanym..Cizia mówi ,ze od Beninu nie spotkali białego człowieka...Ale z wysiłłku moze wszystko czarno widza... 
 
"Pusi..Dzieki Bogu napatoczyła się ta ogromna cięzarówka i zabrała nas na pake...Dalsza droga, to znaczy kolejne 15 km z 50km okazała  się tak samo ciekawa jak nasze wczesniejsze 5 km...tylko juz  zza burty naszego potwora :-)))  Załadunek nr 1  Charliego okazał sie tragiczny w skutkach. Cięzarówka wjechała do wielkiego dołu w naszej drodze  i obnizyła się ze 180 cm do okolo 70 cm ...Burta pod jedno koło trapy pod drugie  i dupa....Zbyt duzy kąt ... 
Kola slizgały się okrutnie,ludzie pchali  z calych sił i nic...Pzry wycofywaniu przód samochodu zanurkował i urwalismy chłodnice wraz z przednim pasem i rejstracja , za co dostalismy mandat na pierwszym poscie :-))) kontrola odbyła sie na odpowiedniej wysokości :-))) Na szczęście mamy drugiego Czarliego w zapasie  czyli druga chłodnice.resztę sie pospawa. Zaladunek nr2 Czarliego byl juz udany. dlugie deski (przywiezione z wioski przy granicy przez Zyke) wiecej pchających bo skutecznie zablokowalismy drogę  :-)))  " 
 
" Co prawda w drugim podejściu też był falstart i deski pekły a Czarli zanurkował ale nie było chłodnicy i nie mialo się co urwac  :-)) Jesteśmy na górze i jesteśmy szczęsliwi   Huuurrrraaaa:-)))Czarli zwiazany i zabezpieczony oponami z wszytskich stron. Jazda  na gorze to czysta przyjemnosc, dżungla dookola i pomalu suniemy. Widoki z lotu ptaka. Jesteśmy juz w Manfie na asfalcie . A dzisiejszy dzien zaczął się tak fajnie...Granica bez problemow , mile kontrolowana " 
 
"Tylko jedna kontrol była niemiła i wlepili nam mandat  za brak trojkąta i pozwolenia na przejazd po drogach publicznych 5000 Neira. Nasze 5 km przelaju bylo ogromnym wyzwaniem i jesteśmy z nich dumni. Zyke był wszechobecny ,z trapami na glowie zasuwał  tu i tam. A Cizia  caly posrany staral się nie pourywac zawieszenia , rurek paliwowych i innych dupereli. Czarli znikal w dziurach i pojawial sie wygrany na kolejnych wzniesieniach ku naszej uciesze :-)) My spimy w Czarlim na wysokościach ...jutro wodowanie  :-))) "
		 
		
		
		
		
		
		
		
		
			
				  
				
					
						Ostatnio edytowane przez puszek : 05.12.2012 o 10:14
					
					
				
			
		
		
	 |