23 listopada
O dziwo namiot jeszcze stoi a obawiałem się , że padnie bo szpilki siedzą tak tylko na słowo honoru 
 
 
Dziewczyny coś wspominały o wczorajszym tadżin z ryby. Był wspaniały, tak samo jak nocne i poranne wycieczki skutkiem których po raz kolejny na tej wycieczce skończył się papier … 
Ja gotowałem kolejną pieczarkową 

 One ze śniadania zrezygnowały 

Ok 10 spakowani pojechaliśmy podziwiać miejscową plażę- Legzirę.
Poszukiwania trwają chwile - w międzyczasie upamiętniam miejscową szatę roślinną: 
 
 
 
 
 
Oczywiście nie był bym sobą jak bym na tak pięknym tle nie uwiecznił również swojej maszyny, Wiesław co kliknięcie migawki szyderczo odliczał kolejne już ujęcie : 809,810,811.. 
 
 
 
 
Zjechaliśmy piętro niżej. Na samą plażę Wiesław nie chciał po wczorajszych wykopkach 

Schodzimy więc "z buta", niczego nie widać więc dziewczynki, które marzyły o złotych piaskach nad Adriatykiem poleciały czym prędzej by się czegokolwiek dowiedzieć. Dowiedziały się, że kończy się przypływ i na plażę Pan zaprasza o 15 jak woda „odpłynie”. No przecież nie będziemy tyle czekali. Znajdujemy łuki które nas interesują. Przejście  jest – idziemy.
 
 
 
 
Ja jak zwykle z tyłu, opóźnia mnie ciężar plecaka, a i co tu ukrywać, co chwile moja dłoń ląduje w nim szukając to jakiegoś kolorowego szkiełka, to szmatki by je wypolerować na błysk. Tak, kocham błyskotki 

 Kocham błyskotki i ślicznotki 

Zamarudziłem. Ekipa zniknęła mi za łukiem. 
Trzeba ich dogonić. Ale ale..coś ktoś kogoś kiedyś oszukał czy może ktoś kiedyś kogoś źle zrozumiał bo przejście jest coraz mocniej podmywane przez wodę i plaży też jak by ubywało w tempie metra co 30-45 minut. 
 
„Będzie dobrze, będzie dobrze” zaśpiewałem, w końcu mam na nogach bajeranckie buciki od Daytony. To co, że mają mały rozmiar. Po powierzchni wody biegał nie będę 

 Duża powierzchnia nie jest mi więc potrzebna. Co z tego, że mają już 8 lat. W końcu to Goretex – da radę. Fale odpłynęły. Do przebiegnięcia ok 40-50m. W połowie dopada mnie fala... skaczę, to była ostatnia sekunda tego dnia gdy miałem sucho w butach. Spadam. Jeszcze z 5-6 sekund stoję w wodzie po kolana czekając aż woda odpłynie. Nie jeden by się załamał. Ja tylko spojrzałem na plecak - suchy. Banan na usta i biegnę dalej, kolejna fala nadpływa. Zdążyłem. O, jest ekipa. Hmmm widzę, że nie tylko mnie dopadła… siedzą i wylewają wodę z butów ;D Oprócz Wiesława. Wiesław ma 44kę i ponoć chodził po wodzie 

  Tak głosi plotka, jak było – nie widziałem. 
 
Szybka decyzja bo jak widać przypływ dopiero się zaczyna. Nici z jazdy po plaży, nici z opalania, nici z pozostałych harców 

 Odwrót bo zaraz będziemy majtki suszyć !
No to ostania fotka plaży, hmm... może by tak perspektywa żaby? Czemu nie. Kucam. Fala.
 
 
 
I jeszcze jedna fala...
 
Zalewa mnie 

 Jak nic czuję, że mam mokre majty. Ale wytrzymałem do końca. Nie wstałem 

 Pamiątka ważniejsza niż dupa
 
 
Membrana też nie puściła, w końcu leżała sobie na dnie kufrów.
Gonię ekipę. Bezpiecznie to tu nie jest, kamienie większe od naszych głów wiszą sobie w najlepsze w żaden sposób niezabezpieczone a kilka leżących na plaży uświadamia nam tylko, że co jakiś czas, któryś spaść nawet lubi. Wracamy więc.
 
 
Tylko jak 



 
 
Czekamy, czekamy i czekamy... w końcu co sił w nogach JAZDAAAAAAA ! 
Ja oczywiście musiałem wszystko uwiecznić i znów zostałem sam 
 
 
 
 
 
Po drugiej stronie już zabawa na spokojnie. Do zalania całej plaży została jeszcze w końcu godzina albo i dwie. 
 
 
 
 
Ocean się rozbrykał i mimo, że stoimy na około 1,5metrowej skale znów nas zalewa...
Dobrze, że dziewczyny sobie już poszły 
 
 
 
Zmyło by je na maxa (dziewczyny).
Ja ryzykując utratę kurtki strzelam dalej. Ponoć najlepsze ujęcia powstają gdy fotografujący znajduje się na granicy życia i śmierci 
 
 
Mamy dość. Wracamy puki mamy jak. 
Po kilku minutach, już przy motocyklach : "pier***, nie suszę ani majtów, ani butów. Jest słonecznie" pomyślałem.  
Renata jest odmiennych poglądów więc mamy 30 minutowy przestój na serwis dziewczyny. Wiesław oddaje jej swoje buty, śmiech, że je zgubi po drodze 

 Wiesio zakłada Adidasy a buty Reni po szybkiej przepierce w słodkiej wodzie lądują na wierzchu kuferka celem wysuszenia ich na dzień następny.
 
 
 
 
 
Ruszamy. Kierunek sławny, wychwalany przez wszystkich, nietuzinkowy, majestatyczny i orientalny Marrakech. 
Wiem tylko, że mamy niezły czas i puste zbiorniki więc rzucę na stacji jeszcze raz wcześniej odrzucony pomysł, że może by tak przez ...
cdn.