Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Maluch Trip 2025, czyli średnia wynosi po 2 koła na osobę, więc można o tym pisać na forum motocyklowym (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=47656)

_-aska-_ 13.08.2025 15:37

Maluch Trip 2025, czyli średnia wynosi po 2 koła na osobę, więc można o tym pisać na forum motocyklowym
 
22 Załącznik(ów)
Długo czekaliśmy na tę wyprawę... Miała się odbyć w zeszłym roku, ale tak się złożyło, że w zeszłym roku nie było wakacji. Także było baaaardzo dużo czasu na podnoszenie oczekiwań ;) oraz dodawanie nowych punktów, które chcielibyśmy odwiedzić. No dobra, tak naprawdę to które ja chciałabym odwiedzić, bo Maciek preferuje wyprawy na spontanie, więc przekazywałam mu tylko niezbędne minimum informacji i jakieś takie ogólne informacje typu "o, coś czuję, że w tej okolicy możemy niespodziewanie trafić na coś ciekawego" ;) Czyli głównie wiedział, że Litwa, Łotwa i Estonia i że około 3500km. No i że ogólnie plan zdobycia tych krajów Maluchem można opisać słowami Zaphoda Beeblebroxa:

Załącznik 144836

A punktów, które chciałabym zobaczyć było naprawdę sporo!

Załącznik 144837

Także ja dopieszczałam plan, Maciek dopieszczał Malucha i w niedzielę 20 lipca rozpoczęliśmy podróż w nieznane... I z lekkim stresem, bo jak sprawdziłam prognozy na następny tydzień dla wszystkich miast, przez które planowaliśmy przejeżdzać, to nie wyglądało to zbyt dobrze

Załącznik 144838

Na pierwszy dzień plan był ambitny - dojechać z Warszawy do Lipawy. Wystartowaliśmy i tak wcześnie jak na nas, bo jakoś trochę przed południem. I dzięki temu w hostelu w Lipawie zameldowaliśmy się już chwilę przed północą ;) Wszystko dzięki temu, że po drodze była zmiana czasu. No i trochę też dzięki temu, że na Litwie się zorientowaliśmy, że zgubiliśmy jedną śrubę od wydechu. Trochę przykro byłoby stracić cały wydech jakby się i druga odkręciła, więc po długim kombinowaniu Maćkowi udało się tam wmontować cybant, którym zamocowany był bagażnik. Spokojnie, mieliśmy takich cztery, więc nic nam z dachu nie odpadło ;) Także oficjalnie potwierdzam, że da się Malczasem zrobić 700km jednego dnia. Sprawdzone info!

Załącznik 144839

I pierwszy nocleg na obczyźnie odbywamy pod dachem w Bunker Hostel, który przetestowaliśmy już 3 lata wcześniej z rowerami.

W poniedziałek rano odnajdujemy sklep ze śrubkami, w którym Maciek czuje się jak w raju.

Załącznik 144840

Nawet później chwalił, że Pani, która doradzała w zakupach, od razu dała nam śrubki z lepszego materiału, a nie z gównolitu. Także wyposażeni w niezbędne elementy wyruszamy sprawdzać czy bunkry na lipawskiej plaży nadal stoją (leżą?).

Załącznik 144843
Załącznik 144844
Załącznik 144845
Załącznik 144846
Załącznik 144847

A śrubka ląduje w bezpiecznym miejscu, bo mój nadworny mechanik uznaje, że póki wydech się trzyma, to nie będziemy nic ruszać, a jak by się miało dziać coś złego, no to jesteśmy już przygotowani na wymianę. Czy muszę dodawać, że do domu dotarliśmy z wydechem mocowanym na cybant?

Na Łotwie też zmieniamy dietę na kwasowo-chlebkową. Czyli do pici kwas chlebowy, a do jedzenia chlebki smażone z przyprawami. Kurna, jakie to jest dobre!

Załącznik 144841
Załącznik 144842

Trzy lata temu już po fakcie okazało się, że przejechaliśmy obok fajnego miejsca, czyli Międzynarodowego Centrum Radioastronomii w Irbene. W tym roku niestety też nie udało się zwiedzić wnętrza, bo na wycieczkę należy się zapisać minimum 3 dni wcześniej - a my generalnie nic nie mieliśmy rezerwowanego wcześniej, bo nie wiedzieliśmy kiedy i czy w ogóle uda nam się gdziekolwiek dojechać. Liczyliśmy, że może uda się trafić akurat na inną grupę i dołączyć z marszu, ale niestety nie udało się. Więc ograniczyliśmy się do sesji pod anteną i zwieszania porzuconego osiedla.

Załącznik 144848
Załącznik 144849
Załącznik 144850
Załącznik 144851
Załącznik 144852
Załącznik 144853
Załącznik 144854

Jeszcze relaks na plaży

Załącznik 144855

i pędzimy do Rygi. Tu też wracamy na stare śmieci i rozbijamy się na Riverside Camping.

Załącznik 144856
Załącznik 144857

CDN
(długo mnie nie było, ale nadal niektóre zdjęcia mi się przekręcają niekontrolowanie :dizzy: )

kylo 13.08.2025 16:41

Super:Thumbs_Up::popcorn:

matjas 13.08.2025 17:42

Zajebiście znowu Was widzieć i czytać.
Tym malczanem tak myślę sobie co za luksus jednak - deszcz nie deszcz :) zimno :) niesamowite o ile pod tym względem lepiej od jakiegokolwiek motocykla! :) wiem wiem - mam w ryj :)

Piszczcie :)

rrolek 13.08.2025 18:29

Z tym luksusem bym nie przesadzał. W 1985 pojechaliśmy z kumplem do Trogiru. Łatwo nie było. Jeszcze 2 tygodnie po powrocie spałem na łóżku zasuplany w jakiś kłębek. Przyzwyczajenie psia krew.

Kontynuuj, kontynuuj .

matjas 13.08.2025 19:32

Czy ja przesadzam :)

_-aska-_ 13.08.2025 21:11

1 Załącznik(ów)
Cytat:

Napisał matjas (Post 885418)
Zajebiście znowu Was widzieć i czytać.
Tym malczanem tak myślę sobie co za luksus jednak - deszcz nie deszcz :) zimno :) niesamowite o ile pod tym względem lepiej od jakiegokolwiek motocykla! :) wiem wiem - mam w ryj :)

Piszczcie :)

No jak padł pomysł urlopu nibyautkiem, ale jednak autkiem, to natychmiast się ucieszyłam, że po pierwsze primo będę mogła wziąć prawdziwy aparat, a oo drugie primo, że będziemy mogli wziąć taki piankowy materac, na trzy składany jak gimnastyczny, tylko że nie ze skaju ;) no i faktycznie dzięki temu mam jeszcze więcej zdjęć (przywiozłam ponad 3500, udało mi się zejść do około 1700...), za to materac zajął sporą część miejsca za fotelami :D

I spało się luksusowo!
Załącznik 144870

Rrolek, ale to chyba nie na raz ta trasa?!

CzarnyEZG 14.08.2025 07:52

Czyta się :)

_-aska-_ 14.08.2025 12:02

65 Załącznik(ów)
Dziś będzie mało treści, bo wyszło dużo zdjęć :dizzy: Ale spokojnie, nie wrzucę wszystkich 1700 :lol8:

...a Ryga niezmiennie wspaniała.

Załącznik 144876
Tym razem poświęcamy dzień na łażenie po starym mieście i zaglądania gdzie się da.

Załącznik 144877
Załącznik 144878
Załącznik 144879
Załącznik 144880
Załącznik 144881
Załącznik 144882
Załącznik 144883
Załącznik 144886
Załącznik 144887
Załącznik 144888
Załącznik 144889
Załącznik 144890
Załącznik 144891
Załącznik 144892
Załącznik 144893
Załącznik 144894
Załącznik 144895
Załącznik 144896
Załącznik 144897


Tym sposobem trafiamy na podwórko, na którym stoi stary Gold Wing na kostkach :D Oglądamy sobie to dziwne zestawienie kiedy pojawia się właściciel. Opowiada, że jak najbardziej, oczywiście, że jeździ tym w terenie, tylko w błocie trzeba uważać, bo jak kiedyś utknął, to w czterech chłopa i traktor go wyciągali, a ostatnio to jakiś rajd wygrał. Zaprasza nas też na oględziny trochę starszych motorków... I zdradza, że w jego środowisku Maluch nazywany jest "polish backpack" :D

Załącznik 144884
Załącznik 144885


Pomnik małpy na pudlu ;)

Załącznik 144898


Dźwina nadal w kolorze coca coli.

Załącznik 144900


Następny punkt programu: Salaspils memoriāls.

Załącznik 144901
Załącznik 144902
Załącznik 144903


Pomnik w miejscu nazistowskiego obozu powstał w 1967 roku i ma typowo sowiecki rozmach. Natomiast jak przy wszystkich posowieckich pomnikach na Łotwie i w Estonii (na Litwie pewnie też zresztą) obok dodane są informacje na temat zbrodni radzieckich. Te kraje zdecydowanie są bardzo dumne z uwolnienia się z ZSRR i przypominają o tym gdzie tylko się da. Przekłada się to też na widoczne WSZĘDZIE wsparcie dla Ukrainy. Niebiesko-żółte flagi można spotkać właściwie na każdym kroku, a w Rydze na przeciwko rosyjskiej ambasady od lat wisi taki oto portret putina

Załącznik 144899


Atrakcje po drodze. Bocianów tam jest zatrzęsienie, a do tego siedzą w trawie przy samym asfalcie.

Załącznik 144904
Załącznik 144905


Maciek znajduje nową dziewczynę.
Załącznik 144933


A w poszukiwaniu bankomatu trafiamy na plażę. Taką z rozlewiskami, trzcinami, za to bez fal, a żeby dotrzeć do miejsca, żeby było wystarczająco głęboko do pływania, trzeba zrobić jakieś 15 tysięcy kroków.

Załącznik 144934
Załącznik 144935
Załącznik 144936
Załącznik 144937


Tego dnia cała zestresowana wjeżdżam pierwszy raz na prom. Szczęśliwie udało się nie wpaść do wody!

Załącznik 144938


I lądujemy na wyspie Saaremaa. Jak tam jest pięknie! Niestety załatwiamy ją tylko przelotem, a tam się powinno mieć tydzień wolnego i rower elektryczny. Wszystko jest piękne. Widoki, pomniki, biała czekolada z jagodami... I przystanki autobusowe w formie domków o różnych kształtach, z ławeczkami w środku i kwiatami w oknach. Coś wspaniałego!

Załącznik 144939
Załącznik 144940
Załącznik 144941
Załącznik 144942
Załącznik 144906
Załącznik 144907
Załącznik 144908
Załącznik 144909
Załącznik 144910


Spotyka nas jedna straszna przygoda, a mianowicie pod koła pakuje mi się wiewiórka, kompletnie nie dając szans na wyhamowanie. Zdążyłam tylko odbić trochę w prawo w rozpaczliwej próbie wzięcia jej między koła. W lusterku widzę, że robi jakoś dziwny fikoł i pada na środku pasa, a za chwilę nad nią przejeżdża następne auto... Akurat zaraz była zatoczka autobusowa, więc zostawiam furę i biegnę. Tuż przed ofiarą potrącenia zaczynam sobie uświadamiać, że należało wziąć jakąś tekturkę, cokolwiek, na co mogłabym ją położyć, bo jeśli jest połamana, to podnoszenie rękami może pogorszyć sytuację. No ale jest jak jest, kucam nad nią zastanawiając się jak ją ruszyć, żeby nie uszkodzić dodatkowo, kiedy zauważam nadjeżdżające kolejne auto, więc pora znikać z jezdni. Powoli podnoszę maleństwo (bo to dziecko jeszcze...) i widzę pod nią mokrą plamę. O nie... krwawi... Podnoszę wyżej i to jednak tylko zsikała się ze strachu. Uf! Zastanawiamy się co zrobić. Stoimy akurat obok wejścia na camping, więc uznajemy, że jako pierwszą opcję spróbujemy tu zapytać czy mogą pomóc. W międzyczasie wiewiórcza młodzież zaczyna się wiercić w moich dłoniach, więc żeby nie fiknęła mi jeszcze z tej wysokości na ziemię, przykucam, a zwierzątko wykorzystuje okazję i w kilku sprawnych susach ucieka, przeskakuje bez problemu przez wysokie ogrodzenie i znika. TO NIE MOŻNA BYŁO TAK OD RAZU I OSZCZĘDZIĆ MI STRESU?! Teraz pewnie siedzi z innymi młodymi wiewiórkami i opowiada im jak to zrobiła w konia jakichś frajerów z Polski.

Załącznik 144911


Na Saaremie zaliczamy jeszcze latarnię morską Kiipsaare. 4km marszu od parkingu i akurat pada, ale jesteśmy przygotowani na wszystko.

Przynajmniej teoretycznie, bo okazuje się, że moja przeciwdeszczówka po latach przestała być przeciwdeszczowa ;) Ale jest dość ciepło, później zresztą i tak wychodzi słońce, a widoki na końcu cypla i tak wynagradzają wszelki niedogodności.

Załącznik 144912
Załącznik 144913
Załącznik 144914
Załącznik 144915
Załącznik 144916
Załącznik 144917
Załącznik 144918
Załącznik 144919
Załącznik 144920


Mam wrażenie, że tą ścieżką w płytkiej wodzie to można dobre kilkaset metrów iść. Bajeczka! Ale uprzedzam, że sandały do wody niezbędne. Maciek na bosaka musiał niestety odpuścić.

Załącznik 144921
Załącznik 144922
Załącznik 144923


Zaliczając po drodze ulewę tak gęstą, że ledwo widać gdzie się jedzie, pakujemy się na kolejny prom - na wyspę Hiiumaa. W oczekiwaniu na prom zagaduje nas człowiek podróżujący z rodziną camperem. No bo przecież mamy taką super furę, że trudno nie zagadać ;) Podczas rozmowy szukam też na googlu jakiegoś campingu na nocleg, ale pokazuje mi tylko darmowe i bez dostępu do bieżącej wody, co komentuję na głos w rozmowie. Człowiek z campera na tę informację dzwoni do właściciela mariny, w której ma opłacony nocleg i po długiej rozmowie mówi nam, że jak zjedziemy z promu, to żebyśmy jechali za nim, tam za muzeum jest darmowe pole namiotowe, a dostęp do łazienki dostaniemy w ramach jego opłaconego pobytu w marinie. No co za miły człowiek! A podczas rozmowy już na miejscu przyznaje, że kiedyś ze swoimi trzema braćmi mieli plan, żeby pojechać do Polski, kupić 4 Maluchy i wrócić nimi do Estonii :D Plan się wykrzaczył, bo znajomy z Krakowa, który miał pomóc w operacji, coś tam wymiękł, ale i tak jestem pod wrażeniem, że taki plan w ogóle powstał. Wymieniamy się numerami - bo on mówi, że w razie jakichś awarii to ma znajomych w całej Estonii i będą mogli pomóc, a z kolei jakby on miał wrócić do planu z zakupem Maluchów, to może my będziemy w stanie wesprzeć działania w Polsce.

Załącznik 144924
Załącznik 144925
Załącznik 144926
Załącznik 144927
Załącznik 144928
Załącznik 144929
Załącznik 144930

_-aska-_ 20.08.2025 11:35

29 Załącznik(ów)
No dobra, wyspaliśmy się za darmo, to pora ruszać dalej. Na Hiiumie zaliczamy muzeum wojskowe i jedną latarnię morską -tę, która akurat stoi zaraz obok muzeum ;) Na górę nie chce nam się włazić, bo w nogach nadal czujemy zwiedzanie Rygi :lol8: Ale pod latarnią też jest super.
Załącznik 145070
Załącznik 145071
Załącznik 145072
Załącznik 145073

Maciek idzie pływać, a ja idę obserwować ptaki (zaobserwowane ptaki będą się z czasem pojawiać o tu https://www.instagram.com/warszawskie_sepy/ ).

Załącznik 145074

Na temat wrażeń z pływania to może sam opowie ;) Ja za to przecieram oczy ze zdziwienia, bo jakim cudem widzę pingwina? Czy w Estonii żyją pingwiny?! No ja rozumiem, że trochę na północ, ale żeby aż PINGWINY?!

Załącznik 145075

No więc w Estonii nie żyją pingwiny, a to na zdjęciu do alka zwyczajna.

Potem jeszcze spory zaskroniec postanawia przyprawić mnie o lekki zawał serca wypełzając nagle spod niskiego kamiennego schodka, na którym siedzę i ruszamy do muzeum.

Załącznik 145076

Muzeum fajne. Takie trochę zbiorowisko wszystkiego, co wpadło w ręce, ale całkiem schludnie wyeksponowane, sporo różnej maści pojazdów, do niektórych nawet można wejść. No i oczywiście wsparcie dla Ukrainy

Załącznik 145077
Załącznik 145078
Załącznik 145079
Załącznik 145080
Załącznik 145081
Załącznik 145082
Załącznik 145083
Załącznik 145084


A eksponaty czasem zaskakująco przypominają kupę złomu ;)

Załącznik 145085

I ciekawostka -Łotwa i Estonia czerwoną porzeczką stoją. W Rydze nawet widziałam żywopłoty wzdłuż ulicy z czerwonej porzeczki, a estońskie lasy i parki krzakami temi stoją. Ciekawe dlaczego.

Załącznik 145086

I znowu pakujemy się na prom. A przed wjazdem taka reklama :lol8:

Załącznik 145087
Załącznik 145088

A na promie takie widoczki. Niebywale odprężające.

Załącznik 145089

Natomiast zaraz po zjechaniu z promu przy głównej drodze takie atrakcje.

Załącznik 145090
Załącznik 145091
Załącznik 145092

To dwór Ungru, który miał być najwspanialszym neobarokowym dworem Estonii, ale miał pecha. Budowali go w latach 1893-99, ale najpierw skończyła się kasa na dokończenie budowy, potem stał pusty, podczas II wojny światowej stracił iglicę, a po wojnie przejęło go wojsko radzieckie, co nie mogło skończyć się dobrze. W 1968 nawet wpadli na pomysł, żeby materiał z dworu wykorzystać do budowy pasa startowego na pobliskim lotnisku. Lokalne władze wywalczyły zaprzestanie tych niecnych działań, ale 1/3 murów zdążyła już wylądować na lotnisku.

Swoją drogą to lotnisko to też należało zwiedzić, ale jakoś mi umknęło podczas planowania trasy :( Więc jak ktoś będzie w okolicy, to polecam zajrzeć za dwór Ungru i sprawdzić na co poszedł kamień z jego murów.


W drodze do Tallina mieliśmy jeszcze jeden punkt do odhaczenia - zalaną żwirownię z porzuconym budynkiem na środku powstałego jeziora. Na googlu wyglądało super. Turkusowa woda, na brzegu kilka osób. A na miejscu okazało się, że to w pełni zorganizowane, płatne i bardzo oblegane kąpielisko z gigantycznym parkingiem, atrakcjami, dmuchanym parkiem wodnym, knajpą puszczającą głośną muzykę... Można też dopłacić 3 euro do biletu i zwiedzić zamknięte więzienie stojące na brzegu. No ale dobra, zapłacone, to trzeba korzystać, choć ze sporym niesmakiem.

No i jak tak korzystaliśmy z niesmakiem, to okazało się, że to jednak bardzo fajne miejsce. Woda jest mętna tylko tu, gdzie ludzie. Maciek wypłynął do drugiego brzegu i zameldował, że tam woda jest krystalicznie czysta. Ja wprawdzie pławiłam się tam, gdzie wystarczająco płytko (i przy okazji też mętnie, niestety), ale to pławienie też było całkiem przyjemne.

Załącznik 145093
Załącznik 145094

No a potem uznaliśmy, że jeszcze wejdziemy sobie na tę górę obok, co ma zbocza tak fajnie wypłukane przez wodę. Łatwo nie było, ale było warto.

Załącznik 145095
Załącznik 145096
Załącznik 145097


A tu Maluch obok nieco większego kolegi

Załącznik 145098

Tutaj też Maciek zauważył naszą drugą awarię - światła cofania cały czas mrugały. Więc je odłączył :cool: No bo już bez pierdół, na ekspresówce cofać nie będę, a jak gdzieś na parkingu będę musiała, to przecież widać, w którą stronę nibyautko się przemieszcza. Przez resztę urlopu rozglądaliśmy się za jakimś najazdem albo kanałem, gdzie mój nadworny mechanik mógłby zerknąć pod spód i spróbować to ogarnąć, ale no nie złożyło się.

W tym odcinku miał się też już pojawić Tallinn, ale znowu nazbierałam za dużo zdjęć i trzeba to będzie rozdzielić :mur:

_-aska-_ 25.08.2025 12:36

4 Załącznik(ów)
Niebawem wyruszymy w dalszą trasę (choć nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda :confused: ), ale teraz szybka wrzutka o tym, że podróże kształcą. Oglądam sobie serial "Agencja", no i tam Michael Fassbender grający agenta CIA umówił się na spotkanie w Białorusi. Wybrali o takie miejsce.

Załącznik 145200

A to ja w Tallinnie (Estonia, jakby ktoś miał wątpliwości ;) ) na terenie Linnahall, czyli centrum sportowego wybudowanego na Olimpiadę 1980 roku

Załącznik 145201

Tylko w takim ujęciu dodali na górze taki jebutny monument.

Załącznik 145199

I tu mega ciekawostka (z internetów, nie z życia mojego własnego) - to faktycznie z Białorusi, z Mińska konkretnie. I wygląda tak :D
Załącznik 145202

matjas 25.08.2025 12:42

Zagląda :D ja zaglądam :D

Kto jeszcze? :D

Wegrzyn 25.08.2025 13:48

Ja tez :)

Dlugi_TA 25.08.2025 14:33

Tez zagladam, choc dla mnie opis troche po czasie, w zeszlym tygodniu wrocilem z Litwy, Łotwy i Estonii. Jakie tam maja zadymiste szutry - rowniotkie, dlugie proste :)
Przegladam wpisy, moze sie cos na przyszlosc okoci.
W zalaczeniu 2 zdjecia jednego z moich towarzyszy, byl jeszcze weimar i oczywiscie szanowna malzonka :)
Zdjecie z parku Soomaa i z Tallinn-ahttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...3f14eb897c.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...da3c950cc1.jpg

matjas 25.08.2025 14:35

fajna fota - pies trochę zdygany :D

_-aska-_ 25.08.2025 15:04

A cóż to za grzeczny piesek! Czy ten piesek też przeżywał przygodę życia biegając jak szalony po pustych plażach? Bo mój szef był tydzień temu ze swoim łyżwem czeskim i tak właśnie było :)

Dlugi_TA 25.08.2025 15:26

1 Załącznik(ów)
Grzeczny?
:-)
To jest wyżeł więc we krwi ma szaleństwa.
Byliśmy 2 razy nad morzem, gdzieś przy którymś noclegu podjechałem bliżej morza, zaparkowałem na rozstaju dróg gruntowych, z których każda po obu stronach była oznakowana zakazem zatrzymywania się. Mieliśmy tylko z 0.5h do zachodu stąd podwózka. Po powrocie do auta musiałem znieść grzecznie złość miejscowej, która tłumaczyła mi przepisy ruchu drogowego.
A tak przy okazji - Litwa to jakas masakra z fotoradarami, zastanawiam się, czy nie będzie dodatkowej pamiątki z wakacji. Odcinkowe pomiary prędkości jeden za drugim i wydaje mi się, że nawet w trakcie trwania jednego odcikowego pomiaru potrafili zmieniać ograniczenia prędkości :-0
Mój nad morzem szalał, wystarczyło mu rzucić patyk w wodę a szedł jak przecinak - na długość linki, na której był wpięty, jakieś 20m. Linka zapobiegawczo, bo w Wielki Czwartek wpadł mi pod samochód goniąc za zającem. Skutek - pęknięty malutki wyrostek trzymający staw skokowy (oprócz drobniejszych obrażeń), wet w Rzeszowie nie bardzo wiedział co robić, w Lublinie podjęli się złożenia na prętach - kawałki kości 4 i 7mm. 8 miesięcy w gipsie ale już coraz więcej nogę obciąża. Koszty? To jak rodzina, nie odmówi się, choć lekko nie było.
Tu oba gagatki :)
Załącznik 145208

_-aska-_ 25.08.2025 16:07

Cytat:

Napisał Dlugi_TA (Post 886347)
A tak przy okazji - Litwa to jakas masakra z fotoradarami, zastanawiam się, czy nie będzie dodatkowej pamiątki z wakacji. Odcinkowe pomiary prędkości jeden za drugim i wydaje mi się, że nawet w trakcie trwania jednego odcikowego pomiaru potrafili zmieniać ograniczenia prędkości :-0

Tam we wszystkich trzech krajach są jakieś strasznie wysokie mandaty, więc nawet nie rozważałam przekraczania prędkości i grzecznie jechałam z lokalesami w limicie ;) ale Maluchem łatwiej się tego trzymać. Czasem nawet jechaliśmy wolniej, niż można było, bo okna w dół, zimny łokieć i czillujemy.

Zdrówka dla pieska życzę!

szarik 26.08.2025 12:03

"Tesz zaglondam" :) , Łotwa i Estonia bardzo mnie się podobają. Myślę że wyjazd maluchem to strzał w dziesiątkę , bo jednak jedzie się wolno i zupełnie inaczej odbiera się podróż. :Thumbs_Up::popcorn:

Dredd 05.09.2025 19:30

I ja też zaglądam, a tu lipa: opowieść nie posuwa się dalej:confused:
Tak myślę sobie, że taka podróż maluchem (choć samochodem to jeżdżę mocno niechętnie) musi być super!
Jest czas na niespieszne podziwianie krajobrazów. Nie napinasz się, bo tym samochodem i tak nie da się szybciej.
Ten sprzęt idealnie nadaje się na podróż do Norwegii - dozwolone prędkości maksymalne dopasowane do mocy silnika :)

matjas 05.09.2025 22:57

Znam kilka innych konstrukcji którymi bym się tam wybrał ;) ale malczan to malczan :) jest nasz jak Paprykarz szczeciński :)

Nowy 06.09.2025 07:56

sie czyta, ale ile można czytać to samo....
co dalej?

_-aska-_ 08.09.2025 15:03

3 Załącznik(ów)
Bardzo przepraszam Szanowną Widownię! Niebawem wracamy do relacji. W międzyczasie pokazaliśmy naszemu nibyautku polską część Bałtyku.
Załącznik 145509
Załącznik 145510

A wiecie co na ekspresówce wzbudza jeszcze więcej uwagi, niż Maluch?

Otóż jest to Maluch z dwoma rowerami na dachu xD
Załącznik 145513
Chyba ze 20 aut wyprzedzało nas z telefonami przyklejonymi do okna od strony pasażera ;)


P.S. Nie wiem czemu zdjęcie stoi na głowie...

rrolek 08.09.2025 16:39

Jak tak jechaliście do góry kołami, to się nie dziwię wcalale :D

Dzieju 09.09.2025 08:08

Nooooo, ja też, rowery wiozące malucha, też bym zdjęcia robił:Thumbs_Up:
Ze trzy tygodnie temu maluszek jechał Ską na odcinku Łomża - na południe. Piękny widok.

matjas 09.09.2025 11:56

hehe :D piękne.

_-aska-_ 09.09.2025 14:26

Cytat:

Napisał Dzieju (Post 887637)
Nooooo, ja też, rowery wiozące malucha, też bym zdjęcia robił:Thumbs_Up:

Trochę się zeszło, ale za to jak ekonomicznie!

_-aska-_ 10.09.2025 12:01

71 Załącznik(ów)
No dobra, wracając do tematu...

Tallinn. Oczekiwania miałam ogromne, mnóstwo miejsc do odwiedzenia, czytałam o pięknych secesyjnych kamienicach i że w ogóle super. Mamy tu zaplanowane 3 noce, ale nocleg szukam oczywiście w dniu przyjazdu. Wybrałam jeden z najtańszych, czy tam w ogóle najtańszy, więc pretensje mogę mieć tylko do siebie :fool2: Jest to pokój w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. A właściwie to kuchnia, z której wywalono sprzęty kuchenne (prócz zlewu, zlew został), a wstawiono wersalkę, stolik i regalik. Po rozłożeniu wersalki po pokoju nie da się już chodzić. Do tego w cały mieszkaniu jest lekki smrodek. Nic konkretnego i bardzo nieprzyjemnego, ale jest. W bonusie problem z parkowaniem - na ulicy za blokiem wielkie tablice z dużą ilością tekstu o tym, że żeby tam parkować, to trzeba zapłacić, ale też nie do końca rozumiem ile, komu i jak. Kiedy tak kombinujemy co robić, podchodzi do nas człowiek i mówi, że tu faktycznie płatne, ale na tej obok nie, a akurat ktoś odjeżdża, więc żebyśmy sobie prędziutko tam przeparkowali. Dziękujemy, człowieku! No ale w każdym razie nie po to tłukliśmy się taki kawał drogi, żeby siedzieć w pokoju, więc trudno, jakoś to przeżyjemy. Za to kubeczek do kawy Maciek sobie znalazł idealny.

Załącznik 145539

Rano pobudka i bierzemy się za realizację planu. Na pierwszy ogień idzie muzeum morskie Lennusadam. No i uznajemy, że Maluch zostaje na blokowisku, a my sobie skoczymy autobusem, bo co może pójść nie tak? Googiel mówi, że jakieś 20 minut drogi, chociaż z 2 przesiadkami. Dziwnie trochę, bo pierwszy autobus na mapie mam zaznaczony na czerwono, drugi na turkusowo, a trzeci znowu na czerwono. Ale może to tak, żeby lepiej było widać gdzie przesiadki. Nie ma co rozkmniać, wsiadamy do autobusu i tu zaczyna się pierwszy problem - nie ma biletomatu. Ale za to kasowniki mają takie oznaczenia sugerujące, że można do nich przyłożyć kartę płatniczą, to przykładam i nawet coś pisze, że jest ok, ale ja potrzebuję dwa bilety, to przykładam drugi raz, a on, że już przyłożyłam przed chwilą... Ludzie w autobusie też nie potrafią, więc się na wszelki wypadek ewakuujemy z tego autobusu, żeby jeszcze kary za jazdę na gapę nie wyłapać. Dobra, bilety można kupić przez aplikację. To ściągam, kupuję (2 bilety godzinne, każdy po 2 ojro), wsiadamy do następnego autobusu, kasuję bilety w kasowniku, życie jest piękne, podjeżdżamy 2 przystanki, przesiadamy się do następnego, wsiadamy, a kierowca coś na nas chrząka. To podchodzę, on, że bilet muszę kupić, ja na to, że mam bilet w aplikacji, on na to, że nie na ten autobus. po 2 ojro od osoby, można kartą :mur: nawet żadnego kwitka się na to nie dostaje! I wtedy właśnie zrozumieliśmy podział trasy na kolory - różne kolory, to różni przewoźnicy. I każdy ma swoje osobne bilety. No pysznie... Ale udało nam się w końcu dostać do muzeum. Jest duże, zlokalizowane w starych hangarach.
Załącznik 145540
Załącznik 145541


Ktoś poznaje liczniki? ;)

Załącznik 145542

Można wejść do prawdziwej łodzi podwodnej.

Załącznik 145543
Załącznik 145544
Załącznik 145545


Mają też działo plazmowe :D

Załącznik 145546


A wiedzieliście, że te boje to one takie ogromne są?!

Załącznik 145547


Na zewnątrz też są atrakcje

Załącznik 145548


Z muzeum ruszamy wzdłuż brzegu do następnego punktu - Linnahall, czyli obiektu zbudowanego na Olimpiadę 1980 w Moskwie, ale tutaj odbyły się zawody żeglarskie. Po drodze jeszcze wrak łodzi na plaży - zbutwiałe deski i wystające żelazo nie stoją na przeszkodzie, żeby atrakcja była dostępna dla wszystkich chętnych w każdym wieku :)
Załącznik 145549
Załącznik 145550
Załącznik 145551


Linnahall aktualnie jest zamknięty i czeka ponoć na renowację, ale i choć nie da się wejść do środka, to po samym budynku można (i warto!) pochodzić. "Po budynku", bo jest on zagłębiony w teren i chodniki prowadzą przez dach.
Załącznik 145552
Załącznik 145553
Załącznik 145554
Załącznik 145555
Załącznik 145556
Załącznik 145557
Załącznik 145558


I ciekawostka - tutaj Nolan kręcił film Tenet. Ogólnie "tutaj" w Tallinnie, ale też konkretnie "tutaj" w Linnahall.



A po drugiej stronie budynku kolejna plaża i okazja dla Maćka, żeby popływać.
Załącznik 145559
Załącznik 145560

Z Linnahall spacerkiem na stare miasto. Jest co oglądać.
Załącznik 145561
Załącznik 145562
Załącznik 145563
Załącznik 145564
Załącznik 145565
Załącznik 145566
Załącznik 145567
Załącznik 145568
Załącznik 145569
Załącznik 145570



Są dziwne płaskorzeźby

Załącznik 145571
Załącznik 145572


Jest co zjeść

Załącznik 145573
Załącznik 145574


I na co popatrzeć z góry - bo stare miasto w Tallinnie zdecydowanie NIE jest płaskie

Załącznik 145575
Załącznik 145576


Są też elementy dość niestandardowe

Załącznik 145577
Załącznik 145578


I akcent polski

Załącznik 145579


Chociaż nogi nam już weszły w tyłki, to do pokoju postanawiamy wrócić na piechotę. To 5km, ale poranna przygoda z autobusami skutecznie zniechęciła nas do podejmowania kolejnej próby ;) Po drodze jeszcze wstępujemy do takiego niewielkiego centrum handlowego w poszukiwaniu łazienki. Wejście, na które trafiamy, prowadzi prosto do sklepu, a nie na pasaż handlowy, ale są pod sufitem znaczki prowadzące do WC. Idąc za nimi robimy chyba 3 kółka po sklepie, zanim dociera do nas, że to chyba jakiś psikus i że znaki nie mają żadnego sensu :haha2: Na szczęście po wyjściu na pasaż udaje się znaleźć naszego świętego Grala :lol8: Dale jeszcze jeziorko

Załącznik 145580


I jesteśmy w naszej pośmierdującej lekko klitce.

Secesyjnych kamienic nie stwierdzono, ale faktycznie dziwnym byłoby, gdybyśmy znaleźli je na terenie średniowiecznego grodu :rolleyes:

Na drugi dzień atrakcje już bardziej rozrzucone po mapie, więc zabieramy nibyautko. Na pierwszy strzał - Park Pamięci Maarjamäe Mälestusväli. Zaczęli w 1960 od obelisku, a w 1965 stwierdzili, że taki samotny obelisk to się nie godzi, to nie ma socjalistycznego rozmachu, a poza tym to warto upamiętnić estońskich bolszewików.
Cytując Wikipedię: "Kompleks składa się z kilku elementów przestrzennych. Obok obelisku z 1960 r. urządzono ceremonialną przestrzeń z trybunami i wiecznym ogniem. Z tak wyznaczonego placu rozciąga się widok na Zatokę Tallińską. Na kamiennej ścianie za wiecznym ogniem znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca grzejące się nad ogniem dłonie[2]. Od placu z trybunami odchodzi ścieżka, która przecina się z drugą, wiodącą od wybrzeża ku kamiennej bramie. Bramę domyka rzeźba przedstawiająca zranione, ginące ptaki, zamknięte między dwiema dolomitowymi ścianami[3], symbolicznie odchodzące w przeszłość i pamięć[2]. Przejście to prowadzi na cmentarz wojskowy – ku zbiorowym mogiłom żołnierzy radzieckich poległych w walkach w Estonii w 1944 r. W miejscu tym znajdował się wcześniej niemiecki cmentarz wojskowy, zniszczony w okresie radzieckim i odrestaurowany w 2018 r.

Po 1980 r. zespół uzupełniono o jeszcze jeden element – rzeźbę w formie otwartego mostu zwodzonego, położoną bezpośrednio nad morzem, za rozszerzoną Pirita tee, której poszerzenie odsunęło cały kompleks od wybrzeża"

Załącznik 145581
Załącznik 145582
Załącznik 145583
Załącznik 145584
Załącznik 145585


A ichniejszym zwyczajem w 2018 obok postawili Memoriał Ofiar Komunizmu - też z rozmachem.

Załącznik 145607
Załącznik 145608
Załącznik 145609


Następny punkt programu to ruiny w lesie nad rzeczką Pirita. Okazało się, że w międzyczasie ruiny domków i dworków trochę nam się przejadły, ale i tak okolica super ;)

Załącznik 145586
Załącznik 145587
Załącznik 145588


No i zmierzamy na kolejną plażę, po drodze spotykając takie cudo

Załącznik 145594

A tuż przed plażą takie cudo architektury
Załącznik 145589

"Barbarzyńca, miłe wspomnienie z dzieciństwa"

Załącznik 145590

Plaża.

Załącznik 145591
Załącznik 145593


A w wodzie poszukiwacze skarbów z wykrywaczem. Pan poważnie podchodzi do swojej pracy i w biurze stawia się w koszuli xD

Załącznik 145592


Po plażingu lecimy na drugi koniec miasta, bo wyczytałam, że dzielnica Kopli z opuszczonymi budynkami jest super. No więc nie jest. Z budynków niewiele zostało.

Załącznik 145595


A podobnej estetyki, ale w dobrym stanie (bo normalnie zamieszkałe) mijaliśmy pod drodze.

Załącznik 145596


Ale niedaleko mają plażę, więc jedziemy na plażę - już chyba 4 albo 5 tallińską plażę, a każda jest zupełnie inna!

Załącznik 145597


tu na przykład jest starsza pani pływająca na końcu tęczy

Załącznik 145598


A kawałek dalej, na szczycie półwyspu, jest punkt widokowy, po drodze z wieżą do obserwacji ptaków.

Załącznik 145599
Załącznik 145600
Załącznik 145601


I widoki na szczycie półwyspu

Załącznik 145602
Załącznik 145603
Załącznik 145604
Załącznik 145605
Załącznik 145606


I to tyle, jeśli chodzi o Tallinn. Na miejscu obydwoje czuliśmy wielkie rozczarowanie, bo te autobusy, bo nie znalazłam secesyjnych kamienic, bo nie wszystko zdążyliśmy obejrzeć, no i pokój okropny... Ale już kilka dni później nie do końca byliśmy sobie w stanie przypomnieć co było nie tak i raczej wspominaliśmy różnorakość plaż i że jednak było fajnie :)

Wegrzyn 10.09.2025 15:28

Dzieki za fajnie ulozone foty. Zrobilem trening szyi ogladajac :D

matjas 10.09.2025 16:28

Sztos jak zawsze. Pieknie. I piękne zdjęcia. I myślałem że wrobel a w zasadzie Mazurek pływa stylem grzbietowym.
Co do pomników i obelisków i pamięci po ofiarach walk w imię wojny i bezsensu mam takie wnioski nienowe że jesteśmy zakałą tego świata - najpierw się wybijamy a potem lejemy beton żeby jeszcze dłużej pamiętać a i tak chuj z tego jest.

Nibyautko ale wycieczka wcale nie wymyślona mimo że bajkowa! :)
Napiszcie :) ile spalił paliwa, oleju, jakie prędkości itd. Czy były jakieś mechaniczne przygody.
Mega się to ogląda.
Też mam takie nibyauto /inne niż fiat126p/ i też planuję nim wyjazd daleko :) Kiedyś.

_-aska-_ 11.09.2025 09:25

Cytat:

Napisał Wegrzyn (Post 887767)
Dzieki za fajnie ulozone foty. Zrobilem trening szyi ogladajac :D

Od lat mi się tak robi i nie umiem tego poprawić :( nawet już próbowałam zdjęcie na komputerze obracać - że jak się tutaj załadowało przekręcone o 90 stopni, to je kasowałam, przekręcałam w drugą stronę, ładowałam znowu - a ono było tak samo jak wcześniej :(

Cytat:

Napisał matjas (Post 887772)
Sztos jak zawsze. Pieknie. I piękne zdjęcia. I myślałem że wrobel a w zasadzie Mazurek pływa stylem grzbietowym.
Co do pomników i obelisków i pamięci po ofiarach walk w imię wojny i bezsensu mam takie wnioski nienowe że jesteśmy zakałą tego świata - najpierw się wybijamy a potem lejemy beton żeby jeszcze dłużej pamiętać a i tak chuj z tego jest.

Nibyautko ale wycieczka wcale nie wymyślona mimo że bajkowa! :)
Napiszcie :) ile spalił paliwa, oleju, jakie prędkości itd. Czy były jakieś mechaniczne przygody.
Mega się to ogląda.
Też mam takie nibyauto /inne niż fiat126p/ i też planuję nim wyjazd daleko :) Kiedyś.

No bo ten beton to zwykle lejemy, żeby pokazać jak PIĘKNA jest śmierć za ojczyznę, a nie po to, żeby pokazać, że należy robić wszystko, żeby unikać konieczności umierania za nią.

Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas! Póki co jesteśmy wprawdzie za połową wycieczki, jeśli chodzi o czas, ale jeszcze nawet nie dotarliśmy do najdalszego punktu :cool:

matjas 11.09.2025 10:59

jakoś koślawo napisałem z tym betonem - można różne kąty ataku na tę kwestię mieć ale z Twoim zdaniem się zgadzam. M

Szok 11.09.2025 11:09

Też czytam i oglądam i podoba mnie się.
A tak bajdełej, zaglądaliście ostatnio do wątku " oddam potrzebującemu" ?
Jeśli nie, to zaglądnijcie, bo tam Bołdun fanty do maluszka rozdaje.:)

https://www.africatwin.com.pl/showpo...postcount=1435

_-aska-_ 11.09.2025 11:17

Cytat:

Napisał Szok (Post 887828)
Też czytam i oglądam i podoba mnie się.
A tak bajdełej, zaglądaliście ostatnio do wątku " oddam potrzebującemu" ?
Jeśli nie, to zaglądnijcie, bo tam Bołdun fanty do maluszka rozdaje.:)

https://www.africatwin.com.pl/showpo...postcount=1435

Widzielim. Ale akurat wszystko z tych tematów mamy albo nie potrzebujemy, bo do wcześniejszych modeli. Ale dzięki za cynk!

Dredd 11.09.2025 13:56

Cytat:

Napisał _-aska-_ (Post 887813)
Od lat mi się tak robi i nie umiem tego poprawić :( nawet już próbowałam zdjęcie na komputerze obracać - że jak się tutaj załadowało przekręcone o 90 stopni, to je kasowałam, przekręcałam w drugą stronę, ładowałam znowu - a ono było tak samo jak wcześniej :(

Temat rozpracowałem tak: przed zatwierdzeniem posta należy zrobić podgląd wiadomości. Widać wtedy, które zdjęcia wyświetlają się nie tak jak trzeba.

Potem należy dane zdjęcie otworzyć za pomocą IrfanViev i obrócić raz w prawo i raz w lewo a następnie zapisać. Zdjęcie (na naszym komputerze) wyświetla się poprawnie zarówno przed jak i po tej operacji, natomiast po ponownym wstawieniu do posta na FAT, wreszcie będzie wyświetlać się jak powinno.
Nie wiem dlaczego tak jest, ale u mnie działa :)
P.S. Ta sama operacja (tzn. obrócenie zdjęcia) wykonana w przeglądarce zdjęć windows nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

A tymczasem czekam na ciąg dalszy :D

_-aska-_ 11.09.2025 15:19

A widzisz. Na to, żeby obracać w innym programie to nie wpadłam. Bo całą resztę to dokładnie tak próbowałam. Spróbuję Irfana przy następnym odcinku!

_-aska-_ 18.09.2025 11:18

45 Załącznik(ów)
Wreszcie opuszczamy Tallinn i pędzimy dalej na wschód

Załącznik 145795



Punkt pierwszy - Wodospad Jägala. Bardzo przyjemne miejsce.

Załącznik 145751

Z ukrytą gdzieniegdzie zamierzchłą przeszłością ;)

Załącznik 145752

Połowa wycieczki idzie do wody

Załącznik 145813


Druga połowa zalicza śniadanie mistrzów ;)

Załącznik 145796


O, ta kropka z lewej na górze to ja. To tak, żeby pokazać skalę.

Załącznik 145755

Pojedli, popili, to ruszają do Hara allveelaevade sadam, czyli nieczynnej już bazy, w której sowieci rozmagnesowywali swoje łodzie podwodne. Później zdaje się jakoś współpracowali z mieszczącą się nieopodal jednostką badawczą, a potem popadło w ruinę. Aktualnie można sobie kupić bilet i pozwiedzać. Pani sprzedająca bilety opowiada nam w skrócie historię miejsca i informuje, że w tym roku dorobili kładkę na drugą część portu i że ogólnie można tam iść, ale ostrożnie, bo jeszcze nie jest całkiem gotowe. Obiecujemy zachować czujność.

Załącznik 145756
Załącznik 145757
Załącznik 145797
Załącznik 145798
Załącznik 145799
Załącznik 145761
Załącznik 145762


Właź do dziury!

Załącznik 145800


Dobra, też wlazłam do dziury ;)

Załącznik 145764

Takie duże coś

Załącznik 145801


A tu ciekawostka konstrukcyjna, czyli kupa kamieni w konstrukcji z drewna.

Załącznik 145766


Trochę lokalnej przyrody.

Załącznik 145767
Załącznik 145768


A tu dumny znalazca wyjątkowo wspaniałego kawałka metalu ;)

Załącznik 145802


I lecimy dalej. Zimny łokieć musi być! A w ogóle to na tym zdjęciu miało być widać morze (bo było je widać jak się jechało), ale niestety nie wyszło :rolleyes:

Załącznik 145770


W ramach znajdowania atrakcji turystyczno-plażowych zaliczamy plażing pod twierdzą Toolse. Zamek wzniesiony przez Zakon Liwoński w latach 1471-73, czyli dość dawno temu, od obrony zatoki. Potem należał do ruskich, potem do Szwedów, a ostatecznie został wysadzony podczas wojny rosyjsko-szwedzkiej gdzieś między 1656, a 1661. Czyli też dość dawno ;)

Załącznik 145771


Wilki jakieś....

Załącznik 145772


Brzeg Bałtyku tutaj znowu inny, niż poprzednie.

Załącznik 145773


A jeden z tych kamieni jest inny, niż reszta :lol8:

Załącznik 145774
Załącznik 145775


Klasycznie już trzeba się nałazić, żeby dojść do głębszej wody i o ile dobrze pamiętam, to tutaj chyba nie udało się jej znaleźć :haha2:

Załącznik 145776


Morze oczywiście zapomniało włączyć fale i udaje, że jest jeziorem

Załącznik 145777


Poplażowali, to pora na następny wodospad, ale tym razem nad morzem - Valaste. Sama rzeczka nie jest bardzo szeroka

Załącznik 145803


za to spadek ma spory! No i widać warstwy geologiczne, więc Jagnie by się spodobało :cool:

Załącznik 145806


Jeszcze szybki rzut oka z góry

Załącznik 145804


I udajemy się na dół (z przerażeniem myśląc o tym, że później trzeba będzie wrócić na górę :haha2: )

Załącznik 145805
Załącznik 145807


A na dole raj dla miłośników skamieniałości!

Załącznik 145783
Załącznik 145784
Załącznik 145785


To my i nasze znaleziska. Tego dużego nie wzięliśmy, za dużo schodów :lol8:

Załącznik 145808


Czy nadrobiliśmy kilometry, bo zamarzyłam sobie zdjęcie pod nieczynnym dworcem kolejowym? A i owszem. I niczego nie żałuję!

Załącznik 145787


Jeszcze taki widoczek z okna...

Załącznik 145788


I Narwa wita nas dość wylewnie.



A w ogóle znowu noclegu szukałam w dniu przybycia, co po przeżyciach z Tallinnem napawało mnie lekkim lękiem :vis: Troszkę zaryzykowałam, bo wzięłam pokój jeszcze bez żadnych ocen, bo nowość na bookingu. Okazało się, że to po prostu kawalerka CAŁA DLA NAS. Z kuchnią, łazienką, pralką, wygodnym łóżkiem, bez problemów z parkowaniem i ogólnie wspaniałe miejsce.

Załącznik 145809
Załącznik 145810


Tylko Maciek trochę miał pretensje, że nie wzięłam takiego pokoju, co w komentarzach wyczytałam, że on jest w budynku biurowym i że rano bywa niezręcznie, bo do łazienki przechodzi się obok pracujących ludzi :haha2:

Widok z okna.

Załącznik 145811
Załącznik 145792
Załącznik 145793


A tuż obok najlepszy sklep Estonii - dużo i niedrogo. Polecanko.

Załącznik 145812


I tym sposobem dotarliśmy do najdalszego punktu wyprawy. W następnym odcinku pozwiedzamy miasto.

Oraz podziękujmy Dreddowi za sztuczkę z obracaniem zdjęć w irfanie, dzięki czemu nie musimy już skręcać karków przy oglądaniu zdjęć! :bow:

matjas 18.09.2025 11:33

DOBROJE UTRO PRINCJESSA :D

Jak poczuł się Prince? :D

Czyta się wciąż oraz wydala zachwyty i ochy :D




Ja to jak zwykle narobiłem kilometrów po Estonii, dupa zabolała ale nie byłem w takich spektakularnych miejscach. Samemu też trochę jedzie się inaczej i np. nie bardzo można zostawić moto gdzieniegdzie, załadowane i pójść w pizdu. A i kurtkę/kakakask wypadałoby zostawić... i buty ;D cNo ale widzimy przez to świat z dwóch różnych końców.

Za to mam do dodania jak już widzę Narvę, że ogólnie ta wycieczka na fschodnią stronę Estonii mnie zabiła na smutno nieco. Byłem dla porównania na Sareemie i tam czułem się w Estonii. W biurze klienta w Tallinie są jednostki pracujące tamuj od dobrych 15-20 lat i nie umieją ani mówić po Estońsku a nawet i arkusze Excela czy maile piszą cyrylicą... i to nie dziwi bo... przesuwając się na wschód ląduję na jakiejś stacji około 70km przed Narvą - wchodzę do środka i słyszę w zasadzie tylko rosyjski. Zrobiłem oczy jak przysłowiowe spodki.
W samej Narvie spotykam dwóch mechaników. Ci już między sobą mówią po rosyjsku jeno - pytam zatem o co do chuja chodzi - przecież mój prawie rodzimy Wałbrzych nie mówi po Czesku.
Wyjaśniają, że ogólnie zaszłość - oczywiste... Niemniej w chwili obecnej, obowiązkowy Estoński na poziomie edukacji podstawowej to fikcja - wystarczy przez te 8 lat powiedzieć cokolwiek po estońsku i jesteś good to go. Nie ma żadnych wymagań, żadnej presji. O tym jeszcze za chwilę.
Podsumowującą anegdotą niech będzie, że żona jednego z moich rozmówców jest siostrą w miejscowym szpitalu i JAKO JEDYNA potrafi na ich poziomie pracy wypełniać dokumentację medyczną w j. estońskim. JPRDL.... :/

Z Narvii kieruję się na skuśkę w kierunku SW jadąc przez długi czas brzegiem jeziora Pskowsko Czudzkiego ale wolę jak na mapie piszą Lake Pajpus - czyli Jezioro Fajfuskie :D
No i tam mam zderzenie z rzeczywistością takie na grubej Loli - gdzieś w połowie jeziora dopada mnie świadomość, że pora obiadowa ma się już mocno ku zachodowi - znajduję jakiś bar rybny - w środku tylko po rusku niemniej czuję się nakarmiony :D - filet z sandacza, klepane pyry z omastą i szczypiorem, chłodnik, kilka /taka rybka/ na surowo na czarnym chlebie z kminem i masłem. o kurwa. ooooooooo... o 17 panie zamykają przybytek - jestem ostatnim klientem - naczynia mam zostawić pod wiatą. dojadam i dalej na SW.
Potem przed planowanym noclegiem znajduję jakiś sklep w ciut większej wsi - taki poruski SAM po prostu. W środku tylko rosyjski, dzieciaki kleją się do motoru i zagadują. Wszyscy po rusku. :(

Ból. Bo człowiek myśli, że to będzie kolejne miejsce wyzwalane w 3 dni od faszystów.

_-aska-_ 18.09.2025 12:42

Generalnie przecież na terenach Litwy, Łotwy i Estonii po rosyjsku się dogadasz bez problemu (z wyjątkiem jednego pola namiotowego, ale do tego jeszcze dojdziemy, a właściwie dojedziemy :D ), a im bardziej na wschód, tym bardziej ;) Sama Narwa wedle różnych danych składa się w 90-97% z Rosjan. Natomiast zdaje się, że to są tacy Rosjanie, co za żadne skarby świata nie chcieliby się dać wyzwolić spod estońskiego buta. No i Estonia jest w NATO, więc trudniej im fiknąć.

A wzdłuż tego jeziora to niedawno mieli festiwal kulinarny i uważam, że to wspaniała sprawa. Zaludnienie mają takie, że ciężko widocznie zrobić festiwal stacjonarny, więc robią imprezę rozciągniętą na 175km. Niestety nie trafiliśmy terminem, ale musi być super
https://www.facebook.com/Peipsitoidutanav175

matjas 18.09.2025 12:53

Nie chodzi mi o GENERALNIE PRZECIEŻ :)
Chodzi mi o język pierwszego wyboru. Powtórzę - to tak jakby Wałbrzych mówił po czesku :)
Dla mnie niepojęte mimo wszystko.

I mimo wszystko pojechałbym raz jeszcze. Szlakiem tego festiwalu również.
Dopisze wkrótce o fajnym miejscu dalej na południe i o moim towarzyszu lub towarzyszce na jeden wieczór :) płci nie udało się ustalić :)

pisz.

_-aska-_ 18.09.2025 13:03

Cytat:

Napisał matjas (Post 888330)
Powtórzę - to tak jakby Wałbrzych mówił po czesku :)

Kiepska jestem z historii, ale chyba Wałbrzych nie był jeszcze kilka dekad temu pod czeskim zaborem ;) Natomiast tak, no rozumiem o co cho. Jest to nieco dziwne kiedy oficjalny język danego kraju jest używany przez totalną mniejszość.

matjas 18.09.2025 13:47

Kilka dekad!!! Omg :)

zimiok 18.09.2025 15:12

Dziewięć na dziesięć osób w Narwie posługuje się rosyjskim jako językiem ojczystym.
Republika Estonii reformuje system szkolnictwa. Stopniowo, do roku 2030, wycofuje rosyjski jako język nauczania. Wkrótce wszystkie dzieci będą uczone wyłącznie w języku estońskim, nawet dzieci w głównie rosyjskojęzycznych regionach na północnym wschodzie.

https://pl.euronews.com/europa/2025/...zyka-nauczania

(na marginesie, reforma nauczania i rugowanie ruSSkiego ze szkół w Ukrainie stało się jednym z argumentów dla putina i moskali do rozpoczęcia wojny)

_-aska-_ 22.09.2025 15:03

52 Załącznik(ów)
Cytat:

Napisał zimiok (Post 888347)
(na marginesie, reforma nauczania i rugowanie ruSSkiego ze szkół w Ukrainie stało się jednym z argumentów dla putina i moskali do rozpoczęcia wojny)

No ale jednak liczę, że NATO nie odważą się podskoczyć...

W każdym razie póki na granicy pokój, to zobaczmy co tam mają ciekawego.

Głównym punktem programu miała być wizyta w Manufakturze Krenholm, niestety zwiedzanie odbywa się jedynie w niedziele od 12 do 13.30. A myśmy byli we wtorek... Także tylko zdjęcia z zewnątrz i może jeszcze kiedyś będzie okazja dotrzeć tam w odpowiednim momencie. W skrócie - fabryka tkanin została założona na wyspie w połowie XIX wieku przez niemieckiego barona z pomocą rosyjskich inwestorów, a już niespełna 2 dekady później zaliczyli pierwszy strajk pracowników, a po kolejnych 10 latach - drugi. Fabryka przetrwała i na początku XX wieku była już jednym z największych producentów tekstyliów na świecie. Podczas I WŚ produkowali opatrunki dla Niemców. Po wojnie i po odzyskaniu przez Estonię niepodległości troszkę wpadli w tarapaty, ale znowu udało im się przetrwać. A potem z okazji II WŚ przybył Związek Radziecki i znacjonalizował fabrykę. Dalej akcja się zagęszcza. Cytując wikipedię "Podczas sowieckiej okupacji Estonii w latach 1940–1941 fabryka straciła dostęp do rynków europejskich, ale reżim sowiecki był w stanie zwiększyć produkcję, aby zaspokoić potrzeby własnej struktury rynku wewnętrznego.Niemiecka armia hitlerowska zdobyła Narwę 18 sierpnia 1941 roku i wykorzystała ją do zaopatrzenia w nazistowskie niemieckie wysiłki wojenne. Kiedy 26 lipca 1944 r. armia radziecka odzyskała Narwę, miasto zostało zniszczone, młyn stał się nieoperacyjny, a szkody wyrządzone w nim były warte około 250 milionów radzieckich rubli. Niemniej jednak władze stalinowskie postanowiły przywrócić fabrykę „w celu służenia Związkowi Radzieckiemu”". Po wojnie pod rządami ZSRR fabryka rozkwitła. Po wyjściu (czy też raczej po radosnym wybiegnięciu w podskokach)Estonii z ZSRR firmę sprywatyzowano i jeszcze przez kilka lat działała prężnie, żeby w 2010 ogłosić bankructwo. Obecnie firma nadal działa, ale w starej fabryce ponoć ma być kiedy zorganizowana dzielnica kulturalna.

Uf. Dużo pisania! To teraz obrazki ;)
Załącznik 146029
Załącznik 145978


A skoro nie udało się zwiedzić fabryki, to pokręciliśmy się przez dwa dni po mieście.

Ta kładka to piesze przejście graniczne do Rosji. Zamknięte na głucho oczywiście.

Załącznik 146030


I zwiedzamy

Załącznik 145980
Załącznik 146031
Załącznik 145982
Załącznik 145983
Załącznik 145984


Dawny Dom Kultury im. Wasilija Gierasimowa.

Załącznik 146032


Kuursaal Resort Hall, z początku XX wieku.

Załącznik 145986


Zejebiste ogródki działkowe z hangarami na łódki zamiast garaży i z drogą prowadzącą przez wodę

Załącznik 145987
Załącznik 145988


Porzucony nadmorski hotel. Niestety nic na jego temat nie udało mi się znaleźć. Za to jak poszliśmy obejrzeć jak wygląda z tyłu przegonił nas jakiś umiarkowanie sympatyczny człowiek, który miał tam garaż.

Załącznik 145989
Załącznik 146033
Załącznik 145991
Załącznik 145992
Załącznik 146034
Załącznik 145994


Można pomachać naszym "braciom rosjanom". Można im też pokazać pupę.

Załącznik 145995
Załącznik 145996
Załącznik 145997
Załącznik 145998
Załącznik 145999


A nadmorska dzielnica Narwy nazywa się Joesuu. Tak jakby "oesu". Suchy żarcik. Ale mnie bawi ;)

Załącznik 146000


Oczywiście bylim na plaży. To jakieś obce dzieci, ale malowniczo się taplały.

Załącznik 146001
Załącznik 146002


A to ja. Tradycyjnie trzeba się nałazić, żeby wejść chociaż po pas.

Załącznik 146003


A to walka o niebywale wspaniały papierek po batoniku. To mógł być najlepszy papierek na świecie.

Załącznik 146004
Załącznik 146005
Załącznik 146006
Załącznik 146007
Załącznik 146008
Załącznik 146009
Załącznik 146010
Załącznik 146011


A to walka o rybę - ten ptaszor z przodu złowił sobie rybę i chciałby ją zjeść w spokoju, ale te dwa ptaszory za nim też chciałyby tę rybę zjeść w spokoju ;)

Załącznik 146012


Wieża widokowa Aussichtsturm Sinimäed

Załącznik 146013
Załącznik 146014
Załącznik 146015


I drugi z głównych punktów programu - toksyczne jeziorka z kopalni łupka. Może i w razie kontaktu wyżrą człowiekowi skórę, ale za to wyglądają jak jakieś Malediwy! :D

Załącznik 146016
Załącznik 146017
Załącznik 146018
Załącznik 146019


Jeszcze punkt widokowy Utria Dessandi asukoht, z którego spieprzaliśmy w podskokach. Dosłownie w podskokach, bo komarów tyle, że całą światową populację jerzyków dałoby się wykarmić.

Załącznik 146035
Załącznik 146021
Załącznik 146022


Zerknijmy jeszcze na nibyautko, jakież one jest śliczne

Załącznik 146023
Załącznik 146036


Zajrzyjmy do Bastionu Victoria
Załącznik 146025
Załącznik 146037
Załącznik 146038


I przed wylotem w drogę powrotną odwiedźmy jeszcze pomnik "Energia"

Załącznik 146028


Za nami 2264km i od teraz do domu będzie już tylko coraz bliżej.

I być może zauważyliście już, że naszym serduszkom bliższa jest destrukcja i rozpad, niż eleganckie muzea :haha2:

CzarnyEZG 23.09.2025 08:19

Znajome rejony :)

matjas 24.09.2025 14:29

5 Załącznik(ów)
zdjęcia SZTOS. niektóre bardziej niż inne ale nie powiem, które to :D SZTOS, powtarzam!

a skoro już pojawiła się ona - siwa wrona to ja muszę podzielić się moją historią z powerotu z Estonii na SW.
cisnę jak to co dzień i jak już nie mogę cisnąć dalej szukam sklepu z browarem, jakąś kiełbą no i klikam na szybko tak do godziny drogi booking.
wypada mi takie coś o bardzo wdzięcznej dla Polaka nazwie. niedrogo i ładnie.

https://maps.app.goo.gl/HdJDpich5MpHndxr5

tak więc ląduję, melduję się, odkapslowuję i czerpię z chwili. hotelik zlokalizowany jest pośrodku muzealnego folwarku, nieopodal /ponoć/ jakiś wielki zamek. nie wiem.
piję sobie na ganeczku i jaram kiepy i ogólnie jestem szczęśliwy kiedy nagle słyszę szelest w pelargoniach. patrzę a to taki niedolot wrony - już już prawie dorosła ale nie do końca.
myślę całkiem szczerze, że jak ją tam zostawię na noc to bankowo ją wpierdoli kuna albo inna asica.
początkowo moje ręce wzbudzają w niej lęk i chce uciekać ale wystarczyło jej dobre 5 minut przytulasów i głaskania po głowie, żeby skumała, że nie będzie kolacją i się zaznajamiamy do tego stopnia, że cały wieczór spędzamy w swoim BLISKIM towarzystwie a kiedy robi się już ciemno moja nowopoznana koleżanka przybija gwoździa na kolanie. zabieram ją na noc do pokoju, poję wodą na którą ma mega ochotę, kima na mojej koszuli do rana. rano wołają ją rodzice więc wypuszczam ją na parapet i tak się kończy nasze spotkanie.
PODOBNO wrony /krukowate w ogóle/ nie zapominają nigdy takich akcji i ciekaw jestem czy gdybym tam ponownie zawitał to byłoby z tego COŚ.
Fajny to był wieczór.

Danny 24.09.2025 14:47

1 Załącznik(ów)
Pięknie. Czyta się, wspomina i trochę żałuje że nie było tej relacji wcześniej a trochę cieszy że jest teraz bo wygląda na to że opisanych miejscówek będzie dość żeby planować kolejne tam wyjazdy.

_-aska-_ 24.09.2025 15:03

Cytat:

Napisał matjas (Post 888942)
patrzę a to taki niedolot wrony - już już prawie dorosła ale nie do końca.

Słodziak! <3 I fajnie, że się rano rodzice zgłosili po berbecia :) Ja mam słabość do siwych wron. W pracy dokarmiam całe stado. Tadeusz Kiciuszko nawet zaczął jeść z ręki, ale w tym roku się nie pojawił :( W każdym razie w związku z tym nawet na wakacjach miałam zawsze w torebce fistaszki i rozdawałam je napotkanym siwkom :)

Cytat:

Napisał Danny (Post 888948)
wygląda na to że opisanych miejscówek będzie dość żeby planować kolejne tam wyjazdy.

Zdecydowanie! Też planuję tam jeszcze wrócić, bo niektóre miejsca chętnie odwiedzę na dłużej, a jest też dużo takich, które nie zmieściły się w tegorocznym planie.

matjas 24.09.2025 17:15

Ponoć wrony maja taki system jak już się młode nie mieszczą w gnieździe to robią wypad na glebę i starzy donoszą paszę. Cześć pisklaków oczywiście pada ofiarą drapieżników dlatego też wymioty wronie są liczne aby skompensować ryzyko. Trochę to bez sensu ale z naturą ponoć się nie wygra :)

_-aska-_ 25.09.2025 10:06

A to nie tylko wrony! Zdaje się, że podloty wszystkich ptaszorów robią wypad z chaty, a rodzice latają zawsze w zasięgu wzroku stale je pilnując i dokarmiając. I zawsze mnie wzrusza jak takie dziecko wielkości już dorosłego ptaka wydziera się na matkę, żeby wsadziła jedzenie do dziobka :haha2:

https://www.instagram.com/p/DMelwhio4wx/

matjas 25.09.2025 10:28

nie tylko - to się zgadza. corocznie obserwuję wysiłki którejś już generacji kosów i nie pojmuję. trzy koty w obejściu więc jak tylko słyszę przerażony krzyk dorosłego kosa to od razu lecę w tym kierunku.
BTW właśnie z tej min okazji - nichuja więcej kotów. wydechną te trzy co mam i anem a mieliśmy koty w zasadzie całe moje dorosłe życie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:42.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.