Cytat:
Napisał Lepi
Nie wiem jak było ale widziałem te piaski. Ważne jest zachowanie jak "coś" się wydarzy. Wystarczy przejechać kilka wydm by stracić orientację. Zwłaszcza, że nie jedzie się w linii prostej. Można by orientować się według słońca ale jak jest równo nad nami to też problem. Najlepiej mieć navi.
Może się zdarzyć, że moto zakopie się w jakimś leju między wydmami. Przy ciężkim moto i małym doświadczeniu nie sposób się wyrwać na górę. I nie warto walczyć do upadłego. Często lepiej zostawić moto i szukać ratunku pieszo. Tam nie ma dużych odległości a stojąc na górze jesteśmy lepiej widoczni. Można tez zorganizować kawałek cienia i poczekać aż słońce zajdzie.
W każdym przypadku należy mieć ze sobą wodę i jakieś batoniki.
|
Lepi, brakło mi tylko jednego w Twojej wypowiedzi. Najważniejsza jest odpowiednia "komanda"... Bez pomocy kolegów i ich życzliwości niewiele się uda w takich warunkach. Pamiętam wiele naszych czarnuchowych imprez,gdy na wyścigi pomagaliśmy sobie na wzajem w podnoszeniu moto, czy w innych zdarzeniach.. Taki jest scenariusz...upodlić się w piasku czy błocie , by wieczorem o tym pogadać przy flaszce i ognisku,. Usłyszałem w weekend tekst od jednego z endurowców..."kolega leżał pod DRZ tą w dziurze a inni darli z niego łacha...niech pokaże ,że jest mężczyzną"...